– Gdybym się zadawał z niedoświadczonymi i naiwnymi nastolatkami, to pewnie bardzo by to przeżywały – odparł beztrosko. – Szczęśliwie mam jednak do czynienia z kobietami na tyle światowymi i wyr~finow anymi…
– Ze twoja nielojalność im nie przeszkadza weszła mu w słowo, ale aż drgnęła na widok gniewu, który błysnął w jego oczach.
– Nie jestem kłamcą, Hope. Nigdy nie opiecuję kobiecie tego, czego nie mogę jej dać, nigdy nie zwodzę, nie rozbudzam nadziei. Z wiekiem człowiek wyrasta z romantycznych mrzonek. Przychodzi świadomość, że można nawiązywać satysfakcjonujące relacje bez zaangażowania emocjonalnego.
– Czy ty nigdy się nie angażujesz? – spytała niemal ze zgrozą. – Czy ty w ogóle kochałeś jakąś kobietę oprócz Tani?
– Nie widzę powodu, dla którego miałbym odpowiadać na to pytanie. – Ton Aleksieja był nad wyraz uprzejmy, a zarazem ostrzegał, że Hope posunęła się za daleko. – Myślę, że temat mojego życia osobistego został wyczerpany. Zresztą w ogóle nie powinien cię interesować, bo w najmniejszym stopniu ciebie nie dotyczy.
– Nie, wcale – rzuciła z ironią. – Wcale mnie nie dotyczy, nic dodać, nic ująć. A to, że mnie tu trzymasz jak w więzieniu i traktujesz jak swoją własność… Ciekawe, jak by zareagowały twoje przyjaciółki, gdyby wiedziały, co planujesz.
– Jeszcze by mi przyklasnęły. – Uśmiechnął się krzywo na widok jej zaszokowanej miny. – O, tak, zapewniam cię, że tak właśnie by było. Widzisz, nie tylko ja mam powody, żeby nienawidzić sir Henryego, więc:…
Zadrżała. Pod maską ironisty i chłodnego światowca krył się gwałtowny, niebezpieczny człowiek. Oby nigdy jego gniew nie zwrócił się przeciwko niej!
Jakby wyczuwając jej nagły przestrach, Aleksiej zmienił temat.
– Smakowało ci nasze wino. Może chciałabyś zo- baczyć, jak się je produkuje? Muszę jechać do Julesa, jeśli chcesz mi towarzyszyć, to nie widzę przeszkód.
Opanowała się na tyle, by odpowiedzieć uprzejmie, jakby nie byli wrogami, lecz dwojgiem przygodnych znajqmych.
– Dziękuję, I chętnie. Kiedy planujesz jechać? Spojrzał na zegarek, a Hope dopiero wtedy zauważyła na jego twarzy oznaki zmęczenia.
– Za jakąś godzinę. Chciałbym się tróchę odświeżyć po podróży. Przebierz się tymczasem w coś mniej eleganckiego, bo na pewno się ubrudzisz, jak zejdziemy do piwnic. Pokażę ci, jak leżakuje wino…
Hope została jeszcze chwilę na dole pod pretekstem dokończenia kawy, a potem poszła na górę. Z łazienki dobiegał szum wody. Zdjęła jedwabny kostium i włożyła zielone dżinsy i bluzeczkę w tym samym kolorze. Właśnie przeglądała się w lustrze, gdy Aleksiej wyszedł z łazienki, osłonięty jedynie zawiązanym na biodrach ręcznikiem. Nawet się nie wytarł; kropelki wody nadal lśniły na jego ciemnej' skórze.
Jestem ubrana pod kolor jego oczu, pomyślała nieoczekiwanie. Och, gdyby mogła zagłuszyć ten zdradziecki wewnętrzny głos! To on spiskował przeciwko niej, wyostrzał jej zmysły. To on podpowiadał, by wyciągnąć rękę, dotknąć tego silnego torsu… Nie, trzeba uciekać jak naj dalej!
Podszedł i ujął ją mocno za ramiona.
– Hope, czy naprawdę za każdym razem, kiedy na mnie patrzysz, musisz wyglądać, jakbyś miała za chwilę zemdleć? Nie jestem złym wilkiem, który chce cię zjeść. Jestem zwyczajnym człowiekiem, który pragnie… Który chce… – przesunął ręce na jej biodra i przyciągnął ją mocno do siebie.
