Dan usiadł koło Aisling.
– No, to mówcie, skąd wracacie? – zagaił.
– Wybraliśmy się do nowego baru – odpowiedziała Aisling, biorąc od Steve’a napełniony do połowy kieliszek. – I zgadnij, kogo tam spotkaliśmy.
W jej oczach widział filuterne błyski.
– Arnolda Schwarzeneggera? – zapytał Dan.
Aisling pokręciła głową z taką miną, jakby to nie była skrajnie absurdalna sugestia. Lecz Dan nie miał zamiaru bawić się w zgadywanki i nie podjął wyzwania.
– Twoją byłą dziewczynę! – oznajmiła w końcu Aisling, nie spuszczając oczu z Dana.
– Wyglądała świetnie – dodał Steve. – Ale nie zagrzała tam zbyt długo miejsca.
– Rozumiem, że mówicie o Jo – powiedział Dan. Puls mu przyspieszył.
– Przedstawiłam ją Jamiemu Astinowi, który później poprosił mnie o jej numer. Zdaje się, że wpadła mu w oko – rzuciła Aisling.
– Jamiemu Astinowi? – zmarszczył brwi Dan.
– Nie udawaj, że o nim nie słyszałeś – zbeształa go Aisling. – Trzy miesiące temu trafił na pierwsze miejsce wszystkich list przebojów.
– Oczywiście, że wiem, kto to jest – odparł Dan. – Nie miałem pojęcia, że go znasz.
– Mój drogi, znam mnóstwo osób, ale coś mi się zdaje, że ty nie do końca w to wierzysz.
– Była z kimś? – wyrwało mu się. – Jo?
Kiwnął głową.
– Nikogo nie zauważyłem – odpowiedział Steve. Przełknął łyk żółtego likieru i aż go odrzuciło. – Ohyda. Smakuje jak olej silnikowy.
– Szybko się zmyła – dodała Aisling, ciągnąc dalej wątek podjęty przez Steve’a. – Powiedziała, że ktoś na nią czeka. To musiał być ktoś ważny, skoro porzuciła dla niego Astina!
Dan westchnął. Wyobraził sobie tajemniczego towarzysza Jo. Zastanowił się. Nie zamierzał o tym mówić, ale skoro temat Jo sam się pojawił, wydało mu się to zupełnie naturalnym posunięciem.
– Libby uważa, że to mogła być sprawka Jo. – Wskazał stertę zniszczonych płyt.
– Aha… – Aisling spojrzała porozumiewawczo na Steve’a.
– Byłam bardzo ciekawa, kiedy Libby poruszy ten temat.
Steve potaknął. Dan przyjrzał się obojgu z zaciekawieniem.
– Coś mi umknęło? – zapytał.
Aisling powąchała likier i wzdrygnęła się z odrazą. Oddała kieliszek Danowi, który odstawił go na stół.
– Opowiedziałam Steve’owi o naszej rozmowie – wyjaśniła.
– Jego zdaniem, powinnam ci wszystko powtórzyć.
– Co powinnaś mi powtórzyć?
– Moją rozmowę z Jo, matołku. Spotkałyśmy się w łazience i ucięłyśmy sobie pogawędkę.
Dan opadł na sofę i wysłuchał krótkiego streszczenia.
– Ustalmy fakty – powiedział, kiedy Aisling skończyła.
– Libby nagadała jej bzdur o mnie i o tobie?
Aisling posłała Steve’owi pełne skruchy spojrzenie.
– W pewnym momencie rzeczywiście miałam na niego chrapkę, kochanie, ale to było, jeszcze zanim spotkałam ciebie.
Położyła sobie palce na wargach i posłała mu pocałunek, po czym znowu zwróciła się do Dana:
– Założę się, że zrobiła to po to, by mieć pewność, że Jo do ciebie nie zadzwoni.
– Bo nie chciała, żebyście do siebie wrócili – wszedł jej w słowo Steve.
– Bo sama chciała cię zdobyć na swój pokrętny sposób – dokończyła z szerokim uśmiechem.
Dan pokręcił głową.
– Nie wierzę. To… zbyt nieprawdopodobne.
