Z wielkim taktem przekonał zaproszonych sąsiadów, że powinni wcześniej wyjechać, bacząc, by nie poczuli się urażeni, ani nie przejrzeli jego podstępu. Potem kazał orkiestrze zagrać Boże Chroń Króla, co oznaczało koniec przyjęcia.
– Ależ jeszcze jest wcześnie, Talbocie! – protestowała Delfina.
– Na jutro zaplanowałem wiele innych atrakcji, a przed nami jeszcze jeden wieczór, zanim mnie opuścisz. Nie chcę, byś się przemęczyła.
Przyjęła to ze wzruszeniem ramion i kwaśną miną, lecz potem ujęła go za ramiona i powiedziała zalotnie:
– Niczego więcej nie pragnę, tylko być z tobą, ale ostatnio nie widujemy się zbyt często.
– Nic dziwnego, zawsze otacza nas tyle ludzi – odparł książę i uwolniwszy się z jej uścisku poszedł pożegnać się ze swoją ciotką.
Gdy zaś wszyscy udali się na górę, on wyszedł na dwór, by w świetle księżyca popatrzeć w gwiazdy i pomyśleć o Nerissie. Czuł się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, znalazłszy to, czego szuka każdy mężczyzna – kobietę kochającą go takim, jaki jest, która wraz z pocałunkiem oddała mu serce i duszę.
Gdy wrócił do domu, lokaj pogasił już większość świec, pozostawiając tylko te, które oświetlały księciu drogę do sypialni. Właśnie szedł korytarzem do swojego apartamentu, gdy zauważył, że z przeciwka nadchodzi jakiś człowiek. Pogrążony w myślach o Nerissie, nie miał ochoty na banalną wymianę zdań.
Schronił się więc we wnęce przy wejściu do jednego z pokoi, zastanawiając się, kto i dokąd błądzi o tej porze po jego domu. Po chwili okazało się, że nie musiał nawet się chować, gdyż człowiek ten, odziany w długą, niemal sięgającą ziemi szatę, cichuteńko otworzył drzwi jednej z sypialni i zniknął w środku.
Przez chwilę wydawało się to niewiarygodną pomyłką, ale gdy ruszył dalej swoją drogą, ujrzał na podłodze różową różę. Schylił się, by ją podnieść i uśmiechnął się.
Dla Nerissy dzień ciągnął się w nieskończoność. Nudziło ją wszystko, co wiązało się poniekąd z wyjazdem gości. Choć rano książę zorganizował dla panów wyścig konny, a po południu konkurs jazdy, czuła, że czegoś jej brakuje. Zapewne czułaby się inaczej, gdyby po prostu mogła wziąć udział w tych imprezach.
Raz czuła szalone uniesienie, jak wczoraj, gdy udawała się na spoczynek, wiedząc, że kocha i jest kochana.
Po chwili zaś sięgała dna rozpaczy czując, że mimo jego gorących wyznań, ona nie może go poślubić.
– Zdjęłam z niego jedną klątwę – powtarzała sobie – i nie mogę nakładać drugiej.
Zawsze bała się Delfiny, więc ogarnął ją lęk, że gdyby siostra rzuciła na księcia klątwę, wydarzyłoby się coś strasznego. W każdym razie ona nie zapomniałaby o siostrze ani na chwilę, a w takiej sytuacji trudno mówić o szczęściu.
– Kocham go! Kocham! – powtarzała z rozpaczą – ale wierszyk o niezapominajkach to szczera prawda, on zapomni mnie z inną.
Wydawało się Nerissie, że na przyjęciu było tylko dwoje ludzi prawdziwie szczęśliwych, a jednym z nich był jej ojciec. Bawiła go każda chwila w Lyn, a jeśli skarżył się, to tylko na pośpiech, z jakim musiał oglądać dom. Skoro budowa rezydencji trwała czterdzieści lat, to trudno oczekiwać, że on pozna wszystkie jego tajniki w ciągu czterdziestu godzin.
Jeśli ojciec uważał wizytę za udaną, to Harry, któremu obiecano konia, nie posiadał się z radości, znakomicie bawiąc towarzystwo przy obiedzie i później przy kolacji.
