Nicola chyba wyczuła, co się dzieje.
– Nic się nie martw – szepnęła. – Ja będę miała go na oku, a ty idź zatańcz z Andym.
Miło z jej strony. Sid i Cass też chcieli się bawić, więc cała nasza czwórka ruszyła na parkiet, a biedna Nicola została przy barze ze starym nudziarzem Markiem.
Didżej – młoda kobieta – siedziała na wysokiej platformie górującej nad parkietem. Wyglądała tak młodo, że uświadomiłam sobie nagle, że mam już dwadzieścia sześć lat i moje dni klubowe są policzone. Lecz nie zamierzałam pozwolić, by ta myśl zepsuła mi Wieczór. W świetle hipnotycznych reflektorów zaczęłam się kołysać w rytm muzyki, która, jak upierał się Dan, w ogóle nie jest muzyką. Kiedyś tak mówił, ale chyba zmienił zdanie, skoro napisał książkę o czymś takim, jak Vantage-Point. Nie wiem dlaczego ta myśl tak mnie rozśmieszyła, że roześmiałam się w głos. Byłam już trochę wstawiona – Co cię tak rozbawiło?! – wykrzyknęła Cass, wirując dookoła.
– Zadzwoniłaś do Dana w sprawie autografów? – zapytałam ją.
Kiwnęła głową.
– Zachował się wspaniale. Był naprawdę miły. A potem ogarnął mnie niepokój.
– Mam nadzieję, że nie wspomniałaś mu o mnie?
– Po twoich groźbach? – Wyszczerzyła zęby w uśmiechu. – Pewnie, że nie.
Uśmiechnęłam się do niej. Wykonała kilka zręcznych gestów na znak, że idzie do toalety. Więc zostałam na parkiecie sama z dwójką mężczyzn – z czego skorzystałam. Marco się dąsa? Proszę bardzo. Nie pozwolę, żeby coś przeszkodziło mi w dobrej zabawie.
Dan poczuł, jak ktoś się wciska na miejsce koło niego. Obejrzał się i ze zdziwieniem zobaczył Cass. Przez ostatnie pięć minut stał oparty o barierkę przy parkiecie, myślami daleko od tego, co działo się dookoła.
– Myślałam, że nienawidzisz tego miejsca – powiedziała, przekrzykując muzykę.
– Zgadza się! – odkrzyknął. – Przyciągnięto mnie tu siłą.
– Więc nie jesteś sam?
Machnął butelką w stronę Steve’a i Aisling.
– Równie dobrze mógłbym być sam – zadrwił. – A ty? Gdzie ten twój nowy chłopak?
Zmrużyła oczy, a potem wskazała kogoś, kto wydawał się dużo za młody na chodzenie po klubach.
– To jest Sid – oznajmiła z dumą. – A z kim tańczy, pewnie sam poznasz.
Na widok Jo żołądek podskoczył mu do gardła. Zatrzymał wzrok nie na Sidzie, lecz na drugim mężczyźnie. To nie był ten sam gość, z którym widział ją poprzednio.
– Ona jest z tym facetem? – wyrwało mu się. Cass pokręciła głową.
– Nie, przyszedł z Nicolą.
– Z Nicolą?
– Owszem. – Cass przewróciła oczami. – Z Nicolą Dick. Ona i Jo bardzo się zaprzyjaźniły.
– Myślałem, że się nie znoszą – powiedział Dan, marszcząc czoło.
– Ja też tak myślałam.
Odwróciła się i wyciągnęła szyję, jakby próbowała wypatrzyć kogoś w tłumie. Dan podążył za jej spojrzeniem. Przy końcu baru dostrzegł Nicolę Dick i jakiegoś ciemnowłosego faceta, który ją właśnie całował. Popatrzył pytająco na Cass.
– Jeśli przyszła z tym gościem, który tańczy, to kim…?
– Właśnie – zauważyła spokojnie Cass. – Też sobie zadaję to pytanie.
Już miała odejść, gdy złapał ją za rękę.
– Nie mów Jo, że mnie widziałaś – powiedział. Zamarła na chwilę, a potem spojrzała mu prosto w oczy.
– Dobrze – odparła. – Jeśli tego właśnie chcesz.
– Co jest…?
