– Dziesięć sekund temu dzwonił do mnie Pollo. Powiedział mi, że było mu ze mną świetnie. Przepraszał za to, co się stało w restauracji, chce się ze mną widzieć. Pytał, czy dziś wieczorem pojadę z nim na wyścigi.
– Na jakie wyścigi?
– Wieczorem wszyscy jadą na Olimpikę i ścigają się tam na motorach. Na jednym kole we dwoje, kto szybciej. Pamiętasz, kiedyś opowiadała nam o tym Francesca. Była tam. mówiła, że jest zajebiście. Była nawet „rumiankiem".
– Rumiankiem?
– Tak, te, co jadą z tyłu, tak się nazywają, bo są przywiązane do prowadzącego podwójnym paskiem firmy Camomilla, czyli rumianek. A reguła przewiduje, że muszą siedzieć twarzą do tyłu.
– Twarzą do tyłu? Czyś ty oszalała? Aż mi przykro, że tak się dla ciebie poświęciłam!
– Ty się poświęciłaś?
– A kto? Kto ci załatwił ocenę z łaciny?
– Do znudzenia wracasz do tej sprawy…
– Bo w domu zostałam ukarana i nic mogę wychodzić aż do poniedziałku!
– Dobra, ale ja wcale nie proszę, żebyś się tam ze mną wybrała. Chciałam się tylko poradzić. To jak uważasz, mam iść?
– Iść, żeby oglądać tych, co się ścigają, to jeszcze głupsze niż samo ściganie się. Twoja sprawa, rób jak chcesz.
– Pewnie, masz rację. A przy okazji, powiedziałam Demie, że zaczęłam chodzić z Pollem. Zadowolona?
– Ja? A co mnie to obchodzi? To twój chłopak. Ja ci tylko powiedziałam, że moim zdaniem, jeśli się dowie od kogo innego, będzie mu przykro.
– Właśnie. A tymczasem przyjął to doskonale. Wydało mi się, że jest nawet zadowolony. Widzisz więc, że się pomyliłaś. Wcale nie był we mnie zakochany.
Babi podchodzi do lustra. Ręcznikiem wyciera zebraną na nim parę. Widzi siebie z telefonem w ręku i niechętną miną. Czasami Pallina jest wprost irytująca.
– No cóż, to chyba lepiej, nie?
– I wiesz, co ci powiem. Babi? Przekonałaś mnie. Nie pojadę na te biegi!
– Brawo! Zdzwonimy się później.
Babi opuszcza łazienkę. Przechodząc obok Danieli zwraca jej telefon. Daniela nic nie mówi, ale ma minę pełną dezaprobaty – oczywiście, za długo gadała. Babi przechodzi do swojego pokoju i suszy włosy. Pojawia się Daniela z aparatem w ręku.
– To Dema. Nie muszę ci powtarzać, że aktualne jest tamto ostrzeżenie. Babi wyłącza suszarkę i bierze telefon.
– Cześć, Dema. Co u ciebie?
– Bardzo źle.
Babi słucha w milczeniu. Myśli, że piosenka Erosa Uczucie na zawsze została napisana dla niego. „Chciałbym móc wspominać cię taką…". Jaką, skoro nie ma nic do wspominania? Babi nie mówi mu tego. Dema zadaje jej zresztą tysiące pytań.
– Jakże to? Po tym wszystkim, co z nią przeżyłem, ona się spotyka z innym? A któż to jest?
– Nazywa się Pollo, nic innego nie wiem.
– Pollo? Ależ imię! Co ona w nim widzi? To awanturnik, jeden z tych, którzy wtargnęli na przyjęcie Roberty! Piękni faceci, nie ma co, a Pallina się w takim zakochała!
– Eee, zaraz zakochała… Podoba się jej.
– Nie, nie, zakochała się. Sama mi to powiedziała.
– Wiesz, ile różnych rzeczy mówi Pallina, nic? Znasz ją lepiej niż ja. Dziś chciała jechać na jakieś motocyklowe biegi na Olimpice. A już po pięciu sekundach zmienia zdanie. Taka ona już jest. Może za chwilę spostrzeże pomyłkę i wróci do ciebie? Zobaczysz, Dema, że tak się stanie.
