Przesłuchanie zaczęło się przy kolacji następnego dnia.
– Jak wygląda? Czy jest zdrowy? Dokąd go teraz wysłano? Dlaczego nie zostałaś dłużej? Nie mów tylko, że wróciłaś z powodu Maggie?
Billie odważnie wytrzymała spojrzenie teścia:
– Tak, Moss jest zdrowy. Wygląda bardzo dobrze. Nie wiem, dokąd go wysłano, dowództwo marynarki wojennej nie raczyło mnie o tym poinformować. Jest z nim Thad i inni przyjaciele.
– Co robiliście, kiedy miał wolne? Dziewczyno, nie rozumiesz, że chcę wiedzieć wszystko o moim synu?
Billie przekroiła pieczonego kartofla na pół, wybrała miąższ łyżeczką i zmieszała z odrobiną kwaśnej śmietany. Nie dlatego, żeby była głodna, po prostu musiała czymś zająć ręce.
– Dużo rozmawialiśmy o Maggie. Spacerowaliśmy po plaży. Kąpaliśmy się wczesnym rankiem i późnym wieczorem. Kiedy Mossa zatrzymano w bazie na dłużej, Thad Kingsley zabrał mnie na wycieczkę po wyspie. Wcale nie spędziłam z Mossem wiele czasu. Właściwie to były raczej godziny niż całe dnie, w sumie pewnie mniej niż tydzień.
Agnes bezwiednie kruszyła kromkę chleba na drobne kawałeczki. Po raz pierwszy słyszała taką zawziętość w głosie córki. Ukradkiem zerknęła na Setha.
Ten mierzył synową piorunującym wzrokiem:
– A dlaczego to Kingsley pokazywał ci wyspę? Czemu nie Moss? Znając go, nie lubi takiego pieprzenia w bambus, ale byłaś tam po raz pierwszy. On i ten Kingsley bardzo się przyjaźnią?
– Mówiłam już, Mossa zatrzymano w bazie. Thad okazał się tak uprzejmy, że zaproponował mi wspólną przejażdżkę. Jest bardzo miły. To najlepszy przyjaciel Mossa.
– Jak się udało barbecue?
– Wspaniale. Przyszli wszyscy zaproszeni; oficerowie z żonami i cywile, którzy pracują w bazie. Moss obiecał wysłać ci film, żebyś go tutaj wywołał. Jego kolega robił zdjęcia. Przyjęcie trwało do trzeciej nad ranem. Resztki zabrano do kantyny. Jak twierdził Thad, zapewne zrobią z nich potrawkę.
– Wysłał list? Prosił, żebyś mi coś przekazała? – dopytywał się Seth. Billie patrzyła mu prosto w oczy. Widziała w nich niecierpliwość i nadzieję.
– Miałam przekazać, że bardzo was kocha, i że tobie dedykuje następny japoński samolot, który zestrzeli.
Agnes odłożyła widelec, uniosła szklankę z wodą. Odnalazła wzrok Billie. Z aprobatą skinęła głową, słysząc ostatnie kłamstwo. Kiedy Seth uśmiechnął się zadowolony, Billie niemal niezauważalnie podniosła głowę.
Zaraz potem przeprosiła teścia i matkę i odeszła od stołu. Postanowiła zajrzeć do Jessiki. Krótka wizyta po lunchu właściwie się nie liczyła. Billie była przerażona zmianami, jakie zaszły w teściowej w czasie jej nieobecności. Kiepsko było z nią. To określenie najlepiej pasowało do jej stanu. Mimo braku doświadczenia, Billie wiedziała, że Jessica umiera. W zapadłych, smutnych oczach malowała się pustka, niewyraźne słowa nie zawsze miały sens. Billie bolało serce, kiedy na to patrzyła.
Jessica drzemała. W dłoni ściskała różaniec. Modlitwa dawała jej ukojenie, choć czasami zapominała słów. On wie, co chce powiedzieć, o czym myśli. On zrozumie.
Billie stanęła przy oknie. Stary dąb o konarach wykręconych artretyzmem wyciągał ku nim ramiona. Jest starszy niż Jessica i przeżyje ją o wiele lat. Jeszcze długo będzie dawał cień w lecie i drewno w zimie. Czegóż więcej można wymagać od drzewa? A czego oczekiwano od drobnej istoty w bawełnianej koszuli nocnej? Niczego. Jej życie dobiegało końca. Agnes i Seth zaglądali do niej z poczucia obowiązku. Na wyraźną prośbę Billie niania codziennie przynosiła jej wnuczkę.
