– To niemożliwe – sprzeciwiła się Emily niepewnym głosem. – Ja po prostu zadzwoniłam i dowiedziałam się, że mogę przyjechać w każdej chwili.
– W takim razie musisz być kimś wyjątkowym – odrzekł wesoło Matt. – Jest jedna zasada, której zakonnice nigdy nie łamią. Jak już ci powiedziałem przy naszym pierwszym spotkaniu, do domku przy „Szlaku Archanioła” trafiają tylko wyjątkowi goście.
Emily zrobiło się bardzo miło, choć nie uważała, że powinna odebrać to jako komplement. O ile wiedziała, nikt dotąd nie uważał jej za osobę wyjątkową. Pomyślała, że zawdzięcza to pewnie księdzu Michaelowi.
– Która godzina, Matt?
– Dochodzi północ. Siostry czekają na ciebie w ośrodku. Dzwoniłem już do nich. Może nawet będą miały jakieś wieści o Rosie.
– Mam nadzieję – powiedziała Emily i zaraz zasnęła. Zakonnice były mocno wystraszone, kiedy tylnymi drzwiami Matt wnosił Emily do kuchni. Chwilę później jednak szybko go wyrzuciły.
– Miałyście może jakieś wiadomości o Rosie? – krzyknął jeszcze przez drzwi.
– Na razie nie. Daj nam znać, jak się czegoś dowiesz – odkrzyknęły, po czym cmoknęły i otoczywszy Emily troskliwie, niczym kwoka swe kurczę, poprowadziły ją do wielkiej łazienki.
– Nie damy rady cię rozebrać, Emily. Ubranie masz przesiąknięte krwią i przyklejone do ciała, więc postawimy cię pod ciepłym prysznicem i stopniowo sama je z siebie ściągniesz. A potem wsadzimy się do jacuzzi. A jak jeszcze łykniesz sobie kieliszeczek śliwkowej brandy i kilka aspiryn, od razu poczujesz się lepiej. Zabandażujemy ci też ramię i żebra, i opatrzymy zadrapania na nogach i rękach. Za jakiś tydzień będziesz jak nowa – oznajmiła Cookie.
– A czy wodą utlenioną mamy ją oblać jeszcze przed rozebraniem, czy już po? – chciała wiedzieć Gussie, która odkorkowywała czterolitrową butlę ze środkiem dezynfekującym.
– Po – odparła wesoło Cookie. – Wiecie co, myślę że nam wszystkim dobrze by zrobił łyczek brandy. Zapowiada się na długą noc.
– Przyniosę kieliszki – zaoferowała się radośnie Phillie. – Naprawdę miło jest zrobić coś dla kogoś, kto jest przyjacielem księdza Michaela. Ksiądz będzie bardzo zadowolony, kiedy mu o tym powiemy.
Gdy o czwartej nad ranem zakonnice wyprowadziły swoją podopieczną na tylny ganek i ułożyły na szezlongu, na którym miała spędzić resztę nocy, Emily czuła się niemal zupełnie dobrze. Nie omieszkała zresztą powiedzieć o tym zakonnicom.
– To dlatego, że jesteś pijana. Jeden drink w jacuzzi, to tak, jak normalne cztery. No, może trzy. Ma to coś wspólnego z temperaturą wody. A ponieważ wypiłaś trzy kieliszki, to jakbyś wychyliła ich dziewięć albo dwanaście. No, śpij spokojnie, Emily – wyjaśniła Gilly nakrywając ją lekkim kocykiem.
18
– Aż trudno uwierzyć, że minęło już pięć dni od operacji Rosie – powiedziała siostra Cookie, podając Emily szklankę lemoniady. – Myślę, że spotkanie z nią będzie dla ciebie wspaniałym przeżyciem. O której Matt po ciebie przyjedzie?
– Za jakieś dwadzieścia minut. Siostro, przyszłam tutaj, bo chciałam z siostrą o czymś porozmawiać. Tylko, że ja nie jestem katoliczką… to znaczy, wierzę w Boga, ale… w każdym razie zauważyłam, że siostry często mówią o cudach i… kto właściwie czyni cuda?
– Bóg.
– Chodzi o to, że tamtej nocy przydarzyło mi coś bardzo dziwnego. Wprawdzie przysięgłam sobie, że nikomu nie powiem, ale nie mogę przestać o tym myśleć. Jeśli ma siostra wolną chwilkę, to chciałabym siostrze opowiedzieć, co przytrafiło mi się na szlaku.
