– Tak – odparła ze znużeniem, czując, jak emocje powoli zaczynają opadać, a na ich miejsce pojawia się dojmująca pustka. – Gdyby nie był pijany, to nie wiem, czy zdołałabym wyrwać się i uciec.

Ujął ją pod ramię i zaprowadził do samochodu. Wślizgnęła się na swoje miejsce grzecznie jak skarcone dziecko, które dobrze wie, że nabroiło.


– Aleksiej? Przykro mi, że tak się stało – wyznała.


– Mnie też – odparł tak cicho, że ledwo dosłyszała. Jego twarz była niezwykle poważna, może nawet smutna. Odwrócił się ku Hope i leciutko przesunął palcem po jej policzku. – Cóż, oboje dostaliśmy nauczkę, żeby pewnych rzeczy nie robić.

Nerwowo zwilżyła językiem wyschnięte wargi. – A gdybym… Gdybym nie dała rady uciec?

Gdyby on…

– Gdyby cię zgwałcił? – podpowiedział niewiarygodnie spokojnym głosem. – Wtedy bym się z tobą ożenił.

Popatrzyła na niego oszołomiona tym wyznaniem.

– Hope, na świecie jest wielu mężczyzn podobnych do Montracheta, ale ty jeszcze nie umiesz sobie z nimi radzić. Nie jesteś przygotowana do życia, batdzo łatwo cię skrzywdzić. Ale to ja zabrałem cię z klasztoru i to ja jestem odpowiedzialny za to, co się z tobą dzieje. To z mojej winy uciekłaś do Montrachetów, więc to ja postarałbym się wynagrodzić ci to na tyle, na ile to możliwe.


Tak, znała to jego poczucie sprawiedliwości, które zawsze domagało się zadośćuczynienia. Oko za oko… Zadrżała. Ale mimo wszelkich ujemnych cech charakteru Aleksiej był o niebo lepszym opiekunem niż jej niedoszły mąż.


– Zdążymy na samolot? – spytała, gdy wchodzili do mieszkania, a znajome Muzy w milczeniu przyglądały jej się z plafonu.

– Polecimy jutro. Jeden dzień nie zrobi różnicy. Nagle coś ją zastanowiło.

– Niby czemu mój ojciec miałby sądzić, że my… A jeśli nie będzie chciał w to wierzyć?


– Takie rzeczy po prostu widać. Kobieta, która już z kimś spała i znalazła w tym przyjemność, zachowuje się zupełnie inaczej niż kobieta, która nie zna tego uczucia. Nabywa specyficznej pewności siebie, to przejawia się w gestach, sposobie mówienia, patrzenia, poruszania się. Rozkwita. Po tobie jeszcze tego nie "Vidać, jeszcze się bronisz, ale niewiele brakuje, żeby twoja kobiecość objawiła się w pełnej krasie. Kiedy twój,ojciec zobaczy cię u mego boku, nie będzie miał żadnych wątpliwości co do rodzaju łączących nas stosunków. – Uśmiechnął się na widok jej zawstydzenia. – Wiesz co? Idź się przespać, masz za sobą ciężkie przejścia. Moje pieszczoty w nocy, propozycje Montracheta nad ranem… Same nieszczęścia – zakpił. – Ale czy teraz przynajmniej rozumiesz, że sypianie zę mną nie jest największą tragedią pod słońcem?


Potulnie skinęła głową. Była tak wykończona, że nie miała siły nawet mówić. Poszła do swojego pokoju, padła na łóżko i niemal natychmiast zasnęła. Aleksiej zajrzał do niej godzinę później i przykrył ją kocem. Przez długą chwilę przyglądał się bladej· jak płótno twarzy i sińcom pod oczami. Nie należał do ludzi, którzy łatw6 odstępują od swoich zamierzeń, ale gdy wstał rano i zrozumiał, że Hope uciekła, opadły go wątpliwości.


Obudziła się wczesnym popołudniem, wypoczęta i w zadziwiająco dobrym nastroju. Jest, jak jest, nie ma co walczyć z rzeczywistością, pomyślała i postanowiła przestać się martwić, a zamiast tego uczyć się, dojrzewać i planować przyszłość. Aleksiej zabiera ją na Karaiby, a kto wie, czy jeszcze kiedyś w życiu uda jej się tam pojechać?


