Dolly mrugnęła, uśmiechając się od ucha do ucha.
– Ach, nie da się dłużej ukryć wielkiej miłości – zanuciła, wchodząc do łazienki. Snookie wskoczyła na łóżko, ziewnęła szeroko, wyciągnęła się na całą długość i, westchnąwszy cicho, przymknęła oczy.
Ariel przeczytała instrukcję na telefonie, wybrała numerki i uzyskała połączenie.
– Tiki, mówi Ariel Hart, czy zastałam Leksa? – słuchała z szeroko otwartymi oczami paplaniny Tiki. – Jak to? Wszyscy od niego odeszli? Mój Boże, co on ma teraz robić? Czy możesz przekazać mu informację, jeśli zadzwoni do domu? Ma telefon w samochodzie? A znasz numer? Nie? Nic nie szkodzi, jak się odezwie, powiedz mu, aby zadzwonił do agenta Navaro, on mu wszystko wyjaśni.
– Dolly!
– Co się stało?!
Dolly z krzykiem wybiegła z łazienki. Snookie otworzyła jedno oko, rozejrzała się dokoła i z powrotem usnęła. Ariel powtórzyła przyjaciółce całą rozmowę z Tiki.
– Co to wszystko ma znaczyć? I czym grozi to nam? Czy ma to jakiś związek z poprzednimi wydarzeniami? Powinnyśmy coś zrobić, ale co? Naprawdę porzucili wszystkich ranczerów? – nie dowierzała Dolly.
Ariel wzruszyła ramionami.
– A cóż my mogłybyśmy tu zrobić, w Las Vegas? Nie znam się na prowadzeniu rancza. Odpowiadając zaś na twoje pytanie, to owszem, uważam, że to wszystko jest ze sobą powiązane, pod warunkiem że Chet Andrews pracuje dla człowieka, który odkupił ranczo Tillisona. Facet z takimi pieniędzmi musi być znany na Wall Street. Zaraz zadzwonię do Kena Lamantii i Gary’ego Kapłana i dowiem się, co to za jeden ten Drew Marino. Nie mam pojęcia, do czego mogą przydać się takie informacje, ale zrobię to tak czy owak. Idź spłucz pianę, zanim twoja skóra całkiem się zeschnie.
Dziesięć minut później krzyknęła:
– Naprawdę nazywa się Iwan Jakiś tam”. Jest oskarżony o nielegalny handel, siedział w więzieniu. Dorobił się na mikrofonach dla dzieci. Ket twierdzi, że to jeden z takich, co to zawsze balansują na krawędzi. Ma forsy jak lodu, bardzo dużo, prawdopodobnie miliardy. A teraz zachciało mu się zostać szanowanym ranczerem. Podobno ukazał się o nim cały artykuł w „Wall Street Journal”, w którym zapowiedział, że w ciągu dwóch lat stanie się największym ranczerem w stanie Kalifornia. Będzie odkupywał od właścicieli rancza znajdujące się na skraju bankructwa. Nie ma już porządnych ludzi na tym świecie. Niektóre z tych rancz od wielu pokoleń należą do tej samej rodziny!
– Nie przesadzaj, Ariel, przecież zawsze tak było. Tylko że ty, siedząc w tym swoim Hollywood, byłaś pogrążona w świecie fantazji. Rzeczywistość rządzi się innymi prawami.
– Wcale nie podoba mi się ta rzeczywistość – prychnęła Ariel. – Ten Drew Marino to przestępca, powinien zostać ukarany.
– Wszyscy to wiedzą, ale nikt nie podejmuje żadnych kroków. I właśnie dlatego tacy jak Drew Marino czy Chet Andrews pozostają bezkarni. Teraz kolej na ciebie, złotko – rzekła Dolly z głębokim ukłonem.
– Dolly! – rozległo się wołanie z łazienki.
