– Czy ty aby nie przesadzasz? – przerwał jej oschłym głosem. – Spędziliśmy miło dwa tygodnie… i tyle.
– Czy to znaczy, że… Że nie chcesz… Że to już koniec?
– Tego nie powiedziałem – zaprotestował szybko. – Ale może nie idealizujmy tego za bardzo. Jesteśmy przyjaciółmi, którzy odkryli, że dobrze im razem w łóżku.
– Dobrze im razem w łóżku… – powtórzyła mechanicznie.
Adam zirytował się. Czy ona naprawdę niczego nie zrozumiała? Pocałował ją więc, nie tyle z przypływu uczuć, ile z wyrachowania.
– Widzisz? – spytał, gdy zaczęła drżeć w jego ramionach. – To jest seks, a nie miłość i przestań wreszcie mylić jedno z drugim. Dotarło do ciebie wreszcie?
– Tak – powiedziała powoli nieswoim głosem. – W końcu dotarło. Dla ciebie liczy się tylko łóżko. Obskakiwałeś moją mamę, udawałeś mojego męża i kupowałeś mi prezenty tylko po to, żebym tym chętniej ci ulegała. A ja, skończona idiotka, łudziłam się w głębi serca, że robiłeś to z miłości. Jesteś bezwzględny i okrutny. Daruj sobie to kupowanie domu, bo nie zamierzam mieszkać pod jednym dachem z taką kreaturą. I nie będę się też więcej z tobą kochać! – zakończyła dobitnie.
Adam starał się nie pokazać po sobie, jak wielki ból sprawiła mu swoim niesprawiedliwym osądem. Chciał coś powiedzieć, ale nie dała mu dojść do słowa.
– Nie próbuj się tłumaczyć – syknęła gniewnie. – Nareszcie cię przejrzałam! I pomyśleć, że przez te wszystkie lata podziwiałam kogoś, kto nie był tego wart. Może nie kochałam cię tak bardzo jak teraz, ale ceniłam cię wyżej niż kogokolwiek innego. Teraz brzydziłabym się podać ci rękę!
Patrzyła na niego z taką odrazą, że Adam nie miał siły tego znieść. Zresztą, nie musiał, gdyż wyrwała się z jego objęć i odeszła szybkim krokiem, nie oglądając się za siebie.
– Bianka, zaczekaj! – krzyknął. Nawet nie zwolniła.
Nie, za nic nie mógł pozwolić jej odejść!
– Kocham cię! – zawołał w przypływie rozpaczy. – Zawsze cię kochałem, przecież wiesz o tym…
Zatrzymała się i odwróciła się do niego powoli, a na jej twarzy widniała jednocześnie nieufność i nadzieja.
– Nigdy nie mów czegoś takiego, jeśli to nie jest prawda – oznajmiła dziwnie twardo.
Wyprostował się i spojrzał jej prosto w oczy, starając się prezentować sobą niewzruszoną pewność i spokój, choć wcale ich nie odczuwał.
– To jest prawda – odrzekł, jednocześnie przeklinając swoją słabość.
Znowu to zrobił, kretyn. Mimo tych solennych obietnic, które składał sam sobie. Ponownie otworzył przed nią swoje serce i złożył życie u jej stóp, choć ona tego kompletnie nie rozumie i nigdy nie doceni. Nie miał wątpliwości, że znowu się nim zabawi, a potem beztrosko zlekceważy jego dary…
Teraz jednak nie miał innego wyjścia. Trudno, skoro już tak idiotycznie odsłonił przed nią swój najczulszy punkt, to przynajmniej niech coś z tego ma.
– Kocham cię – powtórzył. – I nie chcę, żebyś odeszła. Ruszył w jej stronę, nie odrywając spojrzenia od jej oczu.
Chwilę później Bianka padła mu w ramiona, zapominając o tym, że jeszcze przed chwilą nie chciała go znać. Wiedział, że tak będzie. W głębi duszy była niepoprawną romantyczką. Ona naprawdę wierzyła w to, że darzy go uczuciem, podczas gdy w rzeczywistości powodował nią wyłącznie fizyczny głód.
ROZDZIAŁ DWUNASTY
Czuła się taka szczęśliwa, że chyba mogłaby fruwać! Adam ją kochał! I to od zawsze! Nigdy nie przestał! Och, jakie życie jest piękne!