– Mam tyle chwilek, ile potrzebujesz, Emily. Więc weź głęboki oddech i wyrzuć to z siebie.
– Rozumiem – oznajmiła siostra Cookie, gdy Emily skończyła.
– Jak siostra myśli, czy to była tylko moja podświadomość, czy naprawdę Ian? Muszę to wiedzieć. Ten głos był taki realny. Przysięgam na wszystkie świętości, że w pewnym momencie Ian rzeczywiście podniósł mnie z ziemi. Czułam… ja czułam jego dotyk. Niech mi siostra powie, czy ja zwariowałam, czy to zdarzyło się naprawdę?
– Nie wiem, Emily. Na twoim miejscu chyba chciałabym wierzyć, że czuwała nade mną pomocna dłoń Wszechmogącego. A w tym wypadku była to ręka Iana, zakładając, że był on boskim wysłannikiem. Bóg troszczy się o nas, Emily. Wystarczy poprosić Go o pomoc, a On cię nie opuści. Ty potrzebowałaś Go wtedy. I Jego narzędziem był Ian. Uwierz w to i trzymaj się tej myśli. Coś takiego mogło się wydarzyć i ja osobiście gotowa jestem uważać to za cud, tyle że ja jestem jedną z tych zakonnic-renegatek, o których wszyscy plotkują. Równie dobrze jednak mogła zadziałać twoja podświadomość. Jeśli chcesz wierzyć, że to był Ian, to wiedz, że ja również w to wierzę. Obie więc myślimy tak samo. Ian zjawił się akurat wtedy, gdy rzeczywiście go potrzebowałaś. Nieważne, jak to się stało i dlaczego. Istotne jest to, że przyszedł ci na pomoc. I już przez sam ten fakt powinnaś zapomnieć o wielu sprawach, które od tak dawna cię niepokoiły.
– Próbowałam potem jeszcze go przywołać, lecz nie odpowiadał. Odszedł już na zawsze, prawda, siostro?
– Może będzie twoim aniołem stróżem? – zasugerowała Cookie mrugając.
– Teraz już siostra sobie żartuje – odrzekła Emily. – Dziękuję siostrze za rozmowę. I dziękuję, że mi siostra uwierzyła. Naprawdę, zresztą wie siostra o tym.
– Powiedz, czy nie czujesz się teraz wspaniale?
– Od kilku już dni budzę się z uśmiechem na ustach. I jest mi jakoś lżej na duchu, mam więcej optymizmu. Czy ja zwariowałam, czy co?
– Ani trochę. A czy miałaś wrażenie, że twoja dusza śpiewa?
– Nie, raczej nie.
– Jeszcze przyjdzie na to czas. Ale słyszę już samochód Matta. Nie zapomnij zabrać koszyka dla Rosie i przekaż jej nasze pozdrowienia.
– Przekażę.
– Matt Haliday jest całkiem w porządku – oznajmiła Cookie chytrze. Sadowiąc się obok niego w samochodzie Emily myślała, że Matt jest także wysportowany, ogolony, gładko przyczesany, ma czysty mundur, wypolerowane mokasyny i przyjemnie pachnie.
– Jak się czujesz? – spytał.
Emily uznała to pytanie za oznakę troski.
– Ciągle jeszcze trochę odrętwiała, jeśli zbyt długo siedzę. A na rękach mam mnóstwo strupków po zadrapaniach i właśnie dlatego mam bluzkę z długimi rękawami. Otarć na twarzy nawet makijaż nie zamaskuje, ale jakoś wytrzymam. Jestem winna Ivanowi podziękowania. Bo, co by się stało, gdyby nie pojechał sprawdzić szlaku? Może wciąż jeszcze gdzieś tam bym się błąkała. I tobie też chcę podziękować, Matt. Chciałam do ciebie zadzwonić, ale… tak jakoś wyszło.
– Możesz dzwonić do mnie, kiedy tylko zechcesz, Emily. Mój domowy numer znajdziesz w biuletynie informacyjnym. W końcu po to tutaj jestem – i ja, i Ivan. Nasza praca, to troska o gości i ochrona lasów. Słyszałem, że Rosie w zasadzie gotowa jest już do wypisania ze szpitala, ale ma jeszcze lekką gorączkę. Może więc puszczą ją jutro. Czy wiesz przypadkiem, dlaczego nie chciała, żebyśmy zawiadomili jej dzieci?
