– To nie jest kwestia najbliższych dni. Może nie stanie się to nigdy, jeśli nie będę w stanie przełamać pewnych zahamowań w stosunku do jego osoby. Ja za bardzo to wszystko przeżywam. Ale wiem, że on naprawdę mnie lubi, kobiety czują takie rzeczy. Podobnie jak ty czujesz, że Leks szaleje za tobą. Wiesz, ja już zupełnie zapomniałam, jak to jest, być z facetem… Pomyśl sama, załóżmy, że wychodzisz za Leksa, co wtedy ja mam ze sobą począć? Leks ma przecież własną gospodynię, która pracuje u niego od wielu lat. Nie zechce jej zwolnić, a mnie dobrze znasz, nie umiem dzielić się pracą.

– Jeśli nawet tak się stanie, obie coś wymyślimy. Nigdy w życiu nie zostawiłabym cię na lodzie, i to bez względu na okoliczności. Za wiele razem przeżyłyśmy na tym świecie, dlatego nic ani nikt nie może nas rozdzielić. Czy to dlatego jesteś ostatnio taka rozkapryszona?

– Trochę z tego powodu, ale również wydaje mi się, że wstępuję w okres przekwitania. Nocami zdarzają mi się napady gorąca i, masz rację, rzeczywiście jestem nieznośna i rozdrażniona. Atu jeszcze ten Harry… Chciałabym, żeby coś z tego wyszło, wiesz, ale jakoś mi… sama nie wiem. Mam nadzieją, że to z powodu hormonów albo ich braku czuję się w ten sposób.

– Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? Zamówimy sobie wizytę u ginekologa od razu w poniedziałek rano. Przepisze ci jakieś pigułki, da ci estrogen czy coś innego na nagłe wypieki i rozdrażnienie. Nie musisz tego znosić. Na litość boską, Dolly, myślałam, byłam przekonana, że sama poszłabyś do doktora, gdyby tylko pojawiły się pierwsze oznaki.

– Trudno mi było przyznać się, że to już ten okres w moim życiu. Zresztą ciągle jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Ale masz rację, powinnam była pójść do doktora kilka miesięcy temu. A co z tobą, Ariel?

– Jak do tej pory wszystko w porządku. Próbuję nie myśleć o tym, ale kilka dni temu wściekłam się na agenta Navaro. Kiedy dostałam wypieków, pomyślał, że ma to związek z przekwitaniem, podobnie jak z dolegliwościami jego żony. Ale wiesz, co sobie pomyślałam? On wcale nie ma żony! I nie pytaj, skąd to wiem czy dlaczego w ogóle zawracam sobie tym głowę. Po prostu, wiem to i już. Być może ze mną też się już to zaczyna, a ja jestem za głupia, żeby to przyjąć do wiadomości. Na okrągło dostaję rumieńców. Wściekam się z powodu drobiazgów. Napad na drodze nie irytuje mnie nawet w połowie tak bardzo jak widok, że została tylko resztka śmietanki do kawy. Nie rozmawiajmy już więcej o tym, dobrze?

– Wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze? Świadomość, że połowę życia ma się już za sobą, przy czym ta druga jego część na pewno będzie gorsza, bo… trzeba przejść przez to wszystko. Człowiek powoli zaczyna się kończyć, skóra wiotczeje i koniec z rodzeniem dzieci. Wszystko ma się już za sobą, można się już tylko starzeć, nic więcej. Coraz częściej zaczyna się myśleć o śmierci, przemijaniu. Ariel, powiedz sama, co ja zrobiłam w życiu? Niewiele. Ale każdy będzie wiedział, kim była Ariel Hart, ty przejdziesz do historii. Powinnam była posłuchać twojej rady i pójść na studia, może na mojej płycie nagrobkowej znalazłoby się coś więcej oprócz imienia i nazwiska.

Ariel ze zdenerwowania rozbolał żołądek. Dolly koniecznie musi teraz usłyszeć coś pokrzepiającego. Tak, tylko co to ma być? Boże, proszę, dopomóż, aby dobrze wypadło to, co powiem.

