Ale te godziny zaowocowały, gdy skierował entuzjazm i myśli na drogę, którą podążała za nim Lucy Greco. A później, kiedy szedł do pacjentów lub zaszywał się gdzieś, żeby przemyśleć jakiś szczególnie zawikłany problem, ona zasiadała w numerze 1047, przeznaczonym na jej gabinet i zapisywała te cudowne słowa, które tak go porywały, gdy je czytał. Wielki głosopis IBM-u, z którego dr Christian nigdy nie korzystał, teraz się jej przydał.
Kiedyś zastał ją przy tym urządzeniu. Spojrzał na plakietkę z boku maszyny i westchnął.
– Co? – zdziwiła się. – Wyprodukowane w Scarlatti, Południowa Karolina – powiedział smutno. – Widzisz, kiedyś w Holloman wytwarzano sporo maszyn do pisania. Fabryka nadal stoi. Chodzę tam czasem. Łatwo wejść do środka, gdyż od dawna nie ma tam nawet dozorcy. Kto by kradł matryce, uchwyty i tłoki, nieprzydatne do innych celów. Tak więc fabryka stoi pusta, pełno w niej rdzewiejących warsztatów, podłogę zalegają odpadki, a z krokwi zwisają sople.
– Może pojedziesz do Scarlatti? – zapytała Lucy, nie rozumiejąc o co chodzi. – Jest tam z pół tuzina fabryk, produkujących maszyny do pisania. Z pewnością nowoczesnych, świetnie zagospodarowanych.
– Nigdy w to nie wątpiłem – powiedział z urazą.
Lucy westchnęła.
– Josh, czasami strasznie utrudniasz mi życie. Jestem tu, by pomóc ci napisać książkę o pozytywnych wartościach, a co mnie spotyka? – Zamknęła oczy, by skupić się i nie brać niczego do siebie. – Mnóstwo twoich rozważań wynika z tęsknoty za światem, który-jak tłumaczysz czytelnikom – przemknął i nigdy nie wróci.
Pomyśl o straconym czasie! I o tym, jak rażące było twoje postępowanie! Kiedy ruszysz w podróż, reklamującą książkę, nie popadnij w nostalgię. Zrozum, przecież chcesz przekonać ludzi, że nie stać ich na nostalgię! A zatem ciebie tym bardziej, Josh. Przyjmij to do wiadomości. Nie postępuj w stylu „róbcie to co wam mówię”, ale „róbcie to co i ja”. W przeciwnym razie wszystko obróci się przeciw tobie.
Ukłuty. Przekłuty. Oklapły. Zniszczony.
– O Boże! Masz absolutną rację! – krzyknął i nagle skulił się jak zepsuta, porzucona marionetka. Później roześmiał się, zerwał z krzesła i puścił w pląsy po całym pokoju, szarpiąc swoje sztywne czarne włosy. – Absolutną rację! Absolutną! Och, kobieto, tak strasznie brakowało mi ciebie i Judith Carriol! Waszych świeżych umysłów i dusz, które wysłuchałyby mojego bajdurzenia zamiast tych słodkich, uległych, pełnych poświęcenia fanatyków zza ściany! Jak mogę uporządkować myśli, kiedy oni słuchają mnie z nastawieniem: „Kochamy cię, Joshua, ty się nie możesz mylić” i nie odważą się na konstruktywną krytykę? Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Zatrzymał się.
– Chcę powiedzieć – och, jak wspaniałe są mocne uczucia, jeśli nie damy się im opętać i jakim wspaniałym przyjacielem może być czas, a wszystko, co wydarzyło się kiedykolwiek, ma swój cel. Chcę powiedzieć, że stare może ustąpić nowemu, a odwaga i siła są równie godne miłości, co słabość – zamilkł i spojrzał na nią. – Dlaczego nie potrafię tego napisać – zezłościł się. – Umiem przemawiać do każdej publiczności! Jakbym miał język ze srebra, słowa ze złota i skrzydlatą duszę. Ale połóżcie przede mną czystą kartkę, magnetofon albo jeden z tych fantastycznych głosopisów, a wszystkie słowa gdzieś mi uciekają, kryją się, nie umiem ich przywołać.
– No cóż, to może być blokada psychiczna lub fizyczna stwierdziła, raczej po to, by go uspokoić, niż zaspokoić ciekawość.