Wieczorne przyjęcie było skromniejsze, a większość panów zebranych w salonie należała do bliskich przyjaciół księcia, którzy, jak sądziła Nerissa, szczerze życzyli mu szczęścia.
Jednak Delfina, z niezrozumiałej dla siostry przyczyny, była wyraźnie rozgoryczona. Z początku robiła kwaśną minę i skarżyła się cichuteńko, a pod koniec posiłku dokładała starań, aby wzbudzić zazdrość księcia i nieprzyzwoicie umizgiwała się do lorda Locke’a.
Ten z chęcią podjął flirt, lecz Nerissa była przekonana, że szczerze kochał jej siostrę i Delfina nie powinna tak okrutnie posługiwać się nim w grze przeciw innemu mężczyźnie.
Po obiedzie zabawiali ich miejscowi muzykanci. Dali znakomity koncert na harmonijkach ustnych, akordeonach i dzwonkach. W innej sytuacji Nerissę niezmiernie bawiłaby muzyka, jakiej jeszcze nigdy nie słyszała.
Jednak teraz czuła tylko upływający czas. Jutro wyjadą i nie wiadomo, czy książę ma jakieś plany ponownego spotkania. Może on po prostu przyjął do wiadomości to, co powiedziała mu poprzedniej nocy i postanowił, że nie ma sensu dalej nalegać.
Mimo wczesnej pory Marcus Stanley oznajmił, że udaje się na spoczynek, a książę zaproponował, aby wszyscy uczynili to samo.
Gdy Nerissa dotknęła jego dłoni mówiąc dobranoc, przez chwilę poczuła przepełniającą go miłość do niej, lecz nie śmiała podnieść oczu w obawie, że dostrzeże to Delfina. Skłoniła tylko głowę i w ślad za ojcem wspięła się po schodach.
Książę pozostał sam, lecz tym razem nie wyszedł na dwór, jak poprzedniej nocy.
Zamiast tego poszedł do apartamentu księżnej i stanął w niewielkiej garderobie, usiłując otworzyć tajną skrytkę w sekretarzyku, tak jak czyniła to Nerissa.
Nie był tak zręczny, jak ona i dopiero po pewnym czasie znalazł właściwe miejsce oraz wyczuł siłę nacisku, która pozwalała otworzyć szufladę.
Wianek wciąż leżał na swoim miejscu.
Nieco później, tą samą drogą, którą przyszedł wrócił z powrotem do swojego pokoju, a po chwili ruszył szerokim korytarzem do drzwi, przy których poprzedniej nocy znalazł na podłodze różową różę. Wszedł bez pukania.
W pięknej sypialni płonęły tylko dwie świece, lecz rzucały dość blasku, by książę ujrzał Delfinę, odzianą w przezroczysty negliż, splecioną w uścisku z lordem Locke’em.
Kochanek całował ją namiętnie i dopiero po paru sekundach oboje zdali sobie sprawę, że nie są sami.
Wywiązała się gwałtowna wymiana zdań, gdyż książę oskarżył lorda Locke’a o niestosowne zachowanie, tan zaś poczuł się obrażony.
Obaj panowie obrzucali się gniewnymi słowami, a Delfina bezskutecznie usiłowała powstrzymać ich zapalczywość. Wtem lord Locke powiedział donośnym głosem, który rozbrzmiewał w całym pokoju:
– Żądam satysfakcji, Lynchester! Nie pozwolę, by ktokolwiek przemawiał do mnie w ten sposób.
– Z największą przyjemnością – odparł książę – pora dać ci nauczkę.
– A więc kiedy i gdzie? – zapytał lord Locke przez zaciśnięte zęby.
– Nie mam zamiaru czekać do świtu. Spotkamy się za chwilę w ujeżdżalni, a trochę ołowiu w ręce ostudzi twoje zapały na parę tygodni.
– To się jeszcze okaże, ale przyjmuję propozycję.
– Oczekuję pana za godzinę – powiedział oschle książę – a ponieważ nie chcę, aby o naszych zamiarach wiedziało więcej osób niż potrzeba, proponuję, aby każdy z nas zadowolił się jednym sekundantem. Wybieram Charlesa Seehama. Wilterham może pełnić rolę sędziego, zaś Lionel Hampton był lekarzem, zanim został podróżnikiem.
