Ale przecież to właśnie jego udawany cynizm i nonszalancja tak na nią działały. W żadnym wypadku nie może okazać zazdrości. Jeśli chce, by nadal na niego leciała – przynajmniej tyle, skoro o uczuciu nie ma mowy – to powinien się z nią afiszować, chlubiąc się wszem i wobec swoim trofeum. Uśmiechnął się więc z szatańską satysfakcją i spojrzał na nią wzrokiem zblazowanego zdobywcy. Dopiero wtedy ujrzał wyraz jej oczu, w których widniała głęboka uraza. Było oczywiste, iż Bianka czuła się źle w tej nowej roli. Odezwały się w nim wyrzuty sumienia, które natychmiast próbował stłumić, lecz na próżno. Naprawdę ją kochał, dlatego nie mógł jej zmuszać do czegoś, na co sama nie miała ochoty.
– Nie, na wyścigi chyba rzeczywiście ta czerwona jest bardziej odpowiednia – powiedział z żalem. – Ale tę też proszę zapakować – szepnął dyskretnie ekspedientce, gdy Bianka schowała się w przymierzalni. Przyszło mu bowiem na myśl, iż być może zgodziłaby się włożyć ten strój prywatnie – wyłącznie dla niego. Zabrałby ją do apartamentu na romantyczną kolację przy świecach…
– Może życzy pan sobie wybrać jeszcze jakąś biżuterię dla pańskiej… żony?
Wymowne zająknienie oraz intonacja nie pozostawiały wątpliwości co do tego, co ta kobieta myślała o Biance. Adam posłał jej lodowate spojrzenie, lecz nie odniosło to żadnego efektu, gdyż nie wyglądała na zmieszaną nawet w najmniejszym stopniu.
– Mamy tu naprawdę duży wybór. – Wskazała na gabloty, w których mieniły się dziesiątki ozdób. – Go by pan powiedział na te długie kolczyki i bransoletkę? Dodatkowo podkreśliłyby niezwykłą urodę pańskiej damy.
Akurat pod tym względem podzielał jej zdanie, więc bez wahania kupił ten komplet. Kiedy jednak Bianka wróciła w czerwonej sukience i tych seksownych czarnych sandałkach na szpilce, ogarnęły go wątpliwości, czy aby słusznie zrobił. Wątpliwości zwiększyły się jeszcze, gdy włożyła wybraną biżuterię. Rzeczywiście, wyglądała teraz na luksusową utrzymankę, na dojrzałą kobietę z temperamentem i klasą. Zadziwiająco niewinna sierotka Marysia zniknęła gdzieś bez śladu, lecz Adam nagle poczuł, że trochę mu brakuje tej nieco dziecinnej słodyczy Bianki. Może nie miał racji?
Jednakże jej zachowanie nie wskazywało na to, by nadal czuła się skrępowana tą nagłą metamorfozą. Jej niebieskie oczy lśniły dziwnym blaskiem, a na wymodelowanej makijażem twarzy pojawił się jakiś drapieżny, wyzywający wyraz..
– Nie miałam pojęcia, że masz taki świetny gust, jeśli chodzi o ubrania – zaszczebiotała słodko, ujmując go pod ramię. – Zdecydowanie musisz mnie częściej zabierać po zakupy.
Adam sklął się w myślach za głupotę. Zakochany kretyn o miękkim sercu! Powinien był kazać jej iść w tej czarnej kiecce, świetnie by odzwierciedlała jej diabelski charakterek! Miał obiekcje, bo wydawało mu się, iż Bianka wstydzi się paradować przed ludźmi w śmiałym stroju, podczas gdy ona pewnie celowo udawała niezadowolenie, żeby tylko zrobić mu na złość. Przecież widać, że świetnie się tym wszystkim bawiła. Dał się nabrać.
– Kiedy tylko zechcesz, złotko – wycedził. – Nie dbam o to, ile na ciebie wydam, tak długo, jak będzie mi się to opłacać. – Bezczelnie skierował wzrok na jej dekolt. – A sądząc po samym twoim wyglądzie, nikt nie może mieć wątpliwości, że mi się to opłaca.
