– Jak, do cholery, można ukraść osiemnastokołowca na drodze w biały dzień? Co się stało z kierowcą? Nic mu nie zrobili?
– Nie wiem. Nic więcej nie wiem na ten temat.
Ariel, wprawiając personel swoim wyglądem w prawdziwe osłupienie, ruszyła do drzwi wyjściowych, a potem dziedzińcem dla ciężarówek prosto do biura ekspedytora.
– Kierowcy nic się nie stało. Z tego co mówi tutejsza policja, bandyci rozstawili na poboczu jedną barykadę, a milę dalej następną. Kiedy nasz człowiek minął pierwszą z nich, obie natychmiast zablokowały zarówno wjazd, jak i wyjazd. Utworzył się korek na całe mile, a oni tymczasem wywlekli kierowcę z samochodu i gdzieś go wywieźli. Inni prawdopodobnie przeładowali moje przyczepy do drugiej ciężarówki, a twoja została doszczętnie zniszczona. Te łotry ją podpaliły – zdał sprawę Leks.
– Zniszczona! – jęknęła Ariel – Odwołają nam ubezpieczenie.
– Nie wspominaj o tym swojej firmie ubezpieczeniowej. Jeszcze nie teraz. A na razie zobaczymy, co FBI powie na to wszystko. Coś mi się wydaje, że będziesz musiała zapewnić sobie dodatkową obstawę z bronią, Ariel.
– A jeśli teraz po tym wszystkim kierowcy zaczną masowo zwalniać się z pracy?
– To rzeczywiście byłby problem. Tu Asa może okazać się pomocny. A nuż znajdzie jakieś wyjście z sytuacji? Nie wiem, co jeszcze powiedzieć. Pewno moja firma ubezpieczeniowa też mi wycofa ubezpieczenie. O nic cię nie oskarżam, Ariel. Należy zdać sobie sprawę, że komuś zależy na doprowadzeniu do bankructwa nie tylko ciebie, ale również mnie, bo moje interesy są uzależnione od kondycji Able Body. Jeśli nawet zacząłbym korzystać z usług innej firmy przewozowej, i tak by mnie dopadli. A wszystko tylko po to, by się na mnie zemścić. Nie wstydzę się powiedzieć ci, że wystrychnęli mnie na dudka.
– Masz prawo się denerwować. Jestem pewna, że FBI szybko znajdzie właściwy trop. A bandyci, gdy tylko się o tym dowiedzą, przestaną urządzać napady.
– Ależ Ariel, ci bandyci od początku wiedzieli, co im za to grozi. Problem w tym, że żaden z nich nie wierzy, aby kiedykolwiek został schwytany. Zresztą w ogóle nie przypuszczam, aby myśleli o swojej przyszłości. Czytałem niedawno opis idealnego bandyty drogowego w wyobrażeniu innego kryminalisty. Owa charakterystyka pasuje jak ulał do Cheta Andrewsa! Muszę wracać na ranczo. Do zobaczenia.
– Tak, wiesz, że naprawdę bardzo mi przykro z powodu tych napadów. Teraz żałuję, że wyrzuciłam go z roboty. Powinnam była wstrzymać się jeszcze, dawać mu jakieś krótkie kursy.
– Ariel, to nie jest twoja wina. Nie możesz się oskarżać. On nie byłby zadowolony z krótkich kursów, zarobiłby na nich niewiele pieniędzy. To starannie obmyślony plan, który on stopniowo wprowadza w życie. Powtarzam po raz drugi, Ariel, to nie twoja wina. Zostawmy tę sprawę w rękach policji. Do zobaczenia.
Ariel pomachała mu ręką bez entuzjazmu i odwróciła się do Dolly.
– Gdybyśmy znowu były w Hollywood, a to wszystko byłoby scenariuszem, wystarczyłoby przerzucić następną stronę, aby dowiedzieć się, jakie jest rozwiązanie. Wiesz, Dolly, chciałabym cię o coś zapytać, powiedz mi, czy w tamtych czasach nigdy nie wydawało ci się, że ja żyję w świecie fantazji? Że nie potrafię odróżnić fikcji od rzeczywistości? Teraz uważam, że mój styl życia był bardzo nudny. I może właśnie dlatego, że nie umiałam rozgraniczyć tych dwóch pojęć. Ja wciąż myślę w kategoriach scenariusza. Tylko czy to pozwala mi odpowiednio oceniać rzeczywistość? Odizolowałam się od świata, przyjaźniłam z ludźmi żyjącymi w tym samym co ja świecie pozorów, którzy identyfikowali się ze swoimi rolami w filmach. Czy to wszystko w ogóle miało sens? A teraz? Dlaczego właśnie nam przytrafiają się takie rzeczy?
