Już miała się zgodzić w nadziei, że jeśli będzie spała, gdy on przyjdzie, to do niczego nie dojdzie. Jednak hrabia nie był człowiekiem, którego cokolwiek mogło odwieść od realizacji raz powziętego planu.

– Dziękuję, nie – odpowiedziała

W jego oczach pojawił się błysk uznania.

ROZDZIAŁ TRZECI

Udręka pełnego obaw oczekiwania nie miała trwać długo. Hope wzięła ciepłą kąpiel w złudnej nadziei, że to choć trochę ukoi jej rozdygotane nerwy. W szelkie pomysły wydobycia się z opresji spaliły na panewce. Drzwi na zewnątrz były zamknięte na głucho, nigdzie ani śladu telefonu. Gdybym była bohaterką powieści, na pewno cudownym zbiegiem okoliczności miałabym przy sobie coś do obrony, pomyślała, wyciągając z walizki flanelową nocną koszulę, długą aż do ziemi, skromnie zapinaną pod samą szyję. Za żadne skarby świata nie włożyłaby kusej jedwabnej koszulki nabytej w Sewilli. Była wtedy przekonana, że zakupydokdnywane są na życzenie i koszt jej ojca. Tymczasem hrabia ubierał ją jako swoją przyszłą utrzymankę. Co za ohyda!

Czekała, stojąc w ciemnościach i wbijając paznokcie w ciało, gdy drzwi otworzyły się. Hrabia zapalił światło i uśmiechnął się na widok koszuli, ale nic nie powiedział. Przekręcił klucz w zamku i wsunął go do kieszeni. Hope odprowadziła go wzrokiem, gdy przeszedł do garderoby. Chwilę później usłyszała szum lejącej się wody.

Drżała na całym ciele. Próbowała odegnać od siebie wyobrażenia tego, co miało nastąpić. Im bardziej próbowała, tym większy lęk ją ogarniał. Gdy hrabia wszedł do pokoju ubrany jedynie w ciemny szlafrok, z lekko skręconymi od wilgoci włosami, ogarnęła ją panika. Owszem, wiedziała, jak wygląda męskie ciało, ale co innego wiedzieć, a co innego widzieć je w rzeczywistości, tak blisko siebie, niemal nagie…

– Monsieur… .:… jęknęła błagalnie, lecz on roześmiał się i to ją uciszyło.

Pierwszy raz usłyszała jego śmiech, i był to naprawdę przyjemny dźwięk. Poczuła ciarki na plecach.

– Twoje nienaganne maniery budzą mój podziw. Jestem pod ich wrażeniem. Zamierzamy spędzić wspólnie noc, a ty ani na chwilę nie wypadłaś z roli dobrze ułożonej panienki. Nie zwracaj się do mnie tak oficjalnie, mów mi po imieniu. No, powiedz… – szepnął zachęcaiąco, a wszelki ślad wesołości zniknął z jego głosu i oczu. – Powiedz…

Zacisnęła usta w niemym proteście, zwinęła dłonie w pięści. Co innego ciało, a co innego jej wolna wola – tej mu nie odda! Niech mu się nie wydaje, że może posiąść ją całą. Niech wie, że ona się tak łatwo nie podda.

– No cóż, kiedyś powiesz – skomentował i zrzucił szlafrok, a zaszokowana Hope aż się zachłysnęła z wrażenia. Zrozumiała, że hrabia w ten sposób ukarał ją za odmowę spełnienia jego prośby.

Nie potrafiła oderwać wzroku od jego ciała, gdy hrabia pochylił się, żeby odsunąć kołdrę na bok. Ogarnęła ją pokusa, żeby rzucić się do ucieczki, ale nie było dokąd. W dodatku nie zamierzała ponownie wystawiać się na zjadliwe docinki. Nie chciała dalszych upokorzeń, dlatego zniesie wszystko z taką godnością, na jaką ją stać.

– No, wszystko gotowe – zauważył, prostując się. – Z jednym m,ałym wyjątkiem… – dodał, patrząc z dezaprobatą na spraną flanelę. – Rozumiem, że to manewr taktyczny, który miał mnie zniechęcić? – Ujął w dłonie końce kołnierzyka. – Przykro mi, moja maleńka, ale nie będziemy tracić czasu na szczegóły.