Nucąc radośnie jakąś melodię, zanurzyła się z lubością w ogromnej wannie i dmuchnęła w czapę piany, obserwując z radością, jak kolorowe bańki unoszą się w powietrzu. Już nie musiała się o nic martwić, wszystko się wyjaśniło, nawet tajemnica dotycząca tego miejsca.
Otóż Adam wyznał, że kupił ten apartament przed paroma laty, kiedy ceny mieszkań spadły, gdyż podaż przekroczyła popyt. Potraktował to jako lokatę kapitału. Oczywiście nie zapłacił całości gotówką, lecz zaciągnął kredyt, którego raty spłacał dzięki temu, że na trzy lata wynajął ten lokal pewnemu zamożnemu Amerykaninowi. Przed dwoma miesiącami lokator wyjechał do swego kraju, Adam zaś odnowił apartament, który zamierzał ponownie komuś wynająć. Ponieważ całkiem mu się tu podobało, od czasu do czasu nocował tutaj. Sam.
Wyjaśnił jej, że te wielkie lustra, ogromne łoże i luksusowa łazienka ze złoconymi kurkami w kształcie delfinów były nie po to, by sprowadzać panienki na szalone orgie, lecz zupełnie przyziemnie służyły temu, by podbić cenę wynajmu.
Bianka jednak już więcej nie przejmowała się dawnymi przyjaciółkami Adama, nawet wspomnienie Sophie nie robiło na niej takiego wrażenia, jak przedtem. Przecież żadnej z nich nie kochał – tylko ją. I to od zawsze…
Na jej twarzy zagościł rozmarzony uśmiech. Dzięki miłości Adama poczuła się jedyna w swoim rodzaju. Jego uczucie zdawało się leczyć ją z wszelkich niepokojów, lęków i kompleksów. Miała co prawda pewne wyrzuty sumienia, uważała bowiem, że swoim zachowaniem przez te wszystkie lata wcale nie zasłużyła na taką lojalność z jego strony. Szczerze mówiąc, była dla niego okropna. Ale wynagrodzi mu to w dwójnasób…
Z tą myślą wstała, wytarła się i namaściła ciało pachnącym balsamem. Następnie narzuciła na siebie czerwone kimono, gdyż Adam zdradził, że bardzo ją w nim lubi. Dodał też, jaka fryzura mu się podoba, spięła więc włosy luźno na czubku głowy, pozwalając pojedynczym pasmom opaść swobodnie wokół twarzy. Dodatkowo z własnej inicjatywy zrobiła sobie dość mocny makijaż, starając się naśladować sposób, w jaki kosmetyczka umalowała ją tamtej soboty, kiedy jechali na wyścigi. Naprawdę zamierzała Adama rozpieszczać aż do nieprzyzwoitości!
Przejrzała się w lustrze i musiała uczciwie przyznać, że chyba jeszcze nigdy przedtem tak nie wyglądała. Nie była to jednak zasługa makijażu i kolorowego stroju. Cały urok tkwił w roziskrzonych oczach i rozświetlonej radością twarzy. Miała ochotę tańczyć i śpiewać, i nie wiadomo, co jeszcze. Adam ją kochał! To jego uczucie czyniło ją piękną.
Musi mu się odwdzięczyć. Dzisiaj sprawi mu niespodziankę i zrobi dlań coś specjalnego…
– Hej, gdzie jesteś? – zawołała niepewnie, gdy wyszła z łazienki i stanęła na środku ciemnego korytarza.
Była nieco podenerwowana, gdyż nigdy przedtem nie odgrywała roli, jaką zamierzała odegrać dzisiaj, ale nie zamierzała tego po sobie okazać. Domyślała się, że Adam lubił doświadczone kobiety, obdarzone pewną dozą wyobraźni, więc nie chciała się przed nim zdradzić ze swoim zawstydzeniem.
– Tutaj – dobiegł ją głos z salonu.
Po omacku weszła do największego pokoju, gdzie panował półmrok. Adam spoczywał wygodnie na luksusowej białej sofie, ustawionej na wprost panoramicznego okna, skąd roztaczał się wspaniały widok. W dole rozpościerała się ciemna tafla zatoki z przecinającą ją świetlistą wstęgą mostu.
– Lubisz patrzeć na miasto nocą? – zagadnęła, nieśmiało podchodząc bliżej i ogarniając zachwyconym spojrzeniem jego sylwetkę.
