ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Gustavo patrzył na nią, nie wierząc własnym uszom.
– Słucham? – spytał zimno.
– Ożeń się z Joanną, ma dość pieniędzy, by rozwiązać wszystkie twoje problemy, włącznie z pozbyciem się mnie na dobre. To kusząca perspektywa, prawda?
– Basta!
W jego głosie brzmiała taka furia, że Crystal na chwilę oniemiała.
– Ani słowa więcej na ten temat! Nigdy!
– Dobrze, już dobrze… Przecież powiedziałam to tylko z troski o ciebie.
– O siebie – sprostował krótko.
– O co w ogóle tyle krzyku? Potrzebna ci bogata żona, a trudno znaleźć bogatszą od niej. Nie rozumiem, czemu ona w ogóle pracuje, mając taką fortunę.
– Tak, ty tego nie możesz zrozumieć – rzucił szorstko. – Joanna pracuje, ponieważ kocha archeologię bardziej niż cokolwiek innego. Z wyjątkiem swego syna.
– Bardziej niż ciebie?
Nie spodziewał się takiego pytania, zabolało go jak cios nożem.
– Joanna w ogóle mnie nie kocha – stwierdził dobitnie.
– Naprawdę? Cóż, chyba ty wiesz najlepiej… Ale nawet w takim przypadku sprawa jeszcze nie jest przegrana, jak się postarasz, to zdołasz ją w sobie rozkochać…
– Zamilcz! Westchnęła.
– Aleś ty drażliwy! To twoja jedyna szansa, więc lepiej… – Urwała i cofnęła się o krok, widząc morderczy błysk w oczach Gustava.
– Niech cię piekło pochłonie! – wybuchnął. – Niech cię piekło pochłonie raz na zawsze i niech moje oczy już cię nigdy nie widzą!
Osoby stojące najbliżej balkonu drgnęły i odwróciły głowy. Gustavo wrócił do salonu śmiertelnie blady, kierując się ku Joannie.
– Jeśli jesteś gotowa…
– Wracajmy – rzekła natychmiast.
Pożegnali się z gospodarzami, wyszli i dopiero gdy znaleźli się bezpiecznie w zaciszu limuzyny, odgrodzeni szybą od szofera, Joanna spytała:
– Na litość boską, co się stało? Czemu krzyczałeś?
– Ponieważ ta kobieta… – Zacisnął dłonie w pięści. Przecież nie mógł zdradzić, czego dotyczyła rozmowa. -Za każdym razem wzbudza we mnie gniew.
– Myślisz, że przyszła na to przyjęcie celowo?
– Tak. Doskonale wiedziała, gdzie nas zastać.
– A co z tym jej… przyjacielem?
– Porzuciła go, kupuje mieszkanie w Rzymie i zaczyna nowe życie.
– Czy to w związku z tym chciała czegoś od ciebie?
– Nie pytaj mnie. Nie mogę ci powiedzieć – uciął szorstko, wciąż głęboko dotknięty brutalnością, z jaką Crystal wdarła się w intymną sferę uczuć wiążących go z Joanną.
To, co się między nimi od jakiegoś czasu rozwijało, było dla Gustava zupełnie nowym doświadczeniem. Zaczynał rozumieć, że Crystal pociągała go wyłącznie fizycznie, że raczej się zadurzył, niż naprawdę kochał, ponieważ stracił do niej serce, gdy tylko poznał jej charakter.
Z Joanną sprawa przedstawiała się zupełnie na odwrót. Cenił jej serdeczność, wielkoduszność i mądrość, zaś pożądanie przyszło później. Tak, to była jedyna kobieta, którą naprawdę pragnął mieć. Kiedy spotkali się po raz pierwszy, nie mógł tego wiedzieć, dopiero po latach był gotów na docenienie i przyjęcie tego daru. Nastał dla nich właściwy czas.
A przynajmniej dla niego, gdyż nie miał pewności co do uczuć Joanny. Kiedy Crystal go o to spytała, zaprzeczył gwałtownie, bo ten jej obrzydliwy cynizm kalał czystość czegoś pięknego i cennego. W rzeczywistości Gustavo wciąż czekał, by się dowiedzieć, na ile jest bliski Joannie.