Dema na chwilę milknie. Uwierzył w jej słowa czy tylko chce uwierzyć? Biedaczysko, współczuje mu Babi. Dobrze, że nie był zakochany.
– Może masz rację? Może tak właśnie będzie?
– Zobaczysz, Dema, to tylko kwestia czasu!
– Tak, miejmy nadzieję, że nie trzeba będzie na to zbyt długo czekać! – Jeszcze stara się być dowcipny. – Babi, bardzo proszę, nic nie mów Pallinie o tym telefonie!
– Bądź spokojny, trzymaj się!
– Tak, dziękuję. – Rozłączają się. Wchodzi Daniela.
– Coś takiego! Pallina związała się z Pollem, niesamowite! I Dema, oczywiście, jest załamany.
– Co chcesz, tyle czasu łazi za nią!
– Beznadziejna sprawa! Typowy przykład przyjaciela kobiet. Po tak bezwzględnej diagnozie Daniela rusza do wyjścia, ale nim przekroczy próg, telefon w jej ręku znowu dzwoni.
– Halo? Tak, cześć, już ci ją daję. Babi, proszę cię, nie wiś na telefonie godzinami.
– A kto to?
– Pallina.
– Spróbuję! – Babi przejmuje telefon.
– Skończyłaś z Pollem?
– Nie!
– Szkoda…
– Z kim rozmawiasz, że wciąż jest zajęty?
– Z Demą, jest załamany.
– Nie!
– Tak, fatalnie to przyjął! Biedactwo, prosił mnie, żebym ci tego nic mówiła. Błagam, udawaj, że nic nie wiesz.
– Może nie powinnam mu była mówić, że związałam się z Pollem.
– Co ty mówisz, Pallina, i tak by się dowiedział, byłoby jeszcze gorzej.
– Mogłam to odwlec do ostatniej chwili.
– Do jakiej ostatniej chwili? Mogłaś nie wiązać się z nim i tyle.
– Nie ruszajmy tej zadry. Postanowiłam, że w życiu trzeba czasem poszaleć.
– A więc?
– A więc jadę na te biegi.
Babi kręci głową. Jej włosy teraz suszą się same.
– Cóż, baw się dobrze.
– Dzwonił Pollo, że zaraz po mnie przyjedzie. Jak sądzisz, powinnam tam zabawić się na całego, czy ponudzić się, patrząc z boku?
Tego już za wiele. Babi wybucha.
– Posłuchaj, Pallina. Jedź sobie na wyścigi, ścigaj się, rób „świece", zwiąż się z całą chuliganerią świata, ale nie zgrywaj się, proszę, na Morettiego!
Pallina wybucha śmiechem.
– Masz rację. Babi. Ale musisz mi zrobić ostatnią przysługę. Ponieważ nie wiem, kiedy skończą się te biegi, powiedziałam matce, że będę spać u ciebie.
– A jak zadzwoni?
– Skądże, ona mnie nigdy nie szuka… Na wszelki wypadek klucze mi zostaw pod chodniczkiem przed drzwiami. Tam, gdzie zawsze!
– Dobrze.
– Och, tylko nie zapomnij! Biedny Dema, czy mam twoim zdaniem coś jeszcze zrobić?
– Daj spokój, dzisiaj już tyle narobiłaś…
Babi wyłącza telefon, Daniela prawie go porywa.
– Całe szczęście, że cię prosiłam, byś się nie rozgadywała, co?
– Co ja mogę poradzić? Słyszałaś, jakie zamieszanie powstało. Bardzo proszę, nie mów nikomu o Pollu i Pallinie.
– A komu miałabym o tym mówić?
Telefon znowu dzwoni. To Giulia.
– Można wiedzieć, kto powiesił się na słuchawce?
– Cześć, Giulii, to moja siostra.
Daniela idzie do swojego pokoju. Zamyka szybko drzwi i od razu nadaje:
– Giulia, pewnie nic nie wiesz. Pallina związała sic z Pollem!
– Nie!
– Tak! Dema jest załamany, ale błagam, nie mów o tym nikomu!
– Jasne, co znowu!
Giulia wysłuchuje opowieści do końca, ale już sobie wyobraża, co powiedzą na to Giovanna i Stefania.