Po raz kolejny zadała sobie pytanie, jak przez te wszystkie lata mogła być tak ślepa na jego urok. Może właśnie dlatego, że tak się ze sobą zżyli. Podobno zawsze najciemniej pod latarnią…
Zerknął na nią i nagle jego twarz przybrała dziwny wyraz. Bianka miała nadzieję, że na jej widok odezwało się w nim pożądanie. Uklękła na miękkim dywanie, pochyliła się do przodu i powoli przesunęła dłońmi po koszuli Adama.
– Co ty wyprawiasz? – spytał zmienionym głosem.
– Cśś – szepnęła. – Nic takiego, po prostu chciałam się trochę zabawić – wymruczała kusząco.
– Rozumiem.
Zauważyła, jak kącik jego ust podnosi się w cynicznym uśmieszku i wcale jej się to nie spodobało…
– A czy ja też będę miał z tego jakąś przyjemność? Delikatnie przesunęła dłonią po jego twarzy, starając się wygładzić ten krzywy grymas.
– Owszem, pod warunkiem, że będziesz grzecznym chłopcem i zrobisz to, co ci każę. – Mrużąc oczy, przejechała paznokciami po jego policzku, szyi i torsie.
Usłyszała, jak zaskoczony Adam gwałtownie wciągnął powietrze.
– A jeśli nie zechcę?
Na jej twarzy pojawił się prowokacyjny uśmiech.
– Wtedy będę musiała cię ukarać. A chyba wiesz, co jest najgorszą karą dla niegrzecznego chłopca?
Wpatrywał się w nią niczym urzeczony.
– Nie – odparł zduszonym głosem. – Co takiego? Ujęła jego dłoń, po czym wstała powoli, pociągając go za sobą.
– Kąpiel.
– Coś ty powiedziała?
– To, co słyszałeś. Zamierzam cię wykąpać. Usłyszała dziwny śmiech i odgadła, że jej słowa musiały mu przywieść coś na myśl. Ogarnęła ją paląca ciekawość i równie paląca zazdrość.
– Nie rozumiem, co w tym śmiesznego – powiedziała, nieco nadąsana, – Inne robiły to tak często, że już masz dosyć?
– Zapewniam cię, że jeszcze nikt tego nie robił, z wyjątkiem mojej mamy, gdy byłem dzieckiem, ale to się chyba nie liczy.
– Chcesz mi powiedzieć, że żadna nie wpadła na ten pomysł? – zdziwiła się, prowadząc go do łazienki. – Nie chcę cię obrażać, ale z kim ty się zadawałeś? Musiały być jakieś niedorozwinięte, skoro nie chciały się napawać takimi wspaniałościami. Matka natura hojnie cię obdarowała.
Ku jej zaskoczeniu Adam zarumienił się, lecz udała, że tego nie zauważyła.
– Słuchaj, ale chyba nie chcesz mnie rozbierać, co? – spytał, a w jego głosie zabrzmiał pewien niepokój.
– Oczywiście, że chcę! Jaką bym miała z tego zabawę, gdybyś się sam rozbierał?
– Waśnie, jaką? – powtórzył nieco nieprzyjemnym tonem.
Przestała rozpinać mu koszulę i spojrzała na niego pytająco. O co mu chodziło? Czyżby mu się nie podobało to, co robiła? Nie, to do niego nie pasowało. A może czuł się niepewnie, że to ona przejęła inicjatywę? Bianka domyślała się, że mężczyźni prawdopodobnie wolą kontrolować sytuację, niż oddawać się w ręce kobiet.
Położyła dłonie na jego nagim torsie i zajrzała Adamowi głęboko w oczy.
– Nie chcesz, żebym kontynuowała? – zagadnęła łagodnie. – Myślałam, że spodoba ci się mój pomysł. Zamierzałam rozebrać cię, wykąpać, wytrzeć, zrobić ci masaż, a potem… – Nerwowo zagryzła wargi. Wolała nie zdradzać całości swego planu, gdyż nie miała pewności, czy starczy jej odwagi, by doprowadzić go do końca. – Nie gniewaj się, ale… Wymyśliłam to, żeby zrobić ci przyjemność – zakończyła bezradnie.
"Gdzie ja miałam oczy?" отзывы
Отзывы читателей о книге "Gdzie ja miałam oczy?". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Gdzie ja miałam oczy?" друзьям в соцсетях.