– Częściowo spada on także na moje barki. Jak mogę pisać do Mossa i o tym nie wspomnieć? To okropne. Rozumiem Setha, co nie zmienia faktu, iż uważam, że to okropne. Moss powinien się dowiedzieć.
– Rzeczywiście, to cię stawia w trudnej sytuacji. Później porozmawiam z Sethem. Jak już mówiłam, teraz jest w szoku. Być może jutro zobaczy wiele spraw w innym świetle.
– Mam taką nadzieję. Nie będę okłamywała Mossa, nie będę stosowała uników. Mój Boże, przecież Jessica jest… była jego matką. Wiesz, o co mi chodzi.
– Kończ czekoladę i idź spać, Billie. Późno już, a jutro będzie ciężki dzień.
Agnes jeszcze długo siedziała przy kuchennym stole. Wypiła mnóstwo filiżanek kawy, aż został jej w ustach gorzki posmak. Billie ani słowem nie wspomniała o ciąży. Jak długo ma zamiar trzymać to w tajemnicy? Z wyliczeń Agnes wynikało, że mogła być już nawet w trzecim miesiącu. Dziecko urodzi się więc w lutym. Pobladła. W lutym wypadają pierwsze urodziny Maggie. Nawet dla zdrowej, silnej kobiety, która dobrze zniosła pierwszą ciążę, byłoby to wyczerpujące. A Billie miała poważne komplikacje przy pierwszym dziecku. Agnes dopiła kawę do końca, jakby wraz z płynem chciała się pozbyć poczucia winy. Co się stało, to się nie odstanie. Oby Billie jak najszybciej podzieliła się z nimi radosną nowiną. Sethowi od razu poprawi się humor.
Na skromnym nabożeństwie stawiła się chyba połowa mieszkańców Teksasu, natomiast druga połowa przysłała kwiaty i telegramy z kondolencjami. Billie nie miała chwili odpoczynku, gdy biegała od drzwi wejściowych do telefonu.
Do tej pory nigdy nie uświadamiała sobie, że śmierć jest czymś ostatecznym. Gdy umierał jej ojciec i dziadkowie, była zbyt mała, by zdawać sobie z tego sprawę. Jessica była dla niej drugą matką, bardziej troskliwą i wyrozumiałą niż Agnes, i Billie pokochała ją z całego serca. Wolałaby zaszyć się gdzieś w kącie i płakać, gdy tymczasem musiała otwierać drzwi i odbierać telefony.
Jessica, w jasnoniebieskiej sukience i pantoflach, leżała w wielkiej brązowej trumnie w salonie. Ten, kto ją czesał, zrobił przedziałek z niewłaściwej strony. Prawdopodobnie tylko Billie to zauważyła. Agnes uważała pogrzeb w domu i wystawianie otwartej trumny na widok publiczny za pomysł archaiczny i pogański. W Filadelfii takie sprawy załatwiano bardziej dyskretnie. No i od czego są domy pogrzebowe?
Jessicę pochowano na słonecznej łące na wzgórzu. W ostatniej drodze towarzyszyli jej głównie obcy ludzie. Billie nie przypuszczała, że uczestniczenie w ceremonii tak bardzo ją zmęczy. Żałobnicy, głównie wspólnicy i przyjaciele Setha, przybyli, by okazać mu szacunek. Ludzi, którzy znali i cenili Jessicę, było niewielu. Billie otarła łzy i położyła na trumnie białą różę z ogrodu teściowej. Biedna Jessica. Taka samotna. Powinni tu być Moss i Amelia, jej dzieci, jej ciało i krew. Mała Maggie także powinna tu być, ale Seth i Agnes zaprotestowali jednogłośnie, gdy Billie wysunęła tę propozycję.
Seth wystąpił naprzód. Siwe włosy miał gładko przyczesane, okazując szacunek w ręku trzymał kapelusz, którego nigdy prawie nie zdejmował z głowy. Oparł się na lasce ze srebrną rączką i zadudnił potężnym głosem:
– Jessica Riley Coleman była wspaniałą kobietą. Chowamy ją w Sunbridge, bo tu był jej dom i tu jest jej miejsce. Jess zawsze wiedziała, czego się od niej oczekuje. Była dobrą żoną i kochającą matką. Dała mi wspaniałego syna. I córkę – dodał po chwili namysłu. – Żegnamy ją, lecz nigdy o niej nie zapomnimy.
