Kiedy odepchnął ją po raz kolejny, zobaczyła, że jego twarz stała się obliczem Kellera. Próbowała walczyć, ale nie miała żadnych szans. Brian – Keller był zbyt silny.

– Hej, już w porządku! Przestań, Megan! Obudź się! Zdziwiło ją to, że zmora zaczęła mówić. Gdy wreszcie otworzyła oczy, zobaczyła nad sobą twarz Kellera. Przez moment myślała, że to dalszy ciąg koszmaru. Dopiero później zorientowała się, że pochylająca się nad nią postać jest jak najbardziej realna.

– Obudź się – powtórzył Daniel, chociaż nie było już takiej potrzeby.

– Miałam zły sen – wymamrotała, z trudem łapiąc oddech. – Zaraz się uspokoję. Nic mi nie jest.

– Jest pani pewna? – Zwrócił się do niej oficjalnie. Na jego twarzy widać było ślady troski.

– Śniło mi się, że szukałam Tommy'ego, a Brian zagradzał mi drogę. A w końcu zamienił się w pana – dodała po chwili.

– No, jasne. – Keller skrzywił się. – Przecież tak naprawdę to ja jestem wszystkiemu winien.

– Właśnie – szepnęła.

Daniel wciąż trzymał ją za ramię. Mógł teraz zrobić cokolwiek. Mógł ją pocałować. Albo nawet zmusić do odsłonięcia tak szczelnie zakrytego ciała. Megan nie miała siły się bronić.

Cofnął rękę i wstał. Spojrzał na nią dzikim wzrokiem, a następnie wymamrotał coś pod nosem i wybiegł do swojej sypialni. Dopiero tutaj usiadł, starając się uspokoić. Sam nie wiedział, co zrobiło na nim większe wrażenie: czy ciało tej dziewczyny, czy też jej reakcja? Wiedział tylko, że gdyby dłużej został z Megan w sypialni, mogło się to dla nich źle skończyć.

Od śmierci żony jego seksualny instynkt znajdował się w stanie głębokiego uśpienia. Niczego nie pragnął, nikogo nie pożądał i starał się tylko spełniać swoje obowiązki. Poraziło go odkrycie, że jakaś kobieta może jeszcze zrobić na nim wrażenie. I to właśnie Megan Anderson!

Natłok wspomnień sprawił, że na chwilę zamknął oczy. Zobaczył ją niemal nagą w parku, a później drżącą w jego samochodzie i znów zupełnie nagą w pościeli. Jak to możliwe, że nie zwrócił wtedy uwagi na jej niezwykle gładkie, jakby wyrzeźbione z kości słoniowej ciało. Idealne proporcje. Jędrne piersi. To wszystko obiecywało prawdziwą rozkosz, a nie marne przyjemności.

Jak się okazało, wspomnienia zachowały się niczym bakterie zakaźnej choroby. Kiedy się nimi „zaraził”, nie zwrócił na nie uwagi. A teraz, gdy chciałby temu przeciwdziałać, było już za późno. Cały drżał jak w gorączce. Pragnął jak najszybciej zobaczyć Megan, a jednocześnie bał się tej chwili.

Czyż istniała kobieta, która bardziej go nienawidziła?

W dodatku sam musiał przyznać, że miała ku temu powody. Tak więc cała sytuacja potwornie się skomplikowała. Wszystko to zwiastowało katastrofę. Daniel zaczął się zastanawiać, czy uda mu się przeżyć kolejny dramat.

Megan leżała w łóżku i nasłuchiwała. Daniel bez przerwy kręcił się po domu. Na początku poszedł do sypialni, ale nie usiedział tam długo. Później zszedł na dół, do kuchni. Wypił pewnie herbatę albo kawę i przeniósł się do pokoju ze sprzętem elektronicznym. Wydawało się jej, że słyszy swój głos nagrany na kasecie.

Od razu zrozumiała, co się z nim dzieje. Zbyt często stykała się z objawami męskiej adoracji, by nie rozpoznać jej symptomów. Przypomniała sobie słowa Newtona, który proponował, żeby wykorzystała tę znajomość do swoich celów.

