Uczestnicy nie musieli odpowiadać. Jak wiedział lord Wilterham, obaj brali już udział w niejednym pojedynku, a książę jeszcze żadnego nie przegrał. Sekundanci udali się na wyznaczone miejsca, w przeciwnych krańcach sali. Gdy sędzia rozpoczął odliczanie, książę i lord Locke, stojący plecami do siebie, zaczęli iść w przeciwnych kierunkach. Sędziemu najwyraźniej nie spieszyło się.
– … Siedem… osiem… dziewięć… dziesięć… strzelać!
Obaj odwrócili się twarzami do siebie i rozległy się dwa strzały, które echo odbiło wielokrotnie od ścian wysoko sklepionej budowli. Potem powoli, tak wolno, że aż nie chciało się w to wierzyć, lord Locke runął na ziemię. Książę zamarł w bezruchu, wpatrzony w przeciwnika z niedowierzaniem, aż nagle podbiegł John Fellowes, sekundant lorda Locke.
– Trafiłeś go w serce, Talbocie!
– Niemożliwe! – zawołał książę.
– Ależ to prawda. Zdążył wystrzelić, ale nie ulega wątpliwości, że nie żyje!
Książę zamarł z przerażenia. Tymczasem podszedł jego własny sekundant, Charles Seeham, który także pochylił się nad lordem Locke’em.
– Zabiłeś go, Talbocie! – powiedział. – On jeszcze żyje, ale Hampton mówi, że to tylko kwestia minut! Musisz czym prędzej wyjechać z kraju! Inaczej zostaniesz aresztowany i postawiony przed sądem. – Książę zacisnął wargi, ale nie odezwał się, zaś Charles Seeham ciągnął dalej: – To jedyne, co możesz zrobić. Nie wolno ci ryzykować aresztowania ani zamieszana w to Lady Bramwell.
Tymczasem Delfina zeszła już z balkonu i zbliżyła się do nich.
– Co się stało? – zapytała. – Czy Anthony jest ranny?
– Obawiam się, że jest umierający – odrzekł współczująco lord Seeham.
– O Boże, nie! Nie wierzę! Jak pan może mówić takie rzeczy? Muszę sama iść zobaczyć.
Pobiegłaby do rannego, gdyby Charles Seeham nie przytrzymał jej za rękę.
– Proszę nie patrzeć na niego, Delfino – powiedział łagodnie. – To widok, jakiego nie powinny oglądać oczy kobiety. Został trafiony w serce!
– Jak mogłeś to zrobić, Talbocie? – zapytała cicho Delfina.
– Wiesz przecież, że nie było to moim zamiarem.
– Wszyscy o tym wiemy – zgodził się Charles Seeham, ale co się stało, to się nie odstanie! Musisz uciekać, Talbocie. Pomyśl o rodzinie. I o Delfinie. Wyjedź. Na litość boską, wyjedź!
– Podejrzewam, że to jedyne, co mogę uczynić – przyznał książę posępnie.
Wyciągnął rękę ku markizie i ujął jej dłoń. Poprowadził ją ku wyjściu, podczas gdy pozostali panowie podbiegli do leżącego na ziemi lorda Locke’a, opatrywanego przez lekarza. Gdy dotarli do drzwi, książę powiedział:
– Rozumiesz chyba, Delfino, że dla twojego, a także mojego własnego dobra muszę udać się na wygnanie. Dzięki temu unikniemy wielkiego skandalu, a z czasem, gdy pojedynek zostanie zapomniany, będę mógł powrócić.
Lecz ona była bardzo blada i przez cały czas przemowy księcia oglądała się przez ramię ku leżącemu przy przeciwległej ścianie lordowi Locke’owi.
– Jest jedna rzecz, o którą chcę cię zapytać, Delfino – powiedział książę spokojnie. – Czy pojedziesz ze mną?
– Z tobą? – powtórzyła tępo.
– Proszę cię o rękę. Będziemy musieli spędzić za granicą trzy lata, a może dłużej, ale jestem pewien, że uda nam się umilić sobie to wygnanie.
– Trzy lata? – zawołała Delfina ze zgrozą. – Czy to naprawdę musi trwać aż tak długo?
– Nawet do sześciu lat – wyjaśnił książę – a nie mogę liczyć, aby mnie udało się skrócić tę banicję.