Kiedy wrócił spojrzeniem do twarzy Bianki, ujrzał, że jej oczy ciskają błyskawice, a na policzki wypełzają rumieńce. Świetnie, pomyślał. Poprzedniego dnia też była na niego wściekła, co w sumie obróciło się na jego korzyść, gdyż gniew zamienił się w pasję… i spędzili cudowną, niezapomnianą noc. Wyglądało na to, że powinien celowo wyprowadzać ją z równowagi, widocznie to było jej potrzebne. Gdy występował w roli romantycznego amanta, w ogóle nie zwracała na niego uwagi. Ech, kobiety!
Ponownie przyrzekł sobie twardo trzymać się reguł gry, które Bianka sama ustaliła. Widział bowiem, że zwycięzcą okazuje się bardziej bezwzględny z graczy.
Bezceremonialnie klepnął ją w siedzenie, pozornie ignorując obecność osób trzecich.
– Dobra, idź zabrać swoje rzeczy, a ja tymczasem zapłacę – zakomenderował.
Rachunek za obie sukienki, pantofle i biżuterię wyniósł ponad trzy tysiące dolarów australijskich, lecz Adam nie żałował nawet centa. Po pierwsze, wygrane z ostatniego tygodnia znacznie przewyższały tę sumę, mógł więc sobie na to pozwolić, a po drugie, najpiękniejsza kobieta świata była warta każdych pieniędzy.
Zapłacił kartą, chociaż miał przy sobie gotówkę, gdyż tę drugą postanowił zachować na wyścigi. Wbrew swoim zwyczajom zamierzał grać ostro i obstawiać bardzo wysokie zakłady. Obecność Bianki i świadomość tego, co się między nimi stało i jeszcze stanie, wyzwalały w nim jakąś przedziwną energię i fantazję graniczącą z brawurą. Do tej pory postępował rozważnie i metodycznie – nawet podczas uprawiania hazardu. Teraz jednak coś się zmieniło.
Krew zdawała się krążyć w jego żyłach znacznie szybciej, czuł wzrastający poziom adrenaliny, po raz pierwszy odezwała się w nim potrzeba zasmakowania ryzyka. Nagle odniósł wrażenie, jakby zapragnął rzucić się życiu w ramiona, zakosztować go, upić się nim, zaznać czystej radości istnienia! Nigdy dotąd takie myśli nie przychodziły mu do głowy. Zawsze patrzył na wszystko trzeźwo i z dystansem, kalkulował, planował… Do diabła z tym!
Gdyby tylko jeszcze udało mu się pozbyć tych niepotrzebnych wyrzutów sumienia, które czasem dawały o sobie znać, to wtedy już bez przeszkód mógłby cieszyć się życiem i w pełni wykorzystywać wszystkie okazje, jakie mu podsuwał dobry los…
Kiedy wyszli z butiku, Bianka nie odrywała od Adama zafascynowanego spojrzenia. Po pierwsze, wyglądał tak przystojnie, że aż jej dech zapierało z wrażenia. Swoją drogą ciekawe, skąd wziął ten rewelacyjny garnitur? Po drugie, dostrzegła coś, co zdumiało ją niezmiernie.
W jego oczach zdawał się płonąć wewnętrzny ogień. Zdawało się, że czaiła się w nich z trudem tłumiona pasja i gwałtowność. Jak to się stało, że nigdy przedtem tego nie zauważyła? Przez te wszystkie lata sprawiał wrażenie miłego i potulnego – no, nie ma sensu owijać w bawełnę – safanduły. Tymczasem wychodziło na to, że nic bardziej błędnego!
Szczerze mówiąc, chwilami całkiem jej się to podobało. A najbardziej podobał jej się wyraz jego twarzy, gdy pokazała mu się w tej czarnej sukience. Przysięgłaby, że miał ochotę rzucić się na nią tam na miejscu i zacałować na śmierć! Och, gdyby zawsze tak na nią patrzył…
Jednocześnie pomyślała wtedy z niepokojem, że Adam zechce, by już nie zdejmowała tego stroju. Jej mama miała staroświeckie poglądy, chybaby zemdlała, gdyby ujrzała swoją córkę ubraną równie wyzywająco. Poczuła ulgę, gdy zdecydował się na poprzednią sukienkę.
Skorzystała z tego, że właśnie stanęli w holu, czekając na windę i spojrzała mu prosto w oczy.
