– Posłuchaj więc dobrej rady. Najpierw pocałunki, wyznania potem. I nie zapomnij jej powiedzieć, że to nie jest jedynie odgrywanie sceny filmowej.
Powiedziawszy to, po prostu uciekła. Nie miała pojęcia, dokąd jedzie i co będzie robić przez cały wieczór, ale nie dbała o to. Niko był w dobrych rękach, Bianka i Dale też jakoś sobie poradzą i tylko jej głodu miłości nie miał kto zaspokoić. Jechała do Cannes z rozpaczą w sercu. Co. z tego, że potrafiła pomóc innym W sprawach sercowych, skoro nie umiała pomóc sobie? Wbrew nadziei i wbrew powiedzeniu, że czas leczy rany, z dnia na dzień tęskniła za Aleksiejem coraz bardziej.
W mieście znalazła nocny klub "Le Busby", polecony przez Jeanne, I‹tóra powiedziała, że lokal cieszy się dobrą renomą i jest chętnie odwiedzany przez aktorów. Już po godzinie Hope miała serdecznie dość tego miejsca. Było tam tłoczno, duszno i głośno, na parkiecie nie dałoby się szpilki wcisnąć. W dodatku co jakiś czas napastował ją jakiś nieudolny adorator, który starał się na siłę osłodzić jej samotność. Dotąd nie pomyślała o tym, ze jej obecność W nocnym klubie może zostać odebrana jako jednoznaczne zaproszenie. Szczególnie uparty okazał się pewien podpity kamerzysta z ekipy Bianki, który od pewnego momentu przestał zupełnie reagować na grzeczne odmowy.
– Noo, złotko, nie bądź taka… Zatańcz ze mną…
Nie udawaj królewny, wszyscy wiedzą o twoim dzieciaku. Chodź, zabawimy się.
Hope. oceniła, że nie ma szans na pozbycie się natręta w elegancki sposób. Nagle przyszła jej do głowy zbawienna myśl.
– Chętnie, ale najpierw się napiję. Przyniesiesz mi drinka?
– Jaasne. Chwilunia, zaaraz wracam. – Zataczając się lekko, udał się w kierunku baru, a Hope skorzystała z okazji i wymknęła się z lokalu.
Na zewnątrz z ulgą nabrała w płuca świeżego powietrza. Wcale nie czuła wyrzutów sumienia wobec wyprowadzonego w pole kamerzysty. Będzie miał nauczkę i następnym razem da kobiecie spokój, gdy ta powie."nie".
Trochę pospacerowała po promenadzie, oglądając witryny dawno już zamkniętych sklepów, znalazła jakąś przyjemnie wyglądającą restaurację, ale nie było wolnego stolika, podjęła więc swoją samotną wędrówkę, nie zauważając, że ma towarzystwo. Dwa cienie z pewnego oddalenia śledziły jej każdy krok.
Nagle wyczuła szóstym zmysłem, że nie jest sama, że pojawiło się jakieś zagrożenie. Odwróciła się i zauważyła zbliżających się szybkim krokiem dwóch mężczyzn. Akurat nieopatrznie skręciła w malowniczą, lecz zupełnie pustą boczną uliczkę, i to ich skłoniło do działania. Rozejrzała się z przestrachem i spostrzegła szyld baru. Schroniła się w nim, ale jej ulga była krotkotrwała, ponieważ mężczyźni weszli za nią i usiedli przy stoliku w kącie, nie spuszczając z niej wzroku.
Co za pechowy wieczór! Co robić? Po chwili namysłu podeszła do baru, wyczekała, aż poważnie wyglądający, korpulentny i łysawy barman w średnim wieku zwróci na nią uwagę i ściszonym głosem zwierzyła mu się ze swojego kłopotu. Barman okazał się właścicielem, bardzo francuskim i bardzo szarmanckim;
– Tutaj pani nic nie grozi – zapewnił. – A gdy ktoś pozwoli sobie na jakieś zaczepki, to będzie miał ze mną, Gastonem, do czynienia. Kiedy postanowi panienka wrócić do domu, wezwę taksówkę.
Hope dała się namówić na małego drinka i rozejrzała dyskretnie. W pobliżu zajęty był tylko jeaen stolik, przy którym siedział samotny mężczyzna, zgarbiony, z twarzą ukrytą w dłoniach. Przed nim stała prawie pusta butelka.