– Gratuluję zaradności! – rzucił sarkastycznie lord Locke.
Natomiast Delfina krzyknęła ze zgrozą.
– Nie, nie! Nie możecie tego zrobić! Nie możecie o mnie walczyć! Pomyślcie, jaki wybuchnie skandal, jeśli rozniesie się wieść, że byłam przyczyną pojedynku! Nie pozwolę, abyście to uczynili!
– Temu nie możesz zapobiec – powiedział książę – a ponieważ uważam, że w niemałym stopniu przyczyniłaś się, Delfino, do tego, co się stało, proponuję, abyś była obecna przy pojedynku.
– Mam szczery zamiar tak uczynić – odrzekła lady Bramwell. – Uważam, że obaj zachowujecie się obrzydliwie! Ale musicie przysiąc, że cokolwiek się wydarzy, żaden z was nie piśnie słowa!
– Wiemy, jak zachowywać się względem ciebie, Delfino – powiedział książę – a przynajmniej ja wiem.
– Pan mnie znowu obraża, Lynchester – oświadczył gniewnie lord Locke – dlatego mam podwójną ochotę sprawić, aby tym razem nosił pan temblak przez długie miesiące!
Książę skłonił się tylko ironicznie i wyszedł z pokoju mówiąc:
– Za pół godziny. Ja poczynię wszelkie przygotowania.
Gdy wyszedł, Delfina rzuciła się kochankowi na szyję.
– Nie wolno ci tego robić! Nie możesz z nim walczyć, Anthony! – wołała – Wiesz, jak on celnie strzela!
– W niczym mu nie ustępuję! – odrzekł lord Locke. – Jak on śmie obrażać mnie w taki sposób? A skoro już o nim mowa, to jak mógł wejść do twojej sypialni nie zapukawszy?
– Błagam, wycofaj się… – zaczęła Delfina.
Lecz on uwolnił się z jej ramion i, podobnie jak książę, opuścił sypialnię ze zdecydowaną miną, która lepiej niż słowa wskazywała, że nie zamierza posłuchać jej błagania.
Delfina czym prędzej się ubrała, i narzuciwszy na sukienkę futrzaną pelerynkę, zeszła po schodach, by bocznymi drzwiami przejść do ujeżdżalni, która tak zachwycała Marcusa Stanleya. Budynek ten wzniesiono razem z domem, po pożarze odbudowano go, a potem remont i przebudowę powierzono Inigo Jonesowi. Wciąż nosił w sobie cechy różnych stylów.
W tej wspaniałej budowli Delfina zastała obu panów w towarzystwie sekundantów, lorda Johna Fellowesa i sir Charlesa Seehama, oraz lorda Wilterhama, który sprawował funkcję sędziego.
Stali pośrodku sali, lecz książę na widok Delfiny podszedł, ujął ją za rękę i poprowadził wąskimi schodkami do loży.
– Stąd zobaczysz, jak dam Locke’owi nauczkę, której nie zapomni tak prędko!
– Byłoby o wiele rozsądniejsze – odparła Delfina chłodno – gdybyście obaj przestali się wygłupiać i narażać moją reputację.
– Tego nie potrafi żaden z nas – odparł książę. – Oczywiście wiem, że życzysz mi powodzenia.
– Tak, naturalnie – odparła Delfina – ale błagam, abyś nie zrobił krzywdy Anthony’emu.
– Mam nadzieję, że jemu powiesz to samo! – stwierdził książę ironicznie.
Niedbale ucałował jej dłoń i zszedł na dół, by dołączyć do panów. Inicjatywę przejął teraz sędzia, lord Wilterham.
– Obaj uczestnicy znają już zasady – powiedział. – Będę liczył głośno do dziesięciu. W tym czasie panowie odsuną się od siebie o dziesięć kroków. Potem odwrócicie się i będziecie strzelać.
"Nie Zapomnisz O Miłości" отзывы
Отзывы читателей о книге "Nie Zapomnisz O Miłości". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Nie Zapomnisz O Miłości" друзьям в соцсетях.