Cass złapała mnie za rękę i siłą ciągnęła przez tłum. Próbowałam się jej wyrwać, ale kiedy ona coś sobie postanowi, potrafi być bardzo silna. A teraz chciała mnie gdzieś zaprowadzić. Nagle stanęła jak wryta. Patrzyła wprost przed siebie. Chciałam sprawdzić, co doprowadziło ją do podobnego stuporu i podążyłam za jej wzrokiem.
Chwilę trwało, zanim dotarło do nas to, co zobaczyłyśmy.
Nicola i Marco.
Nicola i Marco się całują.
Nicola i Marco całują się jak szaleni.
– Co zamierzasz? – w głosie Cass była troska. Wzruszyłam ramionami.
– Nic. Jesteśmy kwita. W końcu odegrała się za to, że wiele lat temu odbiłam jej chłopaka.
Cass patrzyła na mnie, a ja nie odrywałam wzroku od Nicoli.
– Ale co z Markiem? Nie jesteś na niego zła?
W tym momencie Nicola wypuściła Marca z objęć i szepnęła mu coś na ucho. Odwrócił się.
– Nic a nic – odpowiedziałam, choć nawet z tej odległości widziałam, jak krew odpływa mu z twarzy.
Mówiłam szczerze. Tak dalece, że posłałam mu radosnego całusa na pożegnanie. A potem powtórzyłam ten gest, tym razem w stronę Nicoli.
To się jej niezbyt spodobało. Marco ruszył w moją stronę, żeby mi powiedzieć, że to nie jego wina, i temu podobne bzdury, ale zrobiłam zwrot na swoich dziesięciocentymetrowych szpilkach, podniosłam głowę wysoko i zniknęłam w tłumie. Ruszyłam prosto do wyjścia. Dopiero gdy znalazłam się na zewnątrz w swojej absurdalnie skąpej sukience, zorientowałam się, że zostawiłam w środku płaszcz i torebkę. Przez to mój gest stracił na sile. Stałam tak, jak głupia, gdy nagle poczułam, że ktoś klepnął mnie w nagie ramię.
Byłam pewna, że to Marco za mną wyszedł, więc gwałtownie obróciłam się na pięcie. Omal nie upadłam. Jeden z obcasów mi się wykręcił. Z pomocą pospieszyła mi para mocnych ramion. Miałam przed sobą roześmiane oczy Tima Baileya.
– Nic ci się nie stało? – chciał wiedzieć, wciąż podtrzymując mnie za łokieć.
– Nic, nic… – odpowiedziałam. Czułam się jak kompletna idiotka. Tim był z jakąś niewysoką blondynką, która sztyletowała mnie wzrokiem. – A co u ciebie? – Zerknęłam znacząco na wejście do klubu. – Wychodzicie czy wchodzicie?
Gadałam jak najęta, bo chciałam uniknąć niezręcznych pytań.
– Wchodzimy – odpowiedział i zmarszczył brwi, jakby chciał zrozumieć, o co mi chodzi.
W tej chwili w drzwiach zobaczyłam Cass. Szła w moją stronę z płaszczem i torebką. Westchnęłam z ulgą.
– A ja właśnie wychodzę.
Następnie pojawił się Sid i Tim w końcu mnie puścił.
Zamienili kilka słów. Drobna blondynka wzięła Tima pod ramię i zerknęła z dezaprobatą na moją sukienkę, gdy wkładałam płaszcz.
– Powinniśmy się kiedyś spotkać – powiedział Tim i spojrzał na mnie.
– Przystojny gość – stwierdziła Cass, gdy pożegnaliśmy się z Timem i karlicą.
– Niestety, nudny jak flaki z olejem – odparłam, ale poczułam wyrzuty sumienia z powodu swojej nielojalności. Zachował się naprawdę miło. A w odpowiedzi na mój mail napisał, że wszystko rozumie.
– Nudny i zaręczony – wtrącił się Sid. – Nie zauważyłyście, jaki pierścionek miała na palcu ta mała?
Pokręciłam zdesperowana głową. Jeśli nawet ktoś taki jak Tim jest dwulicowym łajdakiem, to kto nie jest?
Westchnęłam i wzięłam pod rękę Cass, która wzięła pod rękę Sida. Zostawiliśmy klub za plecami.
