– Ducha? – zawołała Nerissa.
– Większość starych domów ma swoje duchy – lady Wentworth uśmiechnęła się – ale, niestety, nasz łączy się z dość przykrą i niepokojącą klątwą. – Nerissa nie spuszczała oczu ze starszej pani. – Za panowania Karola II pałac zajmował książę równie wesoły i próżny jak sam król. Zakochał się w bardzo pięknej, niewinnej dziewczynie i pojął ją za żonę w położonym nieopodal jej domu. Razem przyjechali do Lyn na miesiąc miodowy. – Jak głosi legenda, zapewne upiększana przez wieki, na państwa młodych oczekiwała tu jedna z jego poprzednich ukochanych, piękna, lecz zazdrosna kobieta.
– Rozzłościła się na księcia, że poślubił inną, a pannie młodej zapowiedziała, iż zrobi wszystko, co w jej mocy, aby zburzyć ich szczęście. – Nerissa jęknęła, gdyż wydało jej się to niegodziwe, ale nie odezwała się i lady Wentworth ciągnęła dalej: – Panna młoda wbiegła na schody, pozostawiając męża, by oddalił zazdrośnicę. Lecz widać czuła, że jej szczęście już runęło w gruzy, gdyż zdjęła wianek i rzuciła się z najwyższego piętra na dziedziniec.
Nerissa cicho krzyknęła.
– Jak ona mogła to zrobić?
– Nie tylko ona miała złamane serce. Książę też pogrążył się w rozpaczy – mówiła dalej lady Wentworth – i choć w końcu ożenił się ponownie, nigdy nie był szczęśliwy. Od tej chwili każdemu spadkobiercy tytułu mówi się, że dopóki nie znajdzie się wianek księżnej, nie zapanuje tu prawdziwe szczęście.
– Może to jednak prawda? – zastanowiła się Nerissa.
– Niestety, klątwa działa – powiedziała lady Wentworth. – Wszyscy usiłujemy wierzyć, że to zbieg okoliczności, ale zawsze coś burzy szczęście książąt Lynchester. – Zamilkła na chwilę, jakby sięgała wstecz pamięcią, po czym kontynuowała opowieść: – Na przykład mój ojciec, dziadek Talbota, żył szczęśliwie aż do chwili, gdy jego żona uciekła z jednym z jego najlepszych przyjaciół. Był to, jak może sobie pani wyobrazić, okropny skandal, ale wszystko zatuszowano, zaś księżna zmarła za granicą. – Nerissa słuchała ze złożonymi, zaciśniętymi dłońmi, zaś lady Wentworth ciągnęła dalej: – Rodzice Talbota byli, jak nam się wydawało, idealnie szczęśliwi, choć było to małżeństwo skojarzone. Aż tu, już w dojrzałym wieku, książę zakochał się do szaleństwa w młodej kobiecie, która mieszkała w jego majątku. Spędzał z nią cały czas, nie życzył sobie mieć nic wspólnego z żoną i dziećmi. Może sobie pani wyobrazić, jak bardzo wstrząsnęło to nie tylko rodziną, ale i okolicznymi sąsiadami!
– Czy nikt nie próbował odnaleźć wianka, który, jak widziałam, włożono do sekretarzyka? – zapytała Nerissa.
– Oczywiście, że próbowano – odparła lady Wentworth – ale sądzę, moja droga, że najrozsądniej będzie, jeżeli nie poruszysz więcej tego tematu. Zawsze wiedziałam, że Talbot był głęboko wstrząśnięty zachowaniem swego ojca, a choć jestem pewna, że jak dotąd zbyt mocno stąpa po ziemi, aby dać wiarę tej historii, z pewnością nie zechce na ten temat rozmawiać.
– Nie, oczywiście, że nie – zgodziła się Nerissa – i bardzo mi przykro, że wspomniałam o czymś tak przygnębiającym.
– Trudno, żeby pani o tym wiedziała – powiedziała lady Wentworth – a gdy Talbot wróci, musimy udawać, że nic się nie stało.
– Tak, oczywiście, że tak – szepnęła Nerissa.
