– Byłaś bardzo dzielna, kochanie, jestem z ciebie dumny! – powiedział szybko.
– Ach, tatku, bardzo się boję! – odrzekła.
– Ale myślę tylko o chwili, kiedy znów będziemy razem!
– Obiecałem ci już, że gdy tylko to będzie możliwe, zaraz się z tobą skomunikuję, lecz teraz muszę wyjechać daleko stąd.
– Dokąd? – zapytała Anona.
– Najpierw na Tajwan, a potem być może do Chin.
– Ale tatku, czy to będzie bezpieczne miejsce?
– Mam taką nadzieję – odpowiedział ojciec.
– Nie mogę robić planów na dalszą przyszłość. Na razie muszę żyć z dnia na dzień.
– Będę się za ciebie modliła – szepnęła.
– Dzięki ci za to – rzekł. – Niech Bóg ma cię w swojej opiece.
– Tatku – prosiła, ściskając go za rękę – zabierz mnie ze sobą. Gdybym była z tobą, niczego bym się nie bała!
– Bardzo bym tego pragnął – zapewnił ją gorąco – lecz gdybym cię zabrał, postąpiłbym samolubnie. Jestem odpowiedzialny za twoją przyszłość. Musisz obracać się wśród ludzi ogólnie szanowanych, a nie wśród przestępców takich jak ja!
– Nie mów takich rzeczy, tatku! – zawołała.
– Nie jesteś kryminalistą! Dla mnie jesteś wspaniałym i dobrym ojcem, i takim cię zawsze będę pamiętać!
Ojciec nachylił się i pocałował ją – w jego oczach dostrzegła łzy.
– Śpij dobrze, mój skarbie. Obudzę cię, kiedy dopłyniemy na miejsce – powiedział, wychodząc z kabiny.
Anona czuła, że jej sen nie trwał długo, kiedy ojciec pojawił się znów w kajucie.
– Już czas wstawać, kochanie – powiedział.
Wyskoczyła z łóżka, a ojciec pomógł jej włożyć suknię wieczorową wraz z kompletem biżuterii. Przypiął jej do stanika brylantową gwiazdę, którą niegdyś ofiarował żonie.
– Niech to będzie moja gwiazda przewodnia! – wyszeptał.
Anona nic nie mówiła, choć pragnęła zadać mu wiele pytań, lecz głos odmówił jej posłuszeństwa.
Ojciec wyprowadził ją z kabiny na pokład, gdzie już czekali jego towarzysze.
– Czy wszystko gotowe?
– Tak jak sobie tego życzyłeś.
– Przygotowaliśmy dla ciebie kawę – zwrócił się do Anony. – Napij się, to cię wzmocni. Nie wiadomo, kiedy cię odnajdą.
Anona chciała go błagać, żeby jej nie zostawiał, lecz pomyślała, że nie wypada robić sceny wobec obcych ludzi. Jeden z przyjaciół ojca podał jej filiżankę, wzięła ją i spojrzała na swego tatę. Był bardzo urodziwy i bardzo go kochała. Nie zastanawiając się długo, wypiła kawę. Wręczając z powrotem filiżankę, poczuła zawrót głowy. Próbowała zawołać, lecz było już za późno. Ogarnęły ją ciemności i straciła przytomność.
ROZDZIAŁ 5
Anona ocknęła się i otworzyła oczy. Ujrzawszy obcy pokój przypomniała sobie wszystko, co się wydarzyło. Znów zamknęła oczy, usiłując zebrać myśli. Wciąż przed oczami stała jej kochana twarz ojca. Przypomniała sobie swój strach, gdy przyszła chwila rozstania. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że kawa zawierała jakiś środek nasenny. Gdy usnęła, ojciec zaniósł ją do łodzi. Zanim to nastąpiło, spytała go jaką ma pewność, że łódka wyląduje na prywatnej plaży jego przyjaciela.
– Możesz mi zaufać, kochanie – powiedział ojciec ze śmiechem. – Z pewnością odpływ nie zaniesie twojej łódki na pełne morze.
– Skąd ta pewność? – zapytała Anona.