Przez cienką bluzkę poczuła ciepło i wilgoć jego ciała. Aleksiej zawahał się przez moment, wymruczał coś niezrozumiałego, przy czym brzmiało to tak, jakby zaklął z głębi serca, a potem pocałował ją mocno i chciwie.
Był to zupełnie inny pocałunek niż poprzednie.
Tym razem Aleksiej nie poczynił żadnych ustępstw na rzecz jej braku doświadczenia, nie okazał ani śladu delikatności. Gdy ją wreszcie wypu.ścił z objęć, wargi Hope były nabrzmiałe. Chciało jej się płakać, ale nie rozumiała, dlaczego.
– Lepiej poczekaj na mnie na dole – niemal warknął. – Nie jestem w odpowiednim nastroju, żeby się cackać z przewrażliwioną nastolatką.
~,
Nawet nie drgnęła, nadal porażona siłą tego brutalnego pocałunku.
– Do diabła ciężkiego – syknął. – Dobrze ci radzę, nie drocz się ze mną, nie prowokuj mnie. Jestem zmęczony, nie mam ochoty na gierki, mam natomiast ochotę… na kobietę. Dlatego zjeżdżaj stąd, zanim przestanę być grzeczny.
To wystarczyło, by sekundę później już była na dole. Drżała na całym ciele. Co spowodowało w nim taką zmianę? Nic z tego nie rozumiała. A już najmniej to, że gdy Aleksiej dołączył do niej po półgodzinie, zachowywał się równie elegancko, jak w gabinecie matki przełożonej.
Po drodze pokazywał jej winnice i objaśniał różne rzeczy.
– . Każdy etap produkcji wina jest bardzo f ważny, każdy wymaga wiele starań i pochłania mnóstwo czasu. Na przykład teraz wykonujemy opryski. Trzeba dobrze wybrać moment, to nie może się odbywać ani za wcześnie, ani zbyt późno. Jules świetnie się na tym zna, jego rodzina zajmuje się produkcją wina równie długo jak moja – wyjaśnił, skręcając w stronę zabudowań, które pokazał jej w dniu przyjazdu.
Zaparkował na podwórzu i skierował się do jednego z budynków. Hope weszła za nim, ale przez chwilę nic nie widziała, gdyż jej oczy musiały przywyknąć do półmroku. Dopiero potem zauważyła nieznane sobie urządzenia oraz wysokiego szatyna, który podszedł, żeby się przywi.tać z gośćmi. Jego źrenice wymownie rozszerzyły się na widok Hope, chociaż w żaden inny sposób nie dał po sobie nic poznać. Był młody, niewiele starszy od niej, co naprawdę stanowiło miłą odmianę.
– Hope jest moim gościem – powiedział Aleksiej, przedstawiając ich sobie. – To córka… mojego przyjaciela.
Nie rozumiała, po co to kłamstwo, ale rozumiała aż nadto dobrze błysk w oczach młodego Francuza. Jego podziw sprawił jej niekłamaną przyjemność i jak stuprocentowa kobieta – odpowiedziała mu dość zalotnym uśmiechem.
Aleksiej ścisnął ją za ramię, zmarszczył brwi i zaczął omawiać sprawy zawodowe. Przez chwilę mężczyźni dyskutowali też o winnicy w kalifornijskiej Napa Valley, a potem Jules zaproponował szarmancko, że oprowadzi Hope po piwnicach. Aleksiej przypomniał mu szorstko, że ma przecież pracę do wykonania, i sam zabrał ją na dół, gdzie między innymi pokazał jej kilka rzędów wyjątkowo zakurzonych beczek wspartych na równie zakurzonych dębowych kozłach.
– To nasze najlepsze roczniki. A to wino – wskazał jeden z rzędów – leżakuje, od kiedy skończyłem dwadzieścia jeden lat. Otworzymy beczki, kiedy z kolei mój syn osiągnie dojrzałość.