Dolly oparła ręce na ramionach Ariel.
– Jesteś najbardziej towarzyską osobą, jaką znam. To prawda, czasami było ci nudno, ale nie zawsze człowiek musi mieć dobry nastrój. Z własnego wyboru zrezygnowałaś z Hollywoodu tętniącego bujnym życiem towarzyskim. Dawałaś z siebie więcej, niż brałaś. Wszyscy wiedzieli, że na ciebie zawsze można liczyć, bo nigdy nikogo nie zawiodłaś. I były to tylko bezinteresowne przysługi, przyjacielskie. Jeżeli można ci coś zarzucić, to chyba tylko to, że za bardzo przejmowałaś się cudzymi problemami, ale to przecież nic złego. A przed kamerą zachowywałaś się tak naturalnie, że było to niekiedy aż przerażające. Nie wszyscy tak świetnie umieli sobie radzić z tremą. Ale ty każdego umiałaś usprawiedliwić, wytłumaczyć. Według mnie jesteś dobrym człowiekiem, doskonałym przyjacielem i wspaniałym pracodawcą. Byłaś szanowana przez wszystkich ludzi, także tych bardzo realistycznie patrzących na świat. I przestań się wreszcie gryźć problemem fikcji i rzeczywistości. Powiedz mi tylko jeszcze, gdyby to był scenariusz, a ty przerzuciłabyś następną stronę, to czyja byłaby to sprawka?
– Cheta Andrewsa, to jasne. Szkoda mi Leksa… Wyglądał na przybitego, gdy stąd wychodził. Wcale nie zdziwiłabym się, gdyby po powrocie do domu zadzwonił i odwołał naszą dzisiejszą randkę. Ciekawe, co on teraz robi i o czym myśli, dokładnie w tej właśnie minucie…
Leks Sanders w tym momencie parkował swój samochód przed biurem prawnika. Przed drzwiami nacisnął mocniej na głowę baseballówkę Padres, odetchnął głęboko i otworzył drzwi. Minął bez słowa recepcjonistkę i poszedł prosto do biura Colin Carpenter. Prawniczka popatrzyła spod okularów na nie zapowiedzianego intruza.
Leks uderzył pięścią w biurko, z takim wyrazem twarzy, którego prawniczka nie potrafiłaby zdefiniować.
– Chcę rozwodu!
– Do diabła, Leks, ja nawet nie wiedziałam, że ty kiedykolwiek byłeś żonaty. Może powinniśmy porozmawiać o tym, zanim wypełnimy papiery. Kiedy, do jasnej cholery był ten twój ślub? Znam cię od dwudziestu lat i przez cały ten czas wydawało mi się, że jesteś kawalerem. Nie cierpię, gdy mój klient zataja przede mną jakieś informacje. Opowiedz mi wszystko dokładnie. Długopis i papier jest już gotowy, więc możesz zaczynać.
Leks zdjął czapkę.
– To długa historia… – zaczał opowiadać. Po dwudziestu minutach, kończąc swoją opowieść, stwierdził: – Jutro wyciągnę akt ślubu. Chcę, aby rozwód został przeprowadzony jak najszybciej. W razie potrzeby mogę przekroczyć granicę; tam potrwa to kilka dni. Potrzebuję tylko pewności, że wszystko odbędzie się legalnie. No, Colin, powiedz coś…
– Widać z tego, że jest ktoś, kto czeka na twoją rękę. Ona musi być wyjątkowa, Leks. Dlaczego nigdy nie powiedziałeś mi o zmianie nazwiska?
– Ona jest wyjątkowa, ale ja nie mogę… nie zrobię… dopóki nie uporządkuję wszystkiego we własnym sercu – tu grzmotnął się w piersi – i tutaj – dodał, wskazując czoło. – A jeśli chodzi o zmianę nazwiska, po co miałem mówić? Rozpocząłem nowe życie. Pan Sanders był bardzo dobry dla mojej rodziny i dla mnie. Nie chciałem… cholera, nie wiem, czego chciałem. Nie myśl sobie przypadkiem, że chciałem odciąć się od moich przodków, rodziny, korzeni, czy jak tam obecnie określa się czyjąś przeszłość. Nigdy nie wyparłbym się swojego pochodzenia. Ono jest dla mnie bardzo ważne.
