Irsa jęknęła zgnębiona.
– No a Rustan sam? On się wcześniej operacji nie domagał?
– Nie. Rodzina musiała widocznie uznać, że przypadek jest beznadziejny. Tak go w każdym razie informowano. Sam już nie wiem. Teraz doszło do tej operacji dlatego, że właśnie Rustan tak rozpaczliwie o nią prosił. Ale nie oczekujemy cudów.
Irsa poczuła ukłucie w sercu.
– Operacja doszła do skutku, powiada pan?
– Oczywiście, przecież musi pani o tym wiedzieć. Teraz powinno już być po zabiegu, chociaż to dziwne, że nie dostałem żadnej wiadomości ze Szpitala Karolińskiego. Wysłaliśmy go do Sztokholmu, bo tutaj w Finlandii musiałby zbyt długo czekać. A pani o niczym nie słyszała?
Oj, pomyślała Irsa. Oj, oj, teraz znowu się wszystko wywróciło do góry nogami! Bo skoro jest tak, jak mówi doktor, to ze szpitala rzeczywiście ktoś dzwonił. Dlaczego więc rodzina Rustana twierdzi, że było to oszustwo?
Potrzebowała trochę czasu, żeby to wszystko przetrawić, na razie nie dostrzegała żadnego związku pomiędzy poszczególnymi wydarzeniami.
– Doktorze Leino, Rustan nigdy nie dotarł do Szpitala Karolińskiego. Został oszukany. Nie wiem tylko, jak do tego doszło ani w jakim celu to ukartowano. Teraz wiem tylko jedno: prosto stąd idę na policję!
– Nigdy tam nie dotarł? – zapytał doktor wstrząśnięty. – Niczego nie pojmuję.
– Ani ja! Rustan przyjechał do Sztokholmu, a tam poinformowano go, że operacja musi zostać na jakiś czas odłożona, bo należy mu przeszczepić rogówkę, a w tej chwili brak odpowiedniego dawcy.
– Przeszczepić rogówkę? Przecież to w jego przypadku nie ma najmniejszego sensu!
Irsa wstała gotowa do wyjścia.
– Czy sądzi pan, że istnieje jeszcze szansa, by przyjęto go do szpitala?
Lekarz miał zatroskaną minę.
– Trudno mi powiedzieć. Kontakt został zerwany, a niestety, kolejki są długie i jeśli chory przegapi swoje miejsce, to potem może być trudno.
– Och, biedny Rustan – westchnęła Irsa.
Stary doktor wstał i położył jej rękę na ramieniu.
– Proszę iść na policję, panno Folling! To wszystko wydaje mi się bardzo skomplikowane i, powiedziałbym, mętne. I proszę mi później powiedzieć, jak się sprawy mają, dobrze? Zrobię wszystko, żeby Rustan otrzymał kolejny termin operacji, ale szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby można było wiele dla niego zrobić. Myślę, że trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: małe jest prawdopodobieństwo, że będzie jeszcze kiedyś widział.
Irsa pospiesznie otarła kilka łez i zmusiła się do bladego uśmiechu.
– W takim razie przynajmniej ja nie powinnam go zawieść. On był straszliwie samotny, doktorze Leino, ale ten czas już minął.
Komisarz policji Armas Vuori miał tego dnia wolne, ale Irsę skierowano do jego domu. Zastała go, jak się mocował z kosiarką, miał bowiem zamiar uporządkować trochę bujny trawnik wokół swojej willi.
Był to człowiek niedużego wzrostu, proporcjonalnie zbudowany, z jego postaci emanował spokój i wielki autorytet. Zza okularów spoglądały na rozmówcę dobre, inteligentne oczy. Z głębi domu dochodziły głosy kilkorga dzieciaków, które się o coś zaciekle kłóciły.
Irsa przedstawiła się i poprosiła o chwilę rozmowy, a on zaproponował, by usiedli pod drzewem na ogrodowych krzesłach.
– Komisarzu Vuori, czy pamięta pan Rustana Garpa?
– Oczywiście! Dla mnie i moich kolegów tamten nieszczęśliwy wypadek zawsze jest powodem do poważnych wyrzutów sumienia. Ale nie widziałem go od wielu lat.
