Kotłowały się w niej sprzeczne uczucia. Jeszcze rano była na niego wściekła i za nic nie chciała kiedykolwiek znaleźć się z nim twarzą w twarz, a teraz na jego widok przepełniły ją radość i uniesienie. Był w stroju roboczym: niebieskiej koszuli i wyblakłych dżinsach, jednak wyglądał wspaniale.
Shane jest przystojniejszy, a długa przyjaźń sprawia, że w jego towarzystwie naprawdę świetnie się czuje, jednak to jego starszy brat zawsze ją fascynował. Może dlatego, że był od nich starszy i bardziej doświadczony. Nick zawsze wydawał się jej dorosły.
Może, podobnie jak ona, nigdy naprawdę nie był dzieckiem. Może to ją tak w nim pociągało.
Zawsze obracała się wśród chłopców, dorównywała im we wszystkim. Być może dlatego żaden nie rozpalił w niej gorętszych uczuć. Podświadomie szukała kogoś silniejszego niż ona, mężczyzny, na którym będzie mogła się oprzeć.
Otrząsnęła się. Takie rozważania prowadzą donikąd. Musi pogodzić się z faktem, że Nick budzi w niej pewne uczucia, ale nie powinna ich do siebie dopuszczać. Nie ma co przeciągać dzisiejszego spotkania. Weźmie torebkę, wysłucha, jeśli ma jej coś do powiedzenia, a potem go pożegna. Niewielka szansa, by jeszcze się spotkali. Tak było dotąd i prawdopodobnie tak będzie nadal.
Otarła pot z czoła, podeszła i wyciągnęła rękę.
– Widzę, że znalazłeś moją torebkę – odezwała się spokojnie. – Dziękuję, że mi ją podrzuciłeś. – Miała nadzieję, że po jej tonie pojmie, że nie zamierza ciągnąć rozmowy. Nie chce być niegrzeczna, ale im szybciej sobie pójdzie, tym lepiej.
Chyba nie liczy, że go zaprosi do domu? Ani że rozmowa potrwa dłużej. Bo niby o czym mieliby rozmawiać? Nick podał jej torebkę.
– Może pogadamy? – Na te słowa serce zatrzepotało jej w piersi. Jeszcze mocniej niż na jego widok. Próbowała się opanować, ale nie przychodziło jej to łatwo.
Zdjął z głowy kowbojski kapelusz i powoli obracał go w dłoniach. Zwraca się do niej jak do kobiety. Jest też trochę zdenerwowany. Popatrzyła mu prosto w oczy, szukając potwierdzenia.
– Było mi miło gościć cię na kolacji. Zaprosiłem cię z określonych powodów i bardzo cię za to przepraszam, bo to nie było w porządku. Jednak naprawdę się cieszę, że mieliśmy okazję poznać się bliżej. Dla mnie to była prawdziwa przyjemność. Nie miałem złych zamiarów, dlatego liczę, że przyjmiesz moje przeprosiny. Są naprawdę szczere.
Serce biło jej jak szalone. Czuła, że policzki jej płoną.
Nie mogła wytrzymać jego palącego spojrzenia. Chyba niemożliwe, żeby tak świetnie grał. Z miejsca stałby się gwiazdą Hollywood.
– Proszę… – głos jej się łamał. Mimowolnie ściągnęła kapelusz i trzepnęła nim o udo. Typowy męski gest. Zamarła, uświadomiwszy sobie ten fakt. W dodatku w drugiej ręce trzyma damską torebkę.
Ale co może zrobić, skoro naprawdę czuje się wzburzona? Zaskoczył ją tymi przeprosinami. Zwykłe „proszę” to trochę za mało. Co teraz powinna zrobić, jak zareagować? Trudno jej zebrać myśli, gdy tak na nią patrzy.
– Nadal cię deprymuję, prawda? – Było to bardziej stwierdzenie faktu niż pytanie.
Wreszcie podniosła na niego oczy. Była zła, również na siebie, że tak ją ocenił.