– On nie będzie pani niepokoił – odezwał się Gaston, zauważając jej spojrzenie. – Znam takich. Piją, żeby zapomnieć. Są niegroźni.
Powoli sączyła drinka, z ciekawością zerkając na mężczyznę w rogu. Ona chciała zapomnieć o nieszczęśliwej miłości, a on? Może był aktorem, którego kariera runęła w gruzach? Jej oczy stopniowo przywykały do półmroku i nag1e kolor włosów tamtego i kształt dłoni nie pozostawiały już cienia wątpliwości.
– Aleksiej? – wyrwało jej się, nim zdołała się powstrzymać.
Powoli podniósł głowę i omiótł salę półprzytomnym spojrzeniem. Wreszcie skupił wzrok na Hope. Podeszła i usiadła przy stoliku.
– Ach, to ty – powiedział bez zdziwienia. – Dzisiaj masz nade.mną przewagę. Nie sznuruj ust jak oburzona nauczycielka. Jestem tylko człowiekiem… – Dotknął butelki niemal pieszczotliwie, jakby ją głaskał. – Ja tylko próbuję zapomnieć o koszmarze.
O koszmarze? Aż tak tęsknił za Elise? Ogarnęło ją współc:łucie oraz iście macierzyńskie pragnienie, by utulić go w ramionach. Nigdy nie przypuszczała, że ujrzy go w tak opłakanym stanie.
– Nawet Homer się czasem zdrzemnie – mruknął z lekką ironią. – Czemu jesteś w takim szoku? Czy nie mam prawa do żadnych słabości, jak inni śmiertelnicy? Ty zresztą wiesz o moich słabościach więcej niż inni, bo znasz mnie najlepiej ze wszystkich. Roześmiał się z goryczą. – Domyślam się, że akurat o tym chciałabyś zapomnieć. A ja doskonale pamiętam wszystko, co się z tobą wiąże, mon petit…
Zadrżała, gdyż wspomnienia wspólnie spędzo-. nych chwil stanęły jej przed oczami jak żywe. Zauważył to natychmiast.
– Ty też, jak widzę… Czy budzisz się czasem w nocy, tęskniąc za moimi pieszczotami, czy nowy kochanek ci wystarcza? Nie przeszkadza ci, że dzielisz go z popularną aktorką? Brukowce dość jednoznacznie piszą o waszym trójkącie. Widziałem jej zdjęcie, jest bardzo piękna.
– Jest, nie przeczę – odparła, a nuta frustracji W jej głosie nie wynikała z tego, że zazdrościła przyjaciółce wyglądu, lecz z faktu, że Aleksiej znów zachwycał się urodą innej. No tak, ona w porównaniu z tymi wszystkimi oszałamiającymi kobietami, które mu się podobały, \\iypadała po prostu blado.
– O, zazdrosna. A może twój ukochany też miałby powody do zazdrości? TIu ty właściwie miałaś… przyjaciół, odkąd mnie rzuciłaś?
– Mogłabym zadać ci podobne pytanie:. odparowała.
Aleksiej pobladł i zacisnął palce· na kieliszku tak mocno, że Hope przelękła s~ę. Jeszcze chwila, a szkło rozpryśnie się na wszystkie strony.
– Nie wybaczyłaś mi, prawda? Nienawidzisz mnie za to, do czego cię doprowadziłem.
Powiedział to z taką zgryzotą, że Hope z miejsca zaprotestowała, pragnąc go pocieszyć:.
– Nie ma nic do wybaczania. Rozumiem motywy twojego postępowania, wiem, że nie chciałeś mnie skrzywdzić. Nie wracajmy już do przeszłości. I nie pij więcej – dodała, gdy sięgnął po butelkę. – To w niczym nie pomoże.
– Trochę znieczuli… – westchnął. – Zastanawiam się, co bym zrobił, gdybym wiedział wcześniej, jaki wpływ wywrzesz na moje życie.
Nie miała pojęcia, o co mu chodzi, ale przypuszczała, że obwiniał ją o rozstanie z Elise. Czyżby piękna wdowa miała mu za złe, że afiszował się z Hope, i dlatego wyszła za greckiego miliardera? – Według mnie powinieneś już wrócić do domu
– powiedziała tylko, ignorując jego uwagę.
