– Wcale się nie znamy! – odkrzyknął Sid. – Dopiero co się spotkaliśmy. – Oboje popatrzyli na siebie, marszcząc brwi.

– Ale to jest właśnie Cass. Moja przyjaciółka. To ją chciałam ci przedstawić. A to Sid – rzuciłam szybko w stronę Cass. – Sid, który, mam nadzieję, będzie niedługo twoim szefem.

Cass zerkała na mnie podejrzliwie, więc z miejsca przeszłam do rzeczy:

– Sid szuka kogoś z twoim doświadczeniem, dlatego go dziś zaprosiłam.

Uśmiechnęłam się do nich promiennie, a oni znowu popatrzyli po sobie, onieśmieleni. Sid poszedł po coś do picia, a ja przeprosiłam Cass.

– Pomyślałam, że jeśli ci powiem, to nie będziesz chciała przyjść.

– Wydaje się miły – odparła z błyskiem w oku.

– Bo jest miły. I myślę, że będzie świetnym szefem. Bardzo chciałam porozmawiać z nią o moich kłopotach, ale to nie był ani czas, ani miejsce. Dlatego już po pierwszym łyku wina, które przyniósł nam Sid, zaczęłam główkować, jak by tu się urwać.

– Pewnie nie będziesz zainteresowana – powiedziałam do Cass, przekrzykując hałas. – Ale pomyślałam sobie, że zawsze warto spróbować.

– Może byśmy się przenieśli w jakieś spokojniejsze miejsce!! – ryknął Sid, patrząc na Cass.

– Dobry pomysł! – odkrzyknęła, po czym oboje spojrzeli na mnie.

Wzruszyłam ramionami.

– Najpierw muszę iść do toalety. – Opróżniłam kieliszek do dna. – Spotkamy się na zewnątrz.

Przepchałam się przez pulsujący tłum i dotarłam do łazienki. Pogodziłam się już z myślą, że ten wieczór spędzę z Cass i Sidem, ale to nie oznaczało bynajmniej, że sprawia mi to przyjemność.

W toalecie było pięć czy sześć kobiet w różnych stadiach ablucji. Właśnie myłam ręce, gdy zauważyłam, że obok mnie stoi Aisling Carter. Zauważyła mnie mniej więcej w tym samym momencie. Spojrzałyśmy na siebie w lustrze nad umywalkami. Aisling odezwała się pierwsza:

– To naprawdę ty.

Była równie zakłopotana, jak ja. I równie zdeterminowana, by tego nie okazać.

– Co słychać? – zapytałam, zakręcając kran. Człowiek musi zachowywać się godnie.

– Wszystko świetnie – odparła radośnie, choć z Aisling nigdy nie wiadomo. – Jestem tu ze Steve’em i innymi znajomymi.

Miała na sobie coś czerwonego i puszystego, co wcale nie przypominało sukienki, raczej rozciągniętą opaskę na włosy. Ale nie była to jedyna czerwona plama w damskiej toalecie. Niestety, drugą czerwoną plamą była moja twarz. Tak. Odrzuciłam z trudem zachowywaną godność, kiedy cała uraza, jaką do niej czułam, zmieniła się w złość.

– A co z Danem? – zapytałam. Nie byłam w stanie się powstrzymać. – On z tobą zerwał, czy to ty miałaś ochotę na zmianę?

Wszyscy w toalecie zamarli i wbili we mnie wzrok. Przyznaję, trochę uniosłam głos.

Aisling też się we mnie wpatrywała. Wyglądała na zaskoczoną.

– Dan nie mógł ze mną zerwać, bo nigdy nie byliśmy razem – odpowiedziała, nieświadoma zaciekawionych spojrzeń dookoła.

Traciłam grunt pod nogami. Przez chwilę nie wiedziałam, co powiedzieć. Z kranu Aisling nadal leciała woda. Nie znoszę marnotrawstwa. Miałam ochotę wyciągnąć rękę i zakręcić kurek.

– Nie wiem, kto ci naopowiadał takich bzdur – dodała. – Nie kłamię. – Przekręciła kran. – Przyznaję, że miałam na niego chrapkę, ale on od początku postawił sprawę jasno. Nie jestem w jego typie.

