Okazało się jednak, że Cass słuchała mnie uważnie, bo kiedy skończyłam, podniosła na mnie swoje duże, niebieskie oczy i przyjrzała mi się z uwagą. Po czym powiedziała, żebym przestała się ze sobą pieścić. Nie dokładnie, ale taki był sens jej słów. Ściśle rzecz biorąc, brzmiało to tak:
– Twoje włosy to wyłącznie twoja sprawa, a jeśli naprawdę sądzisz, że zostałaś niesprawiedliwie potraktowana przez Nicolę, powiedz jej to. Ale zanim zaczniesz, mogłabyś się zastanowić, czy gdybyś tyle nie piła, w ogóle doszłoby do całej awantury. Innymi słowy – powinnaś wziąć na siebie przynajmniej część odpowiedzialności i po prostu uznać, że cała ta sprawa jest jeszcze jednym życiowym doświadczeniem.
Zbaraniałam. Jeszcze żaden z moich rówieśników nie rozmawiał ze mną w ten sposób. Kiedy szok minął, mogłam już śmiać się z całej afery. Nie zmieniło to niczego w stosunkach między mną a Nicolą – nienawidziłyśmy się serdecznie do końca szkoły, ale od tamtej pory ja i Cass zaczęłyśmy się w pewnym sensie przyjaźnić. W pewnym sensie, bo obie, lojalnie, pozostałyśmy wierne swoim grupom, które dalej nie miały ze sobą nic wspólnego. Spotykałyśmy się jednak to u mnie, to u niej i wymieniałyśmy ironiczne komentarze na temat swoich strojów i całkowicie różnych gustów muzycznych.
Wydaje mi się, że każda z nas wolała dom tej drugiej. Cass mówiła, że kocha ład i spokój, który panował u mnie; ja uwielbiałam wszechogarniający chaos w domu Fosterów. Po szkole nasze kontakty rozluźniły się, aż kiedyś przypadkiem wpadłyśmy na siebie w Leeds. Zaczęłyśmy na nowo, dokładnie tam, gdzie przerwałyśmy.
– Czy nie wydaje ci się dziwne, że Nicola Dick tak dobrze sobie radzi? – zapytałam ni z tego, ni z owego. – Dałabym głowę, że zaraz po szkole złapie jakiegoś bogatego faceta w średnim wieku, wyjdzie za mąż przed dwudziestką i do końca życia będzie farbować sobie włosy na blond.
Cass, przyzwyczajona do moich niespodziewanych wolt, wzruszyła tylko ramionami.
– Widocznie pod blond fasadą kryło się coś głębszego. Opowiedziałam jej, że Nicola zapisała się do Odrodzonych Chrześcijan.
– Przyznaję, że to, co opowiadasz, dziwnie nie pasuje do tej Nicoli Dick, którą kiedyś znałyśmy. – Cass zmarszczyła brwi i zastanowiła się chwilę. – A może ten jej lekarz jest specjalistą od chirurgii plastycznej? I chodzi tylko o powiększenie biustu?
Przypomniałam sobie chłopięcą sylwetkę Nicoli.
– Nie wiadomo, czy tak nie jest. Ale to nie wyjaśnia jej odjazdu religijnego.
– Czasami ludzie się zmieniają – i Cass znowu odwróciła się do komputera.
Najwyraźniej Cass podchodzi do natury ludzkiej łagodniej niż ja.
– No to idę – oznajmiłam. Przypomniałam sobie o listopadowym chłodzie i zapięłam płaszcz pod samą szyję. – Może poszłybyśmy gdzieś w sobotę wieczorem? – zaproponowałam, sięgając po torbę.
– Nie mogę. Jadę do domu. Mama robi rodzinne przyjęcie z okazji osiemdziesiątych urodzin babci.
– Życz jej ode mnie wszystkiego najlepszego – mruknęłam, trochę wkurzona, że nikt nie pomyślał, żeby mnie zaprosić. – I nie zamartwiaj się mną, kiedy będziesz się zażerać biszkoptem twojej mamy (mama Cass robi najlepszy deser biszkoptowy z sherry po tej stronie Gór Pennińskich).
– Jedź ze mną, jeśli chcesz. – Cass, nawet zajęta pracą, bezbłędnie odbierała moje wibracje.
