Najwyraźniej jej rozsądek wziął sobie urlop. Ze stanowczą miną i zmarszczonym czołem zamknęła drzwi chaty i pomaszerowała do samochodu. Jej nastrój był niezwykle ponury, a jazda do miasta bynajmniej go nie poprawiła. Śnieg padał bez przerwy, oblepiając przednią szybę i ograniczając widoczność. Droga była śliska i mokra.
Rawlings będzie musiał sam stawić czoło tłumowi. Nie potrafiła przejść do porządku nad tym faktem.
Może całował w ten sposób każdą kobietę? Ostatecznie był zmysłowym, seksownym, czarującym mężczyzną. Najprawdopodobniej całował w swym życiu miliony kobiet i wybrał ten szczególny sposób, by podziękować jej za obiad. To nie jego wina, że wzbudził w niej takie emocje. Przedtem zachowywał się całkiem uprzejmie. Czuła się z nim bezpieczna.
Zanim jeszcze otworzyła drzwi starej szkoły, usłyszała gniewne głosy. Nikt nie spojrzał na nią gdy wśliznęła się do środka. Do sali zniesiono wszystkie ławki z baru. Zapełniali je ludzie, a nad ich głowami świeciły jaskrawe jarzeniówki. W całym pomieszczeniu unosił się zapach wilgotnej wełny. Powtarzała „przepraszam”, przeciskając się przez tłum, aż wreszcie znalazła skrawek miejsca z tyłu sali, pomiędzy dwoma potężnymi mężczyznami w myśliwskich strojach.
Kiedy spojrzała na Steve'a, jej wzrok złagodniał. Ubrany w kraciastą flanelową koszulę i dżinsy, nie różnił się wyglądem od pozostałych mężczyzn, a przecież, mój Boże, był kimś zupełnie innym. Wszyscy oprócz niego sapali ze złości. Jej samotny wilk stal nieruchomo, spokojnie mierząc wzrokiem zebranych. Opanowanym głosem tłumaczył coś cierpliwie.
– …Nie życzycie sobie wilków w pobliżu waszych domów. Doskonale to rozumiem, jednakże ta sytuacja jest tylko przejściowa. Wkrótce z powrotem przeniosę stado na wyspę. Wiem, że się boicie, ale one także. Wilk z własnej woli nigdy nie osiadłby w pobliżu ludzi. To stadko wcale nie chciało zamieszkać w waszym sąsiedztwie. Ugrzęzły tu na jakiś czas, kiedy urodziły się szczeniaki. Odkąd tu jestem, ani razu nie widzieliście żadnego z nich w pobliżu miasta Nie mają żadnych powodów, aby się tu zapuszczać, chyba że zgłodnieją a to się nie zdarzy. Dostarczam im dość świeżego mięsa. Póki nie będą musiały polować, wolą trzymać się w pobliżu swoich młodych. Po co miałyby wędrować do miasta?…
Nagle przerwał mu ostry kobiecy głos.
– Mam dwoje dzieci, panie Rawlings. Żadne z nich nie skończyło jeszcze dziesięciu lat. Boję się wypuszczać je na dwór. Twierdzi pan, że wilki tu nie przyjdą ale nie może pan przecież tego zagwarantować!
Mary Ellen przełknęła ślinę. Gdyby była matką czułaby to samo. Pragnęła poprzeć Steve'a ale nie zmieniło to faktu, że sama czuła lęk przed dorosłymi wilkami. Natomiast tłum popadł w amok na długo przed jej przyjściem i teraz przypominał rozwścieczoną żądną krwi zgraję. Nikt nie słuchał argumentów Rawlingsa. Jakiś męski głos wykrzyknął:
– Proponuję, abyśmy utworzyli oddział myśliwski i je wystrzelali!
Odpowiedział mu chór bojowych wrzasków:
– Wystrzelać je! Wystrzelać! Nie chcemy, żeby kręciły się wokół naszych kobiet i dzieci! Tak długo, jak są w pobliżu, nikt nie jest bezpieczny, nawet nasze zwierzęta! Po zabijać je wszystkie!
