– Bladoróżową i bardzo elegancką, więc mogła z łatwością ujść za ślubną, zwłaszcza że jako druhna miałam kwiaty i stroik we włosach. Ty, będąc drużbą, też wyglądałeś niezgorzej. Do tego zrobiono nam masę zdjęć razem, a na wielu pojawiały się jakiejś osoby z waszej rodziny. Miałam szczęście, że akurat trafiło się wesele twojej siostry. Mama niczego nie podejrzewała. Pamiętasz tę pościel, którą przysłała i którą ci dałam? To był… No, to był nasz prezent ślubny.
Adam gniewnie zacisnął dłoń na prawie pustej szklance. Bianka dla swoich celów beztrosko uczyniła z niego swego męża, nawet nie pytając go o zdanie! Jak zwykle wpakowała go w kłopoty, a on miał ratować jej skórę. Dałby głowę, że ani przez moment nie zastanowiła się nad konsekwencjami swojego postępowania. Nigdy tego nie robiła…
Najlepszym dowodem było to, że w wieku siedemnastu lat zażądała, żeby… pozbawił ją dziewictwa. I bynajmniej nie dlatego, że jej się podobał! Po pierwsze, paliła ją ciekawość, a po drugie, miała dość uszczypliwych uwag koleżanek, które już miały to za sobą i natrząsały się, że Bianka zachowała cnotę wyłącznie z braku chętnych.
Przyszła do niego, ponieważ on jeden szalał za nią i wcale tego nie ukrywał. Inni chłopcy nie zalecali się do niej, gdyż przywykli widzieć w niej kumpla i partnera, a nie obiekt westchnień i pragnień. Zachowywała się tak, że umknęło ich uwagi, iż wyrosła na atrakcyjną dziewczynę…
Niejako automatycznie wybór Bianki padł na Adama. Nie wiedziała jednak, że on również nie miał pod tym względem żadnego doświadczenia – z tego prostego powodu, że czekał na nią. W efekcie był tak bardzo spięty, tak się starał i tak bał się ją zranić, że wszystko zepsuł. Gdy to stresujące doświadczenie dobiegło wreszcie końca, Adam czuł wyłącznie wstyd i upokorzenie. Bianka nie odezwała się ani słowem i rozstała się z nim z wyraźną ulgą. Miało to tylko tę dobrą stronę, że na kilka lat zniechęciła się do bliższych kontaktów z mężczyznami, co stanowiło dla niego pewną pociechę.
Niestety, po jakimś czasie pewien instruktor wschodnich sztuk walki odebrał rezerwę Bianki jako wyzwanie i wreszcie dopiął swego. Od tej pory podświadomie uważała za stuprocentowych mężczyzn jedynie kulturystów, atletów i tym podobnych. Adam nie miał złudzeń co do tego, że w jej opinii pozostał niezdarnym, chuderlawym chłopaczkiem i że Bianka nigdy nie da mu drugiej szansy na to, by udowodnił swoją przewagę nad rywalami.
To dlatego tak spokojnie proponowała mu teraz udawanie małżeństwa! Przez cały pobyt matki zamierzała sypiać w jego łóżku, oczywiście zażądawszy od niego uprzednio, by nawet nie śmiał jej tknąć. Mógł się założyć, że nawet przez ułamek sekundy nie brała pod uwagę jego uczuć.
Z determinacją odstawił szklaneczkę na podręczny stolik i podniósł się z fotela. Nigdy więcej nie pozwoli Biance tak go dręczyć. Koniec.
– Odmawiam – oznajmił twardo i wyszedł z pokoju.
ROZDZIAŁ DRUGI
– Jak to odmawiasz?! – zawołała za nim z desperacją.
– Po prostu nie zgadzam się. Zrobiłaś z nas małżeństwo, to teraz nas rozwiedź – rzucił przez ramię.
No tak. Miała przeczucie, że tym razem nie pójdzie jej tak łatwo. Intuicja jednak podpowiadała, że nie wszystko stracone. Nie bez kozery Michelle często powtarzała, że Bianka może sobie owinąć Adama wokół małego palca. Czasami sumienie wyrzucało jej, że wykorzystuje jego słabość do niej, ale uspokajała się tym, że przecież ostrzegła go uczciwie, że nie ma na co liczyć.
