– Kamera cię lubi, jesteś bardzo fotogeniczna.

– Bianka też tak mówi. Uważa, że powinnam kontynuować karierę modelki, ale ja nie mam ochoty. – Jasne, lepiej żyć na koszt bogatego kochanka.

Hope zacisnęła zęby i nic nie odpowiedziała. W spinająca się pod górę droga doprowadziła w końcu do starej drewnianej willi.

– To tutaj. Dziękuję za podwiezienie – mruknął z chłodną uprzejmością Aleksiej i z trudem wysiadł z samochodu. Hope spostrzegła, że zachwiał się, zanim niepewnym krokiem rusżył w stronę domu. Nie zwracał na nią nąjmniejszej uwagi.


Przygryzając wargi, sięgnęła do torebki po telefon, ale pech prześladował ją nadal.

– Aleksiej! – zawołała w ślad za oddalającą się postacią. – Rozładowała mi się komórka, muszę od ciebie zadzwonić po taksówkę.

Machnął ręką na poły zapraszająco, na poły z niechęcią. Wszedł do domu,-zostawiając otwarte drzwi. Gdy Hope wbiegła do środka, zauważyła, że Aleksiej stoi przy otwartym barku i wyjmuje z niego butelkę.


– Nie patrz tak potępiająco – wymruczał. – Inaczej nie zasnę.

Ruszył w kierunku schodów, ale potknął się o dywan. Hope doskoczyła do niego, przytrzymała, zdecydowanie odebrała mu butelkę i odstawiła ją na pobliski stolik.

– Zaprowadzę cię na górę.

Domyślała się, że jeśli mu nie pomoże, to Aleksiej przewróci się, nie da się podnieść i zaśnie na podłodze, a rano obudzi w strasznym stanie. Wolała mu tego zaoszczędzić.

Ku jej zdumieniu Aleksiej okazał się lżejszy, niż pamiętała. Oczywiście, zauważyła od razu, że schudł jeszcze bardziej, ale to już zaczynało być niepokojące. Na górze oparła go ostrożnie o ścianę, ponieważ musiała poszukać kontaktu. Gdy zapaliła światło, przyjrzała się mu uważniej. Miał ściągniętą, wymizerowaną twarz, zamknięte oczy, ocienione sińcami. Coś ją zastanowiło. Owszem, wyglądał źle, co powodowało, że kochała go jeszcze bardziej, ale… Ale nie wyglądał na pijanego. To znaczy, zachowywał się jak pijany, jednak coś tu nie grało. Czyżby udawał? Dlaczego miałby przed nią udawać?

– Gdzie jest sypialnia?

Aleksiej wskazał jedne z kilkorga drzwi. Zaprowadziła go do pokoju, a gdy zapaliła światło, aż oniemiała. Meble były z wiśniowego drewna, dokładnie takie same jak w sypialni w jej nowym domu w Kalifornii…

Podprowadziła go do łóżka, a on padł na nie jak kłoda, krzywiąc się i osłaniając oczy dłonią.· Hope nagle odniosła wrażenie, że gdzieś już kiedyś widziała coś podobnego.

– W szafce w łazience jest brązowa buteleczka z tabletkami, przynieś mi ją. I wodę do popicia – powiedział znękanym głosem.

_ Nie możesz brać leków, skoro piłeś – sprzeciwiła się.

_ Nie miałem serca wyprowadzać cię z błędu, świetnie się czułaś w roli samarytanki. Nie jestem pijany, Hope, wypiłem kieliszek koniaku, to wszystko. Mam ciężką migrenę, więc przestań dyskutować i przynieś mi te cholerne tabletki, bądź grzeczną dziewczynką.

Przypomniało jej sięl że jedna z sióstr często cierpiała na migrenę. Hope zerwała się z łóżka, zgasiła światło i w mgnieniu oka przyniosła lekarstwo i szklankę zimnej wody, którą Aleksiej ujął drżącą dłonią·

– Dzięki – szepnął z ulgą. Popił tabletki i z powrotem opadł na poduszki. – Czasami miewam takie ataki, ten dopadł mnie, jak już byłem u Gastona, próbowałem przeczekać.

– Z butelką pod ręką?

– Ktoś tam siedział przede mną, stała już, kiedy przyszedłem. Hope…

– Tak?

– Zostań ze mną. – Aż syknął z bólu. – Proszę.