Jego syn… Czyli planował ożenek. No tak, jasne, musiał się kiedyś ożenić, przecież inaczej ród Serivace by nie przetrwał. Kogo wybierze na towarzyszkę życia? Jedną ze swoich. eleganckich, światowych przyjaciółek? A może poszuka sobie idealnej narzeczonej, niewinnej, nietkniętej – jak kiedyś Hope… Cóż ją to właściwie obchodzi? Ich losy splotły się przecież tylko na krótko.
Gdy wrócili na górę, Jules przekazał wiadomość od swojej matki, że właśnie upiekła ciasto i byłoby jej miło, gdyby,przyszli ją odwiedzić, bo już od dawna nie widziała Aleksieja. Udali się więc do kamiennego domu, gdzie drzwi otwierały się wprost na olbrzymią wiejską kuchnię. Pani Duval, niska i krągła kobieta o smolistych oczach, uśrniechnęła się do nich, obrzuciła Hope przenikliwym spojrzeniem, po czym bardzo serdecznie uściskała Aleksieja. Jules pochylił się ku Hope…
– Maman była jego niańką; traktuje go jak drugiego syna – wyjaśnił. – Na długo przyjechałaś?
– Trudno powiedzieć – odparła po chwili namysłu zgodnie z prawdą.
– Może pozwoliłabyś się kiedyś zaprosić na wycieczkę po okolicy? Miałabyś ochotę?
– Na co mogłaby mieć ochotę? – wtrącił nagle Aleksiej, który musia:ł usłyszeć ostatnie słowa. – Chętnie pokażę Hope okolicę.
Aleksiej uniósł brwi.
– Wydawało mi się, że masz dość pracy przy opryskach. W dodatku twoja… matka właśnie mi powiedziała, że zaniedbujesz Marie-Claire.
– Bo popsuła się jedna z maszyn i byłem zajęty, ale już jest naprawiona, więc mógłbym…
– Odwiedzić narzeczoną – wpadł mu w słowo Aleksiej. – To kiedy bierzecie ślub? Po winobraniu?
Hope rozumiała aż nadto dobrze jego manewr. Musiał się bać, że Hope skorzysta z okazji i zwierzy się Julesowi. Powie, jak w rzeczywistości wygląda jej sytuacja, i poprosi o pomoc w ucieczce. Westchnęła. Z największą przyjemnością pogadałaby z kimś w swoim wieku.
Zjedli ciasto, wypili kawę, porozmawiali na niezobowiązujące tematy i wyruszyli w drogę powrotną. Jakiś diabeł podkusił Hope, żeby zauważyć od niechcenia:
– Jules jest bardzo miły. Wielka szkoda, że nie ma czasu pokazać mi okolicy. To mogłoby być naprawdę miłe, nie sądzisz?
– O, nie wątpię – Aleksiej nie ukrywał sarkazmu.
– Nie wydaje mi się jednak, że jego matce i narzeczonej byłoby z tego powodu równie przy.jemnie jak tobie. Jesteś prześliczną dziewczyną, Hope, a Jules wcale nie pali się do zaplanowanego małżeństwa. Marie-Claire jest jego daleką kuzynką i to rodziny obojga młodych prą do zalegalizowania tego związku. Narzeczona również, bo Jules rzeczywiście jest miły i całkiem przystojny. Ja jednak nie zamierzam dodatkowo komplikować sytuacji przez pozwalanie wam na amory. Ale mogę cię zabrać do Beaune dziś po południu. To ładne miasto, ma dużo zabytków, spodoba ci się. Wieczorem moglibyśmy pójść do restauracji.
– Dziękuję, nie mam ochoty – powiedziała sztywno gdzieś w przestrzeń, nie poświęcając rozmówcy nawet jednego spojrzenia.
– Ale gdyby to Jules zaproponował ci taką wycieczkę, to poleciałabyś jak na skrzydłach? – W jego podejrzanie miłym głosie pobrzmiewał niebezpiecz-ny ton. – Rozumiem, ta odmowa to kara za to, że nie pozwoliłem ci go pouwodzić?
Głos wewnętrzny podpowiadał jej, że bardziej w ten sposób ukarała samą siebie, ale nie miała zamiaru wsłuchiwać się zbyt uważnie w swoje wnętrze. Już nigdy więcej.
"Lilia wśród cierni" отзывы
Отзывы читателей о книге "Lilia wśród cierni". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Lilia wśród cierni" друзьям в соцсетях.