– Ależ proszę pani, nie miałem nic takiego na myśli… bardzo panią przepraszam… ja… bardzo mi przykro…
Wcale nie było mu przykro. Ariel czuła intuicyjnie, że agent Navaro nie interesuje się problemami starszych kobiet, menopauzą czy seksem w tym wieku. Ot, mówi bezmyślnie, co mu do głowy przyjdzie, i to wszystko. Nie podobał jej się ten człowiek.
– Przeprosiny przyjęte – powiedziała sucho.
Na myśl o randce z Leksem jej serce znowu zabiło żywiej. Pięćdziesiąt to tylko liczba; liczby nic nie znaczą. Liczą się uczucia, a dla Ariel właśnie one mają największe znaczenie.
Agent Navaro wyciągnął rękę.
– Nie chciałem pani obrazić, pani Hart. Będziemy w kontakcie. Ariel skinęła głową.
– Pan Sanders, nasz największy klient, chciałby z panem porozmawiać. Powinien być teraz w biurze ekspedytora. Zrabowany ładunek należał właśnie do niego. Jest bardzo zmartwiony napadem, podobnie zresztą jak my wszyscy.
Ariel odniosła wrażenie, że gdy wspomniała o Leksie, agent lekko zesztywniał, a może tak tylko jej się wydawało.
– To całkiem zrozumiałe – powiedział.
Był już prawie za drzwiami, gdy usłyszała dźwięk jego telefonu komórkowego. Przeprosił i podniósł słuchawkę do ucha. Ariel próbowała zająć się czymkolwiek, przekładając, na przykład, formularze zamówień z biurka na biurko. Ach, żeby tylko wiedzieć, o czym jest ta rozmowa! Po prostu czuła, że mówią o niej.
– To mój partner. Przewód biegnący od słupa do pani alarmu został przecięty. Mój partner składa właśnie raport na policji. Weźmiemy to pod uwagę przy prowadzeniu śledztwa o napadzie. Musi pani wiedzieć, że FBI ma tu pierwszeństwo przed lokalnymi władzami. Życzę miłego dnia, pani Hart.
Gdy tylko Ariel znalazła się w zaciszu swojego gabinetu, nerwy ją zawiodły. Jednym haustem wypiła kawę, którą przyniósł Leks, nie dbając o to, że przecież kofeina może ją jeszcze bardziej rozdrażnić. W tej chwili nie miało to najmniejszego znaczenia. Oto ktoś wtargnął na jej posesję i rozmyślnie przeciął przewód alarmowy! Jakiś intruz ośmielił się wedrzeć na jej prywatny teren i zburzyć jej poczucie bezpieczeństwa! Ariel poklepała Snookie po lśniącym łbie. Czy ten pies jest dla niej wystarczającą ochroną? A jeśli jej prześladowcom przyjdzie do głowy skrzywdzić jej ulubienicę? Zadrżała na samą myśl. Kochała to zwierzę całym sercem. Może więc powinna wynająć ochronę?
– O Boże! – jęknęła głośno.
Zadzwonił telefon. Ariel przełączyła rozmowę na głośnik.
– Ariel Hart, słucham. Och, Dolly, jak się cieszę, że dzwonisz. Przed chwilą dowiedziałam się od agenta Navaro, że nasz przewód od alarmu został przecięty. Wprost nie mogę uwierzyć, że to wszystko nam się przytrafia. Raport o tym wypadku zostanie dołączony do śledztwa o napadzie. Policja już wie o wszystkim. Ale śledztwo w sprawach napadów na drogach leży wyłącznie w gestii FBI, które nie korzysta z pomocy władz lokalnych. Przed chwilą zastanawiałam się, czy nie wynająć ochrony. Ten wypadek z alarmem to przecież wyraźne ostrzeżenie. W krytycznej sytuacji nic nam nie pomogą domysły, że może to być sprawka Cheta i jego bandy. Teraz nic już nie da się odwrócić, a ja nie zamierzam przyjąć go ponownie do pracy w Able Body. Aż trudno uwierzyć, że człowiek może być aż tak głupi, aby z zemsty posunąć się do przestępstwa. I co jeszcze chowa dla nas w zanadrzu? Na szczęście, FBI działa dosyć sprawnie. Powszechnie wiadomo, że lepiej nie popadać w konflikt z FBI i IRS *. Jedno tylko jest pewne, że ktoś chce nas mocno przestraszyć. Wskakuj do samochodu i szybko przyjeżdżaj do biura. Nie chcę, byś siedziała tam sama, nawet jeśli alarm jest już sprawny.