– Coś ci powiem. Może nie zauważyłeś, ale jestem w połowie pracy i jeszcze sporo przede mną. Co mnie deprymuje, to moja nieporadność. Nic dziwnego, że tak bardzo nie chciałeś, żeby twój brat się ze mną ożenił. – Machnęła kapeluszem, nasunęła go na głowę. – Skoro to już sobie wyjaśniliśmy, dziękuję za przywiezienie torebki i przeprosiny. Wszystko jest jak trzeba. Więc już mogę iść. Do zobaczenia.
Ruszyła do domu. Sama doprowadziła do tego, że czuje się upokorzona, na własne życzenie. Była z nim szczera aż do bólu. Musi się z tego otrząsnąć. Choć teraz marzy tylko o jednym – by ziemia się pod nią zapadła.
Niski głos Nicka zatrzymał ją tuż przed wejściem na schody.
– Nadal bardzo bym chciał przyjść na kolację.
Czy ona dobrze słyszy? Odważy się odwrócić, by się na własne oczy przekonać, czy Nick właśnie nie wsiada do swojego samochodu?
Zerknęła przez ramię. Nick stał tam, gdzie poprzednio, i spoglądał na nią z nadzieją.
– Dlaczego ci na tym zależy?
– Musi być wiele powodów? Wczoraj spędziliśmy bardzo przyjemny wieczór, chciałbym to powtórzyć.
Uśmiechnął się do niej urzekająco.
– Jesteś atrakcyjną dziewczyną. Mam mówić dalej, czy to wystarczy? Jeśli nie chce ci się stać w kuchni, chętnie zaproszę cię na kolację do miasta. Możemy też obejrzeć jakiś spektakl.
Targały nią rozterki. Ostatecznie niedowierzanie i wątpliwości zwyciężyły.
– Jutro i pojutrze jestem zajęta. Jeśli nadal będziesz miał ochotę umówić się na wieczór, po prostu zadzwoń.
Odwróciła się i szybko weszła po schodkach do domu. Zachowała się jak nieokrzesany ciołek. Wstydziła się tego, jednak z drugiej strony cieszyła się, że pozbyła się Nicka. Z dziką pasją zabrała się do prac domowych i nie ustawała aż do późnej nocy. Wreszcie, wyczerpana i nieco uspokojona, padła na łóżko i usnęła kamiennym snem.
Rozdział 7
Wcześniej nie planowała wyjazdu do miasta, jednak nadeszła pasza zamówiona dla niedomagającego źrebaka, „ więc postanowiła ją odebrać. Może ta specjalna kompozycja pomoże mu odzyskać właściwą wagę.
Poza tym jej samej dobrze zrobi, gdy wyrwie się z domu i choć przez jakiś czas pobędzie wśród ludzi. Przy okazji kupi kilka rzeczy, które wcześniej czy później będą jej potrzebne. W domu zadręcza się ciągłym roztrząsaniem ostatniej rozmowy z Nickiem. Musi popatrzeć na to z innej perspektywy, nabrać dystansu.
Starała się nie wracać myślami do tego, co się wydarzyło, ale daremnie. I bezustannie odliczała czas, jaki mu dała na ewentualny telefon.
Ależ się wygłupiła! Zachowała się jak idiotka. Jakby była rozrywana przez zauroczonych nią adoratorów, marzących o spędzeniu z nią wieczoru. Nick i tak wspaniale się zachował, bo mógł ją po prostu wyśmiać.
Czemu nie umie przestać myśleć o tym, że Nick chce się z nią spotkać? To tylko świadczy, jak beznadziejnie jest głupia. Zawsze była pod jego urokiem. I to się nie zmieniło. Niestety.
Zwykle kierowała się w życiu zdrowym rozsądkiem, ale ten nagle ją opuścił. To dlatego pozwala sobie na bzdurne rojenia. Rozkoszne marzenia o rzeczach, które nigdy nie będą jej udziałem. Jak by to było, gdyby znalazła się z mężczyzną na gruncie prywatnym? I wyszłaby z tego z twarzą…
Od lat na co dzień pracuje z mężczyznami, jednak nigdy nic z tego nie wynikało. Ani razu z nikim się nie umówiła, nigdy nie była na kolacji sam na sam z mężczyzną. Z wyjątkiem tego spotkania z Nickiem. Zawsze było jakieś towarzystwo, inni ranczerzy, pracownicy. Shane się nie liczył, bo wtedy, gdy razem gdzieś chodzili, łączyła ich jedynie przyjaźń. Czego się nie da powiedzieć o Nicku.
