– Bardzo mnie to cieszy, Ariel. Nie zapominaj jednak, że ludzie to tylko aktorzy na olbrzymiej scenie życia.
– Tak, ale ja już nie gram. Dopiero teraz zasmakowałam prawdziwego życia, po raz pierwszy od wielu lat.
– Wiedziałam, że to się stanie – powiedziała Dolly z zadowoleniem.
Ariel uśmiechnęła się przez sen. Otworzyła oczy i przeciągnęła się leniwie. Znowu to samo…
Przecież miałam wznowić poszukiwania Feliksa. Ciekawe, czy istnieją jakieś całodobowe agencje detektywistyczne? Tylko… po co go szukać po upływie tylu lat? Kiedyś moje życie wyglądało zupełnie inaczej. A teraz… może okazałby się wspaniałym partnerem… cholera, znowu gadam do siebie. Próbowałam go odnaleźć, naprawdę próbowałam, ale on także powinien był mnie szukać. Nie mogę zapominać, że naszemu związkowi nie było pisane przetrwać. Ale… teraz wszystko wygląda inaczej. Najlepiej będzie, jeśli dowiem się tylko, czy jest szczęśliwy. A gdy okaże się, że on lub jego rodzina potrzebują pomocy, poproszę księdza z parafii, aby przekazał mu moją anonimową pomoc. I przysięgam, że nie będę wtrącać się do jego życia.
Ariel tym razem potrzebowała zaledwie piętnastu minut, aby wziąć prysznic, ubrać się i zejść na dół. Tam przygotowała kawę, wzięła książkę telefoniczną i wróciła na górę. Znalazła więcej niż jedną całodobową agencję detektywistyczną: – to jej nie zdziwiło, ale gdy mimo wczesnej pory w słuchawce usłyszała zamiast sekretarki automatycznej ludzki głos, zdziwiła się niepomiernie. Zapisała dokładnie wszystkie usłyszane informacje. Cóż, usługi detektywistyczne nie są tonie. Nie tak dawno była kobietą detektywem w bardzo udanym filmie. Potem grała jeszcze w kolejnych trzech częściach tego filmu, bo cieszył się wielkim Powodzeniem. I mimo wielu sceptycznych prognoz wszystkie cztery części były jednakowo udane. To były czasy, gdy za główną rolę dostawała dwieście dolarów cennie plus zwrot kosztów własnych ponoszonych podczas realizacji, co w sumie daje dokładnie tyle, ile obecnie życzy sobie sam Beverly Leroy.
– I wtedy widziałam go po raz ostatni. – Ariel kończyła już opowiadać swoją historią pani z agencji detektywistycznej. – Zdają sobie sprawą, że od tego czasu minęło już trzydzieści cztery lata, ale może uda się wam coś wyjaśnić. Jeszcze dzisiaj prześlą wam czek. Wszelkie informacje proszą kierować pod adres Able Body Trucking listem poleconym. Tak, w zwykłej brązowej kopercie, i bez adresu zwrotnego. Czekam na szybką odpowiedź.
Kolejny, nowy dzień. Jak ten czas szybko leci… aż trudno uwierzyć, że minęło już sześć tygodni, odkąd zaczęła pracę w swojej nowej firmie.
Nie zaczął się najlepiej i szybko się okazało, że dalsza jego część będzie jeszcze gorsza.
Gdy skręciła na podjazd do swojej firmy, otoczył ją ogłuszający hałas. Na parkingu stały samochody ciężarowe z włączonymi silnikami, a ich kierowcy snuli się gdzieś po placu.
– Zanosi się na kłopoty – stwierdziła Ariel, wyskakując szybko z range rovera. – Co tu się dzieje? Proszę natychmiast wyłączyć silniki! Marnujecie paliwo, za które ja płacę. Daję wam trzy minuty i jeśli ktoś nie wykona polecenia, niech bierze pieniądze, które zarobił, i wynosi się z tego terenu! I nic mnie nie obchodzi, czy macie na utrzymaniu rodziny czy nie!
To jest twoja rola, Ariel. Zagraj ją do samego końca. Nie pozwól, aby ta zgraja wilków dyktowała ci, co masz robić.
Ariel odwróciła się i poszła szybko w stroną biura.