– Mam wrażenie, że Rustan znalazł się w poważnym niebezpieczeństwie, i przyszłam do pana prosić o pomoc. Jako komisarza policji, ale też pewnie jako jedynego przyjaciela, jakiego Rustan ma w tym mieście. Pominąwszy Viljo Halonena, ale z nim nie mam teraz kontaktu.
Bystrooki policjant przyglądał jej się z uwagą.
– Czy to jest oficjalna prośba?
– Tego jeszcze nie wiem, chociaż Rustan już i tak został zamieszany w sprawę, w której prowadzi dochodzenie policja norweska. Chcę pana prosić o radę. Ale i o pomoc. Boję się, że on mógłby zrobić coś desperackiego, na przykład próbować przepłynąć wpław na stały ląd.
– Proszę wyjaśnić mi to dokładniej!
– Pan poznał jego rodzinę, prawda?
Armas Vuori nie zdołał ukryć nieprzyjemnego grymasu.
– Jego ojciec był wspaniałym człowiekiem – odparł dyplomatycznie.
Awersja policjanta do reszty rodziny znacznie ułatwiła Irsie sprawę.
– Może będzie najlepiej, jeśli opowiem całą historię?
– Chyba tak, będę pani wdzięczny!
Irsa opowiedziała więc o dziwnym telefonie ze Sztokholmu od jakiegoś nieznajomego kuratora, który chyba mimo wszystko okazał się prawdziwy, o Hansie Lauritssonie i o makabrycznym znalezisku w norweskich lasach. Kiedy dotarła do własnego udziału w tym dramacie, nie przemilczała niczego z wyjątkiem swego uczuciowego stosunku do Rustana. Chociaż bystry policjant sam się pewnie wszystkiego domyślił. Starała się co prawda opisać wizytę w domu rodzinnym Rustana obiektywnie i bezstronnie, chciała bowiem być wobec niego lojalna i nie obgadywać za plecami jego najbliższych, ale Armas Vuori bardzo dobrze rozumiał jej uczucia.
– Ja ich znam – oznajmił krótko.
Irsa odważyła się na ostrożne pytanie:
– Czy oni… często bywają w towarzystwie? Chodzi mi o to, że tacy młodzi ludzie jak Michael i Veronika nie mogą się przecież tak bardzo izolować od świata i spędzać czas tylko na swojej wyspie.
– Ona często bywa w mieście, wiele też wyjeżdża, jak mi się zdaje. Obraca się w najlepszych kręgach, pojawia się na dancingach w hotelu, ale Michael Howard jest zajęty wyłącznie fabryką. Żywi zdaje się wielkie ambicje, żeby prowadzić przedsiębiorstwo na wysokim poziomie. Matka ma też kilka przyjaciółek w mieście, z najlepszych sfer, natomiast Rustan nie pokazuje się nigdy.
– Z najlepszych sfer?
– Chodzi mi o najbogatszych, rzecz jasna – odparł Armas Vuori z cierpkim uśmiechem. – Ich zdaniem to są najlepsze sfery.
– A Klemens?
– Ten ich zaufany człowiek? Teraz na wyspie nie pozostał już nikt z tych, którzy tam pracowali za czasów Rustana Garpa seniora. Cały personel został po przyjeździe Howardów wymieniony.
– Dlaczego Viljo Halonen tak często bywa na wyspie?
– On tam mieszka. W małym domku na terenie posiadłości.
Irsa widziała ten domek. Więc to Viljo tam mieszka? Nic dziwnego, że tyle czasu spędza z rodziną! Irsa natychmiast wybaczyła mu wszystkie jego poufałości z Howardami.
Armas Vuori rzekł w zamyśleniu:
– Z tego, co pani mówi, wynika, że tylko on jeden stara się rozumieć problemy Rustana. Przez jakiś czas ludzie gadali, że on i Veronika mają się ku sobie, ale widocznie wszystko rozeszło się po kościach.
Viljo poszedł po rozum do głowy, pomyślała Irsa z satysfakcją.