Od razu po skończonej rozmowie z Dolly sięgnęła po przewodnik firm i zaczęła przerzucać strony w poszukiwaniu agencji ochroniarskich. Wybrała trzy, zanotowała ceny, potem zadzwoniła jeszcze do następnych trzech, aby upewnić się, które z nich oferują najbardziej korzystne warunki. Rozmyślnie unikała dużych ogłoszeń, wybrała firmę ogłaszającą się w małej ramce z napisem: TWOJE BEZPIECZEŃSTWO TO NASZE ZADANIE. I w kilka minut wynajęła czterech mężczyzn z tresowanymi psami na dwunastogodzinne zmiany przy domu i przy Able Body Trucking. Czy to nowe posunięcie uspokoiło ją trochę, nie wiedziała, ale przynajmniej coś zrobiła.
Ariel bardzo chciała skoncentrować się na pracy, której nie brakowało, ale myśli wciąż wymykały się spod kontroli; pochłonięta była raczej tym, co wiązało się z bezpieczeństwem Dolly i jej własnym, Leksem Sandersem i wieczorną randką…
Na odgłos pukania do drzwi kolejny raz tego dnia dostała wypieków. Do jej gabinetu wszedł Leks Sanders.
– Jadę do domu. Zabiorę cię około siódmej, czy nie jest to dla ciebie zbyt wczesna pora? Dlaczego masz takie rumieńce?
– Siódma odpowiada mi znakomicie. A rumieńców dostałam od rozmyślania nad tym, co dziś powiedziałam agentowi Navaro. Poczułam się w obowiązku wziąć w obronę kobiety pięćdziesięcioletnie. Byłam wściekła. Powiedz mi, czy to sprawiedliwe, że mężczyźni wraz z wiekiem stają się bardziej dystyngowani, a kobiety po prostu się starzeją?
– A któż ci powiedział coś takiego? – na twarzy Leksa pojawiło się takie zdumienie, że Ariel wybuchła śmiechem. – Jeśli chodzi o mnie, cenię sobie dojrzałość zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Nie umiałbym współżyć z dwudziesto – trzylatką ani też nie chciałbym tego – dodał zaraz pospiesznie. – A jakie jest twoje zdanie na ten temat? – chytrze odwrócił pytanie.
– Jest bardzo podobne do twojego – uśmiechnęła się, uświadomiwszy sobie nagle, że jeszcze przed chwilą myślała zupełnie co innego. – Młodość ma swoje miejsce w życiu, podobnie jak dojrzałość. Nie można odwrócić biegu czasu, a rozpamiętywanie, dlaczego nie jest to możliwe, może tylko dodatkowo przyprawić o ból serca. Byłam świadkiem wielu takich rozdzierających scen; mogłabym nawet napisać książkę na ten temat.
– Zadedykuj ją mnie. Uciekam. Do zobaczenia około siódmej – i wychodząc, ręką przesłał jej pocałunek.
Gdy tylko zamknął za sobą drzwi, Ariel zaczęła machać radośnie rękami.
– Ach, Snookie, on już należy do mnie! Czuję się wspaniale! Zapomnij o urazach, jakie kiedyś żywiłam do niego.
Owczarek wyszedł spod biurka i starał się wdrapać do niej na kolana. Wtedy Ariel, zaśmiewając się radośnie, zsunęła się z krzesła i zaczęła tarzać się po podłodze z psem ważącym dziewięćdziesiąt funtów. Starannie ułożona fryzura zaraz się rozleciała i wszystkie włosy spłynęły luźno jak wodospad, a ciasno opięta spódnica podciągnęła się, odsłaniając górną część ud. W chwili gdy Snookie zwycięsko przycisnęła ją do podłogi, drzwi otworzyły się. Najpierw w wąskiej szczelinie ukazała się głowa Leksa Sandersa, ale już po chwili on sam stanął przed nią w całej okazałości. Odchrząknął głośno. Ariel nie mogła dłużej powstrzymać fali nieopanowanego śmiechu. Zasapana, ale wielce rozbawiona niecodzienną sytuacją i swym dziecinnym zachowaniem, w przerwach dla złapania oddechu, zdołała szepnąć:
– Bierz go, Snookie, ale pamiętaj, to dobry facet.
