– Skoro tak pan mówi… – Freddy posłodził sobie kawę wyjątkowo szczodrze, a podchwyciwszy spojrzenie Gustava, rzucił: – A co będę sobie żałował!
– Tak, domyślam się, że pan nie z tych, co sobie żałują. Freddy ściągnął brwi.
– Co to właściwie miało znaczyć?
– Cóż, ujmę to następująco… Joanna jest bardzo hojną kobietą.
– Ach, słyszał pan koniec naszej rozmowy? Tak, jest bardzo hojna, a z kolei ja – tolerancyjny. Widzi pan, mężczyzna, który poślubia bardzo bogatą kobietę, zawsze czuje się w jakiś sposób gorszy, tak to już jest. Ale robiłem, co mogłem, żeby moja frustracja nigdy nie odbiła się na Joannie.
Gustavo odwrócił wzrok, starając się ukryć wzgardę. Tamten nie tylko wykorzystywał ją, ale jeszcze miał się za szlachetnego, biorąc jej pieniądze! A ty co innego zamierzałeś zrobić, spytał głos w jego głowie. Jakie ty masz prawo oceniać w ten sposób jej byłego męża?
Przypomniał sobie cień politowania pobrzmiewający w głosie Joanny, ilekroć ustępowała Freddy'emu. Przywykła do mężczyzn, którzy potrzebowali jej pieniędzy – a Gustavo był pierwszym z nich…
– Hej, wszystko w porządku? – Freddy klepnął go po ramieniu.
– Tak – odparł z trudem Gustavo. – W porządku. Wstał i wyszedł, wzburzony do głębi. W drodze na piętro spotkał Joannę. Uśmiechnęła się na jego widok.
– Wybacz, że wczoraj tak cię zostawiłam, ale mieliśmy z Freddym wiele spraw do omówienia.
– Oczywiście – wycedził, choć starał się mówić normalnym tonem. – I zajęło wam to całą noc? Podobno miał wyjechać wczoraj wieczorem.
– Tylko tak powiedział, by mnie zmusić do pogadania z nim. Niestety ma zwyczaj mówić to, co jest dla niego w danym momencie wygodne.
– Zdumiewające. Nigdy bym na to nie wpadł.
– O co chodzi, Gustavo?
– O nic, po prostu nie jestem w najlepszym nastroju.
– W takim razie nie wiem, jak przyjmiesz moje wyznanie. Otóż Freddy ogromnie się stęsknił za Billym, więc pozwoliłam sobie… Wiesz, oni naprawdę bardzo się kochają…
Jęknął.
– Przyjedzie do Montegiano? Kiedy?
– Nie wiem. Masz coś przeciw temu?
– A nawet gdybym miał, czy to by coś zmieniło? Uśmiechnęła się bezradnie i pokręciła głową.
– Hej, wy tam!
Obrócili się i tym razem jęknęli oboje.
– Co znowu, Freddy? – spytała Joanna.
– Chyba pora się zbierać, skoro jedziemy do Włoch.
– My? – powtórzył złowieszczym tonem Gustavo.
– My – przyświadczył spokojnie Freddy. – Joanna nie mówiła panu, że mnie zaprosiła?
– Tak, właśnie usłyszałem, że spotka mnie ten zaszczyt – oznajmił lodowato Gustavo.
– Zaszczyt? Miło, że pan tak mówi, ale nie musi pan mnie jakoś specjalnie podejmować, wystarczy mi byle wyrko.
– Mimo wszystko postaram się zapewnić panu coś lepszego. Cóż, w tej sytuacji lecimy do Rzymu razem.
– Świetnie! – Freddy wyciągnął z kieszeni telefon komórkowy. – Zaraz zadzwonię do Billy'ego i mu powiem.
– Lepiej nie dzwoń, niech ma niespodziankę – doradziła Joanna. – Wyobraź sobie, jaką minę zrobi na twój widok.
Freddy rozpromienił się na samą myśl.
– To jest pomysł!
– Dobrze, idę zarezerwować bilety – zdecydowała.
– Koniecznie powiedz mi potem, ile mam ci zwrócić za bilet – rzekł natychmiast Gustavo.
– Tylko weź miejsca w pierwszej klasie! – zawołał za nią Freddy.