– Wiem o tym, Leks. Jutro z samego rana nadam bieg sprawie rozwodowej. Jeszcze ostatnie pytanie: co zamierzasz zrobić, jeśli ten prywatny detektyw, którego wynająłeś, odnajdzie Aggie Bixby?
– Powiem jej, że się z nią rozwodzę. Albo lepiej, ty wyślesz do niej list. Po trzydziestu czterech latach nie sądzę, aby jato obeszło.
– Ciebie obchodziło… i obchodzi. A jeśli ona szukała ciebie przez te wszystkie lata, podobnie jak ty jej? A jeśli ona powie, że nie chce tego rozwodu? Jesteś bogatym człowiekiem. A jeśli… musisz przemyśleć to wszystko. Zawsze możesz odwołać detektywa, jeśli nie chcesz wiedzieć, co się z nią dzieje. Następny ruch należy do ciebie, Leks.
– Colin, mówię szczerze jak na spowiedzi, po prostu nie wiem, co bym zrobił. Jest to dla mnie o tyle trudniejsze, że jestem praktykującym katolikiem, zresztą podobnie jak Aggie. Ale stało się. Po wielu latach spotkałem inną kobietę, którą pokochałem. Mam już pięćdziesiąt trzy lata i nie chcę dłużej marnować życia w samotności. Chcę wreszcie wyrwać się z otaczającej mnie pustki i, przy boku Ariel, rozpocząć nowe życie. Postaraj się załatwić moją sprawę jak najszybciej. Możesz dzwonić o każdej porze. A jeśli przyjdzie ci ochota pojeździć konno, zapraszam na moje ranczo.
– Będziemy w kontakcie. Nie martw się, poradzę sobie.
– Zrób to jak najszybciej. Chciałbym mieć to już za sobą.
Dopiero gdy dojeżdżał do bram swojego ranczo, uświadomił sobie w pełni, co zrobił. Chryste, wreszcie wyrzucił to z siebie! I jak lekko mu na duszy, zupełnie jakby pozbył się jakiegoś wielkiego ciężaru…
8
Ariel wyszła spod prysznica o szóstej, wytarła się ręcznikiem do sucha, skropiła się swym ulubionym zapachem gardenii, lekko przypudrowała, a na koniec rozpyliła wysoko nad głową buteleczkę starannie dobranych perfum. Jakże cudownie jest tańczyć pod taką mgiełką i delektować się jej wspaniałą wonią!
I tak, otulona jedynie upojnym zapachem i pudrem, powędrowała do sypialni. Zaczęła przerzucać zawartość szuflady z bielizną, w poszukiwaniu czegoś właściwego. Biustonosze, majtki, pończochy leciały w każdym kierunku, nie omijając głowy Snookie, która strząsała je z siebie i z zaciekawieniem obserwowała dalej dziwne zachowanie swojej pani. Ariel podstawiła jej pod nos biustonosz tak delikatny jak misternie utkana pajęcza nić i majtki, które wyglądały równie seksownie.
– Tak? Nie? – zapytała i zaraz potem machnęła jej przed nosem parą przejrzystych pończoch.
Pies warknął.
– To chyba znaczy, że nie. Ja też tak uważam. Ale z drugiej strony każda dama powinna mieć na sobie pończochy. Zdaje się, że mam tu jeszcze takie, które będą w sam raz.
Poszperała jeszcze trochę i po chwili wyciągnęła parę tak przejrzystych pończoch, że w ogóle nie było ich widać na nodze. I tego właśnie szukała. Potem naciągnęła jedwabną koszulę, która sama w sobie była tak piękna, że mogła uchodzić za suknię. Ale Ariel skoczyła ponownie do szafki i, robiąc w niej istne spustoszenie, zaczęła wyciągać przeróżne kreacje, jedną po drugiej, które zaraz potem leciały z impetem na łóżko, krzesła, komodę, inne zaś, które miały mniej szczęścia – lądowały prosto na podłogę. A kiedy w jej obszernej szafie nie było już absolutnie nic, stanęła przed wielkim lustrem sięgającym podłogi i zaczęła przykładać do siebie różne stroje, aby dobrać coś właściwego.
"Lista życzeń" отзывы
Отзывы читателей о книге "Lista życzeń". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Lista życzeń" друзьям в соцсетях.