22
Babi wychodzi ze swojego pokoju. Ma na sobie różowy szlafrok, miękki, pikowany, pod spodem błękitną piżamę z ciepłego aksamitu, a na nogach przytulne kapcie. Prysznic zmył z niej zmęczenie po parkowych przebieżkach, ale nie przywrócił pogody ducha. Tego wieczoru jej dieta nie pozwala na więcej niż na jedno mizerne, zielone jabłko. Przechodzi przez korytarz. Słyszy obracający się w zamku klucz. To ojciec.
– Tato! – Babi biegnie mu naprzeciw.
– Babi.
Ojciec jest wściekły. Babi zatrzymuje się.
– Co się stało? Chyba nic powiesz mi, że źle postawiłam vespę i nie mogłeś wjechać do garażu…
– Co tam vespa! Dzisiaj byli u mnie państwo Accado.
Na te słowa Babi blednie. Jak to się stało, że nie pomyślała o nich wcześniej? Powinna była opowiedzieć rodzicom o wszystkim, co się wtedy wydarzyło.
Raffaella umyła zielone jabłka i z taką kolacją wkracza do salonu.
– Czego chcą od ciebie państwo Accado? Co się stało? Co ma do tego Babi?
Claudio patrzy na córkę.
– Nie wiem. Ty nam powiedz, Babi, co masz z tym wspólnego?
– Ja? Z nimi? Nic.
W drzwiach ukazuje się Daniela.
– To prawda, ona nie ma z tym nic wspólnego.
Raffaella odwraca się do Danieli.
– A ty bądź cicho, nikt cię o zdanie nie pyta!
Claudio kładzie rękę na ramieniu Babi.
– Może ty w niczym nie zawiniłaś, ale zawinił ten, z którym byłaś. Accado był w szpitalu, ma złamaną przegrodę nosową w dwóch miejscach. Lekarz powiedział, że jeszcze pół centymetra, a wgnieciona kość naruszyłaby mózg.
Babi stoi w milczeniu. Claudio patrzy na nią. Dziewczyna jest w szoku. Claudio puszcza jej ramię.
– Może nie zrozumiałaś. Babi, ale pół centymetra dalej i pan Accado by nie żył…
Babi przełyka ślinę. Głód jej minął. Teraz nie ma ochoty nawet na jabłko. Raffaella z niepokojem obserwuje córkę, a widząc jej stan, mówi trochę spokojniej i łagodniej.
– Babi, proszę, możesz nam opowiedzieć, co naprawdę zaszło?
Babi podnosi oczy. Są jasne i przerażone. Patrzy na matkę, jakby widziała ją po raz pierwszy. Zaczyna od „Nic, mamo", ale przerywa i opowiada po kolei wszystko. Przyjęcie, nieproszeni goście, Chicco, który wezwał policję, tamci, którzy najpierw uciekli, ale potem czekali na nich pod domem. Pościg, zniszczone bmw. Chicco, który się zatrzymał. Ten chłopiec na granatowym motorze, który go pobił. Pan Accado, który interweniował, i ten sam chłopiec, który i jego pobił.
– Jak to? Accado zostawił cię z tym chuliganem, tym brutalem? Nie zabrał cię?
Raffaella jest oburzona. Babi nie wie, co odpowiedzieć.
– Może myślał, że to mój kolega, nie wiem. Wiem tylko, że wszyscy uciekli, a ja zostałam z nim sama.
Claudio potrząsa głową.
– Oczywiście, że Accado uciekł. Nic mógł czekać ze złamanym nosem, aż się wykrwawi na śmierć. Ale ten chłopiec jest skończony. Filippo doniósł na niego. Byli u mnie, żeby opowiedzieć o wszystkim, żeby uprzedzić, że kierują sprawę na drogę sądową. Chcą znać imię i nazwisko tego chłopca. Jak on się nazywa?
– Step.
Claudio patrzy na Babi zakłopotany.
– Jak to Step?
– Step. Tak się nazywa. A przynajmniej słyszałam, że go tak nazywali.
"Trzy metry nad niebem" отзывы
Отзывы читателей о книге "Trzy metry nad niebem". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Trzy metry nad niebem" друзьям в соцсетях.