– Wezmę takie miejsca, jakie będą – rzuciła przez ramię. – Jakoś sobie poradzisz.
Kiedy zostali tylko we dwóch, zmierzyli się wzrokiem. Gustavo czuł i niechęć, i pewne zakłopotanie, lecz o ile Freddy podzielał to pierwsze, to drugiego raczej nie.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Lecieli do Rzymu pierwszą klasą, mieli wylądować o dziewiętnastej.
– Uprzedziłam Billy'ego, że wracam dziś wieczorem -rzekła Joanna do siedzącego obok niej Gustava. – Oczywiście nie wspomniałam nic o jego ojcu, nie chciałam psuć niespodzianki. Nie masz pojęcia, jak się ucieszy! To jest para dzieciaków, mówię ci. Obawiam się tylko, że gdy Billy zacznie dorastać, Freddy zrobi się dla niego zbyt dziecinny, ale nasz syn pewnie będzie to starannie ukrywał, bo ma złote serce.
– Freddy to prawdziwy szczęściarz… Powiedz mi, czy Billy nigdy nie czuł żalu? Nie winił was za to rozstanie? Nie był zły?
– W taki sposób, jak Renata na ciebie? Nie miał powodu, bo tak naprawdę nikogo z nas nie stracił. Gdy jest z jednym, zawsze ma ciągły kontakt telefoniczny z drugim.
Gustavo westchnął, przypominając sobie scenę w namiocie, gdy chłopiec wymieniał SMS-y z tatą. -Wiem…
– Crystal nadal się nie odzywa?
– Przysłała pocztówkę, że jest w Paryżu i świetnie się bawi, to wszystko.
Ze współczuciem uścisnęła jego dłoń, a on odwzajemnił uścisk, lecz nie mogli sobie pozwolić na nic więcej, gdy po przeciwnej stronie przejścia siedział Freddy.
Na lotnisku Joanna przeszła pierwsza przez kontrolę paszportową, już z dala spostrzegła Carla i Billy'ego, gestem pokazała synowi, że ma spojrzeć za nią, po czym odsunęła się, odsłaniając Freddy'ego. Ułamek sekundy później powietrze rozdarły dwa przeraźliwe wrzaski.
– Tato!
– Billy!
Rzucili się sobie w objęcia, ściskali się, okręcali się dookoła jak para dzieciaków, a ludzie aż przystawali z uśmiechem, widząc tak szalony wybuch radości.
Joanna obróciła się do Gustava i poczuła, jak serce jej się kraje na widok wyrazu jego twarzy. Jemu dziecko nie zgotowało podobnego powitania.
– Renata już śpi – wyjaśnił szybko Carlo. – Laura położyła ją do łóżka, bo mała prawie nie spała wczoraj w nocy, więc…
– Oczywiście – rzekł bezbarwnym głosem Gustavo. -Laura wie, co dla niej najlepsze.
Okazało się, że nie zmieszczą się w piątkę i z bagażami do małego samochodu profesora.
– Wezmę taksówkę – zdecydował Gustavo.
– Jadę z tobą – oznajmiła natychmiast Joanna.
– Mamo, jedź z tatą i ze mną! – zawołał Billy. – Będzie fajnie, bo znowu razem!
– Jedź z nimi – szepnął Gustavo i oddalił się, nie czekając na odpowiedź.
Joanna spełniła prośbę syna, nie chcąc mu robić przykrości, lecz cała jej dusza wyrywała się do Gustava, który jako jedyny został zupełnie sam. Niestety, chwilowo w żaden sposób nie mogła mu pomóc.
W pałacu czekała ją niespodzianka, gdyż gospodyni oznajmiła, że jej nowy pokój jest już gotowy.
– Nowy pokój?
– Tak, Jego Książęca Mość dzwonił z poleceniem, by komnatę Juliusza Cezara oddać do dyspozycji pana Mantona.
Zaskoczona Joanna poczekała na przybycie Gustava i spytała go o powody tej decyzji.
– Pomyślałem, że on i Billy ucieszą się, mając pokoje obok siebie, a ty na pewno poprzesz ten pomysł. Dostałaś bardzo wygodną sypialnię, nie powinno ci tam niczego brakować.