W tej krótkiej, szybkiej mowie podsumował całe życie Jessiki. Następnie włożył na głowę stetsona o szerokim rondzie i poprowadził kondukt w stronę domu, oddalając się od grobu. Colemanowie nie spoglądają w tył. Co się stało, to się nie odstanie. To przeszłość.
Rozdział piętnasty
W dzień po pogrzebie wszystko wróciło do normy. Nieobecność Jessiki przy śniadaniu nie zwróciła niczyjej uwagi, bo przecież od wielu miesięcy jadała w swoim pokoju. Nawet w salonie, w którym spędziła ostatnie godziny w Sunbridge, nie został po niej żaden ślad, ani jeden płatek z setek kwiatów.
Agnes siedziała przy stole i otwierała listy dostarczone ranną pocztą. Ciemne włosy upinała teraz w surowy kok, tylko kilka artystycznie rozburzonych kosmyków opadało na czoło. Po raz pierwszy Billie dostrzegła ślady siwizny na jej skroniach.
– Jedz szybciej, kochanie – mruknęła Agnes, nie podnosząc głowy. – Mam dzisiaj dużo pracy i potrzebuję stołu.
– Dlaczego otwierasz korespondencję Setha? Czy listy Mossa również czytasz przede mną?
– Billie, co za pytanie! Oczywiście, że nie czytam listów Mossa! Skąd ci to przyszło do głowy?
– Czy pokazujecie mi każdy list Mossa do Setha? – Billie nie dawała za wygraną. – Czy tylko te, które zdaniem Setha mogę zobaczyć? Dlaczego nalegasz, żebym czytała mu moje listy? Czy nie uważacie, że Moss i ja mamy prawo do odrobiny prywatności?
Obie podskoczyły, słysząc głos Setha:
– Colemanowie nie mają przed sobą żadnych tajemnic, dziewczyno. Aggie, co się dzieje z twoją małą? Odkąd wróciła z Hawajów, zachowuje się jakby ją giez ukąsił.
Agnes szybko przeniosła wzrok z córki na mężczyznę, jakby chciała go o czymś poinformować.
– Seth, Billie bardzo przeżyła śmierć Jessiki. Młode mamy są często nadpobudliwe.
Na oczach Billie gniew Setna zniknął, teść wyglądał teraz jak przekłuty balon:
– W porządku, dziewczyno – rzucił wielkodusznie.
Billie nie wierzyła własnym uszom. Dlaczego, co jej wybacza? Przecież zadała tylko kilka pytań.
– Jakie masz plany na dzisiaj? – Agnes znowu zajęła się korespondencją. Oddzielała listy handlowe od kondolencji.
– Chyba wyskoczę do miasta. Mamo, nie potrzebujesz dzisiaj samochodu, prawda? Chciałam sobie kupić kilka drobiazgów.
Agnes już – już miała zwrócić jej uwagę, jak niestosowne jest robienie zakupów w dzień po pogrzebie członka rodziny, ale spojrzała Billie w oczy i wiedziała, że córka kłamie. W każdym razie nie mówi całej prawdy. Agnes bardzo dobrze ją znała.
– Jak myślisz, ile czasu ci to zajmie? Zjesz lunch wmieście? A może chcesz, żebym z tobą pojechała?
– Nie, wrócę na lunch. Przecież mówiłaś, że masz dzisiaj dużo pracy. Nie chcę ci przeszkadzać, mamo.
A więc, wywnioskowała Agnes, rozcinając następną kopertę, Billie jedzie do miasta bez żadnego konkretnego powodu. Wróci na pierwszą, na lunch, i chce jechać sama. Odpowiedź nasuwała się sama: Billie jedzie do doktora War da.
Niecałą godzinę później, gdy tylko samochód zniknął za bramą, Agnes podniosła słuchawkę i zadzwoniła do szpitala.
– Halo? Tu Agnes Ames. Czy może mi pani powiedzieć, o której moja córka ma wizytę? Zupełnie wypadło mi to z głowy… Tak, pani Coleman. Zdaje mi się że coś na ten temat wspominała… o dziesiątej? Tak, dziękuję bardzo. Nie, nie, nie trzeba. Chciałam się tylko upewnić, że wróci na lunch.