– Nie wiem, czy moja kariera to kwestia przeznaczenia, ale wiem na pewno, że bez ciebie nie udałoby mi się tak wiele osiągnąć. Byłaś dla mnie wspaniałą opiekunką i przyjaciółką na dobre i na złe. Nie umiałabym dać drugiej osobie tyle, ile ty z siebie dajesz mi przez cały czas. Pan Bóg widzi to wszystko i ma nas obie w swojej opiece. Równie dobrze to ty mogłaś zostać aktorką, a ja twoją opiekunką, tylko wiem dobrze, że ja już po pierwszym dniu wyleciałabym od ciebie z pracy. Ach, Dolly, należysz do tych rzadkich wspaniałych osób, które potrafią opiekować się innymi, okazywać im przyjaźń, udzielić właściwej rady. To tak wiele. Nie jest sztuką mieć wielu przyjaciół, którzy nie sprawdzają się w potrzebie. Ale jeden oddany, dobry przyjaciel czyni człowieka naprawdę bogatym. Jesteś jedyną osobą na świecie, której z zaufaniem powierzyłabym swoje dzieci, gdybym je miała, i pieniądze. Jesteś moją rodziną, siostrą, której nigdy nie miałam, matką, babcią i ciocią. Potrafisz troszczyć się o wszystko, i nie tylko o moje potrzeby. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak wiele razy, gdy mi się w życiu nie układało, chciałam być taka jak ty. I ostatnia rzecz: jeśli stanie się tak, że odejdziesz pierwsza, przysięgam, że na płycie nagrobkowej każę wyryć napis: „Dolly Delaney, przyjaciółka, siostra, matka, babcia, ciotka”. Wyliczę to wszystko w hierarchii ważności. Jeśli zaś ja odejdę pierwsza, sama będziesz musiała coś dla mnie wymyślić – tu Ariel próbowała się uśmiechnąć, aby podnieść Dolly na duchu, ale zamiast tego wybuchnęła płaczem. Obie tonące we łzach kobiety przytuliły się mocno do siebie, a Snookie, poważnie zaniepokojona niecodziennym widokiem, z lekkim popiskiwaniem usiłowała się wcisnąć pomiędzy nie.

– Co tu się dzieje?! – usłyszały głos dochodzący zza drzwi. – Co się stało?! Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś?! Jezu Chryste, niechże mi ktoś w końcu powie, co się stało?! – ryknął zniecierpliwiony Leks.

Snookie otworzyła drzwi lekkim pchnięciem, podbiegła do niego i obwąchała buty, ale zaraz wróciła, aby raz jeszcze spróbować rozdzielić szlochające kobiety.

– Czy chodzi tu o jedną z owych kobiecych spraw, których mężczyźni nie są w stanie pojąć? – zapytał Leks po sprawdzeniu, czy nowe frontowe okno i ramy są właściwie zainstalowane i czy w domostwie Ariel wszystko jest w porządku.

Obie kobiety przetarły załzawione oczy.

– Rozmawiałyśmy o śmierci.

– Dlaczego?

– Ponieważ nasze organizmy dają nam znać, że przeżyłyśmy już pół wieku. Pewnie nawet nie zdajesz sobie sprawy, że jestem taka stara. Niestety, to prawda. Niedługo skończę pięćdziesiąt jeden lat! – dodała dramatycznym głosem.

– A ja pięćdziesiąt cztery – powiedział Leks spokojnie, wciąż jeszcze nie pojmując, o co chodzi.

– No jasne. Mężczyzna w tym wieku to smakowity kąsek dla każdej dwudziestolatki. Ale powinieneś wiedzieć, że takim dziewczynom chodzi przede wszystkim o pieniądze. Świetnie znam się na rzeczy, więc nawet nie próbuj ze mną dyskutować na ten temat.

– Nie zamierzam tego robić. Nie sądzisz, że właśnie z tego powodu wciąż jeszcze jestem kawalerem? A w ogóle, czy warto się denerwować taką błahostką?

– Warto, bo to wielka niesprawiedliwość, że mężczyźni z wiekiem stają się bardziej atrakcyjni, a kobiety wręcz przeciwnie. A skoro podjąłeś już ten temat, powiedz, dlaczego nie ożeniłeś się po raz drugi? Prawdopodobieństwo spotkania takiego faceta jak ty w wolnym stanie, szczególnie w Kalifornii, to jedna szansa na trzy miliony – spytała podejrzliwie.