Miałam swoją dumę i odmówiłam. Nikt nie lubi, kiedy go traktować jak piąte koło u wozu.
– Dzięki, ale muszę jeszcze coś zrobić.
– Jak chcesz – rzuciła jeszcze Cass, nie odwracając się. Zanim wyszłam, jeszcze raz pokazałam język jej plecom.
Marco był sam, kiedy weszłam do restauracji. Tym razem nie zakrzyknął „Bella Joanna”, tylko rzucił zaniepokojone spojrzenie w kierunku kuchennego zaplecza i korzystając z tego, że klientów było niewielu, wyszedł zza bufetu i pociągnął mnie do drzwi.
– Słyszałem już o Pisusie – szepnął. – No to kiedy zaczynasz? – dodał niecierpliwie.
– Twoje współczucie mnie poraża – powiedziałam, bezwiednie ściszając głos, żeby dostosować się do sytuacji.
– Wybacz – zmusił się do przepraszającego uśmiechu. – Ale przecież to nie spadło na ciebie jak grom z jasnego nieba.
Wzruszyłam ramionami.
– Pewnie, że nie, ale zawsze człowiekowi jest przykro. Czy poniedziałek ci odpowiada?
Był dopiero czwartek, ale stwierdziłam, że moja kariera zawodowa może trochę poczekać.
– Poniedziałek? Świetnie. – Marco był coraz bardziej podekscytowany, a ja nie miałam pojęcia, o co mu chodzi.
– Czy dobrze rozumiem, że dalej trzymasz wszystko w sekrecie przed matką?
Znowu rzucił przez ramię spłoszone spojrzenie. Odetchnął z ulgą, kiedy okazało się, że Giovanna nie wystawiła nosa z kuchni.
– Nie chciałem niczego mówić, dopóki nie usłyszę od ciebie, że możesz zacząć. Powiem jej później.
Położył mi rękę na ramieniu, ale drugą otwierał przede mną drzwi. Pięknie, nie ma co mówić! Nawet nie miałam szansy pokazać mu się w swojej cudownej sukience.
– Naprawdę bardzo mi przykro, Marco, ale nie mogę zostać. Chętnie wypiłabym twoje pyszne cappuccino, ale mam randkę z PC-tem.
– Wielka szkoda. – Tak bardzo chciał się mnie pozbyć, że moja ironia umknęła jego uwagi. Szybko wyprowadził mnie na ulicę i dopiero tam. zmarszczył czoło ze zdziwieniem. – Umawiasz się teraz z jakimś policjantem?
– Nie. Chodzi o zupełnie inny gatunek PC-ta.
– To dobrze, bo liczę, że gdzieś się razem wybierzemy, kiedy wrócę.
Nareszcie flirtował ze mną jak dawniej. W jednej chwili poprawił mi się humor. Poprawił się do tego stopnia, że zapomniałam o swoich zwykłych wymówkach.
– Musimy w końcu o tym porozmawiać – pokiwałam głową. Moja zmiana taktyki tak go zaskoczyła, że zapomniał o matce i podszedł do mnie.
– A co byś powiedziała na mały pocałunek na próbę? Tak żeby pomóc ci w podjęciu właściwej decyzji?
Staliśmy na ulicy w samym centrum Leeds. W środku dnia. Nie był to ani czas, ani miejsce na pocałunki, nieważne – na próbę, czy na serio. Ale muszę przyznać, że propozycja była kusząca. Od wieków nikt mnie nie obejmował, a poza tym poczułam nagle, że mam ochotę na chwileczkę zapomnienia. Marco spodziewał się chyba, że jak zwykle parsknę śmiechem, ale skoro tego nie zrobiłam, natychmiast wykorzystał moje wahanie. Objął mnie mocno w talii i – w centrum miasta, w środku dnia – pocałował mnie mocno w usta. Nie posunął się tak daleko, żeby zrobić to z językiem, ale i tak byłam poruszona do głębi, co stwierdzam z dużym zadowoleniem. Nie wiem, czy spowodował to sam pocałunek, czy moje zaskoczenie, ale kiedy Marco oderwał się ode mnie, miałam nogi miękkie jak z waty.
– Zadzwonię – powiedział i puścił do mnie oko.
