Nie zatrzymując się, pokręciła głową.
Po dwóch godzinach wróciła z obiecaną potrawą. Amy powitała ją serdecznie i dokładnie zamknęła za nią drzwi.
– Nie powinnaś robić sobie tyle kłopotu, moja droga. – Była wdzięczna i jednocześnie onieśmielona. – Już tyle zrobiliście dla mnie z doktorem. A teraz dałaś mi towarzysza, a doktor McCormack… – urwała w pół zdania i dokończyła nieprzekonująco – też był bardzo miły.
– Kiedy wprowadziłam się tutaj przyniosłaś mi zapiekankę. Teraz rachunek jest wyrównany.
– Nie będzie, dopóki nie dam ci psa. – Christy z przyjemnością słuchała głośnego, szczęśliwego śmiechu Amy. Nie przypuszczała, że Amy potrafi się tak śmiać. A znała ją od dwóch lat. Spojrzała na nią ze zdumieniem. Co się stało? Czy sprawił to ten szczeniak?
– Mam nadzieję, że doktor McCormack pomógł ci się ulokować?
– O, tak. – Uśmiech Amy nieco zbladł. – Chciał porozmawiać ze mną o Tomie.
– Twoim synu?
– Tak. – Podniosła czajnik. – Herbaty? – Nie czekając na odpowiedź postawiła go na kuchence i pod tym pretekstem odwróciła się do Christy plecami. – Odnalazł go i poinformował o śmierci Billa. Tom wiedział o tym i nie ma to dla niego znaczenia. Nie chce mieć ze mną nic wspólnego – powiedziała łamiącym się głosem.
Przez chwilę Christy milczała.
– I jak się czujesz, wiedząc o tym? – spytała.
– Okropnie. – Rozprostowała ramiona i odwróciła się twarzą do Christy. – Ale nie gorzej niż dotąd. Chyba wiedziałam o tym od dawna. Przecież gdyby chciał, mógł się ze mną skontaktować wcześniej. – Westchnęła. – Powinnam odejść od Billa, kiedy Tom był jeszcze dzieckiem. Bill był agresywnym pijakiem. Bił mnie i Toma. Ale to były inne czasy. Wcześnie wyszłam za mąż. Skończyłam tylko trzy klasy szkoły podstawowej i nie mogłabym zarobić na siebie i dziecko. A Bill jeszcze mnie straszył, że jeśli odejdę, znajdzie mnie i zabierze Toma. – Wzruszyła ramionami. – Nie miałam dokąd pójść.
– A Tom wini ciebie – posumowała Christy. – To takie niesprawiedliwe, Amy.
– Cóż, życie nie jest sprawiedliwe – stwierdziła Amy bez emocji. Westchnęła i na jej twarz powrócił uśmiech. – Ale zawsze coś się może w nim dobrego wydarzyć. – Była tak podekscytowana, że słowa cisnęły się jej na usta. – Doktor McCormack chce, żebym była jego gospodynią.
– To wspaniale – powiedziała Christy. – W takim małym domku nie będzie to chyba zbyt ciężka praca.
– Nie wiadomo. – Amy pieczołowicie odmierzała wsypywaną do czajniczka herbatę, jakby starała się ukryć podniecenie. – Może być więcej pracy, niż się przypuszcza. – Uśmiechnęła się. – W każdym razie przez kilka najbliższych dni będę bardzo zajęta. Doktor wyjeżdża i prosił, żebym podczas jego nieobecności wprowadziła tu różne zmiany. – Zaśmiała się z radości. – Zostawił mi pieniądze na meble. Zapłacił nawet Pete’owi za zawiezienie mnie taksówką na zakupy do Tynong.
– Wyjeżdża… – powtórzyła bezmyślnie Christy.
– Do Anglii, na kilka dni. – Wyjaśniła Amy. – Ma tam nie zakończone sprawy i chce… – urwała i zacisnęła usta. – Nie powinnam o tym mówić. – Pochyliła się nad śpiącym pieskiem i pocałowała go w głowę.
– Mam pracę, psa i dwoje wspaniałych przyjaciół.
– Z uśmiechem szczęścia spojrzała na Christy. – Kto mógłby pragnąć od życia więcej?
Pół godziny później Christy pożegnała się z Amy i szła powoli przez trawnik do swego samochodu. Nie mogła przestać myśleć o tym, czego się dowiedziała.