– Czy tak właśnie wygląda dziki strajk? Czego oni chcą? Dzwonić na policją czy po kierowników zespołów? Jak najszybciej sprowadźcie tu Stana! – Ariel była równie zdenerwowana jak kiedyś, gdy musiała kręcić scenę wspólnie z jakimś wielkim gwiazdorem Hollywoodu.
Weź głęboki oddech, jeszcze jeden. I pamiętaj, że cokolwiek się stanie, jutro będzie po wszystkim. Rozegraj to najlepiej, jak potrafisz. Dasz sobie radę i zrobisz dokładnie to, co trzeba.
Cicha autoperswazja dała żądany efekt: oddech Ariel wrócił do normy.
– Oni chcą cię wypróbować – powiedziała Dolly. – Myślą, że cofniesz swoją groźbą. Dowiedz się, ile spośród tych ciężarówek jest własnością kierowców. Policja powinna zmusić ich do opuszczenia placu. Do reszty ciężarówek Stan na pewno ma dodatkowe kluczyki, będziemy więc mogli wyłączyć silniki. I nic im nie mów o swoich planach. Jeśli chcesz ich zwolnić, zrób to. Niestety, nie mam zielonego pojęcia o związkach zawodowych czy innych zrzeszeniach pracowniczych. Ale Stan będzie wiedział. Oto i on, może wie, czego oni się domagają.
– Słucham, proszę pani – starszy człowiek ukłonił się z szacunkiem.
– Stan, czy wiesz, co tu się dzieje? Powiedz mi, czy mamy zapasowe kluczyki?
– Oni wystawiają panią na próbą, bo jest pani kobietą. Nie lubią stosować się do poleceń kobiety. Tak najkrócej można ująć to, co się w tej chwili tu dzieje Jeśli zaś chodzi o kluczyki, to owszem, mamy zapasowe.
– Przecież nie wydawałam jeszcze żadnych poleceń – zastanawiała się głośno Ariel. – Do tej pory wszystko idzie normalnym, starym trybem. I nie miałam zamiaru niczego zmieniać, dopóki nie poznam się lepiej na prowadzeniu firmy. Nie chciałabym, aby mnie źle zrozumiano: nie będzie wielu jakichś nadzwyczajnych zmian, ale też nie twierdzę, że wszystko na zawsze zostanie po staremu. Dzwoń na policję, Dolly. Kierowcy, którzy są właścicielami ciężarówek, niech się wynoszą razem z nimi z mojego placu. Nie pracują dłużej w mojej firmie.
– Nawet Chet? – Stan nie ukrywał przerażenia.
– Przede wszystkim Chet. Czy on dla ciebie coś znaczy, Stan?
– Wręcz przeciwnie. Modliłem się, aby zostać w tej firmie na tyle długo, by zobaczyć, jak ten myszołów dostaje za swoje. On nie wierzy, że pani mogłaby to zrobić. A i pana Sandersa bardzo ucieszy ta nowina. Od tej pory już w ogóle nie będzie chciał korzystać z jego usług. Nawet śmieci nie pozwoli mu wywieźć. Kierowcy z naszej firmy dostają od pana Sandersa dwa centy na milę więcej niż inni. To dobry człowiek, uczciwy, czasami wymagający, ale widocznie tak musi być. I na pewno służyłby pomocą, gdyby tylko pani o nią poprosiła.
– Na razie sami damy sobie radę. Czy ten Chet jest niebezpieczny?
– Z nim trzeba być ostrożnym.
Ariel sięgnęła do torebki i wyciągnęła z niej glocka. Stan sapnął głośno na jego widok, a potem jeszcze raz na widok magazynka z nabojami.
– Weź kluczyki, Stan, silniki wciąż pracują.
Ariel wsunęła glocka do tylnej kieszeni dżinsów. Potem otworzyła drzwi i odsunęła się na bok, aby Stan mógł przejść do swojego biura po kluczyki.