Zresztą, coraz więcej wskazywało na to, że on już się chyba wyleczył ze swego zauroczenia. Mieszkała tu od roku i przez ten czas widziała całkiem sporo różnych panienek odwiedzających jej przyjaciela. Były to bez wyjątku długonogie blondynki o takich kształtach, że skazaną na niemal chłopięcą figurę Biankę aż skręcało z zazdrości. Jeżeli Adam wciąż się w niej podkochiwał, to krył się z tym wyjątkowo dobrze…
A może już mu przeszło? Nigdy przedtem o tym nie pomyślała i teraz nagle niemal wpadła w panikę. Przekonanie, że cokolwiek by się stało, Adam wciąż będzie ją kochał, stanowiło dla niej jedyną podporę w wielu trudnych chwilach. Tą myśl pomagała jej odbudowywać wiarę w siebie po tym, jak kolejni mężczyźni traktowali ją jak towar.
Nie, absolutnie nie życzyła sobie, żeby Adamowi przestało na niej zależeć. Przecież ona zginie bez niego! Nikt inny jej tak dobrze nie zrozumie, nie wybaczy wszystkiego, nie zaoferuje pomocy. Nie, to niemożliwe, żeby się od niej odwrócił. W jakiś szczególny sposób byli ze sobą związani – chyba na zawsze.
Polubiła go od pierwszej chwili. Był taki słodki i taki wzruszająco bezradny. Nie to, co ona, która musiała wszędzie wejść i wszystko wiedzieć. Czuła się za niego w dziwny sposób odpowiedzialna i opiekowała się nim niczym kochająca siostra. W szkole średniej, nie zauważona przez nikogo, stała się świadkiem nieprzyjemnej sceny, kiedy to koledzy w obrzydliwy sposób drwili z Adama, znanego ze swojej nieśmiałości względem dziewcząt. Biance zrobiło się wtedy tak przykro, że postanowiła poświęcić się dla dobra swojego; najlepszego przyjaciela.
Do tej pory, gdy wracało do niej wspomnienie tamtej nocy, ogarniały ją mieszane uczucia. Wyszło beznadziejnie, to fakt. Bolało ją potwornie. Ale przecież… Przecież było coś niewymownie wzruszającego w tym zdenerwowaniu Adama, który tak bardzo się starał… dla niej, Coś, co odebrało jej mowę i sprawiło, że omal się nie rozpłakała.
Właśnie, teraz też mógłby się postarać, pomyślała, gwałtownie wracając do rzeczywistości. Poderwała się z kanapy i pobiegła w ślad za nim. Niech się nie wygłupia i przestanie się dąsać, przecież to dla dobra jej matki, którą zresztą bardzo lubił. O co mu więc chodziło?
Wpadła do jego pokoju tylko po to, by ujrzeć zatrzaskujące się przed jej nosem drzwi łazienki. Następnie usłyszała szczęk zamka i szum wody. Nie miała więc innego wyjścia, tylko cierpliwie czekać. Naraz zauważyła porozrzucaną na podłodze garderobę i z niedowierzaniem pokręciła głową. Bałagan nie pasował do jej przyjaciela w równym stopniu jak ten jego dzisiejszy wybuch gniewu.
Adam wyrósł z cokolwiek niezdarnego i niepewnego siebie chłopca na spokojnego i opanowanego mężczyznę, w którego życiu wszystko było poukładane niczym w pudełeczku. Został pracownikiem naukowym, wykładał matematykę na uniwersytecie w Sydney i nawet w jego hobby – grywaniu na wyścigach konnych – nie dałoby się dopatrzeć odrobiny spontaniczności, gdyż służyło mu to głównie do testowania różnych skomplikowanych układów matematycznych dotyczących prawdopodobieństwa.
Bianka w zamyśleniu zaczęła podnosić porozrzucane ubranie i układać je równo na krześle. Waśnie kończyła, gdy drzwi łazienki otworzyły się i Adam wrócił do pokoju. Na jej widok szczelniej otulił się swym ulubionym pąsowym szlafrokiem.
– Nie weźmiesz mnie na to – zakomunikował zimno.