– Czy nie zechciałbyś wreszcie mnie oświecić, co się właściwie dzieje? – spytała z lekką irytacją. – Czy masz zwyczaj stroić swoje przyjaciółki przed pokazywaniem ich publicznie, czy tylko ja dostąpiłam tego zaszczytu?
– Zmień zestaw pytań, ponieważ na te nie zamierzam odpowiadać – odparł tylko.
Różne cechy tego nowego Adama całkiem jej się podobały, ale tajemniczość nie należała do nich z całą pewnością!
– Zdradź przynajmniej, skąd wytrzasnąłeś ten garnitur. Jest kapitalny! Wypożyczyłeś go? Tak, na pewno tak – odpowiedziała sama sobie, gdy zignorował jej pytanie. – Zgaduję, że tamten smoking również. Ach, w tym bloku musi być wypożyczalnia ubrań, prawda?
Winda przyjechała, Adam więc wszedł do środka i rzucił Biance kpiące spojrzenie.
– Zostajesz?
Gniewnie zacisnęła usta i zapominając o swoim nowym stroju, uczyniła typowy dla siebie długi, miękki krok sportowca. Zachwiała się i runęłaby jak długa, gdyby Adam nie podtrzymał jej w porę.
– Uważaj – ostrzegł.
Z furią wyrwała ramię z jego uścisku.
– Gdybym nie miała tych okropnych butów, nie byłoby problemu!
– Nie prosiłem cię, żebyś w nich teraz chodziła.
– A co, może miałam włożyć do tej sukienki stare tenisówki? A może lepiej byłoby, gdybym w ogóle zrezygnowała z ubrania?
– To ostatnie bardzo przemawia do wyobraźni, ale paradowanie nago po mieście to chyba nie najlepszy pomysł – zadrwił.
– Efekt taki sam, jak przy noszeniu tego czarnego obrzydlistwa – odparowała natychmiast. – Oczywiście musiałeś to kupić! Myślisz, że nie zauważyłam? Nie licz jednak na to, że pokażę się w czymś takim przed ludźmi!
– O tym w ogóle nie ma mowy. Będziesz ją wkładać wyłącznie dla mnie, w czterech ścianach.
Popatrzyła na niego z niedowierzaniem, a potem jej oczy rozszerzyły się i pociemniały, gdy wyobraziła sobie tę scenę – świece, może jakaś muzyka, tylko oni dwoje, a ona ubrana specjalnie dla niego… Znów ujrzałaby ten cudowny błysk w jego oczach…
Otrząsnęła się z rozmarzenia i wróciła do rzeczywistości. Nagle zrozumiała.
– Ach, więc to tak! To jest cena, którą muszę zapłacić za to, że udajesz mojego męża, prawda? Mam ci zastępować Sophie w każdy możliwy sposób? Po jej wczorajszym wyglądzie zgaduję, w czym gustujesz i wcale mi się to nie podoba.
Znów nic nie odpowiedział, tylko oparł się leniwie o ścianę windy i zlustrował Biankę uważnym spojrzeniem. Miała wrażenie, jakby przenikał wzrokiem cieniutki jedwab. Poczuła się prawie naga. Ta czerwona sukienka też nie była za skromna…
– Wyglądasz niesamowicie – odezwał się wreszcie niskim, nabrzmiałym pożądaniem głosem.
– Wyglądam jak tania lafirynda! – parsknęła z irytacją.
– O, wcale nie taka tania – roześmiał się. Momentalnie ogarnęły ją wyrzuty sumienia i spochmurniała.
– Właśnie. Przy ubraniach nie ma metki, co oznacza, że musiały kosztować bajońskie sumy! Adam, uważam, że nie możesz sobie pozwolić na takie ekstrawagancje. Nie powinieneś tak szastać zarobionymi z trudem pieniędzmi.
Spojrzał na nią jakoś dziwnie, ale w tym momencie winda zatrzymała się, a jego twarz ponownie przybrała chłodny, nieprzenikniony wyraz.
"Gdzie ja miałam oczy?" отзывы
Отзывы читателей о книге "Gdzie ja miałam oczy?". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Gdzie ja miałam oczy?" друзьям в соцсетях.