– Na pewno – odpowiedział natychmiast. – To jakaś forma upośledzenia mózgu – skrzep, zator, narośl, blizna czy coś podobnego, a na tym wszystkim gnijąca kloaka mojej podświadomości.
Nie mogła powstrzymać śmiechu.
– Och, Joshua! Jesteś tak delikatny i dobry, że nie wierzę, by twoja podświadomość odbiegała od normy!
– Nawet na świetnie zorganizowanym statku gromadzą się brudy. I w idealnym domu potrzebna jest kanalizacja, więc ludzkie umysły też podlegają temu prawu.
– To już sofistyka.
Roześmiał się.
– Myszka przebadała mnie wszystkimi testami. Mam dysgrafię, jeśli to jakieś pocieszenie.
– Jesteś też niezwykle chytry – odparowała Lucy Greco.
Elliott MacKenzie przeczytał brudnopis książki, zanim przesłał ten jedyny egzemplarz dr Judith Carriol. Obiecał jej, że nie zatrzyma ani jednej kartki. Ale nie podobało mu się, że nie pozwolono zrobić kopii.
Lucy miała jedną w Holloman, dla niego nieosiągalną. A co będzie, jeśli ta cenna książka zginie? Albo w Departamencie Środowiska zadecydują, że zawiera wywrotowe myśli, i nie zezwolą na publikację? Judith Carriol dopilnowała, by mieli prawa autorskie dr. Christiana.
Lucy Greco kontaktowała się z wydawcą. Była pełna entuzjazmu, którego wcześniej nigdy nie zdradzała. Naprawdę, zachowywała się jak młoda zakonnica w religijnej ekstazie. Najwyraźniej uważała się za wybrane naczynie, pełne słów Joshuy Christiana i z najwyższą rozkoszą przenosiła je na papier.
Elliott MacKenzie ostrożnie ją zapytał, czy dr Christian potrafiłby wyrazić swoje myśli przed kamerami.
– Zwali wszystkich z nóg – odpowiedziała Lucy. – Dopóki ma przed sobą twarze ludzi, w które może patrzeć, jest fantastyczny.
Dr Carriol zadzwoniła do niego w dwa tygodnie po otrzymaniu rękopisu.
– Ruszamy, Elliott – powiedziała. – Mam pozwolenie. Im szybciej, tym lepiej. Kiedy Lucy skończy ostateczną wersję?
– Twierdzi, że za miesiąc. Problem w tym, że on ciągle dostarcza mnóstwo nowego materiału, którego ona nie ma serca wyrzucić.
A przecież książka tego rodzaju powinna mieć co najwyżej dwieście pięćdziesiąt sześć stron. Oczywiście możemy wydrukować drugą część w przyszłym roku, ale to oznacza zwłokę, jako że musielibyśmy przejrzeć cały materiał i zdecydować, co zamieścić w pierwszym tomie, a co w następnym.
– Ile mamy czasu?
– Pod koniec września książka powinna znaleźć się w sklepach.
– Może być koniec października, pod warunkiem, że natychmiast się sprzeda.
– Bez problemu – zapewnił szczerze.
– Milion egzemplarzy w twardej oprawie i około pięciu w miękkiej?
To było zbyt wiele, nawet dla Elliotta MacKenzie.
– Hej, hej, hej, czekaj no! Książkę tak nowatorską możemy wydać jako broszurę dopiero za rok, Judith.
– Obydwie musisz wydrukować razem.
– Przykro mi, nie.
– Przykro mi, ale tak, Elliot… Nie stracisz.
– Drogie dziecko, tylko rozkaz prezydenta zmusi mnie do zmiany zdania, a i wtedy będę walczyć!
– Najpóźniej do jutra otrzymasz rozkaz, jeśli tak stawiasz sprawę. Tylko nie marudź, Elliott, proszę. Nie masz szans.
Przycisnął dłonie do oczu. To niewiarygodne. Nie bluffowała.
Czym, do diabła, była książka Joshuy Christiana?
– Daj spokój, mówisz o bestsellerze w historii wydawnictw. Jak mógłbyś stracić? Nie bądź pazerny. Dałam ci tę książkę i równie dobrze mogę ci ją odebrać. Nie podpisałeś kontraktu z Joshuą Christianem, tylko Środowisko – najwyraźniej bawiła się, a jednocześnie mówiła absolutnie poważnie.
Poddał się.
– No dobrze, niech cię!