Jednym szarpnięciem rozdarł na niej koszulę. Wytarta od długiego używania flanela poddała się z łatwością, guziczki poleciały na wszystkie strony. Zaskoczona Hope straciła równowagę, oparła się o hrabiego, podniosła ręce, żeby go od siebie odepchnąć, oparła dłonie na jego torsie, a potem odskoczyła jak oparzona i zasłoniła się.

– Zgaś światło! – krzyknęła z rozpaczą, chociaż od tego bezwzględnego człowieka nie oczekiwała zrozumienia i współczucia.

Ton jej głosu sprawił, że hrabia na chwilę się zawahał.

Podszedł do kontaktu, ale nie zgasił światła, tylko je mocno przyciemnił.

– W ciemności bałabyś się jeszcze bardziej – wytłumaczył, wracając do niej. – A naprawdę nie ma się czego obawiać, Hope. Ból trwa tylko chwilę, to tylko raz…

– Tak, wiem – wyszeptała. Nie zamierzała więcej dyskutować, protestować, uciekać. Niech to już się skończy. Skoro tak musi być, to trzeba to znieść na tyle mężnie, na ile się da. Tego też nauczono ją w szkole. Gdy czegoś nie można zmienić, to należy zacisnąć zęby i przetrwać.

– Ależ ty zmarzłaś – zauważył, dotykając jej ramion, które pokryły się gęsią skórką. Powoli, bardzo powoli przesunął dłońmi po jej plecach aż do bioder, a Hope na kilka sekund wstrzymała oddech. Wziął ją na ręce i zaniósł na łóżko i chociaż odwróciła głowę i usztywniła mięśnie, wcale go to nie zraziło. Dotykiem i pocałunkami cierpliwie ogrzewał każdy centymetr jej ciała, które było jak z lodu.

Nie walczyła z nim, chociaż jego pieszczoty paliły ją żywym ogniem. Gdy poczuła, jak jego dłoń zamyka się na jej piersi, zaczęły nią wstrząsać dreszcze. Jak z oddali dobiegał ją zmysłowy głos, a chociaż nie rozróżniała słów, ton był łagodny i uspokajający.

To, co się działo; nie było fizycznie bolesne czy nieprzyjemne, ale sposób, W jaki ją wychowano, nie pozwalał jej tego dostrzec. W jej przekonaniu hrabia wyrządzał jej straszliwą krzywdę, ponieważ nie miał prawa w ten sposóqjej dotykać, tak na nią patrzeć, tak z nią igrać. Tak nie wolno, nie wolno! I jeszcze to dziwne uczucie, które budziło się w głębi jej ciała. Chyba strach, bo cóżby innego? Ale dlaczego jej piersi tak dziwnie nabrzmiewają, dlaczego w żołądku robi się gorąco, skąd ta zniewalająca słabość, jakby ciało zmieniło się w roztopiony wosk?

Surowe zasady i potrzeby ciała toczyły w jej duszy zaciekłą walkę, każde z rosnącą determinacją ciągnęło w swoją stronę. Hope była rozdarta między pragnieniem słodkiego poddania się instynktowi a świadomością, że pieszczący ją mężczyzna nie jest jej mężem. Co więcej, ona nigdy go nie pokocha, bo to wróg jej ojca, który wykorzystywał ją jako narzędzie zemsty. I ta myśl w końcu wzięła górę, toteż Hope twardo zdławiła w sobie pragnienie fizycznej miłości. Zesztywniała w mentalnym i fizycznym oporze – akurat wtedy, gdy Aleksiej, wyczuwszy przyzwolenie jej ciała, wszedł w nią.

Krzyknęła, choć przysięgła sobie, że tego nie zrobi. Przerażona bólem, zareagowała histerycznie, walcząc i bijąc na oślep pięściami. Z jej oczu polały się łzy. Gdy się wycofał, odwróciła się plecami i zwinęła w kłębek na pomiętym prześcieradle.