A ja… No, dobrze – ja nie powiedziałam ani słowa.
Zanim dopuszczono mnie do komputera, musiałam pokazać jakiś dokument tożsamości, lecz była to niewielka niedogodność wobec możliwości bezpłatnego korzystania z internetu przez godzinę. Całe szczęście, że nikt mnie tutaj nie znał, bo w drodze do biblioteki zmoczył mnie deszcz i moja głowa przypominała teraz skręcony kłębek włóczki.
Byłam wciąż nieco speszona swoją reakcją na pocałunek Marca, ale w końcu doszłam do wniosku, że tak naprawdę nic się między nami nie zmieniło. Jedno było pewne – umiał całować. Ale przecież to nie wystarczy, żeby się w kimś zakochać, prawda? Przyznaję. Pochlebiało mi jego zainteresowanie. W końcu był bardzo przystojny i wspaniale zbudowany, ale nie jestem aż tak płytka, żeby zwracać uwagę tylko na czyjś wygląd. Zresztą w tej chwili interesował mnie Dan, nie Marco.
W sali stały cztery komputery. Dwa okupowała grupka dzieciaków w szkolnych strojach. Starsza pani, siedząca przy następnym, pracowicie przepisywała na kartkę informacje z monitora. Zastanawiałam się, czy nie poradzić jej, żeby skorzystała z drukarki, ale byłam tu nowa i z całą pewnością nie chciałam uchodzić za wścibską, więc zostawiłam ją w spokoju.
Odpowiedź Sary miałam już wymyśloną.
Dzięki za konsultację książkową. Postanowiłam jednak skorzystać z Twojej poprzedniej rady. Masz rację – po co psuć im (to znaczy moim rodzicom) przyjemność?
Prawdę mówiąc, nie bardzo znam się na muzyce.
Musiałam od początku postawić sprawę jasno. Wiedziałam już, że nie da się w ciągu jednej nocy zostać znawcą muzyki pop. Oszustwo wyszłoby natychmiast na jaw, co byłoby straszne.
Jak każdy przeciętny miłośnik popu kupuję to, co lubię, a moje sympatie i antypatie często się zmieniają. Co do znajomości prasy muzycznej - to przesada. Pisma kupują osoby, z którymi wynajmuję mieszkanie…
Nie napisałam „mój współlokator”, bo Dan mógłby wyciągnąć z tego błędne wnioski. Nie chciałam wymyślać współlokatorki ani kolejnej fikcyjnej osoby, żeby nie komplikować spraw. Informacja musiała być neutralna.
…Zaglądam do nich od czasu do czasu, kiedy wpadną mi do rąk.
Wiedziałam, co ryzykuję. Po czymś takim Dan mógł stracić całe zainteresowanie Sarą, ale po głębszym namyśle zdecydowałam się wybrać bezpieczniejszą drogę.
Wszystko wskazuje na to, że upodobania muzyczne Twojej mamy wywarły też wpływ na Ciebie - bez względu na to, czy Ci się to podoba, czy nie.
Dan nigdy mi się nie przyznał, że zna tekst „Careless Whisper”. Dowiadywałam się o nim nowych rzeczy z korespondencji z obcą osobą – obcą dla niego, oczywiście. Dziwne, prawda? Ale przecież to nie pierwsza nowa rzecz, której się o nim dowiedziałam. Pomyślałam o Aisling i znowu ogarnęła mnie wściekłość. Tylko że to nie był dobry czas na rozważanie jego możliwej zdrady. Zakończyłam list, zagrywając asem atutowym. Musiałam wytworzyć więź między nim a Sarą i tym samym wymóc na nim dalszą korespondencję.
A jeśli mówimy o tekstach. Jest coś, co prześladuje mnie od dawna…
Tu zacytowałam jedną zwrotkę i bezczelnie zapytałam, czy wie, z jakiej piosenki pochodzi. Byłam pewna, że wie. Miał kompletnego fioła na punkcie Coldplay. Był jednym z pierwszych krytyków muzycznych, którzy pisali o nich dla szerszej publiczności.
"Masz nową wi@domość" отзывы
Отзывы читателей о книге "Masz nową wi@domość". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Masz nową wi@domość" друзьям в соцсетях.