35

Znowu ta sama noc.

Motor toczy się spokojnie po linii wody. Drobne fale powoli zamierają na piasku. Przychodzą i odchodzą w regularnym oddechu morza, które, głębokie i mroczne, obserwuje ich z daleka. Wysoki księżyc na niebie rozjaśnia długą plażę Feniglii. Piaszczysty brzeg morza ciągnie się daleko i ginie wśród ciemniejszych cieni gór. Step gasi światła. Owinięci mrokiem toczą się dalej po tym miękkim, mokrym dywanie. Gdzieś w połowie Feniglii zatrzymują się. Schodzą z motoru i idąc obok siebie pustą plażą, zanurzają się w spokój nocy. Babi schodzi do linii wody. Drobne fale naznaczone srebrem zamierają, nim dotrą do jej granatowych all starsów. Jedna z fal, bardzo kapryśna, próbuje ją zagarnąć. Babi, uciekając przed nią, szybko się wycofuje. I trafia w objęcia Stepa. Jego mocne ramiona przyjmują ją życzliwie. Ona się nie wyrywa. W półmroku światła na jej twarzy pojawia się uśmiech. Jej niebieskie, wypełnione miłością oczy patrzą na niego wesoło. On pochyla się nad nią i powoli, trzymając w ramionach, całuje. Czuje usta miękkie, gorące, świeże i słone od morskiego wiatru. Wsuwa rękę w jej włosy. Odgarnia je z jej twarzy. Policzek się srebrzy jak małe lusterko księżyca, który wysoko drży w uśmiechu. Więc nowy pocałunek. Obłoki powoli suną po granatowym niebie. Step i Babi układają się na chłodnej plaży i obejmują się. Ręce ubrudzone ziarenkami piasku poszukują się w radosnym podnieceniu.

Jeszcze jeden pocałunek. Gdy Babi unosi się nieco, podpierając się na wyprostowanych ramionach, widzi go pod sobą. Jego uspokojone już oczy wpatrują się w nią. Jego skóra jest wręcz hebanowa, a zarazem gładka i delikatna. Jego krótkie włosy nic boją się ubrudzenia. Gdy tak leży Wyciągnięty, z rozrzuconymi ramionami, wydaje się częścią plaży, panem tej piaszczystej połaci i wszystkiego tutaj. Uśmiechając się, przyciąga ją do siebie, witając ją w tej pozycji pocałunkiem dłuższym i mocniejszym. Przejmuje ją w swe władanie, przyciskając do siebie, oddychając jej miękką bliskością. A ona ulega tej sile i zdaje sobie sprawę, że nigdy dotąd nic całowała się naprawdę.

Teraz siedzi za nią, trzyma ją w objęciach, otacza jej kruche ciało swoimi nogami. Dając solidne oparcie, zasypuje ją pocałunkami w szyję, co pewien czas przerywając jej myśli.

– O czym myślisz?

Babi obraca się ku niemu, zerkając na niego z ukosa.

– Wiedziałam, że mnie o to spytasz. – Znowu układa się z głową na jego piersi. – Widzisz ten dom, tam daleko na skale?

Step patrzy w stronę, którą wskazała ręką. Ale nim zatopi wzrok w oddali, zatrzymuje go na jej małym wskazującym palcu, by się nim pozachwycać. Uśmiecha się, jedyny pan swoich myśli.

– Tak, widzę go.

– To jest moje marzenie. Bardzo chciałabym mieszkać w tym domu. Pomyśl, jaki widok musi być stamtąd! Okno na morze. Pokój, z którego objęci oglądalibyśmy zachód słońca.

Step znowu przyciska ją do siebie. Babi pozostaje jeszcze chwilę w tym marzycielskim dalekim patrzeniu. On pochyla się ku jej głowie, opierając swój policzek o jej policzek. Ona, uśmiechając się i grając, kapryśnie próbuje odsunąć go od siebie, ujść jego księżycowym pieszczotom. Step bierze jej twarzyczkę między swoje dłonie, a ona, niczym biała perła, uśmiecha się, uwięziona w tej ludzkiej muszli.

– Chcesz się wykąpać?

– Żartujesz sobie, przy takim zimnie? A poza tym nie mam kostiumu kąpielowego.

– Daj spokój, wcale nie jest zimno. A co do kostiumu, to po co on takiej rybce jak ty?

Babi krzywi się z niesmakiem i odpycha go obiema rękami.

– A właśnie, opowiedziałeś Pollowi naszą historię z wczorajszego wieczoru, co?

Step podnosi się i chce ją objąć.

– Co ty, żartujesz?

– To skąd Pallina o tym wie? Pollo jej wypaplał!

– Przysięgam, że nic mu nie powiedziałem. Może mówiłem przez sen…

– Mówiłem przez sen, a jakże… Powtarzam, nie wierzę w twoje przysięgi.

– Ja naprawdę czasem mówię przez sen, przekonasz się sama.

Step rusza w stronę motoru, rzucając za siebie rozbawione spojrzenie.

– Przekonam się, ja? Nie mówisz tego poważnie, co?

Babi dogania go zaniepokojona.