Rzeczywiście, na widok luksusowej komnaty aż zapierało dech. Freddy nawet gwizdnął, gdy niedługo potem wpadł do Joanny.
– Fajnie tu. I tak daleko ode mnie, jak tylko się da. Nieźle to wykombinował.
– Co ty wygadujesz? Gustavo dał ci pokój przy Billym, by zrobić wam przyjemność.
– Ale dlaczego przeniósł ciebie aż tak daleko?
– Freddy, jeszcze chwila, a stracę cierpliwość – ostrzegła, na co tylko się roześmiał.
– Czyli trafiłem! Zawsze się złościsz, kiedy mam rację.
Joanna nawet nie zdążyła się nad tym wszystkim zastanowić, gdyż opadli ją pracownicy, by zdać jej relację z przebiegu prac. Przez kilka następnych dni prawie nie ruszała się z terenu wykopalisk, lecz pomimo pochłonięcia pracą tęskniła do Gustava, więc trwała w stanie dręczącego zawieszenia. Marzyła o kontynuacji tamtego wieczoru, zepsutego przez przyjazd Freddy'ego, ale cały czas jakoś nie nadarzała się odpowiednia okazja. Sama obecność eksmęża trochę krępowała Joannę, w dodatku Gustavo nie podejmował żadnych prób, by się do niej zbliżyć.
Czasem aż nie była pewna, czy aby nie wyobraziła sobie owej cudownej chwili, pełnej niewypowiedzianej słodyczy, lecz kiedy zdarzyło jej się znienacka zerknąć na Gustava, przyłapywała go na tym, jak na nią patrzył – wyraźnie myśląc o tym, co zaszło między nimi na weselu Etty i jednocześnie walcząc z tym wspomnieniem. W ogóle zachowywał się tak, jakby zupełnie zamknął się w sobie. Nie walczył już nawet o uczucie córki, sprawiał wrażenie pogodzonego z przegraną.
Na domiar złego Renata błyskawicznie zapałała sympatią do ojca Billy'ego i cała trójka stała się nierozłączna. Freddy co prawda nie posiadał takiego talentu do języków jak jego syn, lecz nadrabiał to doskonałym słuchem oraz niespożytą inwencją, wymyślając nowe słowa i wymawiając je z bezbłędną włoską intonacją. Dzieci płakały ze śmiechu. Renata coraz bardziej lubiła też Joannę.
Gustavo starannie unikał wszystkich, czasem nawet nie zjawiał się na wspólnej kolacji, lecz któregoś wieczoru ewidentnie czekał na Joannę, gdyż otworzył drzwi gabinetu, gdy po posiłku szła na górę i zaprosił gestem, by weszła do pokoju.
– Pamiętasz Marię i Pietra Falonich?
– Tak, zaprosiłeś ich kiedyś na obiad, gdy byłam tu poprzednim razem… dwanaście lat temu. Bardzo eleganccy ludzie – ujęła dyplomatycznie, gdyż, choć okazali się całkiem mili, stanowili parę największych snobów, jakich kiedykolwiek spotkała.
– Chcą wydać przyjęcie na twoją cześć.
– Naprawdę? W takim razie moje akcje musiały ostatnio znacznie podskoczyć.
– Stałaś się sławna, a Maria kolekcjonuje znakomitości, jeśli mogę się tak wyrazić, więc nie da mi spokoju, dopóki cię nie przyprowadzę.
– Rozumiem. W takim razie muszę sobie coś kupić, bo to pewnie będzie bardzo wystawne przyjęcie.
– Tak, obowiązują stroje wieczorowe.
– To kiepsko, bo ja fatalnie wyglądam we fraku… Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
– Przepraszam, to miał być żart – wyjaśniła z westchnieniem.
– Cóż, Crystal zawsze uważała mnie za nudziarza. I słusznie.
– Bzdura! Co ona może wiedzieć? – zdenerwowała się Joanna.
– Obawiam się, że poczucie humoru ostatnio rzeczywiście mi nie dopisuje.
"Prawdziwy skarb" отзывы
Отзывы читателей о книге "Prawdziwy skarb". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Prawdziwy skarb" друзьям в соцсетях.