Była jednak bardzo zaniepokojona, że nieostrożnie obudziła nieprzyjemne wspomnienia.
Cała ta historia wydawała jej się niezrozumiała i niewiarygodna, lecz z badań, jakie prowadziła czasem dla ojca, wiedziała, że opowiadania o duchach są przekazywane z pokolenia na pokolenie, ale istnieją liczne i wiarygodne sprawozdania, które dowodzą, że wskutek zdumiewających zbiegów okoliczności niektóre przewidywania sprawdzały się.
Idąc za radą lady Wentworth, Nerissa, podobnie jak inni, nie wspominała już o duchu, a po powrocie księcia, zasiedli do kolacji. Prowadzono rozmowy o święcie kwiatów, ożywiane błyskotliwymi dowcipami panów.
Nerissa widziała zatroskaną twarz księcia, siedzącego majestatycznie w końcu stołu i zastanawiała się, czy ktoś oprócz niej to zauważył. Delfina dokładała wszelkich starań, aby zapomniał o niefortunnym wydarzeniu.
Błyszczała dziś niczym gwiazda, a goście w tamtym końcu stołu śmiali się do rozpuku z jej powiedzonek. Dziś wieczorem zaćmiła wszystkich.
Gdy po kolacji damy udały się do salonu, chciały ustalić, jakie kwiaty mają przedstawiać. Przysłuchująca się temu Nerissa zauważyła, że szykuje się istna walka o najpopularniejsze i najokazalsze odmiany, jak lilie, róże, czy goździki. Delfina rzadko zabierała głos, lecz Nerissa wywnioskowała z jej spojrzenia, że siostra planuje coś bardzo subtelnego, co z pewnością zdruzgocze ambicje pozostałych pań.
Ponieważ nikt nie zwracał na nią uwagi, Nerissa wymknęła się z salonu, z nadzieją, że może uda jej się zajrzeć do paru pokojów, których jeszcze nie widziała i rozpoznać sekretarzyk, w którym spoczywa zaginiony wianek. Wciąż żywo stał jej przed oczami. Nie przypominał większości sekretarzyków, jakie widziała w Lyn, choć co prawda zwiedziła dotąd tylko te pokoje, w których odbywały się przyjęcia.
„Wielka wycieczka”, jak nazywała ją w myślach, miała odbyć się nazajutrz, kiedy to książę obiecał ojcu pokazać starszą część Lyn, zwłaszcza pokoje, które przez wieki pozostały nie tknięte.
Od czasu swojego przybycia Nerissa zauważyła, że wieczorem zapalano świece w każdym pokoju, żeby nikomu nie groziło błądzenie po omacku w ciemności. Mary powiedziała jej o tym przy ubieraniu.
– Ależ to ekstrawaganckie!
– Tak, panienko, świece są przecież drogie, ale w końcu Jego Książęcą Mość na to stać.
Idąc korytarzem Nerissa zaglądała kolejno do pokoi, a choć widziała w nich lakierowane sekretarzyki w stylu francuskim, jedne intarsjowane, inne wykładane kością słoniową i drogimi materiałami, żaden z nich nie był tym, który widziała we śnie.
Wkrótce doszła do wniosku, że meble przestawiano w ciągu wieków, a nieszczęsna panna młoda, uciekając przed zazdrosną damą, udała się przecież na górę do swej sypialni. Weszła więc bocznymi schodami na piętro, gdzie, jak wiedziała, były apartamenty i galeria obrazów. Słyszała wiele zachwytów nad tymi salami, nawet jej ojciec parokrotnie wspominał dziś podczas wystawy, że nie może się doczekać obejrzenia obrazów księcia.
Wzdłuż długiej galerii wisiały kryształowe żyrandole, a na ścianach znajdowały się srebrne lichtarzyki z zapalonymi świecami. Zafascynowana Nerissa podziwiała najpierw kilka wspaniałych van Dycków, następnie zaś piękne portrety kobiece pędzla sir Petera Lely, pochodzące z czasów Karola II.
Sądziła, że wśród nich może ujrzeć twarz nieszczęśliwej panny młodej ze snu.