Jessica się obudziła. Powitała synową uśmiechem:
– Jak się masz, Billie? Czyżbym znowu zasnęła? Ostatnio ciągle drzemię. Wybacz, kochanie. Proszę, usiądź i opowiedz mi o podróży. Czy mogłabyś zacząć od samego początku? Obawiam się, że zapomniałam wszystkiego, co mi opowiadałaś wcześniej. Aha, Billie, czy wysłałaś mój list do Amelii?
– Tak, zaraz po lunchu. Ułóż się wygodnie, a ja opowiem ci o wszystkim ze szczegółami, nawet o kwiatach plumerii. – Przysunęła sobie wysokie krzesło. Mówiła i mówiła. Po godzinie Jessica zamknęła oczy. Billie opowiadała jeszcze przez chwilę, później zaś, zadowolona, że babcia Maggie smacznie śpi, na palcach obeszła pokój i zgasiła wszystkie lampy, z wyjątkiem malutkiej na nocnym stoliku. Pochyliła się nad teściową i pocałowała ją w pomarszczony, suchy policzek.
Idąc do swego pokoju, myślała o liście do Amelii, który dołączyła do listu Jessiki. Na pierwszych trzech stronach opisywała nowinki z Sunbridge i wieści o Mossie, zanim zebrała się na odwagę i bez owijania w bawełnę stwierdziła, że jej zdaniem Jessica umiera. „Jeśli to tylko możliwe”, napisała „postaraj się wrócić do domu. Rozumiem, że wojna bardzo komplikuje sytuację, ale gdyby zaszła taka potrzeba, twój ojciec na pewno ci pomoże”. Podpisała po prostu „Billie”.
Jeszcze nie obudziła się do końca, a już wiedziała, że coś jest z nią nie w porządku. Był wczesny ranek. Równo miesiąc temu wróciła z Hawajów. Dopiero po dwóch minutach dotarło do niej, co się dzieje: będzie wymiotować. Wyskoczyła z łóżka i w rekordowym czasie dopadła łazienki. Zaciskała na muszli klozetowej palce białe jak porcelana, której dotykały.
Agnes i Seth zmierzali do jadalni na wczesne śniadanie. Usłyszawszy odgłosy dobiegające z pokoju Billie, popatrzyli na siebie porozumiewawczo, ale nie zwolnili kroku.
Billie spojrzała w lustro. Jej skóra przybrała intrygujący odcień starej pieczarki. Wróciła do łóżka. Nie potrzebowała kalendarza, by się upewnić. Jest w ciąży. Gdzieś w głębi duszy wiedziała o tym od dawna. Prawdopodobnie stało się to tamtego dnia, gdy Moss spóźnił się do bazy.
Ukryła twarz w poduszce i zaniosła się szlochem. Kolejne osiem miesięcy cierpień.
– Och, Moss – jęknęła.
Dopiero dużo później podjęła pierwszą próbę wstania. Kręciło jej się w głowie. Głośno przełknęła ślinę i podźwignęła się z łóżka. Po kąpieli i prysznicu poczuła się dużo lepiej. Może herbata i tost nie spowodują rewolucji w żołądku. Potem umówi się na wizytę u lekarza. Będzie zły, że go nie posłuchała. Teraz żałowała, że nie była bardziej ostrożna.
Zeszła na dół. Tam czekała na nią matka. Nie było z nią Setha, co wydawało się dziwne, ponieważ zazwyczaj trzymali się razem jak papużki nierozłączki.
– Gdzie Seth? – odezwała się Billie.
– Jeździ konno. Dlaczego pytasz? – zainteresowała się Agnes.
– Tak sobie. Mamo, napijesz się ze mną herbaty? Chciałabym zamienić z tobą kilka słów. Pod warunkiem, oczywiście, że nie jesteś bardzo zajęta.
– Ojejej, wstałyśmy lewą nogą, co, Billie? Czy masz jakieś problemy? Może mogłabym ci jakoś pomóc?