Delfina utkwiła w nim wzrok, a jej śliczne oczy pociemniały z lęku. Odpowiedź uniemożliwiło jej przybycie Charlesa Seehama.
– Wilterham kazał cię ostrzec, abyś nie tracił czasu – ponaglał księcia. – W tej sytuacji rano będzie musiał złożyć doniesienie i lepiej, żebyś wtedy był we Francji
– Czy nie ma już szans, aby Locke przeżył? – zapytał powoli książę.
– Ma jedną szansę na milion – odrzekł Charles Seeham – na co ja bym nie liczył.
– Powiedz Wilterhamowi, że wyjeżdżam natychmiast – oznajmił książę.
Sekundant bez słowa pobiegł z powrotem, a książę zapytał:
– Jaka jest twoja odpowiedź?
Westchnęła.
– Przykro mi, Talbocie. Wiesz, że chciałam cię poślubić, ale nie w ten sposób, nie na wygnaniu, z dala od wszystkiego, co jest mi drogie.
– Rozumiem – powiedział książę. Mnie też przykro, Delfino. Gdy tylko wyjadę, musisz zaprzeczyć, jakobyś wiedziała cokolwiek o tym zdarzeniu lub miała w nim jakikolwiek związek.
– Będę bardzo ostrożna – zapewniła go stanowczo.
Książę odszedł.
Gdy tylko znalazł się w domu, wspiął się prędko po schodach i ruszył korytarzem do pokoju Nerissy, znajdującym się tuż przy sypialni jej ojca. Cicho otworzył drzwi i w świetle świecy ujrzał klęczącą obok łóżka dziewczynę, pogrążoną w modlitwie. Nie słyszała, jak wszedł. Potem, jakby poruszona raczej jego obecnością, a nie odgłosem otwieranych drzwi, obróciła głowę.
Zaskoczona, a zarazem niezdolna ukryć radości, jaka rozpromieniła jej twarz, powoli wstała, zaś książę zamknął za sobą drzwi, podszedł bliżej i ujął jej dłoń.
– Posłuchaj, kochanie – powiedział – Pojedynkowałem się z Anthonym Locke’em i przez czysty przypadek, przysięgam, że nie było to celowe, śmiertelnie go zraniłem!
Nerissa cicho krzyknęła.
– Śmiertelnie?
– On jeszcze żyje, ale Hampton sądzi, że pozostała mu najwyżej godzina!
– Och, jakie to straszne – szepnęła Nerissa.
– Rozumiesz chyba, że w tych okolicznościach, aby uniknąć skandalu, który wybuchnie, gdy zostanę aresztowany, muszę udać się na wygnanie, i proszę, abyś pojechała ze mną.
Na chwilę w oczach Nerissy pojawił się błysk. Potem jednak zapytała niemal bez tchu:
– A Delfina?
– Była przyczyną pojedynku – objaśniał książę – więc zapytałem ją, czy zechce mi towarzyszyć jako moja żona. Odmówiła!
– Naprawdę?
– Powiedziała, że nie porzuci na tak długo wszystkiego, co jej drogie.
Oczy Nerissy znów rozbłysły, jakby zapłonęło w nich tysiąc świec.
– Więc mogę z tobą jechać? – zapytała ledwo słyszalnym głosikiem.
– Błagam cię na kolanach, abyś to uczyniła.
– Och, Talbocie!
Słowa przerodziły się w okrzyk radości. Nie pocałował jej. Powiedział tylko:
– Nie ma czasu do stracenia. Musimy czym prędzej wyjechać! Ubierz się, a ja przyślę kogoś po twój bagaż.
Przez sekundę patrzył w jej oczy. Potem odszedł i Nerissa została sama. Z początku trudno jej było uwierzyć, że nie śni. Ale wiedziała, że teraz oboje mogą swobodnie wyznawać sobie miłość, a nie liczyło się już nic, tylko to, że będą razem.
Zaczęła się spiesznie ubierać. Szczęśliwie uprzedziła Mary, że wyjeżdża wcześnie rano, więc kufer był już spakowany, brakowało tylko sukni, którą nosiła przy kolacji. W szafie wisiał jedynie strój podróżny, czyli prześliczna pelerynka i muślinowa sukienka, w której przyjechała do Lyn.
Właśnie zawiązywała wstążeczki kapelusza, gdy usłyszała pukanie do drzwi i wszedł służący księcia, Banks, a za nim młody lokaj.