– Christy!
Zatrzymała się jak wryta. W mroku zobaczyła Adama, idącego prosto ku niej. Bez ruchu czekała, aż podejdzie. Nie mogła zrobić kroku, choć chciałaby wsiąść do samochodu i jak najszybciej odjechać.
– Możemy porozmawiać? – zapytał Adam stanąwszy przed nią.
– Jeśli chcesz – odpowiedziała ostrożnie. – O co chodzi? – dodała nieuprzejmie po chwili.
– Czy Amy powiedziała ci o moim wyjeździe? – Był spokojny i opanowany. Udawał, że nie słyszy gniewu w jej głosie.
– Tak. – Patrzyła w ziemię, boleśnie świadoma bliskości Adama. Pragnęła, by dotknął ją, objął, a on wyjeżdża do Anglii…
– To krótki wyjazd – wyjaśnił. – Muszę pojechać do domu.
Do domu… To słowo zawisło nad nią jak miecz. Dom jest tam, gdzie serce, myślała przygnębiona.
– Potrzebujesz czegoś ode mnie? – spytała stłumionym głosem i odwróciła się do samochodu.
– Nie powiesz mi: szczęśliwej podróży? Wzruszyła ramionami.
– Szczęśliwej podróży.
– Wrócę w środę – powiedział łagodnie.
– Wszystko mi jedno, kiedy wrócisz – wybuchnęła. – Jeśli o mnie chodzi, możesz tam zostać.
– Narobiłbym Richardowi kłopotów.
– Cóż, ja bym się jednego pozbyła.
Wziął ją za ramiona i odwrócił twarzą do siebie.
– Christy, przestań.
Rozpłakała się. Kiedy przytulił ją, przez moment stała sztywno, lecz nagle przestała walczyć ze sobą.
– Nie możesz oczekiwać, że będę rozsądna i spokojna – szlochała. – Nie możesz kochać się ze mną, Adamie, a potem odejść, jakby nic się nie stało. Ja tak nie potrafię. Wszystko albo nic.
– Szczęśliwy finał – rzekł ponuro i parsknął gorzkim śmiechem. – Rycerz w białej zbroi i „żyli długo i szczęśliwie”. – Lekko dotknął jej policzka. – Wiem – dodał posępnie. – Zasługujesz na to.
– To dlaczego nie mogę tego mieć? – Wstrzymała szloch. – Adamie, zakochałam się w tobie jak głupia pięć lat temu.
– Ale ja zakochałem się wcześniej – powiedział ze smutkiem. – W Sarze. I ta miłość zostawiła swój cień. Pięć lat temu spotkałem ciebie i pamięć o tym przywiodła mnie do Australii. Chciałem sprawdzić, czy to wspomnienie nie jest tylko wymysłem romantyka. – Przyciągnął ją bliżej, przesuwając dłonie na jej smukłe biodra. – Znalazłem cię i przekonałem się, że nie wymyśliłem sobie tego. Nadal jesteśmy dla siebie atrakcyjni. Ale przeszłość ciągnie się za mną. Mam w Anglii zobowiązania, których nie mogę uniknąć. Uświadomiłem sobie, że nie mam prawa, abyś dzieliła je ze mną. – Wzruszył ramionami. – Nie przemyślałem przed wyjazdem z Anglii, co zrobię, jeśli nadal jesteś tą Christy, którą pamiętałem… To, że możesz mnie kochać… – urwał w pół zdania i znowu wzruszył ramionami. – Cóż, nie mam prawa prosić cię, byś dzieliła moją przeszłość – podsumował z goryczą.
Christy uniosła dłoń i dotknęła jego wymizerowanej twarzy.
– Pozwól mi spróbować, Adamie – powiedziała miękko. – Tak bardzo cię kocham…
– Przestań, Christy. – Nagle odsunął ją od siebie. Twarz miał ściągniętą bólem. – Nie wiesz, w co byś się wpakowała. Nie mogę związać się z tobą, dopóki przeszłość ciągnie się za mną. – Potrząsnął głową.
– Jesteś młoda i wolna. Sama powiedziałaś, że chcesz cieszyć się życiem.
– A razem nie moglibyśmy? Potrząsnął głową i cofnął się o krok.
– Nie sądzę, żeby ciebie to bawiło – powiedział bez ogródek. – Gdybyś wiedziała… – Przerwał na chwilę.