– Co znowu? – odkrzyknęła Dolly
– Mam pomysł. Dziś jest niedziela – zaczęła Ariel, stojąc za zasłoną. – Dzwoń do wszystkich znajomych z Hollywood. Powiedz im, że w nocy z czwartku na piątek urządzamy wielkie przyjęcie w stylu country. Zadzwoń do linii lotniczych, zorganizuj czartery samolotów, wynajmij autokary i wiesz, wszystko co trzeba. Niech wszyscy nasi znajomi tu ściągną, a po drodze niech zabiorą swoich znajomych. Hollywood ma dobre serce. Aktorzy nie odmówią pomocy ranczerom. Na pewno się zgodzą, a potem jeszcze film o tym zrobią, sama zobaczysz. Trzeba przeprowadzić tę akcję z rozmachem; gazety chętnie nagłośnią całą sprawę. Zadzwoń na dół i poproś, aby dali nam drugi telefon. Zamów też do pokoju stek z grzybami i sosem, do tego ryż i marchewkę dla Snookie. Niech będzie jeszcze kilka piw korzennych. Ona je uwielbia. Czy zapomniałam o czymś?
– Tak. Kto będzie nas grał w tym filmie? – zapytała Dolly, a Ariel wybuchnęła śmiechem.
O pierwszej w nocy Ariel wyjęła z gniazdka wtyczkę telefoniczną.
– W ten oto sposób została mi przywrócona wiara w człowieka. To prawda, co mówią, Hollywood nie zapomina swoich ludzi. Jeśli tylko przyjadą wszyscy, którzy obiecali to zrobić, zdołamy zebrać awokado wszystkich okolicznych ranczerów. Musimy jeszcze pomyśleć o jedzeniu, wiesz, ludzie muszą mieć siłę do pracy. Zresztą skoro powiedziałam, że przyjęcie będzie, to będzie. Zaraz zadzwonię do Tiki i poproszę, aby kobiety z ranczo Leksa zajęły się gotowaniem. Jeśli się nie zgodzi, trzeba będzie uruchomić wariant B i wynająć kogoś.
– Każdy dzień jest drogi – stwierdziła Dolly, skończywszy ostatnią rozmowę. – Problem w tym, kto zawiezie awokado do skupu? Zebrać to jeszcze nie wszystko, trzeba jeszcze załadować i zawieźć na miejsce.
– Ejże! Przecież ja jestem właścicielką firmy transportowej, nie pamiętasz? W najgorszym wypadku wszystkie kobiety, które mają prawo jazdy, pojadą w trasę. Inni ranczerzy mają swoich kierowców. Naszych też wsadzimy za kierownicę, jeśli inne firmy przewozowe nie zechcą wziąć w tym wszystkim udziału. A na pewno nie zechcą, bo ten potentat finansowy obieca im krocie za świadczenie usług właśnie jemu. Jednak tym razem porwał się na nieodpowiedniego przeciwnika, na samo Hollywood. A swoją drogą, chciałabym zobaczyć tego faceta.
– Powiedz, Ariel, czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że może się tu wydarzyć tyle rzeczy?
– Skądże. No dobrze, pora na spacer dla Snookie. Po drodze zatrzymamy się gdzieś na drinka, a potem spróbujemy szczęścia w kasynie, tak zapowiada się ta noc. Dobrze się spisałyśmy, Doiły. Wiesz, czuję się teraz jak… nigdy dotąd tak się nie czułam. Każdy chciał pomóc, a nikt nawet nie zapytał o pieniądze. Na tym świecie są jeszcze dobrzy ludzie. Zeke Neuimer, najlepszy kaskader, obiecał, że dostarczy ludzi własnym transportem. Nigdy bym nie pomyślała, że on mnie w ogóle pamięta. Wygląda na to, że na jakiś czas Hollywood będzie musiało zamknąć się dosłownie na cztery spusty. Zarezerwuję całą stronę w „Variety”; znajdzie się tam nazwisko każdej osoby, która weźmie udział w akcji. I pieniądze wyłożę na to z własnej kieszeni. No, chodź, Snookie, zobaczymy, jak wygląda owa przesławna noc w Las Vegas, a przy okazji znajdziemy dla ciebie kawałek trawnika.
Po ulicach kręciło się więcej ludzi niż za dnia. Zafascynowane, przyglądały się dłuższą chwilę „erupcji” wulkanu Steve’a Wynna.
– I Hollywood nie zrobiłoby tego lepiej – westchnęła Ariel.
– Wiesz, zastanawiam się, jak wiele pieniędzy przechodzi z raje do rąk każdego dnia w Las Vegas – głośno rozmyślała Dolly.