Leks drgnął, co nie uszło jej uwagi, i zaczął machać rękami.

– Czyja przypadkiem nie powinienem teraz wyjść, abyś mogła sobie poprawić makijaż po płaczu, a potem wejść i zacząć tę rozmowę od nowa?

– Nie ma mowy. Nie będzie żadnego poprawiania makijażu. Jestem gotowa do wyjścia. I mam nadzieję, że brałeś pod uwagę Snookie. Ona jedzie razem z nami, musimy wybrać takie miejsce, w którym można jeść świeżym powietrzu. Burger King będzie w sam raz. Snookie uwielbia ich frytki.

Stojąc na podjeździe z rękami na biodrach, Ariel popatrzyła na pikapa krytycznym wzrokiem.

– Nie mam nic przeciwko twojemu samochodowi, ale gdzie będzie siedzieć Snookie?

Leks wstrzymał oddech.

– Z tyłu?

– Snookie to nie jest jakiś sprzęt roboczy, mogłaby wypaść. Ze mną, podczas jazdy, zawsze siedzi w pasach. Teraz też musi siedzieć w pasach. No to mamy problem.

– Czy to oznacza, że znowu zostaniemy w domu i zamówimy pizzę?

– Nie, bo przecież możemy wziąć mojego range rovera. Chyba że się na to nie zgodzisz, wtedy owszem, zostaniemy w domu.

– Założę się, że sama chcesz prowadzić.

– Oczywiście, to przecież moje auto.

– Hm… powiedz mi jeszcze coś, czy w tańcu… także ty prowadzisz? – Leks parsknął śmiechem, zbliżając się do drzwiczek od strony pasażera.

– Czasami, jeśli mój partner ma dwie lewe nogi – rzuciła Ariel w odpowiedzi. – Do tyłu, Snookie – ale Snookie szczeknęła tylko i nie ruszyła się z miejsca. – Do tyłu, Snookie – powtórzyła Ariel, ciągle stojąc przy otwartych drzwiach. – Ona chce siedzieć z przodu.

– I skąd ja wiedziałem, że właśnie to powiesz? – Leks wyszedł z samochodu, a na jego miejscu natychmiast usadowiła się Snookie.

– Widocznie masz intuicję. I chcę ci powiedzieć, że wcale nie jest mi głupio z powodu tego zajścia.

– Nawet nie śmiałbym pomyśleć, że mogłoby być inaczej – śmiał się rozbawiony. – A ponieważ jedziemy twoim samochodem, ty prowadzisz, twój pies siedzi na przednim siedzeniu, chciałbym jeszcze wiedzieć, czy to ty będziesz płacić za obiad?

– Co takiego? Chcesz, żebym fundowała ci obiad? – obraziła się Ariel.

– Mamy lata dziewięćdziesiąte. Teraz na randkach jedzenie fundują kobiety.

– Może to i racja. Czy chcesz jeść w samochodzie, czy wolisz usiąść przy stoliku? Jest dziś trochę wietrznie.

– Lubię jeść w samochodzie z kobietą i psem, który sam potrafi zapinać sobie pasy bezpieczeństwa. To niezwykle romantyczne. A więc wybierzemy restaurację szybkiej obsługi, w której jedzenie podają prosto do samochodu?

– Tak, chyba że wolisz wysiąść z samochodu i zjeść wewnątrz, przy stoliku, tylko że wtedy ty będziesz płacił. Wybór należy do ciebie – Ariel skręciła na parking.

– Niech będzie w samochodzie. Proszę o dwa duże hamburgery, dwie duże porcje frytek, coca-colę i mrożony koktajl mleczny. Może być każdy deser, który akurat serwują.

Ariel wychyliła się z okna, aby złożyć zamówienie.

– Sześć dużych hamburgerów, w tym trzy z przybraniem, pięć dużych porcji frytek, trzy mrożone koktajle mleczne, jedną coca-colę i trzy ciastka jabłkowe – wrzuciła bieg i podjechała do okna odbioru, zapłaciła i resztę włożyła do kieszeni.