Początkowo nie miała takiego zamiaru, ale nie wiedziała też, że ma przewagę nad Kellerem. Teraz powoli oswajała się z myślą, że zacznie działać z wyrachowaniem.

– Musisz przestać zachowywać się jak ofiara – szepnęła do siebie. – Ten człowiek zniszczył twoje życie i teraz ma szansę to naprawić.

Te słowa nie przekonały jej do końca, ale przecież nie musiały. Pobyt w więzieniu nauczył ją, co to znaczy być twardą. Teraz miała zamiar skorzystać z tej wiedzy. Keller był jedynie pionkiem w grze. Wielbicielem, którego miała zamiar wykorzystać.

ROZDZIAŁ CZWARTY

Opiewający na dwieście funtów czek od Newtona pojawił się następnego ranka. Wraz z nim Megan otrzymała list, w którym prawnik przepraszał, że suma jest tak mała, i tłumaczył, dlaczego nie mógł przesłać jej więcej pieniędzy.

Megan patrzyła z niechęcią na świstek papieru. Miała nadzieję, że czek zapewni jej niezależność finansową.

– Zdaje się, że ten Newton nie bardzo pani pomógł – stwierdził Daniel, zaglądając jej przez ramię.

– Dostałabym więcej z opieki społecznej – powiedziała, potrząsając z oburzeniem głową.

– Niech sobie pani wybije z głowy chodzenie dokądkolwiek po pomoc. Dziennikarze natychmiast panią wywęszą.

Megan spojrzała raz jeszcze na czek, zastanawiając się, czy nie odesłać go wystawcy, a następnie schowała blankiet do kieszeni.

– Być może nie będę miała innego wyboru – westchnęła.

Daniel poruszył się niespokojnie. Miał teraz doskonałą okazję pozbycia się tej kobiety. Wiedział, że stanowi ona zagrożenie nie tylko dla niego samego, lecz również dla jego dalszej kariery, Wystarczyło napomknąć, że chętnie pożyczy jej trochę pieniędzy, a Megan zniknie z jego życia. On zaś zapomni zarówno o jej ciele w odcieniu polerowanej kości słoniowej, jak i o całej sprawie. Już otwierał usta…

– Oczywiście może pani tu zostać, jak długo zechce – usłyszał własne słowa.

Megan chciała mu się roześmiać w twarz, ale przypomniała sobie wczorajsze postanowienie. Wahała się jeszcze przez chwilę, nie wiedząc, czy przyjąć propozycję.

– Zastanowię się.

Daniel wyglądał na zadowolonego, o ile w ogóle było to możliwe. Prawdopodobnie nie spał całą noc. Miał podkrążone oczy i szarą, zmęczoną twarz.

– Więc zostanie pani? – naciskał.

Megan uśmiechnęła się szelmowsko. Jej taktyka zaczynała przynosić rezultaty.

– Na razie chciałabym prosić, żeby zrealizował pan ten czek – powiedziała, wręczając mu papier, który tak niedawno zamierzała oddać Newtonowi. – Muszę kupić sobie jakieś ubrania.

Daniel pomyślał, że o kilka numerów za duża piżama nie jest najlepszym strojem dla kobiety. Uderzył się dłonią w czoło i bez słowa pobiegł na górę. Wrócił po chwili, niosąc kilka damskich ciuchów.

– Te rzeczy należały do mojej żony – powiedział zdawkowym tonem. – Pewnie nie są zbyt modne, ale na razie powinny wystarczyć.

Megan skinęła głową.

– Oczywiście. Zresztą, prawdę mówiąc, zupełnie przestałam się interesować modą.

Wzięła ubrania od Daniela i zaczęła je przymierzać. Zauważyła, że większość z nich była modna w czasie, kiedy poszła do więzienia, ale nie zastanawiała się nad tym długo. Za bardzo podniecała ją perspektywa wycieczki do miasta. Sukienki i spódnice były trochę za duże, ale z pomocą igły i nitki zdołała jakoś dopasować je do swojej figury.