Obawiała się, że mając na sobie bogatą suknię i biżuterię matki, może zostać napadnięta, a nawet zamordowana przez piratów.
Sama łódź mogła stanowić dla nich cenny łup.
– Jestem dobrym pływakiem – oświadczył ojciec.
– A więc popłyniesz ze mną? – zapytała.
– Będę płynął za twoją łódką i nią kierował – wyjaśnił. – Obiecuję, że wylądujesz dokładnie tam, gdzie zaplanowałem.
Obudziwszy się w miejscu, w którym chciał ją zostawić ojciec, czuła się jeszcze bardziej zaniepokojona. Znalazła się sama jedna w zupełnie obcym domu na nieznanej wyspie. Była tak wystraszona, że żałowała, iż się w ogóle obudziła.
Kątem oka dostrzegła, że ktoś jest w pokoju.
Ponieważ bardzo chciało jej się pić, otworzyła oczy.
– Panienka się przebudzić? – zapytał żeński głos śmieszną angielszczyzną, do jakiej przywykła w tych stronach.
Ujrzała młodą Chinkę podobną do tych, z jakimi stykała się w domu.
– Gdzie ja jestem? – zapytała Anona.
Słowa z trudem przeciskały się przez jej wyschnięte gardło. Był to zapewne skutek opium dosypanego do kawy. Pomyślała teraz, że zupełnie niepotrzebnie piła tę kawę. Powinna domyślić się, czemu ojciec namawia ją do tego. Zrozumiała jednak, że była to zapewne część jego planu.
Zaczęła przyglądać się pokojowi, w którym się obudziła. Był umeblowany wykwintnie, a ona sama leżała w jedwabnej pościeli. Ktoś musiał ją rozebrać, gdyż nie miała już na sobie sukni ani biżuterii.
– Panienka to wypić, proszę – odezwała się służąca, przykładając jej do ust szklankę i unosząc nieco głowę.
Anona wypiła chciwie doskonały sok owocowy.
Miała nadzieję, że minie nie tylko suchość w gardle, ale też uczucie oszołomienia.
– Panienka bezpieczna – powiedziała Chinka. – Proszę spać. Bardzo gorąco.
Z jej słów Anona wywnioskowała, że jest południe i słońce bardzo mocno przygrzewa.
Domyśliła się, że Chińczyk, do którego posłał ją ojciec, wypoczywa pewnie teraz wraz z resztą rodziny.
„Prędzej czy później będę musiała się z nim spotkać” – pomyślała z lękiem.
Służąca wyszła z pokoju i Anona znów oddała się myślom o ojcu.
Kiedy się przebudziła, służąca odsłaniała okna i Anonie przyszło na myśl, że musi już być późne popołudnie. Uniosła głowę, żeby się rozejrzeć dokoła.
– Panienka czuć się lepiej? – odezwała się służąca, podchodząc do łóżka.
– Chyba tak – odpowiedziała Anona.
– Pan chce widzieć panienkę – oznajmiła służąca.
Anona nie wiedziała, co odpowiedzieć. Nie mogła przecież spać wiecznie. Musiało w końcu nastąpić to spotkanie. Bardzo powoli uniosła się z łóżka. Nie czuła już oszołomienia, tylko trochę bolała ją głowa i znów chciało jej się pić.
– Poproszę o coś do picia – rzekła.
– Chwileczkę.
Niebawem służąca przyniosła niewielką tackę, a na niej szklankę z napojem oraz talerzyk z owocami i drugi ze słodkimi ciasteczkami.
Anona wypiła sok, a potem skosztowała owoce i ciasteczka. Gdy skończyła, służąca odebrała od niej tacę.
– Pani wstanie, ja pomogę – odezwała się służąca.
Odstawiła tacę na stolik i podeszła do Anony.
Gdy dziewczyna postawiła bosą stopę na miękkim dywanie, stwierdziła, że już się jej nie kręci w głowie. Gdy się umyła, poczuła się lepiej. Służąca pomogła włożyć jej strojną wieczorową suknię, w której tu przybyła, i Anonie przyszło na myśl, że gospodarz może być zdumiony jej strojem, jednak przypomniała sobie, co mówił ojciec na ten temat.