Gniewne głosy rozbrzmiewały coraz donośniej, póki wreszcie Steve nie powiedział cicho:
– Oczywiście możecie to zrobić. Po tych słowach nastało pełne zdumienia milczenie. Najwyraźniej nie tego się po nim spodziewali. Steve ciągnął dalej:
– W stadzie są cztery dorosłe wilki i siedem szczeniąt. Nie zamierzam cytować wam ustawy. Wszyscy wiecie, że ten gatunek jest pod całkowitą ochroną. Wiecie też, że niezależnie od tego, co mówi prawo, moglibyście zapewne wybić całe stado i nikt by was na tym nie przyłapał. Możecie zatem podjąć taką decyzję. Z pewnością nie zdołam was powstrzymać.
Przyjrzał się uważnie zebranym, wpatrując się w poszczególne twarze i czekając, aż zamilkną ostatnie szepty. Wreszcie odezwał się ponownie:
– Istnieje także inne wyjście. W ciągu kilku dni mógłbym przewieźć szczenięta do zoo, schwytać dorosłe wilki i przerzucić je na wyspę Royale. Ponieważ to rozwiązałoby nasz problem, wyjaśnię, dlaczego, jak dotąd, nie podjąłem takiej decyzji. – Zawahał się. – Te szczenięta, ten jeden jedyny miot, może zmienić całą przyszłość wilków na wyspie. W tej chwili gatunek wymiera poszczególne osobniki są tak blisko ze sobą spokrewnione, że przestały się rozmnażać. Te szczeniaki reprezentują nową linię, która może to zmienić, ale nie wtedy, jeśli oddzielę je teraz od stada. Proszę jedynie o cierpliwość. Potrzeba mi tylko kilku tygodni. Jeżeli w tej chwili odbiorę je rodzicom, nigdy nie poradzą sobie na wolności, ponieważ nie nauczą się zachowań niezbędnych, by przetrwać. Czy istnieje inny sposób, aby dostarczyć wilkom na wyspie zastrzyk świeżej krwi? Jasne. Są takie plany, ale nie da się ich zrealizować dostatecznie szybko. Trzeba czasu, aby odnaleźć i przygotować kolejną grupę zwierząt, czasu, by urodziły się młode. Zaś czas stanowi najważniejszy czynnik, jeśli chodzi o przetrwanie wilków na tej wyspie. – Ponownie zawiesił głos. – Ale przecież was nic to nie obchodzi. Dlaczego mielibyście się tym przejmować?
W tym momencie ją dostrzegł. Dokładnie w chwili gdy wciśnięta pomiędzy potężnych mężczyzn wrzucała do ust kolejną pigułkę na nadkwasotę. Nagle uświadomiła sobie, że w sali jest niewiarygodnie duszno i gorąco. Ich oczy spotkały się; Rawlings nie spuścił wzroku. Spojrzeniem mówił wyraźnie: wiedziałem, że tu będziesz. Ujrzała, jak po jego ustach przemknął łobuzerski uśmieszek – tak szybki, że prawdopodobnie nikt inny go nie zauważył. To spojrzenie poruszyło ją do głębi, przypominając – co za niesprawiedliwość! – o pocałunku, o którym tak usilnie starała się zapomnieć.
A mimo to ani na moment nie przestał mówić.
– Alaska jest jednym z trzech miejsc na naszej planecie, gdzie ponoć wilki mają żyć bezpiecznie. Jednak zeszłej zimy władze zezwoliły na legalne polowania. Za opłatą piętnastu dolarów myśliwi mogli korzystać z samolotów, karabinów półautomatycznych, śniegołazów – wszystkiego, czego tylko zapragnęli – i zabijać bez żadnych ograniczeń. Tam, skąd pochodzę, strzelanie z broni półautomatycznej jest uważane nie za polowanie czy sport, ale za urządzanie rzezi. Celem tego wszystkiego było zachowanie stad karibu dla myśliwych; zamiar w pełni zrozumiały, zważywszy, że myśliwi przynoszą stanowi ogromne zyski. Tyle że karibu we wszystkich miejscach tradycyjnych polowań były zupełnie nie zagrożone, więcej: wspaniale im się wiodło. Zabicie tych wilków od początku nie miało sensu. Ich przetrwanie jako gatunku od dawna stoi pod dużym znakiem zapytania nawet jeśli człowiek zostawi je w spokoju. – Odczekał chwilę, po czym dodał cicho: – Nie musicie się tym przejmować. To w końcu nie wasz problem. Podobnie jak was, mnie także denerwują radykalni działacze ochrony środowiska, którzy przedkładają interesy zwierząt nad interesy ludzi. Ludzie są ważniejsi; ale na całej planecie nie istnieje choćby jedno zwierzę, które nie odgrywa roli w naszym przetrwaniu. I jeśli kogoś to nie zainteresuje, stracimy wkrótce jeden z najpiękniejszych gatunków zwierząt na Ziemi.