– Nie rozumiem…
– Oczywiście, że rozumiesz. Sprzątanie po mnie nic nie da, tak samo, jak umizgiwanie się i branie mnie na lep słodkich słówek. Tym razem przebrałaś miarkę. Nawet palcem nie kiwnę, żeby ratować twoją skórę. Pani Peterson, mam nadzieję, pożyje jeszcze wiele lat, ale ja nie zamierzam przez ten cały czas robić za idiotę.
Aż się zachłysnęła z oburzenia.
– Za idiotę? – powtórzyła.
– Tylko ktoś ciężko poszkodowany na umyśle mógłby mieć ochotę zostać twoim mężem. No, ewentualnie masochista – dodał z drwiną, a w jego szarych oczach pojawił się błysk okrutnego rozbawienia.
Nie wierzyła własnym uszom. Jak to możliwe, by jej ukochany, słodki Adam mówił do niej w ten sposób?
– Wyglądasz na zaskoczoną – skwitował, nonszalanckim ruchem przeczesując palcami mokre włosy. – Nie wmawiaj mi tylko, że wierzyłaś w te wszystkie bajeczki mojej siostry, która opowiadała ci, jakobym ciągle się w tobie podkochiwał.
Bianka bezwiednie aż otworzyła usta że zdumienia.
– Michelle jest niepoprawną romantyczką – kontynuował. – Owszem, kiedyś durzyłem się w tobie, ale sama mnie z tego skutecznie wyleczyłaś w dniu twoich dwudziestych pierwszych urodzin. Wylałaś mi na łeb taki kubeł zimnej wody, że otrzeźwiałem natychmiast. Jeszcze tego samego wieczora pocieszyłem się w ramionach takiej, która miała o mnie lepsze zdanie niż ty.
Tymi bezlitosnymi słowami dopiekł jej do żywego. Ale jeszcze większy ból zadawały obrazy, które pojawiły się nagle przed jej oczami.
– No wiesz! – wybuchnęła z goryczą. – To ja wyrzucałam sobie przez całą noc, że musiałam złamać ci serce, podczas gdy ty w rzeczywistości zabawiałeś się z jakąś… Która to była? – syknęła nienawistnie.
– Laura.
Bianka zaniemówiła. Laura znalazła się na przyjęciu właściwie przypadkiem, jako podrywka jakiegoś znajomego. Starsza o co najmniej dziesięć lat od nich, budziła jednak zachwyt mężczyzn oszałamiającą figurą i długimi blond włosami. I to z tą flądrą…?
– Nie wierzę! – wydusiła wreszcie z siebie. Nie mogła się pogodzić z myślą, że Adam tak po prostu… zdradził ją!
– Och, moje ty biedactwo – powiedział z udawanym współczuciem. – Popłaczesz się, bo ktoś ci zabrał lizaka, którego i tak nie chciałaś? Bo brzydki Adaś nie chce się już z tobą bawić w twoją grę? – Naraz jego oczy zwęziły się, a w głosie ponownie zabrzmiał cynizm. – Radzę ci, wymyśl jakąś nową historyjkę dla swojej mamusi, bo ta nie wypaliła. A jeśli znowu ci się nie uda, to zawsze przecież możesz powiedzieć prawdę.
Niebotycznie zdumiona Bianka wreszcie doszła nieco do siebie i odzyskała rezon.
– Adam, ja cię w ogóle nie poznaję! Co się z tobą dzieje? Piłeś? A może przegrałeś na wyścigach?
Złapał ją za ramiona i siłą posadził na łóżku.
– Owszem, piłem – potwierdził lodowatym tonem. – I rzeczywiście straciłem masę forsy. Ale to nie ma nic do rzeczy. Po prostu nie pozwolę ci dłużej wchodzić mi na głowę. Od dawna wiedziałem, że za bardzo ci pobłażam, a ty w efekcie myślisz, że możesz ze mną robić, co ci się żywnie podoba, bo ja się na wszystko zgodzę. Przymykałem na to oko, bo tak było mi z pewnych względów wygodniej, ale teraz przestało mi się to opłacać.
"Gdzie ja miałam oczy?" отзывы
Отзывы читателей о книге "Gdzie ja miałam oczy?". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Gdzie ja miałam oczy?" друзьям в соцсетях.