– Wybacz, nie chciałem odezwać się do ciebie w ten sposób. Gdybym mógł cofnąć czas, w ogóle nie przyszlibyśmy na to przyjęcie.
Uśmiechnęła się blado.
– Ile razy ja pragnęłam cofnąć czas… – Pytanie, do którego momentu. Do ostatniej chwili prawdziwego szczęścia? A może do ostatniej chwili przed popełnieniem straszliwego błędu? A może to bez znaczenia, bo i tak pomyliłby się ponownie, nie wiedząc przecież, co przyniesie przyszłość?
– Mówisz samymi zagadkami. Jaki błąd popełniłaś? Ze smutkiem potrząsnęła głową.
– Nie zwracaj na mnie uwagi, wygaduję nonsensy. Pochylił się ku niej, popatrzył na nią, starając się rozszyfrować jej wyraz twarzy.
– Nie, ty nigdy nie mówisz bez powodu, twoje słowa zawsze coś znaczą.
– Teraz ja nie mogę ci udzielić odpowiedzi. Musisz się pogodzić z tym, że mam swoje sekrety.
– Chcę znać twoje sekrety, Joanno. Wszystkie. Chcę wiedzieć, co myślisz i co czujesz, chcę… chcę ciebie.
Miał tego nie mówić. Miał panować nad sobą. Tymczasem porwał ją w objęcia i całował, całował dokładnie tak, jak o tym marzył od tamtego wieczoru w Rannley Towers, kiedy im przeszkodzono.
Joannie zdawało się, jakby obdarzył ją naraz tysiącem pocałunków, jakby wszystkie wyśnione w ciągu tych lat momenty czułości zamieniły się w jeden oszałamiający moment, nieporównywalny z niczym. Żaden z jej snów nie mógł równać się z rzeczywistością, z intensywnością przeżyć, gdy Gustavo naprawdę znajdował się w jej ramionach, taki silny i ciepły, żądając odpowiedzi na swe pocałunki.
Odpowiedziała z całym żarem i aż przeszył ją dreszcz, gdy pieszczoty Gustava stały się jeszcze gorętsze, niosąc ze sobą cudowną obietnicę.
Oprzytomnieli dopiero wówczas, gdy na chwilę oświetliły ich reflektory samochodu jadącego z naprzeciwka, przypominając im o obecności szofera.
– Niedługo będziemy w domu – szepnął Gustavo.
– Tak – odszepnęła i przez resztę drogi siedziała z głową opartą na jego barku, otoczona jego ramieniem, szczęśliwa ponad wszelkie pojęcie, wiedząc, że już niedługo otrzyma jeszcze więcej. I że on też tego chce.
Gdy przyjechali, cicho wysiedli z limuzyny i równie dyskretnie weszli do pałacu, by nikt nie zauważył ich powrotu.
Przystanęli w holu, Gustavo spojrzał na Joannę z pytaniem w oczach. Przycisnęła usta do jego ust.
– Chodź. – Wzięła go za rękę i zaprowadziła na górę. Nikt ich nie spostrzegł, gdy przemknęli korytarzem, weszli do pokoju Joanny i zamknęli za sobą drzwi.
– Nie zapalaj światła – poprosił cicho Gustavo. – Nie będziemy go potrzebować.
– To prawda. Teraz potrzebujemy już tylko jednego… Zdjęła kolczyki.
– Obróć się – rzekł Gustavo.
Po chwili poczuła delikatny dotyk palców, gdy rozpinał brylantową kolię, a potem pocałunek na karku. Zadrżała.
– Jesteś pewna? – szepnął. Serce biło jej jak szalone.
– Tak – odparła, ale on już rozpinał suwak z tyłu jej sukienki.
Joanna odwróciła się, miękki materiał opadł jej do stóp. Otworzyła ramiona, w pełni gotowa na przyjęcie Gustava.
– Och, najdroższy… Chodź do mnie. Nareszcie.
Obudził go drwiący głos Crystal, która w jego śnie natrząsała się z niego niemiłosiernie: „Potrzebna ci bogata żona, a trudno znaleźć bogatszą od niej".
Otworzył oczy i w delikatnym świetle poranka ujrzał spokojną twarz śpiącej Joanny. Prześcieradło przykrywało nagie ciało, które zostało mu ofiarowane ostatniej nocy najpierw z bezbrzeżną czułością, a potem z niezrównaną pasją.