Zjedli razem lekki posiłek, rozmawiając o uprawie winorośli i produkcji wina, ponieważ Hope chciała zdobyć jak najwięcej informacji ze wszelkich możliwych dziedzin. Wyjaśniła, że czuje się beznadziejną ignorantką.

– Czas i inteligencja działają na twoją korzyść, dołasz nadrobić zaległości – uspokoił ją Aleksiej, po czym dodał coś tak zdumiewającego, że pozostawiła to bez odpowiedzi, sądząc, że chyba się przesłyszała: – Posiadasz wszystkie cechy, które czynią kobietę atrakcyjną, i to nie tylko wtedy, gdy jest bardzo młoda, ale przez całe życie. Za kilka lat żaden mężczyzna nie zdoła oprzeć się twojemu urokowi, a ja będę dumny z tego, że znałem cię tak blisko.


Przez resztę popołudnia siedzieli w salonie, Aleksiej pracował, a Hope czytała przewodnik po Karaibach. Był to jeden z najprzyjemniejszych dni, jakie spędzili razem. Po kolacji Aleksiej przeprosił ją i udał się do swojego pokoju, żeby dokończyć pisanie artykułu. Zrobiło jej się dziwnie przykro, gdy zostawił ją samą. Czytała jeszcze trochę, ale już bez zbytniego zapału..


Było już po dziesiątej, powinna położyć się do łóżka, skoro mieli rano wstać, ale wiedziała, że nie zaśnie, dopóki nie porozmawia jeszcze z Aleksiejem. Ten niedorzeczny kaprys był zapewne następstwem· porannych dramatycznych wydarzeń. Przecież Aleksiej wybawił ją z poważnej opresji,' a to wytworzyło między nimi nowy rodzaj więzi. Do tej pory Hope była od niego za~eżna tylko fizycznie, teraz można było mówić o zależności emocjonalnej. Westchnęła ciężko i poszła do siebie.


Znowu miała sen o zagrażającym jej cieniu, który odgradzał ją od ciepła, światła i radości, ale tYm razem koszmar jeszcze się nasilił, ponieważ cienie były dwa: ojciec i Alain. Uciekała przed nimi po jasnej i pustej plaży, wiedząc, że gdzieś tam czeka na nią bezpieczne miejsce. Niezależnie jednak od tego, jak szybko biegła, nie była w stanie umknąć cieniom, które ścigały ją bezlitośnie. Wreszcie z rozpaczy zawołała o pomoc.


– Hope? – Aleksiej łagodnie potrząsał nią. W pokoju panowała ciemność, rozjaśniona jedynie słabym odblaskiem ulicznych latarni. – Właśnie szedłem spać, kiedy usłyszałem, że mnie wołasz.

Usiadła, spojrzała na zegarek i zmarszczyła brwi. Było już po drugiej, a on dopiero teraz szykował się do snu.


– Czemu się kładziesz tak późno? Przecież mogłeś dokończyć ten artykuł w samolocie.


– Mogłem, ale wolałem to zrobić teraz. Praca czasem pomaga, bo pozwala zapomnieć.

Z tego, co wiedziała o jego życiu, tylko jedna rzecz nie układała się tak, jak tego pragnął Aleksiej, a mianowicie – związek z Elise. Rzucił się w wir ciężkiej pracy, byle tylko nie myśleć o ukochanej, zatem musiało mu być naprawdę ciężko na sercu. Nie zastanawiając się nad tym, co robi, Hope pocieszającym gestem położyła dłoń na jego ramieniu. Aleksiej zesztywniał, jakby ten dotyk nie sprawiał mu najmniejszej przyjemności.

– Po co mnie wołałaś? – spytał szorstko.

– Miałam zły sen.

– Ze mną w roli głównej, tak? – Odsunął się od niej z irytacją. – Nawet we śnie nie daję ci spokoju? Czyli nadal jestem w twoich oczach potworem, niewiele lepszym od Montracheta.