Pielęgniarka w recepcji gabinetu doktora Warda powitała Billie serdecznym uśmiechem. Pani Coleman była najlepiej ubraną kobietą w poczekalni, co do tego nie było żadnych wątpliwości. Aż trudno uwierzyć, że elegancka dama w cytrynowej sukience i dziewczyna w luźnym swetrze, która przyszła tu rok temu, to jedna i ta sama osoba. Pani Coleman wypracowała sobie własny styl, którego imitacja kosztowałaby tysiące dolarów. Recepcjonistka westchnęła. Niektórzy mają szczęście!
Billie była kłębkiem nerwów. Wiedziała, że jest w ciąży. Dzisiejsza wizyta miała to tylko potwierdzić.
Po badaniu lekarz wskazał jej krzesło przy biurku. Nie ukrywał niepokoju:
– Sprawiła mi pani zawód, Billie. Naprawdę nie powinna pani była zachodzić ponownie w ciążę, a przynajmniej nie tak szybko. To moja wina, najwyraźniej nie byłem dość przekonywający, uprzedzałem panią po narodzinach Maggie, że może to być niebezpieczne. Billie, pomyślmy o aborcji. Pani ryzykuje własnym zdrowiem.
Nie wiadomo dlaczego zwracał się do niej po imieniu. A może postępowali tak wszyscy lekarze, mający dla pacjentów złe nowiny?
– Dlaczego pan mnie straszy? To chyba nie jest aż tak poważne.
– Owszem. Proszę posłuchać: nie donosiła pani Maggie do końca, bo wywiązało się zatrucie ciążowe. Poród pośladkowy bardzo panią wyczerpał. Rezultatem poprzedniej ciąży jest obsunięcie macicy. Niewykluczone, że nie donosi pani tego dziecka dłużej niż do piątego miesiąca. Poronienia są bardzo niebezpieczne. Istnieje duże ryzyko infekcji i gorączki połogowej. W pani wypadku aborcja byłaby chyba najlepszym wyjściem.
– A jeśli będę ostrożna, nie przybiorę zbyt wiele na wadze i będę dużo leżała, czy to pomoże? – zapytała cicho. Nerwowo zwijała w palcach nitkę z rękawiczki.
Serce Adama Warda wypełniła fala współczucia. Musiała podjąć bardzo trudną decyzję. Jej mąż walczy na wojnie, a teść domaga się wnuka. Biedna kobieta, nie gra w swojej lidze. On sam miał już serdecznie dość Setha Colemana i jego żądań. Gdyby nie świadomość, że stary patriarcha może darować pieniądze innym instytucjom niż szpitalowi, w którym Ward był ordynatorem na oddziale ginekologicznym i położniczym, lekarz dawno kazałby mu iść do diabła. Po policzku Billie spływała pojedyncza łza. Miał ochotę osuszyć ją delikatnie. Jest jeszcze młoda i niedoświadczona, nie oszuka go złudny blask jej wyrafinowanej elegancji.
– Billie, musi pani podjąć trudną decyzję. Serdecznie jednak pani odradzam tę ciążę. Proszę zapomnieć o nakazach religijnych i sytuacji rodzinnej. Stawką jest pani życie. Zaraz wezwę kolegę i porozmawia pani także z nim, zobaczymy, czy się ze mną zgodzi.
– To nie jest konieczne, ufam panu. Ale, jak pan powiedział, to ja mam podjąć decyzję. Muszę to przemyśleć, nie mogę zdecydować od razu.
– Nie ma pani zbyt wiele czasu, Billie. Najwyżej trzy tygodnie.
– Muszę to przemyśleć! Proszę mnie nie poganiać! W tej chwili nie mogę się skoncentrować. Maggie ząbkuje, Jessica umarła, od miesiąca nie dostałam listu od Mossa. Miałabym ukryć coś takiego przed nim? Nie, nie mogłabym. Muszę wiedzieć, co on o tym sądzi. A Seth nigdy mi nie wybaczy. Muszę to przemyśleć!
"Żona Mossa" отзывы
Отзывы читателей о книге "Żona Mossa". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Żona Mossa" друзьям в соцсетях.