Bogata żona!
Brutalne, lecz prawdziwe. Kilka godzin wcześniej zapomniał o tym, ogarnięty miłością i pożądaniem, gdyż wobec ich siły wszystko inne bladło. Nad ranem przyszło opamiętanie, więc Gustavo uświadomił sobie boleśnie, że istniejąca między nimi nierówność ma naprawdę duże znaczenie.
Co powinien powiedzieć Joannie? Wyznać jej uczucie, jednocześnie ukrywając przed nią prawdę o swojej rozpaczliwej sytuacji finansowej? Nie umiałby zrobić czegoś podobnego, dusza się w nim wzdragała na samą myśl o tym. Skoro jednak nie tak, to jak miał to ująć? „Wyjdź za mnie, a tak przy okazji… potrzebuję pieniędzy". Wiedziała o jego trudnościach, lecz nie miała pojęcia o nowych żądaniach Crystal. Gdyby poznała prawdę, pomyślałaby, że Gustavo znowu chce się z nią żenić ze względu na jej majątek, a nie zamierzał do tego dopuścić. Za nic!
W ciągu tej niezapomnianej nocy odkrył, jak bardzo Joanna potrafi być szczodra. Obsypała go takimi darami, że otworzyła coś w jego duszy, coś, co do tej pory pozostawało zapieczętowane. Gustava aż poraziła siła jego uczuć do niej, niepodobna ani do sympatii, jaką żywił do swej pierwszej narzeczonej dwanaście lat wcześniej, ani do chwilowego, choć silnego zauroczenia, jakiemu uległ przy Crystal. Niestety, nie mógł wyznać Joannie swej miłości w taki sposób, by uwierzyła w czystość jego uczuć.
Wyślizgnął się z pościeli, ubrał cicho, a potem ukląkł przy łóżku, wpatrując się w otwartą, pełną ufności twarz ukochanej. Delikatnie ucałował ją w czoło, starając się jej nie obudzić.
– Spróbuj mi wybaczyć – szepnął.
Joanna obudziła się, lecz nie otworzyła oczu, starając się przedłużyć tę noc. Zrozumiała podczas niej, że nigdy nie przestała kochać Gustava, ani na jeden moment, ale na szczęście nie musiała się już dłużej oszukiwać, gdyż on również ją kochał. Nie miała co do tego wątpliwości, wszystko o tym świadczyło – jego pieszczoty, które rozpaliły w niej coś, czego dotąd nie znała, niezborne słowa, jakie mu się wyrywały, uniesienie, z jakim brał i dawał. Wiedziała, że za chwilę ujrzy jego oczy utkwione w sobie, a w nich miłość.
Z uśmiechem wyciągnęła rękę w bok i nie znalazła nikogo.
Zamarła, po czym usiadła gwałtownie i rozejrzała się. Nie, to niemożliwe, by tak ją zostawił! Chwileczkę, nie reaguj tak dziecinnie, rzekła sobie. On pewnie chciał zaoszczędzić ci zakłopotania, gdyby ktoś dostrzegł go opuszczającego twój pokój, dlatego wymknął się wcześniej. Ale czemu nie odgadł, że powinien ją obudzić i pożegnać się z nią?
Wstała, otuliła się szlafrokiem i podeszła do okna. Ku swemu zaskoczeniu ujrzała znajomą sylwetkę daleko pod lasem. Zrobiło jej się zimno, ponieważ wyglądało to tak, jakby Gustavo starał się znaleźć jak najdalej od niej. Nie, to na pewno tylko złudzenie. Dowie się wszystkiego, gdy zejdzie na śniadanie.
W jadalni wszyscy gadali jednocześnie. Freddy zamierzał spędzić dzień na terenie wykopalisk, dzieci chciały jeździć konno pod opieką Luki, stajennego, Hal wiele sobie obiecywał po tym, jak poprzedniego dnia dotarli do nowej części odkopywanego pałacu. Gustavo stał przy oknie, na widok Joanny uśmiechnął się, lecz jakby z pewnym dystansem. Podeszła do niego.
"Prawdziwy skarb" отзывы
Отзывы читателей о книге "Prawdziwy skarb". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Prawdziwy skarb" друзьям в соцсетях.