Postanowiła wyprowadzić go z błędu, chociaż to oznaczało przyznanie się do tego, że zaczyna go postrzegać zupełnie inaczej.

– Przeciwnie, wcale się ciebie nie bała~, tylko wzywałam na pomoc. Przykro mi, że to wywarło na tobie takie wrażenie.

Odprężyf się wyraźnie.

– Dlaczego ci przykro? Kobiety lubią wywierać wrażenie na mężczyznach – powiedział z przekorą w głosie.

– Och, nie o tym myślałam.

– A ja tak. I nadal myślę – mruknął, przenosząc wzrok na jej usta.

Zadrżała.

– Zimno ci? – Przesunął dłonią po jej ramieniu.

– Nie. To znaczy tak. Nie wiem…

Nachylił się, a Hope podnios.ła ku niemu twarz, zamykając oczy. Poczuła na powiekach pocałunki lekkie jak motyle i rozchyliła wargi w oczekiwaniu, lecz on drażnił się z nią, muskając ustami jej skronie i policzki, unikając prawdziwego pocałunku i bardziej namiętnego dotyku. Ledwo czuła, jak ~suwa ramiączka jej nocnej koszuli, jak delikatnie gładzi jej piersi. To była wyrafinowana tortura, nie mogła tego znieść. Dlaczego odmawia jej zmysłowych pieszczot, dlaczego tak okrutnie -się z nią bawi, dlaczego doprowadza ją na skraj szaleństwa?

– Aleksiej – wyszeptała półprzytomnie, wsuwając mu palce we włosy.

Nie bacząc już na nic, przyciągnęła go do siebie i pocałowała chciwie. Efekt był natychmiastowy. Aleksiej odpowiedział z równym żarem, całując ją tak, jakby chciał na zawsze zapamiętać smak jej ust i języka, jakby była zdrojem, który pragnął wypić do dna. W końcu podniósł głowę, by badawczo przyjrzeć się Hope.

Zaczęła dygotać na całym ciele, przerażona siłą swojego pożądania. Jej twarz płonęła jak w gorączce. Musiał dobrze odczytać jej emocje i obawy, ponieważ przytulił ją do siebie uspokajającym gestem i zaczął łagodnie całować po włosach. Pod wpływem tej pieszczoty szalone bicie jej serca uspokoiło się nieco. Ogarnęła ją dziwna błogość, w której rozpłynęły się wszelkie lęki.

Nieśmiało dotknęła wargami jego szyi i odkryła, że obdarzanie pieszczotą drugiej osoby to rzeczywiście przyjemne uczucie. Nie miała pojęcia, że aż tak przyjemne. Móc smakować jego skórę, wdychać jej zapach…

On jednak delikatnie ujął jej włosy i równie ostrożnie odchylił jej głowę do tyłu.

– Hope, doceniam twoją odwagę, która każe ci eksperymentować – zaczął zmienionym głosem ale jeśli nie jesteś gotowa na konsekwencje, to radziłbym przestać.

Kiedy później się nad tym zastanawiała, nie mogła zrozumieć, co ją podkusiło, żeby nie posłuchać tego ostrzeżenia. Nie odrywając wzroku od jego twarzy, wsunęła drżące palce między guziki koszuli Aleksieja. Po raz pierwszy dotykała go z własnej nieprzymuszonej woli i nie zamierzała przestawać, mimo że ponownie zamruczał coś ostrzegawczym tonem. Rozpinała guziki jeden po drugim, niecierpliwiąc się, gdy któryś stawiał opór. Wreszcie rozsunęła poły koszuli i mogła swobodnie przesunąć rękami po jego torsie.

Ze zdumieniem wyczuła, że jego serce zaczyna bić coraz szybciej. Przejechała dłonią po jego brzuchu tuż nad spodniami, jednocześnie przyciskając usta do nasady szyi Aleksieja, ponieważ dobrze pamiętała, że jej takie pieszczoty sprawiały wielką rozkosz. Może więc…

l'

– Przypominam, że jestem dorosłym mężczyzną, a nie chłopcem, i takie zabawy mogą się skończyć tylko w jeden sposób. Jeśli będziesz kontynuować, uznam to za jawną zachętę.