Potem jednak ogarnęły ją wątpliwości, bo skoro tamta kobieta zmarła tuż po zostaniu księżną Lynchester, to nie miała czasu na pozowanie do portretu.
Nerissa stanęła przed jednym z obrazów, usiłując doszukać się jakiegokolwiek podobieństwa do płaczącej panny młodej. Ale intuicja podpowiadała jej, że twarz z obrazu nie była tą ze snu.
Wtem, gdy podeszła do kolejnego obrazu, usłyszała zbliżające się kroki. Odwróciła się i serce zadrżało jej na widok księcia. Czując się niemal jak dziecko przyłapane na robieniu czegoś niewłaściwego, czekała ze złożonymi dłońmi, a serce biło jej w piersi jak oszalałe. Książę podszedł z poważną miną, nie odzywając się, tylko patrząc jej w oczy.
– Bardzo mi przykro! – powiedziała po chwili.
– Że pani tu przyszła? – zapytał. – To nic zdrożnego.
– Nie, dlatego, że pana zasmuciłam. Nie było to moim zamiarem.
– Wiem o tym. – Zapadło milczenie. Oboje stali i wpatrywali się w siebie. Wreszcie książę zapytał: – Czy przysięga pani na wszystko, co dla pani święte, że nikt nie opowiedział pani historii mojego przodka i jego żony?
– Przysięgam! To był tylko sen i nie przypisywałam mu większego znaczenia.
– A teraz przyszła pani, by sprawdzić, czy jest tu portret kobiety, którą widziała pani we śnie?
– Może nie powinnam tego czynić – przyznała Nerissa – jeśli pan się o to gniewa.
– Wcale się nie gniewam – odparł książę – jestem tylko bardzo zaintrygowany i chcę wiedzieć, czy znalazła pani jej twarz.
Nerissa pokręciła głową.
– Jak dotąd nie. Właściwie myślałam sobie, że niepodobna, aby namalowano jej portret, zanim została księżną.
– Ja też tak uważam.
– Ale warto się upewnić, że nie ma jej wśród innych pięknych księżnych Lynchester.
Po chwili milczenia książę przemówił z wyraźną niechęcią.
– W takim razie powinniśmy rozejrzeć się za sekretarzykiem. Ale wianka szukało, jak sądzę, każde pokolenie mojej rodziny, i wszelkie poszukiwania spełzły na niczym.
– Proszę mnie nie posądzać o impertynencję – powiedziała odwracając wzrok – być może nie powinnam się tym interesować, gdyż mnie to nie dotyczy, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że musi być jakaś przyczyna, dla której miałam taki sen.
– Czy sądzi pani, że biedny duszek z przeszłości próbował się z panią skontaktować?
W głosie księcia zabrzmiała ironia. Dawał więc wyraźnie do zrozumienia, że, jego zdaniem, jest to zupełnie niemożliwe.
– Proszę mi powiedzieć, czy historia wspomina, co się stało po tragicznej śmierci panny młodej?
– Istnieją rozmaite wersje dalszego biegu wydarzeń. Według jednej książę był tak załamany, że już nigdy tu nie powrócił. Inna natomiast mówi, że nie mogąc żyć bez kobiety, którą kochał, również popełnił samobójstwo.
W ciszy, która nastała, Nerissa rozważała jego słowa. Potem powoli i spokojnie powiedziała:
– Czy nie uważa pan, że księżna żałowała niewinnej rodziny, na którą rzucono klątwę? Przecież książę szczerze ją kochał. Czy nie próbowałaby jej zdjąć, mówiąc komuś, gdzie jest wianek?
Wciąż się zastanawiała, gdy książę powiedział prędko:
– W takim razie ona nie przyszła do mnie, lecz do pani. Zatem jest rzeczą oczywistą, że jedyną osobą, która może uwolnić moją rodzinę od klątwy, o ile takowa istnieje, jest pani.
"Nie Zapomnisz O Miłości" отзывы
Отзывы читателей о книге "Nie Zapomnisz O Miłości". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Nie Zapomnisz O Miłości" друзьям в соцсетях.