Podjęła znowu swoją opowieść. Policjant zadawał od czasu do czasu inteligentne pytania, które wskazywały, że bardzo uważnie śledzi jej słowa. Kiedy skończyła, wstał i powiedział:
– Przepraszam na chwileczkę, muszę zatelefonować.
Irsa wciąż siedziała na ogrodowym krześle. Jak dobrze było mieć nareszcie kogoś, na kogo można złożyć przynajmniej część odpowiedzialności.
Vuori wrócił.
– Rzeczywiście Interpol pytał policję fińską, czy nie jest jej znany Rustan Carr, którego zwłoki znaleziono w norweskich górach. Nikt jednak nie pomyślał, żeby to mogło chodzić o Rustana Garpa. Zresztą rodzina go nie szukała. Co pani ma teraz zamiar robić, panno Folling? Czy może raczej Irso, jeśli pozwolisz.
– Oczywiście, będzie mi miło. Zamierzam w jakiś sposób wrócić do Rustana na wyspę.
– Sama sobie nie poradzisz. Wystarczy, że powiedzą strażnikowi, iż jesteś niepożądanym gościem, a potraktuje cię jak szpiega. Pojadę tam z tobą, ale najpierw muszę wykonać mnóstwo różnych czynności, żeby wdrożyć śledztwo. Chętnie bym cię zaprosił, żebyś zamieszkała u nas, ale moja żona jest okropnie przeziębiona, ledwie trzyma się na nogach. Może więc mógłbym cię odwieźć do hotelu? Zabiorę cię stamtąd, jak już wszystko załatwię. Nie wiem, ile czasu mi to zabierze, ale czekanie może być dosyć długie.
Irsa bardzo się niepokoiła o Rustana i chciałaby do niego wrócić natychmiast, ale nie miała wyjścia, skinęła głową, że się zgadza.
Jak na ironię musiała znowu zamieszkać w tym okropnie drogim hotelu, który znała z ubiegłego lata. Dyskretnie przeliczyła swoje pieniądze i stwierdziła, że na jedną noc wystarczy, a później poszła do swego pokoju dręczona niepokojem.
Czekanie rzeczywiście okazało się długie. Irsa zdążyła zjeść obiad w hotelowej restauracji i rozwiązała w swoim pokoju dwie krzyżówki, zanim Armas Vuori zadzwonił.
Ale wciąż jeszcze nie był gotów do wyjazdu.
– Odkryliśmy mnóstwo bardzo dziwnych rzeczy, Irso – oznajmił. – Poleciliśmy specjaliście przejrzeć finanse firmy, ale one zdają się być w zupełnym porządku. Natomiast przy okazji znaleźliśmy coś innego. Wciąż jeszcze czekam na jedną rozmowę, ale jak tylko ją skończę, zaraz przyjadę po ciebie do hotelu. Bądź gotowa, nawet gdyby miało to długo potrwać.
– Dam sobie radę. Czy nie mógłbyś zatelefonować do Viljo i poprosić go, by się opiekował Rustanem? Taka jestem niespokojna!
Armas Vuori wahał się.
– Myślałem już o takiej możliwości. Ale zdecydowaliśmy się pracować dyskretnie i na razie nie wzbudzać uwagi nikogo na wyspie.
– Rozumiem. A jak my się tam dostaniemy?
Komisarz roześmiał się serdecznie.
– Nie obawiaj się! Nie będziemy korzystać z pomocy Klemensa ani nikogo z rodziny. Policja ma własną motorówkę.
– Będziemy musieli wypłynąć z miejskiej przystani?
– Kto tak powiedział? Przyjaciele Rustana znają każdą zatoczkę na wyspie jeszcze z chłopięcych lat.
Brzmiało to uspokajająco. Irsa usiadła, by znowu czekać.
Rustan… Co on teraz robi? Dygotała ze zdenerwowania. Chyba się domyśla, że ona nie wyjechała? A może jest przekonany, że został całkowicie opuszczony, że jest jeszcze bardziej samotny i izolowany niż kiedykolwiek przedtem, wydany na łaskę i niełaskę swojej okropnej rodziny?
"Las Ma Wiele Oczu" отзывы
Отзывы читателей о книге "Las Ma Wiele Oczu". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Las Ma Wiele Oczu" друзьям в соцсетях.