– Pewnie wolała ich nie martwić. Matki takie właśnie są.
– Ale…
– Jestem pewna, że gdyby stan jej zdrowia bardzo się pogorszył, któraś z sióstr zawiadomiłaby rodzinę. Co właściwie robisz w ciągu dnia poza obwożeniem gości?
– Większość czasu spędzam w domu. Czasem coś gotuję, bo bardzo lubię kucharzyć. Poza tym zajmuję się ogrodem i zabieram dzieci tu i ówdzie. Obecnie wyjechały z przyjaciółmi na parodniowy kemping, więc nie mam nic do roboty. A może zjadłabyś ze mną kolację? Ugotowałem już cały garnek spaghetti. Do sosu użyłem nawet suszonych na słońcu pomidorów. Umiem też przygotować chlebek czosnkowy i mam w domu naprawdę dobre piwo do popicia.
– Z przyjemnością, Matt.
Matt obrzucił ją spojrzeniem, po czym znów utkwił wzrok w szosie. Emily sama właściwie nie wiedziała dlaczego, ale w towarzystwie tego mężczyzny czuła się doskonale. Obcy był jej strach czy niepokój. Miała wrażenie, że zna go już od bardzo dawna.
– Fajnie wyglądasz – rzuciła Emily.
– Ja?
– Owszem, ty.
O Boże, co mnie podkusiło, żeby to powiedzieć, zaczęła się zastanawiać już w następnej chwili.
– Czy ja też mam powiedzieć, że wyglądasz fajnie?
Emily roześmiała się.
– Byłoby mi miło. Rozumiem oczywiście, że miałbyś na myśli moje ubranie, bo na skórze mam mnóstwo zadrapań i strupków, więc przymknij na to oko. Mam nadzieję, że Rosie nie wystraszy się na mój widok.
Emily dostrzegła na nosie Matta siedem piegów widocznych pomimo silnej opalenizny. Mimo woli uśmiechnęła się.
– Emily, chciałabyś mi opowiedzieć o swoich przeżyciach tam, na szlaku? Jeśli masz ochotę pogadać o tym, to potrafię świetnie słuchać.
Emily zastanowiła się chwilę nad tą propozycją. Wiedziała, że ten jej nowy przyjaciel, bo tym właśnie był, zasługuje tylko na uczciwą odpowiedź; każda inna była oszukiwaniem go.
– Nie. Może kiedyś, ale jeszcze nie teraz.
– W porządku. Wiesz, ty też wyglądasz fajnie – odrzekł z wymuszonym uśmiechem.
– No i co, tak trudno było to powiedzieć?
Emily flirtowała z nim, lecz i on brał w tym czynny udział. Zdziwiła się, że w tym wieku można mieć takie pomysły. Na jej twarzy pojawił się głupawy uśmieszek.
– Lubisz oglądać horrory?
Emily wzdrygnęła się.
– Dlaczego pytasz?
– Przyszło mi do głowy, że gdybyś miała jeszcze trochę czasu po kolacji, to moglibyśmy jakiś obejrzeć. Siostry mają kilka skrzętnie schowanych. Mój syn bardzo je lubi, więc Gussie pożycza mi czasem. Nie pojmuję, jak te łagodne duszyczki mogą lubić takie rzeczy. No wiesz, mordowanie piłą łańcuchową, ucinanie głów, im więcej krwi tym lepiej. One nawet czytają tego typu książki. A teraz wyobraź sobie, że to wiesz i widzisz je jak klęcząc odmawiają różaniec. To się po prostu nie trzyma kupy.
– Są takimi samymi ludźmi jak wszyscy. Wprawdzie nie za bardzo rozumiem, na czym polega bycie zakonnicą czy księdzem, ale wydaje mi się, że gdyby odcinali się zupełnie od życia świeckiego, byłoby to nienaturalne. Właściwie nie tylko nienaturalne, ale i niesprawiedliwe dla nich. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby oddając się swoim zbożnym zajęciom zachowali też swoje ja, jako ludzie. Ale to moja osobista opinia – dodała pospiesznie.
"Kochana Emily" отзывы
Отзывы читателей о книге "Kochana Emily". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Kochana Emily" друзьям в соцсетях.