Pierwszy raz ją o coś prosił, więc chociaż wiedziała, że bezpieczniej byłoby odmówić, odpowiedziała natychmiast:

– Oczywiście, jeśli tylko chcesz. Prześpię się na dole na kanapie.

– Nie, zostań tutaj, przy mnie – nalegał. – Pamiętasz, jak miałaś w nocy koszmary i potrzebowałaś mojej obecności? Teraz ja potrzebuję ciebie. Po prostu bądź przy mnie. – W ciemności odnalazł jej dłoń i przyciągnął Hope do siebie. – Och, po tych proszkach trudno mi nawet myśleć…

Położyła się obok niego, wiedząc, że teraz już nic nie byłoby w stanie odwieść jej od pozostania przy nim. Po jakimś czasie jego oddech stał się głębszy i spokojniejszy, a uścisk palców na jej dłoni zelżał. Wtedy Hope ostrożnie przykryła Aleksieja kołdrą, żeby nie zmarzł. Teraz, kiedy zasnął, mogłaby się wymknąć, co też zapewne powinna zrobić, ale przeważyło pragnienie, by czuwać nad jego snem. Te godziny były magiczne, czuła to. Wiedziała, że nic podobnego już się nie powtórzy.


_ Mon petit… - Zmysłowy szept zdawał się płynąć nie z zewnątrz, tylko z jej przepełnionego tęsknotą serca. Na brzuchu czuła miły ciężar ciepłej

dłoni.

_ Aleksiej – wymruczała półprzytomnie, a w odpowiedzi usłyszała cichy śmiech.

_ Ach, więc nie przyśniłaś mi się… – Dłoń przesunęła się i wślizgnęła pod cienką bluzkę, delikatnie badając skórę Hope. – Jesteś taka miękka…

Ociężale uniosła powieki, które były jak z ołowiu. N adal trwała noc, jednak w sypialni nie panowała zupełna ciemność, ponieważ zza chmur wyszedł księżyc i jego łagodna poświata wlewała się do pokoju przez niezasłonięte okna. To wszystko zdawało się snem: wiśniowa sypialnia, dłoń rozpinająca koronkowy staniczek, srebrne od księżyca piersi, które prężyły się, niecierpliwie oczekując spotkania z ustami Aleksieja…


Wiedziała, że powinna zaprotestować, ale ogarnęła ją błoga i obezwładniająca niemoc. Hope mogła jedynie poddać się temu, co się z nią działo. Aleksiej delikatnie ucałował jej piersi, uniósł głowę, głęboko zajrzał w oczy i wyczytując w nich pozwolenie, gorąco pocałował ją w same usta. Poczuła się podobnie jak wtedy, dawno, dawno ternu na karaibskiej plaży, gdy zapomniała o wszystkich swoich lękach i zasadach, gdy cały świat zniknął, a zostali tylko mężczyzna i kobieta na brzegu oceanu.


– Mon petit - wyszeptał ponownie, odsuwając jej z twarzy splątane włosy. Zachowywał się z ogromną czułością, ale w jego oczach tliło się pożądanie. – Gdybyś wiedziała, jak bardzo cię pragnę…


Nie spuszczała wzroku z jego twarzy, szukając w niej potwierdzenia tych słów~' Naprawdę tak myślał, czy to tylko wpływ tych leków, po których mą, ciło mu się w głowie?


– Miałeś migrenę – przypomniała, dotykając drżącymi palcami jego policzka.

Aleksiej pocałował wnętrze jej dłoni.


– Zapomnij o mojej głowie. – Ujął jej rękę i położył sobie na sercu, które biło bardzo mocno. _ Czujesz? To ty tak na mnie działasz. A teraz już nie ma żadnych innych powodów, dla których cię chcę, tylko ty sama.

Durna i zasady nakazywały go powstrzymać, skoro powodowało nim wyłącznie pożądanie, ale ciało Hope miało na ten temat własne zdanie i domagało się Aleksieja niezależnie od wszystkich okoliczności. I co z tego, że jej nie kochał? Jej palce same powędrowały ku guzikom koszuli, żeby je rozpinać.

Rozbierali się i dotykali nawzajem zupełnie bez pośpiechu, rozkoszując się każdym momentem, napawając się widokiem swoich nagich ciał. Hope odniosła wrażenie, że rozkwita pod spojrzeniem Aleksieja; jakby padły na nią ciepłe promienie słońca. Gładził jej skórę i szeptał coś w modlitewnym zachwycie.