– Czy pani bagaż jest gotowy, panienko? – zapytał.
– Trzeba go tylko zapiąć – odparła Nerissa.
– Jego Książęca Mość jest na dole i oczekuje pani.
Wraz z lokajem podnieśli kufer i skierowali się ku wyjściu.
Nerisssa prędko rozejrzała się, by sprawdzić, czy czegoś nie zapomniała, potem jak gdyby u nóg wyrosły jej skrzydła, zbiegła po schodach do oczekującego księcia.
On także wyglądał na uszczęśliwionego. Przez drzwi frontowe widać było powóz podróżny, zaprzężony w sześć koni, a obok niego dwóch jeźdźców.
Nikt ich nie żegnał, tylko książę ujął Nerissę za rękę, i poprowadził do powozu.
Gdy odjechali, wciąż nie dowierzała swemu szczęściu. Miała wrażenie, że to jakiś dziwny sen, który może przerodzić się w koszmar.
Poczuła uścisk jego palców na swojej dłoni i zrozumiała, że są sami, bardzo blisko siebie. Dopiero, gdy wyjechali przez ogromne, żelazne wrota, zawołała bezładnie:
– Powinnam była… zostawić wiadomość tacie… żeby wiedział, co się stało.
– Pomyślałem o tym – uspokoił ją książę. – Zostawiłem wiadomość nie tylko dla niego, ale i dla Harry’ego.
– Jak ty o wszystkim pomyślałeś!
– Nie o wszystkim, tylko o tobie. O tym, jak bardzo cię kocham.
Objął ją ramieniem i przygarnął do siebie. Przez chwilę oboje milczeli. Książę rozwiązał wstążeczki jej kapelusza, rzucając go na siedzenie naprzeciwko. Gdy oparła głowę na jego ramieniu, powiedział:
– Czy jesteś pewna, mój skarbie, że nie będziesz żałować tego nagłego wyjazdu? Chyba zdajesz sobie sprawę, że jeśli Locke umrze, zostaniesz wraz ze mną wygnana z Anglii na długo.
– Nieważne gdzie rzuci nas los… o ile tylko będę z tobą – oznajmiła Nerissa – jedyną moją troską jest, aby nie znudziło cię moje towarzystwo.
Książę nie odpowiedział. Pocałował ją i nie trzeba już było słów.
Gdy słońce podnosiło się znad horyzontu, dotarli do Dover. Właściwie mieli do przebycia zaledwie dwadzieścia mil, a wspaniałe konie księcia pokonały tę odległość w rekordowym czasie. Nerissa sądziła, że pojadą prosto do przystani, gdzie, jak powiedział książę, czekał jego jacht.
– Czy kapitan nas oczekuje? – zapytała.
– Wysłałem posłańca – odparł książę, a w każdym razie jacht ma w każdej chwili być gotowy do drogi. Zatem gdy tylko znajdziemy się na pokładzie, natychmiast opuścimy nasz kraj i udamy się do Francji, gdzie będziemy bezpieczni.
– Tylko to się liczy – powiedziała cichutko Nerissa.
– Ale jest coś, co musimy zrobić przedtem.
Zanim zdążyła zapytać, o co mu chodzi, konie zatrzymały się i przez okno ujrzała niewielką kaplicę stojącą przy końcu przystani. Spojrzała na księcia zaskoczona, więc wyjaśnił:
– To tu rybacy modlą się przed wypłynięciem w morze, a ich żony proszą Boga o szczęśliwy powrót mężów. Sądzę, kochanie, że to najlepsze miejsce i atmosfera po temu, bym pojął cię za żonę.
Nerissa popatrzyła na niego z niedowierzaniem. Potem, ku jej zdumieniu, otworzył skórzaną walizeczkę leżącą na siedzeniu naprzeciwko. Wyjął z niej wianek z diamentów i pereł, który znalazł w tajemnej skrytce w apartamencie księżnej oraz welon z niesłychanie delikatnej koronki. Ostrożnie przykrył jasne włosy Nerissy welonem, a na wierzch nałożył wianek. Stangret otworzył drzwi, wysiedli i poszli do kaplicy.
"Nie Zapomnisz O Miłości" отзывы
Отзывы читателей о книге "Nie Zapomnisz O Miłości". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Nie Zapomnisz O Miłości" друзьям в соцсетях.