– Grzeczny chłopczyk. Teraz propaguj książkę, ale na razie nie rozdawaj kopii. Jeśli potrzebujesz dodatkowej ochrony, dostarczę ci ją gratis. Ostrzegam, Elliott. Żadnego czarnego rynku kopii, odbitek ani handlowania manuskryptem. Zagroź swoim ludziom śmiercią, wszystko mi jedno. Dopóki nie zezwolę na opublikowanie, książka ma pozostać tajemnicą.
– Dobrze.
– Świetnie. Chcę, żebyś sprzedał na aukcji prawa do wydań broszurowych i powiadom o tym uprzednio prasę.
Odetchnął głęboko.
– Zawrzemy umowę, Judith. Zagwarantuję kampanię reklamową, godną twoich najdzikszych pomysłów. Ale zrezygnuj z aukcji.
Cholera, jestem wydawcą! A instynkt podpowiada mi, że książka będzie nieprzemijającym bestsellerem. Dlatego warto zatrzymać prawa do wydań broszurowych.
– Upieram się przy aukcji.
– Słuchaj, Judith. Myślałem, że nie chcesz, by dowiedziano się o udziale Środowiska w tej sprawie? Gdy spełnię twoją prośbę, inni wydawcy poczują, że coś tu nie gra. Podobnie dziennikarze nowojorskich gazet. Znają mnie z bystrości, a twoja prośba jest bezsensowna.
W słuchawce na chwilę zapadła cisza.
– No dobrze, wygrałeś. Zatrzymaj prawa autorskie dla Atticusa pod warunkiem, że od razu wydasz książkę w twardej oprawie i jako broszurę.
– Zgoda.
– A teraz jak najszybciej sporządźcie w wydziale reklamy plan kampanii propagandowej. Oczekuję reklamy w telewizji, radiu, gazetach w całym kraju. A właśnie, co sądzisz o tytule? Może twoi specjaliści powinni go zmienić?
– Nie. Podoba mi się boski pierwiastek, ten posmak tajemnicy.
Ciekawe, że świat wciąż wzdycha za Bogiem, a nie przyznaje się do tego.
– Pan Reece chciałby wiedzieć, czy tytuł wymyśliła Lucy, czy Joshua?
– Nie. Znaleźli go w „Księdze cytatów”. To słowa Elisabeth Barret Browning: „Zwróć się ku pracy… bo przekleństwo boże większym jest darem niż ludzkie miłosierdzie”. To wszystko tłumaczy, jak sądzę – zamilkł na chwilę. – Powiedziałaś: pan Reece? Tibor Reece, czyli: prezydent?
– Właśnie. Pan Reece bardzo żywo interesuje się doktorem Christianem i jego książką, ale to informacja jedynie do twojej wiadomości.
Elliott był zszokowany i zaskoczony.
– Czy on to przeczytał?
– Tak. Książka wywarła na nim duże wrażenie.
– Co tu właściwie się dzieje, Judith?
– Dla odmiany trochę altruizmu, Elliott. Wierz mi lub nie, rząd tego kraju troszczy się o obywateli. A pan Reece, Magnus i ja przeczuwamy, że doktor Joshua Christian lepiej wpłynie na morale narodu niż ktokolwiek w pięćdziesięciu ostatnich latach – zmieniła ton. Czytałeś książkę. Zgadzasz się?
– Z całego serca.
Kiedy wrócił do domu, opowiedział o wszystkim żonie. Tak ufał jej dyskrecji, że ani chwili nie wahał się, czy ją wtajemniczyć. Sally nigdy nie plotkowała i nie lubiła słuchać plotek. Zawsze dzieliła jego zainteresowania i świat, z którymi łączyły ją jedynie więzy małżeńskie. Ich jedyny syn uczył się spokojnie w Darmouth, równie zakochany w książkach, jak rodzice. Po ojcu miał żyłkę do interesów, co gwarantowało, że Atticus pozostanie w rodzinie. Od kiedy prapradziadek Elliotta ufundował to wydawnictwo, zawsze u steru znajdował się jakiś MacKenzie. A firma coraz bardziej liczyła się w Ameryce i umożliwiała właścicielom życie na wiele wyższym poziomie niż kiedyś w górach Szkocji.
"Credo trzeciego tysiąclecia" отзывы
Отзывы читателей о книге "Credo trzeciego tysiąclecia". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Credo trzeciego tysiąclecia" друзьям в соцсетях.