Ciepłe słowa sprawiły, że Billie po raz pierwszy od dawna poczuła więź łączącą ją z matką. Ostatnio bardzo się od siebie oddaliły. Dokładnie mówiąc, odkąd poznała Mossa.
Herbata była gorąca i aromatyczna. Agnes wsypała łyżeczkę cukru do swojej filiżanki i czekała cierpliwie.
– Mamo, chodzi o Jessicę. Zapewne wiesz, że nie zostało jej dużo czasu. Czy poprosisz Setha, żeby spróbował ściągnąć Amelię do domu? Napisałam do niej, ale nie otrzymałam odpowiedzi. Nie wiadomo, czy w ogóle dostała mój list, może dotrze do niej za miesiąc albo jeszcze później, a Jessica nie ma tyle czasu. Seth ma potężnych przyjaciół. Byłoby okropne, gdyby Amelia nie dotarła na czas.
Słowa córki kompletnie zbiły Agnes z tropu. Nie tego się spodziewała, nie to chciała usłyszeć. Billie przesadza, z Jessicą chyba nie jest aż tak źle. Seth w każdym razie nie przejmował się zbytnio jej stanem.
– Kochanie – odparła – Jessica niedomaga, ale to nie znaczy, że umiera. Lekarz nie podziela twego niepokoju. Przyznaję, pogorszyło się jej, gdy wyjechałaś, ale teraz już wraca do siebie. Jeśli zrobię to, o co mnie prosisz, Seth uzna, że wtrącamy się w nie swoje sprawy. Wcale nam nie podziękuje, zapewniam cię.
Billie znieruchomiała.
– A więc nie porozmawiasz z nim? – A gdy matka potwierdziła ruchem głowy, zadecydowała: – W takim razie ja to zrobię.
– Billie, czy ty masz pojęcie, o czym mówisz? Trwa wojna. Anglia to beczka prochu, może lada dzień wybuchnąć. Wątpię, by komukolwiek udało się stamtąd wyjechać do Stanów.
– Musimy spróbować. Nie zależy ci na tym, mamo?
– Oczywiście, że mi zależy, jednak żądasz rzeczy niemożliwych. Nawet wysoko postawieni przyjaciele Setha tu nie pomogą.
– Dlaczego nie? Pomogli mu przecież wysłać samolot Czerwonego Krzyża na Hawaje, zapomniałaś o tym? – stwierdziła Billie z goryczą. – Ja mówię o czymś nieco poważniejszym i odrobiną ważniejszym, nie sądzisz? To kwestia tego, czy Jessica zobaczy córkę przed śmiercią.
– Dobrze, Billie. Porozmawiam z Sethem. Ale już teraz mówię ci, że niczego nie załatwi. Tam toczy się wojna.
– Jeśli ktoś w końcu czegoś nie zrobi, wojna wybuchnie także tutaj – zdenerwowała się Billie. – Wybacz, mamo. Muszę do kogoś zadzwonić, a później poczytam Jessice na głos. I wiesz, korona chyba nie spadłaby ci z głowy, gdybyś spędzała z nią więcej czasu i wkładała w to więcej serca. Myślałam, że teraz, gdy jesteś panią na Sunbridge… och, nieważne. Później porozmawiamy.
Coś takiego, mała Billie stawia żądania! Nie przypuszczała, że dożyje takiego dnia. Agnes machinalnie stukała łyżeczką w filiżankę. Niby mimochodem sprowadzi rozmowę na temat Amelii i zobaczy, jak Seth zareaguje i co z tego wyniknie. Jessica nie umiera. Ale czy na pewno? Mężczyźni rzadko zauważają rzeczy oczywiste. Zanim porozmawia z Sethem, sama się o tym przekona.
Billie obserwowała matkę przez cały dzień. Agnes odwiedziła Jessicę, na co ta zareagowała wielkim ożywieniem. Wydawała się pogodna i świadoma, co się wokół dzieje. Dopiero po wyjściu gościa bezwładnie opadła na poduszki.
Billie znalazła się przy niej w mgnieniu oka.
– Jess, wszystko w porządku? Wezwać lekarza? Leż spokojnie, zaraz podam ci lekarstwo. Dlaczego? Dlaczego tak marnujesz siły?
"Żona Mossa" отзывы
Отзывы читателей о книге "Żona Mossa". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Żona Mossa" друзьям в соцсетях.