Mary Ellen zerknęła na ścienny zegar i wstrząśnięta uświadomiła sobie, że minęła już ponad godzina. W każdej chwili zebranie może dobiec końca. Musiała już wyjść. Samson spodziewał się, że po zakończeniu zebrania cały tłum skieruje się do baru, ona zaś obiecała że wróci na czas.
Próbowała zwrócić na siebie uwagę Steve'a, ale nie mogła. Zresztą to i tak nieważne. Powinna była wiedzieć, że nie ma sensu tu przychodzić. Te jej pomysły, że mógłby jej potrzebować! Istna komedia. W czym miałaby mu pomóc? Na jej oczach ów samotny wilk przemienił rozjuszony tłum w stado łagodnych baranków.
Bardzo pragnęła przekonać się, jak zakończy się zebranie, ale nie miała na to najmniejszych szans.
Dwie godziny później bolały ją nogi, a poziom decybeli w barze był taki, że dzwoniło jej w uszach. Nawet w kuchni piekły oczy od dymu z papierosów i cygar. Odziana w fartuch narzucony na narciarski sweter i dżinsy, położyła na grillu kolejne cztery plastry mięsa. Wołowina zasyczała gwałtownie.
– Jeszcze trzy steki, kochana! – zawołał Samson. – Dwa krwiste, a trzeci wysmażony na podeszwę. Nie żałuj czosnku.
– Jasne – odparła choć grill był tak pełny, że nie miała pojęcia, gdzie je umieścić. Po karku spływały jej strużki potu. Skarpetka w prawym bucie podwinęła się i boleśnie obcierała stopę. Jednakże wszystko było lepsze niż praca na sali. Tu nikt nie zawracał jej głowy – oprócz Samsona, który wpadał do kuchni z rozwianymi siwymi włosami, unoszącymi się wokół głowy niczym aureola. Od czasu do czasy ściskał jej ramię lub czule poklepywał po plecach. Mary Ellen podejrzewała że Samson nigdy wcześniej nie zatrudniał u siebie kobiety i przez cały czas nie mógł się zdecydować, czy ma ją traktować tak jak każdy facet, czy też jak dobry dziadunio.
Tego wieczoru był w doskonałym nastroju, szczęśliwy, bo biznes szedł na całego. Pani Samson krzyczała na niego, żeby usiadł na tyłku, w przeciwnym razie rano nie zwlecze się z łóżka z powodu artretyzmu. Samson ignorował ją reagując na owe władcze polecenia jedynie mruknięciem bądź pełnym rezygnacji westchnieniem.
Nagle tylne drzwi otworzyły się, wpuszczając do środka ożywczy strumień chłodnego powietrza. Mary Ellen ani na moment nie podniosła wzroku. Miała przed sobą istną taśmę fabryczną pełną talerzy, bułek, sałaty, korniszonów i hamburgerów. Na poziomie wzroku za pomocą klamerki do bielizny powiesiła listę zamówień. W ogóle nie zdawała sobie sprawy z tego, że ktoś jest w kuchni, dopóki zza jej pleców nie wyłoniła się ręka i nie podkradła frytki z talerza.
Instynktownie trzepnęła ową dłoń i została wynagrodzona szerokim uśmiechem. Jego uśmiechem. W ciągu zaledwie kilku sekund ogarnął wzrokiem jej wilgotne policzki, usta ze startą szminką i zmęczone oczy. Musiała wyglądać na wykończoną, a kucharski fartuch dokładnie ukrywał jej figurę, jednakże błysk w oczach Steve'a wyrażał wyłącznie aprobatę. Może był krótkowidzem? Zastanowiła się, dlaczego nagle przeszedł ją dreszcz. I co, na Boga Steve Rawlings robił w kuchni Samsona?
"Narzeczony Dla Czerwonego Kapturka" отзывы
Отзывы читателей о книге "Narzeczony Dla Czerwonego Kapturka". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Narzeczony Dla Czerwonego Kapturka" друзьям в соцсетях.