– Masz rację. Podwieźć cię?
– Chcesz prowadzić w takim stanie? – zdumiała się. – Nie ma mowy!
– Nie ma mowy, żebym zostawił tutaj wóz na całą noc, bo rano go nie znajdę.
Zawahała się, po czym podjęła decyzję. Zadzwon ić po taksówkę mogła i od niego, zaś im więcej czasu Bianka i Dale będą mieli dla siebie, tym lepiej. Jeanne też z przyjemnością dłużej pobędzie z dzieckiem. Same korzyści. A dla niej? Spotkała Aleksieja akurat w momencie, gdy czuła się rozpaczliwie samotna i nieszczęśliwa, desperacko spragniona ciepła i czułości. Czy nie igrała z ogniem? Wiedziała, że rozsądniej byłoby natychmiast go zostawić, i równie dobrze wiedziała, że tego nie zrobi.
– Daj kluczyki, ja cię odwiozę – zaproponowała. – Chyba że chcesz się zabić – dodała, gdy nawet nie drgnął. – To doprawdy byłby bardzo skuteczny sposób uwolnienia się od koszmarnych wspomnień. Śmiem nawet twierdzić, że najskuteczniejszy ze wszystkich.
Nie miał pojęcia, ile wysiłku kosztowało ją to opanowanie. Wyprostował zgarbione dotąd plecy i obrzucił ją wyniosłym spojrzeniem, jakby chciał przypomnieć o swoim arystokratycznym pochodzeniu.
– Takim tonem to możesz mówić do tego twojego amerykańskiego kochanka – oznajmił zimno. – Dobrze jednak, spełnij miłosierny uczynek, bo faktycznie nie czuję się najlepiej. – Podał jej kluczyki.,
. Gdy podnieśli się od stolika, Gaston popatrzył na nią z niepokojem.
– Wszystko w porządku, to mój stary znaJomy, nie poznałam go 'w pierwszej chwili. Dziękuję panu za troskę.
– Pierwszy raz widzę, żęby Gaston tak się troszczył o klientkę – mruknął Aleksiej, gdy szli do wyjścia, a kiedy Hope wyjaśniła mu przyczynę, stanął jak wryty. – Jak to? Wychodzisz sama wieczorem na miasto i ten twój facet ci nie towarzyszy? To tak się tobą opiekuje, to tak dba o twoje bezpieczeństwo? No, ja go nauczę…
– Nie ma potrzeby, Dale doskonale wie, że potrafię sobie poradzić – ucięła i wyprowadziła go z baru.
Na zewnątrz od razu zauważyła znajome ferrari, otworzyła je, a gdy usiadła za kierownicą, zapięła pas Aleksieja, ponieważ jemu drżały ręce. – Pamiętasz, jak pierwszy raz ze mną jechałaś? Patrzyłaś na mnie takim wzrokiem, jakbyś się spodziewała, że cię zjem.
– Nie byłam przygotowana na spotkanie z kimś takim jak ty – odparła spokojnie, wycofując samochód z parkingu. – Dokąd mam jechać?
Wytłumaczył jej, po czym zapadło milczenie, gdyż Hope skupiła się na prowadzeniu, zaś Aleksiej zamyślił się głęboko.
– Coraz więcej osób powtarza mi, że pora, bym się ożenił – rzucił nieoczekiwanie. – No tak, jestem ostatni z rodu i powinienem mieć syna. Chciałbym mieć syna. Co o tym myślisz?
Serce podskoczyło jej w piersi. Przecież miał syna! A gdyby mu o tym powiedziała? Co za głupi pomysł! Opanowała się z najwyższym trudem.
– Nie rozumiem, dlaczego pytasz mnie o radę.
– Skoro ciągle na siebie wpadamy, pomyślałem… W prawo! – Wskazał drogę wijącą się między drzewami. – Widziałem cię niedawno w telewizji zmienił temat.
– Taak? I co? – spytała słabym głosem. Widział Nika. Czy nie dostrzegł, jak bardzo mały jest do niego podobny?
"Lilia wśród cierni" отзывы
Отзывы читателей о книге "Lilia wśród cierni". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Lilia wśród cierni" друзьям в соцсетях.