– Tata jest bardzo mądry – powiedziała Delfina z lekkim westchnieniem. – Zawsze żałowałam, że nie odziedziczyłam jego zdolności.

– Nie brak ci ani rozumu, ani urody.

Ale nie objął jej, jak oczekiwała, więc przysunęła się nieco, by wesprzeć głowę na jego ramieniu.

– Cieszę się, że zobaczyłeś mój dom.

– Jest wyjątkowo interesujący – zauważył książę, zwłaszcza sufit w kuchni. – Delfina wstrzymała oddech. Zanim zdążyła zmienić temat książę zapytał:

– Dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz rodzeństwo? Zawsze byłem przekonany, że jesteś jedynaczką.

– Byli o tyle młodsi, że nie odegrali żadnej roli w moim życiu.

Nic mądrzejszego nie przychodziło jej do głowy. Usłyszała ostrzejszą nutkę w jego głosie, gdy zapytał:

– Dziwne, że o nich nie wspominałaś. W jakim wieku jest twoja siostra?

– Jest bardzo młoda – odrzekła Delfina – chyba ma około siedemnastu lat i obawiam się, że w wielkim świecie będzie się czuła nieswojo.

– Jestem pewien, że dobrze ją wprowadzisz.

Delfina, która zamierzała przymilać się tak długo, aż on uzna, iż zaproszenie Nerissy byłoby błędem, wiedziała już, że decyzja została podjęta, a wszelkie obiekcje będą odrzucone.

Z doświadczenia znała niezłomność postanowień księcia, bodaj tak silnych jak jej własne. Dążyła przecież ze wszystkich sił do zawarcia małżeństwa, podczas gdy on wciąż pozostawał obojętny.

Jednak zdobyła się na jeszcze jeden wysiłek.

– Może lepiej byłoby – powiedziała – aby tata przyjechał kiedy indziej, gdy nie będziesz zajęty wystawą koni.

W półmroku powozu nie zauważyła błysku w oczach księcia, zanim odpowiedział:

– Nie mogę uwierzyć, że chcesz być tak okrutna, by pozbawić brata radości. Widać było, że to najmilsze zaproszenie, jakie kiedykolwiek otrzymał!

– Nie, absolutnie nie chcę go pozbawiać przyjemności.

Potem książę zapytał:

– Zapewne łożysz na jego studia w Oksfordzie. To przecież oczywiste, że twój ojciec nie jest zbyt majętny.

Delfina wciągnęła głęboko powietrze i powiedziała prędko:

– Tata zarabia trochę na swoich książkach, a ponieważ mamy ziemię, otrzymujemy też czynsz od farmerów, którzy ją od nas dzierżawią. – Obawiała się tego, co mógł teraz powiedzieć, więc podniosła dłoń, by dotknąć jego twarzy, mówiąc dalej: – Ale już dość o mnie! Porozmawiajmy o tobie, najdroższy Talbocie. Nie ma dla mnie wdzięczniejszego tematu.

Dzięki, jak jej się wydawało, znakomicie opanowanej sztuce niewieściej zdołała podtrzymać ten temat aż do domu markiza, gdzie towarzystwo zaczęło im czynić wymówki za zbyt długą wycieczkę.

– Straciliście wyśmienitą kolację! – powiedział ktoś z gości, na co książę odparł:

– Wątpię, aby była lepsza niż ta, którą ja jadłem, ale skoro już przybyliśmy, dołączymy do wspólnej zabawy.

Ku niezadowoleniu Delfiny nie zaprosił jej na parkiet, gdzie grała niewielka orkiestra, lecz usiadł przy stole do gry, dając do zrozumienia, że nie chce już dziś rozmawiać na osobności.

Po raz pierwszy jej postanowienie, aby nie zostać jego kochanką, trochę osłabło, chciała nawet podejść do niego i poprosić cichuteńko, tak, by nikt nie mógł usłyszeć, żeby przyszedł pocałować ją na dobranoc. Lecz doszła do wniosku, że byłoby to bardzo niemądre z jej strony. Gdy jednak udała się na górę, miała niemiłe wrażenie, że wizyta w Queen’s Rest coś popsuła między nimi, choć nie była pewna, o co chodziło.