Weszła do sklepu, odebrała zamówioną paszę i rozejrzała się po półkach. Zajęta zakupami, wreszcie mogła zapomnieć o Nicku. Podjechała do sklepu ze sprzętem gospodarskim, by kupić kilka rzeczy. Gdy wyszła, jej spojrzenie padło na okazałą wystawę z damskimi ciuszkami.
Wsiadła do samochodu, włożyła kluczyk do stacyjki. Znowu popatrzyła na manekiny. Rozkloszowana dżinsowa spódniczka, a do niej czerwona bluzeczka z szerokim dekoltem. Na drugim manekinie niebieska letnia sukienka na szerokich ramiączkach, zmarszczona w talii i szeroka dołem.
Jej uwagę przyciągnęła biała lniana sukienka o prostym kroju. Obok niej inna, w pastelowe wielobarwne paski, dopasowana na górze i przewiązana w talii. Przyjemna i wesoła, typowo letnia.
Te sukienki nie były tak zobowiązujące jak stroje, które kiedyś kupiła w San Antonio. Poza tym to nowe, modne wzory. Wprawdzie tamte wcześniejsze są bardzo klasyczne, bo celowo szukała takich, które posłużą jej dłużej, jednak te letnie sukienki miały w sobie coś świeżego, bardzo wdzięcznego.
Ciągle miała przed oczami uśmiechniętą twarz Nicka, gdy mówił jej, że jest atrakcyjną dziewczyną. Normalnie od razu odrzuciłaby te zapewnienia, gdyby nie wcześniejsza rozmowa z Shaneem. Bo to, co powiedział, dało jej do myślenia. I zastanowienia, czy aby naprawdę się nie zmieniła. Może teraz bardziej podoba się facetom?
A jeżeli Nick jednak zadzwoni? Jeśli stanie się cud, a ona podejmie wyzwanie i umówi się z nim na kolację, to co wtedy na siebie włoży?
Gdyby tak wejść do sklepu i rozejrzeć się, co się teraz nosi? Może nawet przymierzyć? A jeśli kupi coś, a potem okaże się, że w ogóle tego nie włoży? Znowu wyrzuci pieniądze. Przecież Nick więcej się nie odezwie. Jest beznadziejnie głupia, jeśli jeszcze się łudzi. Nie, nawet nie będzie zawracać sobie głowy oglądaniem.
Nick nie zadzwoni. Jego nie interesują dziewczyny takie jak ona. Wprawdzie i tak zrobił zaskakująco wiele, ale to tylko z powodu Shanea. Ma w tym swój cel.
Ktoś zastukał w szybę od strony pasażera, wyrywając ją z tych ponurych myśli. Podniosła głowę.
Eadie Webb pomachała do niej wesoło. Corrie wyciągnęła rękę i otworzyła szybę.
– Cześć, Eadie. Lata cię nie widziałam.
Eadie się roześmiała.
– Chciałam powiedzieć dokładnie to samo.
– Przyjechałam po parę drobiazgów.
– Ja też. – Eadie skinęła głową w stronę wystawy. – Już miałam wracać, ale zobaczyłam, że mają nową kolekcję. Pomyślałam, że wejdę i trochę pooglądam. Może nawet coś wybiorę. Muszę korzystać, bo nie wiem, kiedy znów będę w nastroju na buszowanie po sklepach.
Corrie uśmiechnęła się lekko. Eadie, tak jak ona, miała niewielkie ranczo. Prowadziły też podobny tryb życia. Jednak Eadie od czasu do czasu lubiła ubrać się bardziej kobieco.
– Też o tym myślałam – rzekła Corrie, po czym skrzywiła się i dodała: – Przez chwilę.
– To chodźmy razem. Poprzymierzamy sobie ciuchy, pożyjemy jak ludzie. Potem zapraszam cię na lunch. Ja stawiam. Zgoda?
Dawno nie widziała się z Eadie, jednak oglądanie ciuchów wcale jej nie pociągało. Eadie chyba się tego domyśliła, bo uśmiechnęła się przekornie.
"Braterska przysługa" отзывы
Отзывы читателей о книге "Braterska przysługa". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Braterska przysługa" друзьям в соцсетях.