– Już to zrobiłam – skłamała. To ona dbała o dom, a co za tym idzie, również o trawnik.
– Czy twoja córka dostała dzisiaj list od mojego chłopaka? Tita mi tak powiedziała. Czekałem, aż Billie wspomni coś podczas lunchu, a tu nic. Może Tita się pomyliła.
– Nie wiem, Seth. Później ją zapytam.
Cholerna Billie. I Tita też. Agnes zwolniłaby ją natychmiast, gdyby tylko mogła. Ta kobieta zbyt dużo wie.
– Billie świetnie wygląda – zaczęła. – Nie sądzisz? Zdaniem doktora War – da jest już zupełnie zdrowa. – Agnes uparcie patrzyła mu w oczy. – Trochę się o nią martwiłam w czasie ciąży. – Czekała teraz na jego pytanie. Znacząco zawiesiła głos.
– A teraz? – burknął niecierpliwie. – Jak bardzo martwisz się o nią teraz? – Co za baba, lubi gierki tak samo jak on.
– Wcale. Nie mam żadnych ku temu powodów. Natura sama o wszystko zadba, zawsze to powtarzam. Spójrz na nią. To już nie ta sama dziewczyna, która przyjechała do Sunbridge. Zmieniła się, dojrzała. Jest bardziej kobieca, jeśli wiesz, o co mi chodzi.
– No pewnie, że wiem – potwierdził z kwaśną miną. – Sam o tym myślałem. Co prawda nie znałem jej wcześniej, ale teraz prawie rozumiem, dlaczego mój syn się z nią ożenił.
Agnes puściła niewybredny komplement mimo uszu:
– Dziecko rozwija się prawidłowo, choć to wcześniak. Dużo je i śpi. Niania jest bardzo zadowolona. To dobrze, że Billie nie musi marnować energii na opiekę nad dzieckiem. A mała Maggie jest jedyna w swoim rodzaju.
– Bądź co bądź, nazywa się Coleman, może nie? – mruknął Seth.
– Moss nie uwierzy własnym oczom, kiedy zobaczy, jak macierzyństwo odmieniło Billie. Powinni się spotkać. Wiesz, Gwiazdka to była farsa. Nie chcę, żeby Moss pamiętał Billie taką, jak wtedy. Szkoda, że nie widzi jej teraz. – Agnes dopiła resztkę burbona. Zanim skończą tę rozmowę, zapewne weźmie sobie dolewkę.
– No, Aggie, daj mi jeszcze. Co to szkodzi? Ty też się ze mną napijesz. Czy miałabyś sumienie pić sama?
„Aggie”. Powiedział to z uczuciem, słyszała wyraźnie.
– No dobrze, ale jeśli powiesz lekarzowi, wyprę się wszystkiego.
Seth puścił do niej oko i wypuścił kłąb dymu z ust. Lubił, kiedy go słuchała. Zabawne, że już nie dba o jego zdrowie.
Kiedy podała mu szklankę, wyjął cygaro z ust. W zadumie spoglądał na bursztynowy płyn. Agnes wstrzymała oddech. Znała go na wylot, wiedziała, co powie, zanim otworzył usta. Koniec końców uważał jej pomysły za swoje.
– Słuchaj, Aggie, myślisz że mała da radę pojechać na Hawaje? Wiesz, minęły dopiero trzy miesiące. Jessica potrzebowała więcej czasu.
– Billie ma w sobie silną, wiejską krew. Po ojcu – wyjaśniła pośpiesznie. – Jestem pewna, że może jechać. Zresztą, zapytamy i ją, i lekarza. Seth, to wspaniały pomysł. Jeśli to załatwisz, Billie będzie twoją dłużniczką do końca życia. A załatwisz to, prawda? – zapytała niespokojnie.
– Dla mojego chłopaka zrobię wszystko. Dla Billie też – dodał po namyśle. Agnes zrozumiała. Oboje podnieśli szklanki.
– Za co wypijemy? – zapytał Coleman.
Agnes udawała, że szuka odpowiedniego toastu.
– Może: „za miłość?”
Mało brakowało, a Seth zadławiłby się cygarem.
– Za miłość!
– Za miłość! – Wypiła do dna.
Przez jedną szaloną chwilę chciała, żeby Seth cisnął szklanką o kominek, wtedy zrobiłaby to samo. Zamiast tego odstawiła naczynie na stolik.
