Ariel ruchem ręki przywołała do siebie Stana Petrie.
– Czy są jakieś wiadomości od kierowcy, który wiezie ładunek Leksa?
Stan potarł brodę.
– Nie, przez ostatnie dwie godziny nie mogę go złapać na CB. Dzwoniłem na ranczo Leksa, ale tam także jeszcze nie dojechał. Wiem, że na to za wcześnie, ale z tymi facetami wszystko jest możliwe, oni potrafią przycisnąć pedał gazu. A ten Tim Ryan wyjątkowo lubi szybką jazdę. Kiedy ostatnio z nim rozmawiałem, powiedział coś dziwnego i chyba myślał, że go rozumiem, ale to nieprawda. Powiedział, że pani R.R. Hood kieruje się na wschód z całym swoim towarem. A może pani wie, co to znaczy, pani Hart?
– Kto to jest R.R. Hood? – zapytała Dolly.
Ariel zaśmiała się.
– Dolly, wstydź się. Już nie pamiętasz, że grałam kiedyś agentkę FBI i nazywałam się wtedy Red Riding Hood lub krótko R.R. Hood? Na pewno chodzi o to, że Ryan wiezie towary Leksa inną trasą, niż to wcześniej przewidywano. Ale wschód równie dobrze może oznaczać zachód, północ czy południe. Według mnie Ryan ma zamiar doprowadzić tę ciężarówkę bocznymi drogami przez pola lub coś w tym stylu. Nie twierdzę… ale może przychodzi wam do głowy jakieś inne wytłumaczenie, to proszę bardzo. Możliwości jest wiele. A może Leks coś mądrzejszego wymyśli. Usiądziemy z nim i spędzimy razem z godzinę. Dostaniesz numer z informacji. Daj znać, jeśli dowiesz się czegoś ważnego.
– Oczywiście, pani Hart.
– Do zobaczenia jutro, Stan. Snookie, do samochodu!
Schłodzone piwa corona pojawiły się na stole, gdy tylko usiadły. Snookie usadowiła się pod stołem i zasnęła.
– Dziękuję, że załatwiłeś miejsce dla Snookie. Ile cię to kosztowało?
– Sto dolców.
– Warta jest tego, co do centa. Zaraz ci oddam.
– To dobrze, bo nie mógłbym zasnąć. – Leks zrobił minę w stylu Groucho Marxa, a Ariel uśmiechnęła się.
– Posłuchajcie uważnie… – Ariel skinęła na wszystkich, aby pochylili się nad stolikiem, i przedstawiła im swoją wersję wydarzeń. – Jestem pewna – dodała na zakończenie – że w moim samochodzie jest podsłuch. A jak już stąd wyjdziemy – zwróciła się do Leksa – razem z panem Able’em powinieneś odwiedzić wszystkich ranczerów i powiedzieć im, że w czwartek Hollywood przybywa im na ratunek. Być może, niektórzy ludzie zaczną się zjeżdżać już od jutra. Trzeba ich jakoś zakwaterować. Wierz mi, twoje owoce awokado będą nie tylko zebrane, ale również dostarczone na rynek.
– Ariel, jak ty to zrobiłaś?
– Po prostu poprosiłam, i tyle. Prawie wszystko jest już załatwione, ale niektóre punkty planu należy jeszcze dopracować. Żywność, urządzenia sanitarne i spanie muszą przygotować twoi ranczerzy. Jutro przyjadą namioty. Będzie potrzebna Tiki i gromada innych kucharzy, aby nie zabrakło jedzenia. A kiedy już będzie po wszystkim, piwo poleje się strumieniami. Czy jeszcze o czymś zapomniałam?
– Zdumiewające! Co ty na to, Asa? – zapytał Leks z przejęciem.
– O tak. Cały Hollywood? A kto w tym czasie zajmie się kręceniem filmów? Wstrzymają produkcję czy jak?
– Tak, a to dlatego, że Hollywood kocha niebanalne posunięcia.
– Pani musiała być tam kimś naprawdę ważnym, czegoś takiego nie robi się dla byle kogo – stwierdził Asa.