Daniel zawiózł ją do sklepów położonych daleko od miejsca, w którym mieszkał. Megan zauważyła, że znacznie poprawił jej się nastrój. Chyba po raz pierwszy poczuła, że jest tak naprawdę na wolności.

Po wejściu do sklepu przeżyła jednak szok na widok cen. Dwieście funtów to było znacznie mniej, niż przypuszczała. Po dłuższych deliberacjach rozwiązała jednak i ten problem. Bez wahania skierowała się do niewielkiego, położonego trochę na uboczu sklepiku.

– Tam są tylko używane rzeczy – ostrzegł ją Daniel.

– Wiem – powiedziała. – Ale w takich sklepach można znaleźć prawdziwe skarby.

Kupiła spodnie i dwa swetry, a także lekkie sukienki na zmianę. Z rzeczy nowych wybrała jedynie buty i bieliznę. Zostało jej trzydzieści funtów.

– Wystarczy na jeszcze jedną parę butów – zasugerował Daniel.

Megan zdecydowała się już jednak na coś innego.

– Niech pan poczeka – powiedziała i zanim zdążył zareagować, zniknęła w tłumie.

Znalazła szybko stoisko z kosmetykami, gdzie kupiła dwie szminki, tusz, trochę różu i pudru, a także tanie perfumy o przyjemnym, lecz ulotnym zapachu. Czuła się trochę tak, jak żołnierz przed walką. Nie chciała, żeby przeciwnik (czyli Keller) wiedział, jakimi środkami dysponuje.

W domu zaproponowała, że zwróci rzeczy jego żony, ale Daniel odmówił. W ogóle nie chciał o tym słyszeć. Megan zebrała więc swoje zakupy i zaszyła się w sypialni.

Miała zamiar poprzerabiać stroje. Nigdy nie miała problemów z szyciem, ale w więzieniu wyszkoliła się tak, że mogła wręcz uchodzić za krawcową. Po paru godzinach dysponowała już całkiem niezłą garderobą.

Kiedy skończyła, włożyła jedną z sukienek i zrobiła sobie bardzo dyskretny makijaż. Zeszła na dół. Drzwi do pokoju ze sprzętem wideo były zamknięte, ale usłyszała dochodzące stamtąd stłumione głosy. Jeden z nich na pewno należał do niej. Po chwili usłyszała trzask wyłącznika i znowu tę samą sekwencję. Daniel wysłuchał jej trzykrotnie, zanim cofnął taśmę. Megan stała chwilę pod drzwiami, a następnie poszła do kuchni.

Po półgodzinie zastukała do pokoju.

– Zrobiłam coś do jedzenia! – krzyknęła i nacisnęła klamkę.

Daniel nie protestował, kiedy weszła. W ogóle nie zwracał na nią uwagi. Siedział ze wzrokiem wlepionym w ekran i co jakiś czas przyciskał nerwowo guziki pauzy i przewijania. Wymamrotał pod nosem jakieś podziękowanie, kiedy postawiła przed nim tacę, i sięgnął lewą ręką po jedną z kanapek.

– I jak? – zapytała z ciekawością. – Udało się panu coś znaleźć?

Musiał przełknąć kolejny kęs, zanim mógł odpowiedzieć. Trwało to całą wieczność.

– Niewiele – odparł w końcu i zamyślił się głęboko. – Znam to wszystko już prawie na pamięć. Jest szansa, że mógłbym pani pomóc, ale… – zawiesił głos i spojrzał na nią niepewnie.

– Ale co? – spytała.

– Musiałaby pani zgodzić się na ponowne przesłuchanie – rzucił.

– Nie! Ma pan przecież wszystko na tych kasetach!

– Chodzi mi właśnie o to, czego nie mam – wyjaśnił.

– Wszystkie te przesłuchania są ile przeprowadzone. Zachowywałem się jak słoń w składzie porcelany. Teraz chciałbym to naprawić. Zresztą – dodał, podnosząc wzrok – nie ma pani nic do stracenia.