– Ile czasu potrzebujesz, żeby wszystko załatwić?
Seth uśmiechnął się na myśl o bilecie lotniczym w szufladzie biurka. – Pięć dni. Zabierz ją po zakupy. Kupcie coś frywolnego, Aggie. Moss lubi takie rzeczy.
Agnes nie chciała zadawać tego pytania, przemogła się jednak:
– Ile możemy wydać?
– Tyle, ile będzie trzeba.
Pokiwała głową. Jedwab i satyna. Prześwitujące koszule nocne, jedwabna bielizna. Koronkowe majteczki. Śmiała suknia z głębokim dekoltem na tańce. W klubie oficerskim na pewno organizują dansingi. Oficerowie lubią mieć wszystko co najlepsze. Francuskie perfumy. Dyskretny zapach robi olbrzymie wrażenie na Mossie. Billie będzie wniebowzięta.
– Nie bądź skąpa. Zacznijcie jutro, żeby był czas na ewentualne przeróbki.
– Tak jest, zaraz po śniadaniu – zapewniła go. – No, czas na mnie. Zajrzę do Maggie i powiem „dobranoc” Jessice. Potem wstąpię do Billie i przekażę jej tę wiadomość… chyba że sam chcesz jej powiedzieć?
– Ty to zrób. Jesteś jej matką. Idę spać. Jutro wybieram się na przejażdżkę. Stara Nessie za mną tęskni. Masz pięć dni, Aggie, i mała ma być gotowa.
– Będzie. I Seth, ani kropelki więcej. Dzisiaj po raz ostatni złamaliśmy zasady. Naprawdę powinieneś bardziej o siebie dbać.
W odpowiedzi mruknął coś niezrozumiale. Dopiero później, kiedy o tym myślała, wydało się jej, że powiedział „dopóki znowu czegoś nie zechcesz”. Prychnęła ze złością.
W wydaniu Agnes mówienie „dobranoc” Jessice polegało na niedbałym machnięciu ręką, kiedy przechodziła obok jej sypialni. Przy drzwiach pokoju dziecinnego przyłożyła palec do ust na znak, że rozumie, iż mała Maggie śpi. Seth nie musi o wszystkim wiedzieć. Zapukała do drzwi Billie i weszła, nie czekając na zaproszenie. Córka siedziała przy biureczku z drzewa wiśniowego.
– Billie, czy mogę z tobą porozmawiać?
– Oczywiście, mamo. Czy coś się stało? Coś złego?
– Nie, wręcz przeciwnie. Mam dla ciebie wspaniałą niespodziankę, Seth właśnie mi to powiedział. Dosłownie przed chwilą i od razu do ciebie przybiegłam. Pojedziesz na Hawaje, do Mossa. Czy to nie cudownie? Nie pytaj, jak Seth to załatwił. Za pięć dni zobaczysz Mossa. Jutro jedziemy po zakupy!
Billie zerwała się na równe nogi.
– Naprawdę? Nie mogę w to uwierzyć. Czy Moss już wie? Jak? Kiedy? Pięć dni. Ojej, mamo, a co z Maggie? Chyba nie zdążę w pięć dni. Och, jak to dobrze, że jestem już zdrowa. Wszystko będzie dobrze, prawda?
Agnes promieniała:
– Drogie dziecko, nie martw się o nic. Seth nie rzuca słów na wiatr, kiedy mówi, że ma wysoko postawionych przyjaciół. Powinnaś być mu wdzięczna, że wszystko za ciebie załatwi. Sprawisz Mossowi miłą niespodziankę. Nie zawracaj sobie głowy Maggie. Ma niańką. Nie zapominaj, że jesteś teraz jedną z Colemanów. Możesz robić, co chcesz. Ja wszystkiego dopilnuję podczas twojej nieobecności. Musisz koniecznie zabrać zdjęcia małej. I pomyśl, co kupimy, żebyś zrobiła na Mossie odpowiednie wrażenie. Musimy ci znaleźć jakieś zmysłowe perfumy, wtedy straci dla ciebie głowę. – Agnes paplała bezmyślnie. W głowie miała tylko jedno: ile rzeczy kupi sobie, i jaki też będzie ostateczny wynik hawajskiej wyprawy.
– Mamo, czy Moss wie, że przyjeżdżam? – zapytała podekscytowana Billie.