– Nie, oni nie spodziewali się, że opuszczę ich tak szybko, i myślą, że jest mi z tego powodu przykro. Być może robią to dlatego, że nigdy nie prosiłam ich o nic dla siebie, a czują, że są mi coś winni? Pewne jest jedno: chcą po prostu pomóc drugiemu człowiekowi, bo to dobrzy ludzie. Zresztą sami się przekonacie.
– O, jest jedzenie. Pozwoliłem sobie zamówić niewielki filet dla Snookie Można go pokroić na małe kawałki, żeby jej było łatwiej jeść, a i dywanu przy tym nie zabrudzi. O, te frytki z ketchupem także są dla niej.
– Dzięki. – Ariel pokroiła mięso na małe kawałki, wycisnęła ketchup na talerz, wszystko razem wsunęła pod stół i sama zaczęła jeść. – Czuję, że mam wilczy apetyt! Jeśli można, poproszę jeszcze o jedno piwo, ogromny deser czekoladowy i lody waniliowe z przybraniem.
– Załatwione – zaśmiał się Leks.
– Kiedy zadzwoni pani do FBI? – zapytał Asa.
– Kiedy będziemy stąd wychodzić; aparat telefoniczny wisi przy drzwiach.
– Według mnie nie powinnaś dziś nocować w domu. Najlepiej zatrzymaj się w hotelu. Zadzwonię do znajomego policjanta i powiem mu, aby nie spuszczał z oka tamtych dwóch facetów. A potem razem z Asą pojadę do ranczerów. Zapowiada się dziś dla mnie długa noc, nie chciałbym martwić się dodatkowo o was.
– Miło z twojej strony – powiedziała Ariel, obierając ze skórki ostatniego ziemniaka.
– To dlatego, że ja w ogóle jestem miłym facetem. – Leks uśmiechnął się od ucha do ucha. – A jeśli to wszystko byłoby tylko filmem, co działoby się potem?
Licho podkusiło Ariel. Zamyśliła się na chwilę.
– No cóż, według mnie, twórca scenariusza, z myślą o głównych bohaterach, usunąłby z tego miejsca wszystko co niepotrzebne. Potem by się upewnił, że jest tu obszerna damska toaleta. A ja miałabym powiedzieć, że wychodzę upudrować nos. Scenariusz nakazałby mi obejrzeć się przez ramię i zachęcić cię uwodzicielskim wzrokiem. A ty, aby przekupić Snookie, która przytrzymywałaby cię za nogawkę, rzuciłbyś jej resztkę swojego steku i pobiegł za mną do łazienki. Razem zamknęlibyśmy drzwi na klucz. A zaraz potem zaczęłabym cię rozbierać, ja ciebie, bo mamy przecież lata dziewięćdziesiąte. No wiesz, koszula, spodnie, jedno po drugim, a przez cały czas skubałabym delikatnie twoje ucho, szepcząc słodkie głupotki.
– A co potem, co potem? – Leks dyszał tak ciężko, że Ariel zaśmiała się.
– Potem reżyser zawołałby: „Cięcie!” i powiedziałby, że na dziś koniec.
– To mi się podobało! – Asa trzasnął pięścią w stół.
– Mnie też. A kiedy będzie dalszy ciąg? – zapytał Leks.
– Gdy tylko te cholerne awokado znajdą sie na rynku – odpowiedziała Ariel z uśmiechem.
– Daj mi to na piśmie.
Ariel napisała na serwetce.
– I lepiej, żebyś jej nie zgubił. Przyjdzie czas, że będziesz musiał ją pokazać.
Leks złożył serwetkę, wetknął ją do kieszonki na piersiach i dla bezpieczeństwa zapiął klapkę.
– No to bierzmy się do roboty. Pozwolę sobie pierwszy skorzystać z telefonu. Chcę, aby mój przyjaciel z policji osobiście zajął się zorganizowaniem twojego noclegu w hotelu. Będę do ciebie dzwonił.
– Uważaj na siebie, Leks.
– Ty także, Ariel.
Miała chęć go pocałować. Na samą myśl o wtuleniu się w jego ramiona poczuła, że nogi robią się jej miękkie jak z gumy. Jednak on sięgnął po słuchawkę, lewą ręką przytrzymując kieszonkę na piersiach. Mrugnął do niej, a ona, nieco oszołomiona, w odpowiedzi przesłała mu ręką buziaka. Zauważyła, nie bez satysfakcji, że jego dłoń drży.