Zlustrowała mnie od stóp do głów, jakby chciała sprawdzić, jak wygląda osoba w typie Dana, i podeszła do suszarki. Gapie zaczęli się rozchodzić. Napięcie zelżało, nie było na co patrzeć. Miałam już prawie suche ręce, resztę wilgoci wytarłam w sukienkę.

– Powiedziano mi, że to było coś poważnego – oznajmiłam, nadal skonsternowana. – I że nagłe się skończyło.

– Jakieś bzdury. – Wzruszyła ramionami, jakby nie było o czym mówić.

Skrzywiła się do swojego odbicia w lustrze i pomacała pasmo sztucznych włosów, które wyglądało, jakby miało zaraz odpaść. Nagle odwróciła się i spojrzała mi prosto w oczy.

– Gdzie byłaś wczoraj wieczorem? – zapytała obcesowo.

– Wczoraj? – powtórzyłam. – A czemu?

– Ktoś się włamał do Dana i zniszczył część jego płyt. Libby uważa, że to mogłaś być ty.

– Ja? – Byłam w szoku. – Do licha, po co miałabym coś takiego robić?

Wzruszyła ramionami.

– Żeby się zemścić. Nawet pasuje, skoro myślałaś, że Dan jest ze mną.

Miałam mętlik w głowie. Niewiarygodne, o co ona mnie oskarża.

– Wczoraj wieczorem byłam u mamy. Pojechałam tam zaraz po pracy. – Przypomniałam sobie o spotkaniu z Nicolą w pociągu i poczułam ulgę. – Mogę to udowodnić.

Aisling wzruszyła kościstymi ramionami.

– I tak nie myślałam, że to ty. To nie w twoim stylu.

– Ale Libby uważa, że to ja?

– Tak mówi.

Nie mieściło mi się to w głowie. A potem przypomniałam sobie co – według Nicoli – Libby o mnie wygadywała. I pytanie Sida, czy mój informator jest wiarygodny. Poczułam się jak ostatnia idiotka.

Aisling znowu przyglądała mi się w lustrze. Nakładała czerwoną szminkę pod kolor sukienki.

– Czy to Libby nakłamała ci o mnie i o Danie? – zapytała.

Potwierdziłam.

– Tak myślałam. – Zadumała się na moment. – Pewnie chodziło jej o to, żebyście z Danem do siebie nie wrócili. Skoro wierzyłaś, że z nim chodzę, to prawdopodobieństwo, że do niego zadzwonisz, było znikome.

Uśmiechnęła się do mnie z drwiną. Dobrze wiedziała, że trafiła w samo sedno.

– Cóż, nie ukrywałaś swojej słabości do Dana, gdy jeszcze z nim byłam – stwierdziłam.

– Więc założyłaś z góry, że jestem winna? Z mojej strony nic ci nie groziło. No, dobrze, przyznaję, może i trochę przeciągnęłam strunę, ale wtedy już i tak nie było między wami dobrze. Wiecznie byłaś poza domem. Moim zdaniem, Dan zasługiwał na więcej uwagi.

Miałam ochotę o tym podyskutować, tylko po co? Poza tym w tym momencie bardziej interesowała mnie Libby.

– Jednego nadal nie rozumiem: dlaczego ona nie chciała, byśmy do siebie wrócili?

Aisling zacisnęła wargi i wrzuciła szminkę do torebki.

– Bo go chciała dla siebie. Serce mi zamarło.

– Chcesz powiedzieć, że Dan i Libby są razem?

– Nie. Postanowili zostać przyjaciółmi. A przynajmniej Dan tak postanowił. Wystarczyła mu jedna wspólna noc.

Osłupiałam.

– Spał z Libby? Kiedy?

– W zeszłą sobotę.

A w poniedziałek Libby przyszła się ze mną zobaczyć. Była podekscytowana. Potem zrobiła się jakaś dziwna i szybko się zmyła.

Aisling odwróciła się od lustra i spojrzała na mnie.

– Ale między nami mówiąc, do niczego nie doszło. Podejrzewam, że to tylko pobożne życzenia Libby.

To wszystko nie mieściło mi się w głowie. Kłamstwa Libby, płyty Dana…

– A Dan? Czy on też myśli, że to ja się do niego włamałam?