– Niekoniecznie. – Aisling wzruszyła ramionami. – W miłości i na wojnie nie obowiązują żadne reguły i tak dalej. Choć przyznam, że moim zdaniem posunęła się odrobinę za daleko, próbując zrzucić winę za włamanie na Jo.
– Więc uważacie, że to nie Jo zniszczyła mi kompakty? Aisling potaknęła.
– Twierdzi, że nie, i ja jej wierzę.
– Powiedziałaś jej o tym?
– Oczywiście.
Dan potarł czoło. Zastanowił się przez chwilę, a potem wstał i poszedł do sypialni. Wrócił z szalikiem w kratkę burberry należącym do Jo.
– W takim razie skąd to się tutaj wzięło? – zapytał. Steve i Aisling spojrzeli na siebie, wyraźnie zakłopotani.
– Chcesz powiedzieć, że to szalik Jo? – zapytał Steve.
– Mam niemal stuprocentową pewność, że tak. Znalazłem go tu po powrocie do domu.
– Żeby tak zostawić szalik na miejscu zbrodni? To duża nieostrożność, nie uważasz? – stwierdziła Aisling.
– Wiem, ale jak inaczej by się tu znalazł? Aisling zagryzła wargę.
– A może ktoś go tu podrzucił, żeby zrzucić winę na Jo?
– zastanawiała się na głos. – Może to Libby?
– A mnie się zdawało, że ostatnimi czasy jesteście z Libby najlepszymi kumpelkami. Co za zwrot akcji – odparł głową Dan.
– Tak było, zanim się dowiedziałam, czego ci o mnie naopowiadała – oburzyła się. – I zanim zostawiła mnie na lodzie w centrum Leeds. Miała się spotkać ze mną po rozmowie z ewentualnym nabywcą płyt, ale się nie pokazała.
Dan zastanowił się nad tym, po czym pokręcił głową.
– To prawda, postawiła cię w kłopotliwej sytuacji – stwierdził. – I, owszem, kłamie jak najęta, ale nie ma żadnych dowodów, że to ona u mnie narozrabiała. A pomysł z podłożonym szalikiem… Chyba naczytałaś się za dużo kryminałów.
– Może i tak – wtrącił się Steve, znowu marszcząc czoło.
– Niewątpliwie jednak Libby sporo namieszała. Gdyby się nie wtrąciła, zeszlibyście się z Jo.
– Być może nie było nam to pisane.
Spojrzał na Aisling, licząc na to, że doda coś na obronę Jo, ale ona milczała. Wkrótce wyszli, porzuciwszy całkowicie pomysł picia hiszpańskiego likieru. Dan, choć była już prawie druga, włączył komputer. Czekał na niego list od Sary. Odpisał od razu.
Droga Saro,
Jeszcze niedawno nie miałem pewności, czy to koniec. Ale teraz już to wiem. A ty wciąż nie odpowiedziałaś na moje pytanie…
Dan
Zgrzytałam zębami ze złości, kiedy o siódmej rano zwlokłam się z łóżka i przeczytałam ten list. Biedna Sara nie miałaby pojęcia, o czym Dan mówi, ale ja doskonale to wiedziałam.
Domyśliłam się, co się stało, kiedy usłyszałam w telefonie głos Libby. Wyobraziłam sobie tę podstępną, intrygancką… sabotażystkę – która prawie na pewno włamała się do mieszkania Dana – ciekawe tylko, co chciała przez to osiągnąć…? Która być może z nim spała – a może jeszcze nie, ale na sto procent nie zamierzała poprzestać na zwyczajnej przyjaźni. Wyobraziłam sobie, jak wygaduje na mnie, co jej tylko ślina na język przyniesie… A ten frajer wierzy w każde jej słowo.
Boże, ależ ci faceci potrafią być tępi!
Miałam ochotę zadzwonić do niego i zrobić mu awanturę, ale bałam się, że nie będzie chciał mnie słuchać. Najwyraźniej Libby osiągnęła zamierzony skutek – ja byłam tą złą, podłą, mściwą eks-dziewczyną. Cokolwiek powiem, nie należy mi ufać.