– Ty, rozpustnico! – syknęła Dolly.
– Co, nie podobało się? – odsyknęła Ariel
– Ależ owszem, owszem! – rechotał Asa.
11
Prywatne samoloty, długie limuzyny, samochody ferrari, mercedesy-benz, przyczepy, pikapy, motocykle i łyżworolki – wszystkie podążały w jedną stronę; jedna młodziutka gwiazda przyjechała razem ze swoimi przyjaciółmi na deskorolkach. Dziennikarze różnych telewizji rywalizowali ze sobą o zdobycie dogodnych miejsc; i stąd przez satelitę podawano najświeższe wiadomości, które natychmiast obiegały cały świat. A było co pokazywać, bo jak okiem sięgnąć, ramię w ramię, zgodnie pracowali aktorzy, aktorki, kamerzyści, technicy, reżyserzy i producenci.
To był niezwykły, wspaniały dzień, jak później napisały gazety. „Hollywood spieszy z pomocą jednemu ze swoich” – głosiły nagłówki. Ariel usiłowała skorygować nieco to określenie; według niej była to zwyczajna pomoc ludzi dobrego serca udzielona innym, będącym akurat w potrzebie. Jednakże media obstawały przy swoim, wobec czego Ariel skapitulowała i zabrała się do roboty. Niech sobie mówią, co chcą, byleby praca posuwała się do przodu.
Po południu niemal wszyscy już nabrali wprawy i widać było wyraźnie, jak efektywnie pracują. Ariel patrzyła z niedowierzaniem. Czyż to możliwe, że panuje tak zgodna atmosfera, nikt nie wszczyna awantur o pieniądze, lepsze zakwaterowanie, makijaż czy źle uszyte kostiumy? Pociągnęła z puszki łyk zimnej pepsi i zobaczyła przed sobą znajomą twarz aktora, z którym pracowała kiedyś wiele razy. Podała mu puszkę.
– Dzięki, Ariel, bardzo mi smakowała. Wiesz, brakuje mi ciebie. – I odszedł, a Ariel głośno się roześmiała.
– Ach, mój Boże, czy to był Tom Hanks? Ariel, czy to naprawdę on? – dopytywała się Dolly.
– Był to po prostu sympatyczny mężczyzna, który powiedział, że za mną tęskni i, moim zdaniem, powiedział prawdę. Czy nazwiska rzeczywiście są takie ważne?
– A mnie Jack Palance pomógł zaciągnąć kosz do ciężarówki. Tak sądzę, bo w tym jego kapeluszu i okularach słonecznych niepodobna stwierdzić tego na pewno. A ja nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Słyszałam, że Heather Locklear też tu jest i ma na sobie jakiś fikuśny kombinezon roboczy. Połamała sobie wszystkie paznokcie i nawet się z tego powodu nie rozzłościła. Jest to naprawdę wiele mówiący fakt.
– Zgadzam się z tobą, ale już czas wrócić do roboty. Mam zamiar zastąpić Charliego Sheema. Należy mu się odpoczynek, aż do tej pory pracował bez przerwy. Zaniosę mu trochę wody sodowej. Jego ojciec także pracuje za dwóch. Ach, Dolly, czy to nie wspaniałe?
– Słyszałaś, że Dolly Parton i Reba, jakaś tam” będą śpiewać dziś wieczór, jeśli tylko wcześniej nie zasną?
– Nie, nie słyszałam. A powiedz mi, kto zajął się przygotowaniem świateł?
– Faceci z Universalu. Ich szefem jest taki starszy, szpakowaty pan, on powiedział, że lubi szczupłe kobiety z długimi włosami. Natychmiast mu się przedstawiłam. Zaproponował, żebyśmy się spotkali przy kolacji, ale przecież dziś nie należy się spodziewać niczego takiego, bo stołujemy się przy kuchniach polowych. Chyba że wezmę mu jakiś talerz. Zebrałam dziś aż osiemdziesiąt cztery buszle *. A ty?
"Lista życzeń" отзывы
Отзывы читателей о книге "Lista życzeń". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Lista życzeń" друзьям в соцсетях.