– Co się stało w środku po moim wyjściu? – zapytałam.
– Marco chciał za tobą iść – wyjaśniła Cass. – Powiedziałam mu jednak, żeby lepiej cię dziś zostawił w spokoju.
– Lepiej niech mnie zostawi w spokoju na zawsze – stwierdziłam.
– A co z twoim ojcem i Giovanną? Marco zostanie twoim bratem, więc będziecie musieli traktować się w cywilizowany sposób.
– Nic się nie martw, taki właśnie mam zamiar. Ale nie chce mi się wysłuchiwać jego usprawiedliwień. – Spojrzałam na Sida. – Czy to by było bardzo małostkowe, gdybym cię poprosiła, żebyśmy w przyszłości gdzie indziej szukali pracowników?
– Słucham? – żachnął się z udawanym oburzeniem. – Po tych wszystkich wydatkach i kłopotach, na jakie naraziła się dziś Nicola?
– Właśnie – mruknęłam.
– Skoro tego chcesz…
Pośmialiśmy się trochę, a potem Sid i Cass spojrzeli po sobie.
– Powiemy jej? – zapytał Sid.
– Co mi powiecie? – Popatrzyłam na Cass.
Właśnie przechodziliśmy przez jezdnię w drodze do postoju taksówek.
Uśmiechnęła się nieśmiało i kiwnęła głową do Sida.
– Zamierzamy się zaręczyć – oznajmił uroczyście.
– Zaręczyć się! – powtórzyłam głupio.
– Owszem. – Cass ścisnęła mnie za rękę. – Zaręczyć.
– I chcielibyśmy zaprosić cię do mojego domu na małą uroczystość z tej okazji. W przyszłą sobotę – dodał Sid.
Rozdział 20
Naszej matce w końcu odbiła kompletna szajba. Nie powiem ci, co teraz wyprawia, bo to jej rzecz, ale ostrzegam - czeka cię niezły wstrząs!
Nie próbuj się ze mną skontaktować przez kilka najbliższych dni, bo wyjeżdżam w delegację. I chwała Bogu.
Matt
Ten e-mail przyszedł na początku tygodnia. Z jednej strony miałam ochotę zadzwonić do mamy, ale z drugiej wcale nie chciałam wiedzieć, co się tam dzieje. Więc tylko się zamartwiałam. Nałożyły się na to dalsze kłopoty, więc kiedy w piątek po południu wróciłam do domu na szczęście dość wcześnie – głowa mi puchła.
W pracy panował obłęd – w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Harowaliśmy do późna, ale wszystko szło zaskakująco dobrze. Zdobyliśmy zupełnie nowego klienta, co – jeśli wszystko dobrze się ułoży – powinno przynieść nam ogromne zyski. Przypuszczam, że nawet Sid nie mógł uwierzyć w nasze szczęście. A ja – przyznaję – nic innego nie robiłam, tylko myślałam, jaki efekt na saldo mojego konta będzie miało pięć procent od takiego świetnego kontraktu.
Więc to nie praca dała mi w kość, raczej fakt, że w kółko coś mnie od niej odrywało. Marco wydzwaniał na okrągło. Unikałam go skutecznie aż do środy, kiedy w końcu pojęłam, że mi nie odpuści, póki się z nim nie spotkam.
Umówiliśmy się na dziesięciominutowe spotkanie podczas przerwy na lunch. Spacerowaliśmy wokół biurowca, ja jadłam kanapkę z serem i świeżym ogórkiem, a on mówił dokładnie to, czego się spodziewałam. Że to wina Nicoli. Że praktycznie się na niego rzuciła. Biedaczek… Byłam całkiem miła, bo nie chciałam wywołać zawirowań w układzie między naszymi rodzicami, ale szczerze mówiąc, mało mnie to wszystko obeszło. Przyjęłam jego wykrętne przeprosiny, lecz twardo obstawałam przy tym, że między nami koniec. Dla uspokojenia obiecałam, że nie pisnę ani słówka Giovannie. I tak będzie rozczarowana, że nam nie wyszło. Niech przynajmniej się na niego nie wścieka. Chyba był mi za to wdzięczny.
"Masz nową wi@domość" отзывы
Отзывы читателей о книге "Masz nową wi@domość". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Masz nową wi@domość" друзьям в соцсетях.