– Nie wiem. Seth na pewno go zawiadomi w najbliższym czasie. Moss musi się dowiedzieć, żeby załatwić sobie przepustki. Chcemy, żebyście spędzili upojny czas. Seth się wszystkim zajmie. Skończ ten list i do łóżka. Jutro wyruszamy zaraz po śniadaniu. Dowiedz się, czy Jessica czegoś nie potrzebuje. Dobranoc, Billie. – Agnes musnęła suchymi ustami jej skroń.
Kiedy zamknęły się za nią drzwi, Billie zwinęła się w kłębek na łóżku. Tuliła do siebie poduszkę. W oczach miała łzy radości. Jaki ten Seth jest dobry, jaki hojny. Po raz pierwszy w swoim krótkim życiu uświadomiła sobie, czego mogą dokonać pieniądze i władza. Będzie jak w bajce. Drugi miesiąc miodowy. Na Hawajach. Nie zaśnie teraz na pewno. Mocniej objęła poduszkę. Nowe ciuchy. Jeśli o nią chodzi, w towarzystwie Mossa za całą odzież wystarczyłby jej ręcznik. Jak długo? Matka nie powiedziała, ile potrwa jej wizyta. To bez znaczenia. Wykorzysta każdą sekundę. Zmysłowe perfumy i ręcznik. Z uśmiechem otarła łzy brzegiem prześcieradła. Zobaczy się z mężem. Nigdy w życiu nie była równie szczęśliwa.
Nadal nie posiadała się z radości, kiedy szła do pokoju dziecinnego. Lekko zapukała i zajrzała do środka. Niańka w białym wykrochmalonym fartuchu uniosła palec do ust. Billie skinęła głową i na palcach podeszła do kołyski, w której kiedyś leżeli Moss i Amelia. Maggie spała. Ssała kciuk.
Nagle matka zapragnęła przytulić ją do siebie:
– Pani Coleman, zna pani zasady – szepnęła surowo niańka. – Nie budzimy małej. Chce pani, żeby dostała kolki albo rozwolnienia? – Choć sroga, nie była opryskliwa. W głębi duszy współczuła młodym bogatym matkom. Nawet nie wiedzą, ile tracą, powierzając dzieci opiece innych.
– Czy mogłybyśmy porozmawiać, pani Jenkins? – poprosiła Billie szeptem. Siwowłosa kobieta wyszła z nią na korytarz. Jako dobra niańka, zostawiła drzwi otwarte.
Billie szybko wytłumaczyła całą sytuację. Niańka nie wahała się z odpowiedzią:
– Pani Coleman, proszę jechać do męża. Jemu jest pani bardziej potrzebna niż Maggie. Temu maluszkowi wystarczy ciepło, troskliwa opieka i miłość i to wszystko dostaje ode mnie. A mąż potrzebuje pani. Maggie nic się nie stanie. Niańczę dzieci od trzydziestu lat. Wychowałam Amelię i pani męża. Moss na pewno chce, żeby pani przyjechała.
– Chodzi o to, że jestem jej mamą, pani Jenkins. Powinnam przy niej być karmić ją i zmieniać pieluszki, kołysać do snu. Proszę mnie źle nie zrozumieć: chcę jechać, ale jestem w rozterce. Moje miejsce jest przy moim mężu. Pani ma rację, Maggie nie sprawia różnicy, kto ją tuli i karmi, ale mnie tak.
Niania podeszła z nią do drzwi jej pokoju i pocieszająco poklepała po ramieniu:
– Proszę mi zaufać, pani Coleman. Będę się troszczyła o Maggie jakby była moim dzieckiem.
Billie bez słowa odprowadzała ją wzrokiem.
Zanim poszła do łóżka, zajrzała jeszcze do teściowej. Jessica spała smacznie, choć paliło się światło. Billie zdjęła jej okulary i położyła na nocnym stoliku, obok powieści kryminalnej. Zgasiła lampę i na palcach wyszła z pokoju. Jutro przywiezie Jessice nowe książki. I może kupi jej cukierki? Teściowa uwielbiała słodycze. Szkoda, że nie może podzielić się z nią dobrą nowiną. Ostatnimi czasy dawna pani na Sunbridge dowiadywała się o wszystkim ostatnia.
"Żona Mossa" отзывы
Отзывы читателей о книге "Żona Mossa". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Żona Mossa" друзьям в соцсетях.