„Przynajmniej w tym stroju nie wyrzucą mnie na ulicę'' – pomyślała, kiedy służąca zapinała jej bransoletkę.
Po uporządkowaniu włosów Anona przyjrzała się sobie w lustrze: wyglądała zupełnie normalnie, była tylko niezwykle blada. Przypatrywała się sobie w lustrze, obmyślając tymczasem, co ma powiedzieć. Musi być niezwykle ostrożna w słowach, żeby z niczym się nie zdradzić.
„Pomóż mi, mamo” – modliła się bezgłośnie.
Odwracając się od lustra spostrzegła, że Chinka już na nią czeka przy drzwiach.
– Panienka gotowa? – zapytała. – Ja zaprowadzić do pana.
Anonę ogarnęła chwilowa panika i już chciała powiedzieć, że źle się czuje i wróci do łóżka, lecz przemogła strach. Pomyślała o ojcu, który narażał się na niebezpieczeństwa z miłości do żony i córki. Nie mogła teraz stchórzyć i zawieść jego zaufania. Mając na nogach atłasowe pantofelki przeszła powoli przez pokój. Chinka otworzyła przed nią drzwi i obydwie wyszły z pokoju.
Służąca prowadziła Anonę chłodnymi korytarzami w stronę środkowej części budynku.
Wreszcie otworzyła drzwi i Anona weszła do wspaniałego pomieszczenia z cennymi meblami i obrazami. W pokoju stały gabloty z rzadkimi minerałami, które tak bardzo lubiła jej matka.
Były tam również liczne dzieła sztuki, które tylko jej ojciec umiałby ocenić.
W odległym końcu pokoju na krześle przypominającym tron siedział Chińczyk. Miał na sobie strój mandaryna, który dodawał mu dostojeństwa. Anona podeszła powoli w jego kierunku prowadzona przez służącą, która uklękła przed panem, dotykając czołem podłogi.
– Pani się przebudziła – powiedziała po chińsku – po bardzo długim śnie, najdostojniejszy panie.
Lin Kuan Teng spojrzał na Anonę, która złożyła przed nim grzeczny ukłon, i podniósł się z miejsca.
– Jestem zaszczycony, że zechciała mnie pani odwiedzić – rzekł poprawną angielszczyzną – tylko nie mogę odgadnąć przyczyny pani pojawienia się w moim domu.
Chińska służąca opuściła pokój.
– Ja także jestem tym zdumiona, szanowny panie – powiedziała Anona.
– Proszę, niech pani usiądzie – odezwał się Lin Kuan Teng z uśmiechem – a potem niech mi pani opowie, co się właściwie wydarzyło.
Wskazał ręką na kanapę stojącą pod otwartym oknem, co Anona przyjęła z wdzięcznością, gdyż bardzo potrzebowała świeżego powietrza, i z przejęcia trudno jej było utrzymać się na nogach. Cały czas myślała o ojcu i o tym, jak ma się zachować i co mówić.
Kanapa była bardzo wygodna. W niewielkiej odległości stał fotel, w którym zasiadł Lin Kuan Teng. Przypominał chińskiego mandaryna ze starego obrazu i Anona z trudem uświadamiała sobie, że jest żywym człowiekiem.
– Proszę mi powiedzieć, co się pani przydarzyło – rzekł, widząc jej zdenerwowanie.
– Gdy tylko się przebudziłam, stale o tym myślałam – odparła – lecz zupełnie nie wiem, co się stało.
– Jak to pani nie wie?
– Nie mogę sobie niczego przypomnieć!
Lin Kuan Teng spojrzał na nią z wielkim zdumieniem.
– Spróbujmy zacząć od początku – rzekł. – Jak się pani nazywa?
– Nie potrafię sobie przypomnieć – powiedziała po dłuższej chwili.
"Córka Pirata" отзывы
Отзывы читателей о книге "Córka Pirata". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Córka Pirata" друзьям в соцсетях.