Całe wieki wpatrywałam się w krótki e-mail i powtarzałam sobie, że powinnam się wściekać na Libby, nie na Dana. Tak było, ale na Dana złościłam się bardziej. Za to, że ma o mnie takie kiepskie zdanie, za to, że dał się nabrać tej dwulicowej krowie. Myślałam i myślałam, aż wreszcie, gdzieś koło ósmej, kiedy z salonu dobiegły odgłosy świadczące, że tata się obudził, napisałam odpowiedź.
Drogi Danie,
Przykro mi.
Pytanie bez odpowiedzi, o którym wspominasz, dotyczyło - jak rozumiem – tego, czy na dobre skończyłam z moim byłym facetem. Otóż tak, owszem, na dobre. Właśnie się dowiedziałam, jak nisko mnie oceniał, i postanowiłam, że najwyższy czas rozpocząć nowe życie.
Zaczynam od podróży do Leeds i chętnie się z tobą spotkam, jeśli nie masz planów na dzisiejszy wieczór… Za chwilę wychodzę z domu, ale będę w klubie Zoot koło dziesiątej. Co ty na to? Pokręcę się trochę w okolicach baru, na wypadek gdyby udało ci się tam dotrzeć. Ubiorę się na czerwono, więc będę się wyróżniać…
Do zobaczenia – mam nadzieję
Sara
– Ha! – powiedziałam na głos, wysyłając mail.
Na myśl o jego minie podczas czytania listu czułam miłe ciepło spowodowane przez niegodziwą przyjemność. Ogarnęła mnie pewność, że się nie oprze i przyjdzie. Żałowałam tylko, że mnie tam nie będzie, żeby to zobaczyć.
I wtedy wpadłam na genialny pomysł.
Było jeszcze wcześnie, ale nie mogłam się opanować. Otworzyłam listę kontaktów służbowych w laptopie i przepisałam numer.
Zadzwoniłam od razu, bo bałam się, że później stracę odwagę.
– Tim! – zaczęłam radośnie. – Mam nadzieję, że się nie gniewasz, że dzwonię do ciebie na komórkę z samego rana, ale zastanawiam się, czy…
Nie musiałam zastanawiać się długo. Telefon sprawił mu wyraźną przyjemność. A gdy zasugerowałam wyprawę do Zoota, zaprosił mnie przedtem na kolację. Proste jak drut.
– Jesteś dziś wesoła jak szczygiełek – powiedział tato, gdy wyszłam ze swojego pokoju.
Byłam już ubrana. Makijaż, w który włożyłam sporo pracy, odzwierciedlał mój doskonały humor.
– Owszem. A ty? – spytałam, chociaż odpowiedź była oczywista.
Wyglądał promiennie, o ile mężczyzna w ogóle może tak wyglądać. Był w pasiastej piżamie; siedział na nie pościelonej kanapie. W przeciwieństwie do mnie nie musiał iść do pracy.
– To cudowna kobieta – stwierdził.
Nalałam sobie herbaty, którą zaparzył. To był earl grey, a nie ten szajs co zwykle – widoma oznaka tego, że tato cieszy się życiem.
Stałam przy oknie i pozwalałam mu opowiadać o tym, jak wspaniale spędzili wieczór. Nie słuchałam go zbyt uważnie. Gdy wspomniał, że za dwa tygodnie chce zabrać Giovannę na „Piratów z Penzance”, mnie przed oczami stanęła nagle moja uwielbiająca Gilberta i Sullivana matka. Kurka wodna! Jak mogłam zapomnieć o najświeższej sensacji?
– Tato – przerwałam mu. – Jest coś, o czym powinieneś wiedzieć.
Poinformowałam go, że jego żona jest w ciąży. I, jakby mi było mało, dodałam jeszcze, że Brian Dick ją kocha i wszystko wskazuje na to, że zajmie miejsce taty w naszym domu rodzinnym.
A gdy już to wszystko wyłuszczyłam, zrobiło się wpół do dziewiątej, więc nie mogłam nawet posiedzieć z nim dłużej i sprawdzić, jak zniesie te wieści, gdy już wyjdzie z szoku. Musiałam lecieć do pracy.
"Masz nową wi@domość" отзывы
Отзывы читателей о книге "Masz nową wi@domość". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Masz nową wi@domość" друзьям в соцсетях.