Wyczuwała w nim jednak pewne napięcie, które zdawało się płynąć z faktu, że Aleksiej z całej siły starał się trzymać swoje pragnienia na wodzy. Dlaczego to robił? Głowiąc się nad tym, nie przestawała pieścić jego ciała, jakby w nim szukała odpowiedzi na dręczące ją pytania. Kiedy leniwie przesunęła paznokciami po jego brzuchu, biodrze i udzie, Aleksiej głośno wciągnął powietrze.

– Nie prowokuj mnie – jęknął błagalnie. – Nie chcę, żeby było jak ostatnim razem. Nie chcę stracić panowania nad sobą.

Dopiero wtedy zrozumiała z radosnym zdumieniem, że jeśli chodzi o zmysły, to ma taką samą władzę nad Aleksiejem, jak on nad nią. To było cudowne odkrycie, które natychmiast wykorzystała, za pomocą pieszczot i pocałunków doprowadzając Aleksieja do ekstazy. To on teraz drżał na Fałym ciele i patrzył na nią głodnym i błagalnym wzrokiem.

– Zawsze było nam dobrze razem – wyszeptał, przejmując inicjatywę.

Zdawało jej się, że cofnęła się w czasie. W ciągu minionych miesięcy wielokrotnie próbowała odtworzyć odczucia, jakich doznawała przy Aleksieju w momentach bliskości fizycznej, ale nawet najżywsze wspomnienia były niczym w porównaniu z rzeczywistością. Teraz miała go przy sobie naprawdę i zamierzała to w pełni wykorzystać.

Wyglądało na to, że są idealnie zgrani w swoich pragnieniach, ponieważ poruszali się w idealnej harmonii. Ich ciała pulsowały zgodnym rytmem, najpierw delikatnie, jakby pytająco, a potem coraz szybciej, coraz żarliwiej, coraz namiętniej.

W tej godzinie Aleksiej był dla niej całym światem. Pragnęła otworzyć się przed nim i otoczyć go swoją miłością, ugościć go w sobie jak najlepiej. Poczuła narastającą rozkosz, która unosiła ją gdzieś wysoko, wysoko. Potem dobiegł ją okrzyk Aleksieja, a później łagodnie opadła w kojące, przepastne głębiny, jakby otoczył ją ocean błogości i spokoju.

ROZDZIAŁ CZTERNASTY

_ Gdzieś ty się podziewała tyle czasu? – Bianka zbiegła ze schodów, gdy tylko Hope zamknęła za sobą drzwi. Rudowłosa piękność była potargana, a jej zielone oczy, chociaż zaniepokojone, lśniły wewnętrznym światłem. – Umierałam z niepokoju! wykrzyknęła, lecz jej twarz promieniała błogością.

_ Spotkałam starego znajomego, zagadaliśmy się· Wiesz, jak to jest. – Hope wzruszyła ramionami. W końcu zrobiło się tak późno, że postanowiłam przenocować.

Przyjaciółka przyglądała jej się wyraźnie zaintrygowana.

– Jesteś jakaś odmieniona…

Hope nie wiedziała, czy Bianka potrafi równie łatwo jak ona wyczytać z czyjejś twarzy ślady miłosnych uniesień, ale wolała nie ryzykować, więc szybko przerwała:

_ To raczej ty jesteś odmieniona. Gdzie Dale?

Bianka spłonęła szkarłatnym rumieńcem.

_ Och, mam ci tyle do powiedzenia… – zaczęła.


Hope Z ulgą opadła na najbliższe krzesło. Bianka była w takiej euforii, że Z całą pewnością nie zauważy dziwnego zachowania przyjaciółki. A było co ukrywać… Odkąd obudziła się wczdnie rano u boku Aleksieja, czuła się fatalnie,,dręczyło ją poczucie winy. Jak mogła upaść tak nisko, jak mogła oddać się mężczyźnie, który jej nie kochał? Gardziła sobą za to i wiedziała, że i on będzie nią gardził. Nie miała odwagi, by spojrzeć mu w oczy, dlatego wymknęła się, korzystając z tego, że spał. Zadzwoniła po taksówkę i modliła się, by Aleksiej nie obudził się w tym czasie. To był chyba naj dłuższy kwadrans w jej życiu.