– Jestem zmęczona i wyobrażam sobie różne rzeczy – powiedziała kładąc się do łóżka.

Jednak trudno było zasnąć, mając wciąż przed oczami młodziutką twarz Nerissy.

Uspokajała się myślą, że książę nigdy nie interesował się młodymi dziewczętami, więc dlaczegóżby teraz miał powziąć sympatię do jej młodszej siostry?

Nazajutrz rano, gdy Harry zszedł na śniadanie, okazało się, że ojciec już zjadł i wyszedł, więc gdy Nerissa postawiła przed nim gotowane jajko, mógł swobodnie zapytać:

– Czyżby śniło mi się, że wczoraj zaproszono nas do Lyn?

Nerissa roześmiała się.

– Ja też zadawałam sobie dziś to pytanie. Ale to prawda, choć na twoim miejscu nie liczyłabym, że naprawdę tam pojedziemy.

– Dlaczego? – zapytał Harry.

– Mam przeczucie, że Delfinie uda się w jakiś sposób temu zapobiec. Wiesz przecież, że nie ma ochoty poznać nas ze swoimi znajomymi, a już na pewno nie z księciem.

– Co do tego, masz rację – zgodził się Harry – ale jeżeli mój wyjazd na wystawę koni nie dojdzie do skutku, to ją uduszę.

– Najlepiej nie szykuj się na ten wyjazd, aby nie spotkało cię rozczarowanie – radziła Nerissa, znikając w kuchennych drzwiach. – Gdy wróciła z kawą, uprzedziła jego słowa: – Cokolwiek się stanie, ja nie mogę jechać. Musisz o tym wiedzieć.

– Dlaczego – zapytał Harry w najwyższym zdumieniu.

– Bo nie mam co na siebie włożyć, a nawet, jeśli wydam część pieniędzy od Delfiny, to w tej okolicy znajdę jedynie stroje, w których na wytwornych przyjęciach księcia będę wyglądała jak chłopka.

Harry był skonsternowany.

– Czy naprawdę chcesz się wycofać?

– Będę musiała tak postąpić.

– Ale przecież możesz kupić coś za pieniądze od Delfiny.

Nerissa uśmiechnęła się.

– Jest tyle ważniejszych rzeczy, które chciałabym kupić.

– Na przykład jakich? – zapytał żartobliwie Harry.

– Po pierwsze nie jesteś jedyną osobą na świecie, która lubi mknąć jak wiatr – odparła Nerissa – a odkąd koń ojca zestarzał się tak, że zaledwie potrafi unieść własny grzbiet, jestem zdana na własne nogi.

Harry postawił filiżankę i spojrzał na nią przeciągle.

– Och, Nerisso, tak mi przykro! Nawet nie zauważyłem, jaki ze mnie paskudny samolub.

– Nie skarżę się – zapewniła prędko Nerissa – a niektórzy farmerzy w swej uprzejmości pożyczali mi w sezonie polowań konie, o ile sami ich nie potrzebowali. Właściwie mogłabym mieć do dyspozycji całą stajnię, gdybym nie musiała zamykać drzwi na cztery spusty.

– Dlaczego? – zaniepokoił się Harry.

Nerissa usiadła na krześle naprzeciwko.

– Pamiętasz Jake’a Bridgemana?

– Tak, oczywiście. Mieszka przy głównej drodze, ma stajnię koni pocztowych.

– No więc pewnego razu odwiedził tatę, a napotkawszy mnie, zaproponował, abym korzystała z jego stajni, ilekroć mam na to ochotę.

Nerissa nie musiała mówić dalej, gdyż Harry zawołał ze złością:

– Przeklęty impertynent! Czy chcesz przez to powiedzieć, że był dla ciebie niemiły?

– Nie, raczej zbyt miły, więc byłam zmuszona zapewnić go, że już nie mam ochoty jeździć konno.

– Nikt nie powinien cię tak traktować – stwierdził Harry. – Jeśli on nadal będzie ci się naprzykrzać, to odrąbię mu głowę!