To była pozycja rodem z Hollywood. Ariel stała pewnie, w lekkim rozkroku, prawą ręką przesunęła nieznacznie do tyłu daszek baseballówki. Nabrała powietrza w płuca i krzyknęła głośno:
– Może dowiem się wreszcie, o co chodzi? Pytam, żeby wiedzieć, co mówić policji, która będzie tu lada moment. To nielegalny strajk. Nie wykonaliście mojego polecenia i nie poszliście odebrać swoich pieniędzy. Moja decyzja brzmi: zabierajcie się stąd razem z ciężarówkami albo zacznę strzelać w opony. Taka naprawa będzie kosztowała ładnych parę dolarów! – cholera, to prawie jak rola w filmie. Ręce na biodra, Ariel! Podeszła do Cheta tak blisko, że czuła jego cuchnący oddech. Nie pokazuj po sobie strachu – graj do końca. A to jeszcze nie koniec ujęcia. Ustawiła się tak, aby mieć tuż za sobą jego ciężarówkę. Zauważyła namalowany znak na jej boku. Big Red. Mogłaby się założyć o pięć dolarów, że to było jego hasło wywoławcze z kanałów CB-radio.
Warkot silników zagłuszał dosłownie wszystko, ale zaczął maleć, gdy tylko Stan przystąpił do wyłączania silników. Kiedy zamilkła ostatnia ciężarówka, Chet wciąż dumnie przechadzał się po placu, zupełnie jakby był jego właścicielem.
– No to gdzie są te gliny? – zapytał wyniośle z tak pogardliwym i nieprzyjemnym wyrazem twarzy, że Ariel drgnęła. Ale zaraz przypomniała sobie o glocku zatkniętym w tylnej kieszeni spodni.
– Już tu jadą, a ja wciąż nie wiem, o co wam chodzi.
– Chodzi o to, paniusiu, że staruszek obiecał dawać mi pięć kursów na tydzień, «e nici wyszły z tej umowy. Człowiek powinien dotrzymywać danego słowa. Zawarliśmy układ. Muszę spłacić tę ciężarówkę i jeszcze posłać dzieciom. A skąd na to wszystko brać, jeśli nie zarabia się pieniędzy?
– Kiedy firma zmieniała właściciela, pan Able nie wspomniał słowem o żadnym układzie. A co za tym idzie, dostawał pan dokładnie tyle kursów, ile panu przydzieliliśmy. A jeśli się to panu nie podoba, proszę poszukać innej pracy. Na pewno nie uda się panu mnie zastraszyć. Niech pan już zabiera swoich kumpli i wynoście się z mojej posesji, natychmiast!
– Nie tak szybko, jest mi pani winna trochę pieniędzy, pani Gwiazdo Filmowa.
– Dostanie pan dokładnie tyle, na ile zapracował i ani centa mniej czy więcej. A wy – Ariel zwróciła się do reszty mężczyzn – naprawdę chcecie się poświęcić w imię interesów tego człowieka? W dzisiejszych czasach niełatwo o dobrą pracę. Przez osiemnaście miesięcy będziecie mieli prawo do zasiłku, ale co potem? W każdym razie proszę odebrać pobory. – Ariel wciąż rozmyślnie omijała wzrokiem Cheta. – A jeśli tego nie zrobicie, czeki prześlemy pocztą.
Chet popatrzył na nią z wściekłością. Podniósł pięść i zrobił krok w jej stronę. Reszta cofnęła się. Ariel błyskawicznie wyciągnęła pistolet z kieszeni. W sposób niezwykle opanowany jak na okoliczności, odciągnęła iglicę i strzeliła w ziemię niedaleko stóp Cheta – jeden, dwa, trzy, cztery strzały. Kawałki odszczypanego betonu poleciały w górę.
– Nieźle jak na gwiazdę filmową, co, panie Wielki Kierowco? Powtarzam ostatni raz, wynoś się z mojej posesji. A jeśli jeszcze kiedykolwiek tu wrócisz, będę celowała wyżej, tak jak teraz. – Ariel skierowała lufę pistoletu w okolice jego genitaliów. – Oto i policja. Żegnam pana.
Tuż za wozem policyjnym podjechał niebieski pikap. Ariel odwróciła się i odeszła. Była już w drzwiach, gdy usłyszała, jak policjant wita się z Leksem Sandersem.
"Lista życzeń" отзывы
Отзывы читателей о книге "Lista życzeń". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Lista życzeń" друзьям в соцсетях.