W mgnieniu oka Leks znalazł się na podłodze. Szamotał się, ale przecież nie miał żadnych szans z ogromnym psem, który, powarkując groźnie, obezwładnił go, siadając mu po prostu na klatce piersiowej. Ariel wciąż zaśmiewała się do rozpuku, aż łzy zaczęły jej ciec po policzkach. Leks wciąż jeszcze zmagał się z psem, który nawet nie drgnął, zupełnie jakby mu przyrósł do piersi.
– Przynieś go tutaj, Snookie.
Suka zsunęła się wolno z piersi Leksa, zabezpieczając się przednimi łapami, które zostały po obu stronach jego szyi. Potem zaczęła trącać i popychać go swym długim pyskiem, nie robiła tego bynajmniej zbyt delikatnie, do momentu gdy ich twarze znalazły się dokładnie naprzeciw siebie. Ariel natychmiast przestała się śmiać.
To nie był taki zwyczajny pocałunek, bo zapowiadał tysiące podobnych w przyszłości, a ponadto obiecywał wiele innych pieszczot. Było jej ciepło, czuła się bezpieczna i, mimo wieku, wciąż godna pożądania. Pierwsza odsunęła się od niego, ale ich twarze wciąż były bardzo blisko siebie.
– Co powiedziałbyś, gdybym zaproponowała, abyśmy zrobili to tutaj i teraz? – zapytała, patrząc śmiało w jego szare oczy.
– Poproś mnie o to.
– Ale drzwi nie są zamknięte na klucz.
– Ten pies jest najlepszym odźwiernym, jakiego znam. A więc?
Nim Ariel zdążyła podjąć decyzję, drzwi nagle się otworzyły i do środka wbiegła z krzykiem Dolly.
– Następny napad na naszą ciężarówkę! – ryknęła na całe gardło. – O, poleciało ci oczko w pończosze. Ja także mam dziś randkę z jednym z tych agentów. Dałam mu kawałek ciasta z masłem orzechowym i od razu połknął przynętę. Czy słyszałaś, co powiedziałam? Dwadzieścia minut temu nasza ciężarówka została obrabowana. Ale czy ja przypadkiem wam tu w czymś nie przeszkodziłam?
– Nie za bardzo – westchnęła Ariel, podnosząc się i przygładzając spódnicę.
– Tylko mi nie mów, że to moje nowe przyczepy do przewozu koni – rzekł Leks do Dolly.
– Niestety, to twój ładunek. W ręce bandytów wpadł tuż za Ocala na Florydzie.
– A to sukinsyn! – zaklął Leks. – To o mnie chodzi tym łajdakom!
Ariel i Dolly patrzyły, jak wybiegając zatrzasnął z hukiem za sobą drzwi pokoju, a potem pchnął drzwi wejściowe tak mocno, że kołysały się jeszcze przez dłuższy czas po jego wyjściu. Obie natychmiast podbiegły do okna, aby popatrzeć, jak biegnie do biura ekspedytora.
– Co z naszą ciężarówką? – zapytała Ariel.
– Cały ładunek zniknął. Kiedy parkowałam samochód, usłyszałam fragment czyjejś rozmowy. Uważam, że powinnaś trochę przyczesać włosy przed wyj ściem z biura. Wyglądasz… jakbyś właśnie… wiesz… Chcę, abyś wiedziała, że jestem całym sercem za łączeniem przyjemności z interesami, tym bardziej że ten facet jest naprawdę miły… Oj, zaczynam już paplać… Firma ubezpieczeniowa prawdopodobnie zacznie myśleć o odwołaniu naszej polisy. Nikt nie będzie chciał wyjechać w trasę bez ubezpieczenia. Ktoś wyraźnie chce doprowadzić Able Body do bankructwa. Harry, bo on się tak nazywa, powiedział mi, że może upłynąć wiele czasu, nim winni zostaną ukarani.
"Lista życzeń" отзывы
Отзывы читателей о книге "Lista życzeń". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Lista życzeń" друзьям в соцсетях.