– Znalazłam na niego sposób. Gdy tylko widzę, jak podjeżdża pod dom, zamykam drzwi na skobel i nie reaguję, choćby walił w nie pięściami. Oczywiście tato w swoim gabinecie nic nie słyszy, a poza poczciwą panią Cosnet, która przychodzi rano, nie mamy żadnych służących, więc musi odjechać z niczym…

Harry był rozbawiony. Potem zapytał:

– Ale nie powinno było do tego dojść. Oczywiście, najdroższa, jeżeli pragniesz mieć konia, to poszukam coś dla ciebie.

– Nie zamierzam płacić za konia tyle, ile ty. Chcę zwykłego, młodego wierzchowca, na którym będę mogła jeździć po polach. Czasami bardzo brakuje mi tej rozrywki.

– Oczywiście – zgodził się Harry współczująco – ale obiecuję, że gdy przyjadę do domu, będziemy na zmianę jeździli na moim koniu. Przepraszam, że nie zauważyłem, jak smutne jest twoje życie.

Nerissa cicho krzyknęła.

– To nieprawda. – Wcale nie jest mi smutno! Jestem tu bardzo szczęśliwa z tatą, zwłaszcza, że teraz będę mogła wynajmować panią Cosnet trzy, może nawet cztery razy w tygodniu, a nie jak dotychczas dwa. Tata zaś będzie miał nie tylko o wiele lepsze wyżywienie, ale i od czasu do czasu kieliszek bordo do obiadu. Wiesz, jak bardzo je lubi, a jeśli nie liczyć wczorajszego wieczoru, nie pił go od lat.

– Wczoraj przed snem myślałem, że Delfina powinna coś dla ciebie zrobić. W końcu masz prawie dziewiętnaście lat, a gdyby żyła mama, to z pewnością coś by wymyśliła, żebyś jeździła na bale i otrzymywała zaproszenia na przyjęcia, gdzie spotkałabyś rówieśników.

Nerissa roześmiała się.

– Mówisz jak stara swatka, bo o to chyba w końcu chodzi, prawda? Uważasz, że powinnam już wyjść za mąż!

– Sądzę, że powinnaś mieć szansę – odparł Harry – a jaki masz wybór w tym zapomnianym przez Boga i ludzi ustroniu?

Nerissa obeszła stół i zarzuciła mu ręce na szyję.

– Kocham cię – zapewniła – i nie chcę, abyś się o mnie martwił. – Pomóż mi tylko znaleźć jakiegoś niedrogiego konia, a będę najszczęśliwszą osobą na świecie!

– Postaram się – obiecał Harry – ale wciąż nalegam, abyś pojechała ze mną do Lyn.

Nerissa zastanawiała się, jak wykorzystać skromną zawartość swej szafy albo przerobić staromodne kreacje matki, zbyt poważne dla tak młodziutkiej osóbki jak ona. Wtedy właśnie przybył posłaniec w liberii markiza Sare. Przyniósł liścik od Delfiny, zapewne powiadamiający o wycofaniu zaproszenia do Lyn.

Zamiast spodziewanych, niemiłych wiadomości, Nerissa przeczytała:

Musimy robić dobrą minę do złej gry, gdyż książę jest zdecydowany zaprosić Was wszystkich. Wobec tego muszę Cię zaopatrzyć w stroje.

Jutro rano jadę do Londynu i przyślę ci kufer sukni, które odłożyłam dla biednych lub do wyrzucenia. Jestem pewna, że uda ci się przerobić je tak, aby wyglądały lepiej niż ta stara szmata, w której wystąpiłaś wczoraj.

Przekaż Harry’emu, że musi zachowywać się przyzwoicie i upewnij się, że nie popełni niedyskrecji wobec księcia, bo inaczej gorzko tego pożałuje!

Delfina

– Wciąż jest na nas bardzo rozgniewana – pomyślała – ale nic na to nie poradzimy, a przynajmniej Harry ucieszy się, że książę wciąż ma zamiar nas gościć.

Zauważyła, że została potraktowana jak mała żebraczka, lecz gdy przywieziono kufer, nie mogła pohamować kobiecego podniecenia. Od lat nie dostała nowej sukienki, a gdy podniosła okrągłe, skórzane wieko i zobaczyła zawartość kufra, humor znacznie jej się poprawił. Teraz nawet Delfina nie była w stanie go popsuć.