– Nie potrafiłybyśmy się nawet doliczyć. Jak tu pięknie, każdemu musi się podobać. Czy wiesz, Dolly, że istnieją tu specjalne kaplice, do których wjeżdża się samochodem i, nie wysiadając, zawiera się ślub? Nie ma czekania. Możesz sobie wybrać ślub spośród kilku kategorii. Najdroższy kosztuje pięćset dolarów, trochę tańszy trzysta osiemdziesiąt i zupełna taniocha za około sto pięćdziesiąt. Niekiedy państwo młodzi dostają szampana i prawdziwą orchideę. To dopiero jest klasa. Dolly, umówmy się, że jeśli ty lub ja będziemy brać ślub w najbliższej przyszłości, weźmiemy go właśnie tu, w jednej z kaplic, nie wychodząc z samochodu. To byłoby wspaniałe przeżycie, a jednocześnie doskonałe zakończenie filmu. Co ty na to? Tak zrobimy. O, Snookie gotowa, możemy wchodzić. Mam pięć żetonów do automatów. A ty ile masz?
– Siedem.
Pół godziny później Ariel miała o dwadzieścia pięć dolarów więcej, a Dolly przegrała wszystkie siedem.
– To oznacza, że ty stawiasz drinki. Zamawiam piña colada. Już trzecia, a o siódmej mamy być na nogach, zgadza się?
– Nie będziemy zamawiać żadnego budzenia na telefon, jeśli ci o to chodzi. Pośpimy smacznie do czasu telefonu od Navaro, chyba że Snookie nas wcześniej obudzi. Ja także proszę piña colada - wręczyła Dolly dziesięć srebrnych dolarów.
– Czy to nie dziwne, że ani jedna osoba nie zwróciła uwagi na Snookie? W tym mieście naprawdę liczy się tylko hazard. Nieprawdopodobne.
– Ty w ogóle nie doceniasz FBI. A teraz na górę i do łóżek. Co za zwariowany dzień…
– Masz teraz lepsze zdanie na temat Hollywoodu, zgadza się?
– Nie zawiedli mnie. Jestem im za to bardzo wdzięczna. Żal mi tych ranczerów, ich życie i tak jest ciężkie bez jakiegoś sukinsyna, który dodatkowo je im zatruwa. Ale rzeczywiście, masz rację, jestem w świetnym nastroju.
– Mam nadzieję, że obu nam dopisze humor, gdy jutro przyjdzie pora wyjechać w trasę.
– Musiałaś sprowadzić rozmowę na ten temat?
– To nieuniknione, Ariel.
Była dziesiąta rano, gdy zadzwonił agent Navaro. Ariel zapisała adres firmy przewozowej, zadzwoniła do recepcji, aby zamówiono taksówkę, a potem zatelefonowała do biura ekspedycyjnego w Chula Vista. Przekazała Stanowi informację, której wcześniej wyuczyła się na pamięć.
– Wyjeżdżamy punktualnie o dwunastej. Kiedy weźmiemy ciężarówkę, Navaro i Harry będą już z tyłu. Wszystko załatwione. To zabawne, ale w ogóle nie jestem zdenerwowana. Mam przeczucie, że Andrews nie da się na to nabrać. Ten krezus musiał go przyjąć do siebie i, z tego, co mówi Navaro, dobrze mu zapłacił. Nie będzie chciał ryzykować utraty takiej pracy. Terrorysta dobrze wie, kiedy uderzyć, a kiedy sobie odpuścić. Powiedz mi, czy owe trzysta osiemdziesiąt dolarów, które wygrałaś wczoraj w kasynie, masz zamiar wydać na seksowną bieliznę?
– Przestań, Ariel, co moja bielizna ma z tym wszystkim wspólnego? W tej chwili mogę myśleć tylko o jednym.
I Dolly tak energicznie zasunęła suwak w swojej torby, że Ariel aż podskoczyła ze strachu, słysząc ten zgrzyt w cichym pokoju.
– No wiesz, przecież trzeba o czymś gadać. Jestem gotowa. Gdzie klucz?
Dolly cisnęła go na toaletkę zgodnie z instrukcją Navaro. A godzinę później Ariel była już przy ciężarówce, którą miała prowadzić. Usiadła za kierownicą i przez chwilę rozkoszowała się swą nową pozycją. A potem włączyła CB-radio i głośno i wyraźnie podała w eter wiadomość o swoim kursie.
"Lista życzeń" отзывы
Отзывы читателей о книге "Lista życzeń". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Lista życzeń" друзьям в соцсетях.