– Wrócę w środę. – Nagle jego głos zabrzmiał rzeczowo i szorstko. – Poprosiłem Amy, żeby doprowadziła mój dom do przyzwoitego stanu, ale nie chcę, żeby się przepracowała. Mogłabyś ją przypilnować?
– Mogę. – Zmarszczyła brwi. – Skąd taki pośpiech?
– Nie lubię mieszkać w śmietniku. – Uśmiechnął się szelmowsko. – Ostatnia gospodyni rozpieściła mnie.
– Przypilnuję Amy. – Nadal nie rozumiała, ale nagle poczuła się zmęczona. Chciała uniknąć dalszego napięcia i odwróciła się. – Przyjemnej podróży – rzuciła przez ramię.
– Christy? – powiedział niepewnie. Z jego głosu zniknęła szorstkość.
– Tak? – Zatrzymała się i lekko odwróciła. – Ja… – Urwał. Przez chwilę patrzyli na siebie w świetle księżyca. Nagle Christy poczuła na sobie uścisk jego ramion, a na ustach dotyk warg. To był brutalny pocałunek, czuła w nim pożądanie, gniew i frustrację. Dominowała w nim jednak wściekłość.
Nie oddała pocałunku. Udało się jej nie zareagować. Nie powinien jej tego robić. Nie zaofiarował jej niczego: ani miłości, ani obietnic – niczego. A żądał wszystkiego.
Nie mogła mu tego dać. Nie wtedy, kiedy chciał wracać do swojej przeszłości.
ROZDZIAŁ JEDENASTY
W ciągu najbliższych dni Christy, dotrzymując obietnicy, wpadała do domku Adama i zawsze zastawała Amy przy pracy. Domek, uprzednio żałośnie zaniedbany, teraz świecił czystością.
– Powinnaś bardziej uważać na siebie – ostrzegła ją we wtorek, na dzień przed powrotem Adama. – Wyszłaś ze szpitala dopiero trzy dni temu.
Christy odprowadziła Amy do jej domu, przy którym zaparkowała samochód.
– Jesteś pewna, że dobrze się czujesz? – spytała, patrząc na zarumienioną twarz kobiety.
– Muszę trochę odpocząć – wyznała Amy. – Mam jeszcze uszyć zasłony, ale mogą poczekać, aż wypiję herbatę.
Christy zmarszczyła brwi. Dotknęła czoła Amy.
– Masz lekką gorączkę.
– Myłam werandę. – Amy wzruszyła ramionami. – Trochę mi gorąco – przyznała. – Przez ostatnie dni miałam potówki.
– Potówki…
– To drobiazg – zapewniła ją Amy. – Naprawdę.
– Nie przemęczaj się dziś wieczorem – ostrzegła ją Christy poważnym tonem. – Może byłoby dobrze, żebyś jutro zobaczyła się z moim bratem. Zasłony mogą zaczekać.
Resztę wieczoru Christy spędziła w domu, zajmując się papierkową pracą. Starała się nie myśleć o Adamie, ale oczyma wyobraźni wciąż widziała go w samolocie lecącym do Australii.
To była najcieplejsza noc w tym roku. Upał dodatkowo utrudniał Christy koncentrację. Dzielnie walczyła z kolumną cyfr, które nie chciały się dać zsumować, ale po trzeciej próbie zrezygnowała.
Chwilę potem zadzwonił telefon.
– Christy, nie śpisz? – W głosie Amy brzmiał lęk. – Mówiłaś, pamiętasz, że mam temperaturę. – Wciągnęła łapczywie powietrze. – Christy… Czuję się bardzo słabo.
– Siedzisz na czymś? – spytała zaniepokojona Christy. – Tak.
– Nie ruszaj się. Zaraz będę u ciebie.
Po pięciu minutach bezowocnie stukała do drzwi domu Amy. Był zamknięty tak szczelnie jak forteca. Po ostatnich wydarzeniach Amy stała się ostrożniejsza niż zwykle. Christy przeszła przez ciemny ogród do tylnych drzwi. Zapukała i tym razem z ulgą usłyszała słaby i przestraszony głos.
"Cienie przeszłości" отзывы
Отзывы читателей о книге "Cienie przeszłości". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Cienie przeszłości" друзьям в соцсетях.