– Wątpię – odparła lekko Aisling i zatrzasnęła swoją puchatą, czerwoną torebkę. – To, co? Gotowa?

Kiwnęłam w oszołomieniu głową, a ona wzięła mnie pod rękę – niczym starą przyjaciółkę – i wyszłyśmy razem z łazienki, jakby nie zaszło tam nic ważnego.

Wydawało mi się, że ryk tłumu przybrał na sile podczas naszej nieobecności. Z ochotą opuszczałam to miejsce. Poklepałam Aisling w nagie ramię i przekazałam językiem migowym, że już stąd znikam. Ona jednak pokręciła głową i nie puściła mnie.

– Chcę, żebyś najpierw kogoś poznała – odczytałam z ruchu warg.

Trzymała mnie mocno i pociągnęła za sobą.

Na szczęście zmierzałyśmy we właściwym kierunku, w stronę wyjścia. Przy drzwiach Aisling się zatrzymała i zaprowadziła mnie do małej grupki ludzi, wśród których był Steve. Uściskaliśmy się z minami „co za niespodzianka, miło cię widzieć”, jak ludzie nieco zakłopotani. Nie dosłyszałam imienia młodej kobiety, która była z nimi, ale zauważyłam, że nasze nieduże w końcu zgromadzenie przyciąga ogólną uwagę klubowej publiczności. Zanim zdążyłam nad tym się zastanowić, Aisling przedstawiła mnie ostatniej osobie w grupie. I to wszystko wyjaśniło…

– A to… – powiedziała Aisling z wyraźną dumą w głosie – to jest Jamie.

Nie wiem, co mnie bardziej zaskoczyło: fakt, że Aisling naprawdę zna Jamiego Astina – nową sensację muzyki pop, czy to, że udało mi się zachować obojętność, kiedy wziął mnie w ramiona, odchylił do tyłu, jakbyśmy tańczyli tango, i pocałował w szyję. A właściwie w samo gardło.

Gdy mówię, że udało mi się zachować obojętność, mam na myśli to, że nie zachichotałam jak idiotka, nie speszyłam się ani nie poprosiłam go o autograf. Gdy przywrócił mnie do pozycji stojącej, po prostu kiwnęłam głową i powiedziałam mu, że miło – tak, miło! – mi go poznać, po czym przeprosiłam wszystkich i zniknęłam. Powiedziałam, że czekają na mnie na zewnątrz i nie mogę kazać im stać na zimnie. Astin zaprezentował swój wspaniały uśmiech, który znałam z plakatów.


Nim znalazłam Sida i Cass, zdołałam nawet się pozbierać. Aż się paliłam, żeby wszystko im opowiedzieć – i nie chodziło bynajmniej o Jamiego Astina, lecz o rozmowę z Aisling – jednak nagle odniosłam wrażenie, że przeszkodziłam im w czymś ważnym, i ugryzłam się w język. A Cass nawet mnie nie obsztorcowała, że kazałam im tak długo na siebie czekać.

– Tak się zastanawialiśmy… – powiedziała. – Jeśli mamy porozmawiać, to powinniśmy pójść w jakieś spokojne miejsce, na przykład do mnie.

Chciałam zaprotestować, bo przecież to nie miało sensu. Moje mieszkanie było o rzut beretem. Lecz nagle dostrzegłam błysk w oczach Cass. I cielęce spojrzenie Sida. I wszystko pojęłam. Szczerze mówiąc, poczułam się nieco urażona. Przecież mieliśmy też porozmawiać o Pisusie i o moim miejscu w firmie. Tymczasem – przynajmniej w tej chwili – zrobiłam się zbędnym elementem w tym układzie. Najlepsza przyjaciółka chciała mnie spławić, a mój przyszły szef ją w tym wspierał.

– Mówiłeś, że masz mi coś ważnego do powiedzenia – odezwałam się sztywno do Sida. – Jak rozumiem, wszystko idzie zgodnie z planem?

– Nie mogłoby być lepiej – odparł i, owszem, owszem, uśmiechnął się, co mnie dodatkowo zirytowało. – Odzyskaliśmy siedmiu z dawnych klientów.