On to zrobił na zimno, dla zemsty! I tak spokojnie, wręcz grzecznie, bo przecież mówił, że nie chce jej skrzywdzić. Chyba jednak wolałaby, żeby planował ją upokorzyć, żeby okazał jakąkolwiek emocję! To właśnie ten jego kompletny brak zaangażowania powodował, że to, co się stało, było wstrętne.

– Hope. – Wzdrygnęła się, gdy poczuła na ramieniu dotyk palców. – Już dobrze, nie będę cię dotykał.

Nie rozluźniła mięśni, nawet wtedy gdy odsunął się, mrucząc pod nosem jakieś przekleństwa. Wstał, okrążył łóżko i podszedł do okna. Hope nie potrafiła oderwać wzroku od nagiej sylwetki mężczyzny, który przez dłuższą chwilę wpatrywał się w ciemność.

– Jest mi bardzo przykro, że to tak wyszło, ale zbyt się spięłaś, by mogło być inaczej. Ale następnym razem… – Musiała wydać z siebie jakiś zduszony odgłos, gdyż' octwrocił się od okna, a wtedy zauważył zbolały wyraz jej twarzy. – Powinnaś się przespać. Rano zobaczysz wszystko w innym świetle. – Przysiadł na brzegu łóżka. – Posłuchaj, Hope. Szarpałaś się nie tylko ze mną, ale i ze sobą samą. Zapewne nauczono cię w klasz,torze, że ciało kobiety należy do jej męża, a seks to obowiązek małżeński, który ma na celu prokreację. Ale miłość fizyczna to również wyjątkowe doznanie. Przekonasz się o tym, jeśli tylko zaczniesz słuchać własnych pragnień, zamiast cudzych głosów, które masz w głowie.


Gdy wstał, przez chwilę łudziła się, że pójdzie sobie i zostawi ją samą, lecz ku jej wielkiemu rozczarowaniu obszedł łóżko i położył się ponownie. Przykrył ich starannie kołdrą, nie próbując dotykać Hope. Niedługo później usłyszała, jak jego oddech staje się miarowy i głęboki. Dopiero wtedy jej napięcie zelżało nieco, ale nie na tyle, żeby mogła odpocząć. O spaniu w ogóle nie było mowy. Czuła się podle. Czuła się brudna..


Ostrożnie wyślizgnęła się z łóżka, starając się nie obudzić śpiącego mężczyzny. Jej stopy zanurzyły się w miękkim dywanie. Miękki dywan, miękkie kolana, nieważkie ciało, które osuwa się… Za jej plecami rozległ się szelest i Aleksiej już był przy niej, ratując ją przed upadkiem.


– Muszę się umyć – wymamrotała półprzytomnie, opierając głowę na jego ramieniu. – Muszę… – Tak, dziecinko, wiem.


Wzięto ją na ręee i zaniesiono do łazienki, gdzie owinięto ręcznikiem kąpielowym, żeby nie zmarzła, zanim wanna się napełni. Następnie zanurzono ją w ciepłej, pachnącej wodzie. Słyszała czyjś głos, ktoś łagodnie mył ją gąbką. To było przyjemne, bardzo przyjemne. Zupełnie jak wtedy, gdy była mała i miała nianię… A potem wyjęto ją z wody, wytarto ręcznikiem do sucha, kazano jej grzecznie otworzyć buzię. Gdy tak zrobiła, podano jej pastylkę. Skrzywiła się i natychmiast dostała szklankę wody do popicia. Czyjeś mocne ramiona objęły ją delikatnie.

– Hope? – rozległ się nad nią głos Aleksieja.

Z trudem otworzyła opadające ze znużenia powieki i spojrzała na niego z wyrzutem.

– Zrobiłeś mi krzywdę – poskarżyła się jak dziecko.


Wyczuła jeszcze, że dziwnie zesztywniał na te słowa, a potem przeżycia, kąpiel i środek nasenny zrobiły swoje. Nie miała więc pojęcia, że gdy Aleksiej zaniósł ją do łóżka, instynktownie przytuliła się do niego. Nie mogła też wiedzieć, że on nie spał prawie do rana, przyglądając jej się uważnie. W jego oczach pojawiła się cała gama uczuć… również ról.


Musiał pomścić swoją siostrę i wiedział, że wybrał najlepszy sposób. Nie zamierzał się wycofać, nigdy się nie cofał.