Step śmieje się. Jego aluzja osiągnęła oczekiwany rezultat.

– Bo co, czy dzisiaj nie śpimy razem? Zresztą, już tylko kilku godzin brakuje do świtu.

Babi z lękiem patrzy na zegarek.

Wpół do trzeciej. Do licha, jeśli moi wrócą przede mną, jestem skończona.

– Prędko, muszę wracać do domu!

– To znaczy nie śpisz u mnie?

– Oszalałeś? Za kogo ty mnie bierzesz? A poza tym, czy widziałeś kiedyś rybkę, która śpi z kimkolwiek?

Step uruchamia motor, przyciska hamulec i dodaje gazu. Maszyna, mając za oś jego nogi, posłusznie zakręca w miejscu zatrzymuje się przed Babi. Dziewczyna siada z tyłu. Step włącza jedynkę. Odjeżdżają powoli, stopniowo nabierając kości i zostawiając za sobą wyraźny ślad szerokich opon. Dalej, coraz dalej, na piasku poruszonym niewinnymi pocałunkami, pozostało też małe serce. To ona narysowała je dyskretnie tym wskazującym palcem, który tak spodobał się jemu. Okrutna, samotna fala zaciera jego kontury. Ale przy odrobinie wyobraźni można jeszcze odczytać dwie litery: S i B. Gdzieś daleko pies wyje do księżyca. W tym pędzie zakochanych motor zanurza się w mrok nocy, aż znika. Następna, bardziej zdecydowana fala zaciera resztkę serca. Ale nic nie potrafi zatrzeć w ich pamięci chwili tu spędzonej.

36

Przed Vetrine, pośrodku ulicy, stoi tylko jej vespa. Babi schodzi z motoru, usuwa blokadę na przednim kole i zapala. Wsiada i spycha skuter z podstawki. Teraz jakby przypomniała sobie o nim.

– Ciao! – Uśmiecha się do niego z czułością.

Step podjeżdża do niej.

– Pojadę za tobą, odprowadzę cię do domu.

Kiedy dojeżdżają do Corso Francia, Step zbliża się do niej na tyle, by oprzeć prawą nogę na tabliczce rejestracyjnej pod lampką z tyłu. Dodaje gazu. Także vespa przyspiesza. Babi odwraca się zaskoczona.

– Boję się.

– Pilnuj kierownicy…

Babi patrzy prosto przed siebie, trzymając pewnie kierownicę, operując pokrętłami. Vespa Palimy jest szybsza niż jej, ale takiej prędkości nie mogłaby osiągnąć. Przelatują całą Corso Francia, a potem wspinają się ulicą Jacini aż do placu. Step popycha ją po raz ostatni i już są pod jej domem. Odpuszcza i vespa stopniowo traci szybkość. Babi hamuje i odwraca się w stronę Stepa. On stoi w pobliżu, wyprostowany na swoim motorze. Patrzy na nią przez chwilę. Po czym uśmiecha się, wrzuca jedynkę i odjeżdża. Ona go odprowadza wzrokiem, dopóki nie zniknie za zakrętem. Słyszy, jak przyspiesza, zmieniając szybko biegi, jak dudnią tłumiki i silnik pracuje na pełnym gazie. Babi czeka, aż zaspany pan Fiore podniesie szlaban. Potem wznoszącym się podjazdem zbliża się do swojego domu. Za zakrętem czeka ją przykra niespodzianka. Mieszkanie jest całe oświetlone, a matka stoi u oknie sypialni.

– Claudio, jest już!

Babi uśmiecha się z wysiłkiem. Na nic to. Matka z trzaskiem zamyka okno. Babi odstawia vespę do garażu, z trudem znajdując miejsce między mercedesem a ścianą. Gdy opuszcza żaluzje, przypomina się jej policzek z dzisiejszego ranka. Podświadomie podnosi rękę do twarzy. Jak to było? Czy bardzo bolało? Nie myśli o tym więcej, wkrótce się dowie. Po schodach wspina się powoli, chcąc opóźnić chwilę odpowiedzi już nie do uniknięcia. Drzwi są otwarte, rezygnacją wchodzi na ten szafot. Skazana na gilotynę, nie ma nadziei na ułaskawienie, ona, nowoczesna Robespierre w modnych spodniach, odda pewnie głowę. Zamyka drzwi.

Matka uderza ją prosto w twarz.

– Aj! – Znowu z tej samej strony, myśli, rozmasowując policzek.

– Natychmiast do łóżka! Ale przedtem oddaj ojcu kluczyki do vespy.

Babi przechodzi korytarzem. Claudio czeka na nią przy drzwiach. Babi przekazuje mu kluczyki Palliny.

– Babi?

Babi odwraca się niespokojnie.

– Słucham?

– Skąd to „P"?

Gumowe „P" przy kluczykach Palliny zwisa jak znak zapytania z ręki ojca. Babi patrzy na nie zaskoczona, ale jakby obudzona policzkiem wymierzonym jej przez matkę, czarodziejka chwili, improwizuje.

– Jak to, tato? Nie pamiętasz? Tak mnie przecież nazywałeś, kiedy byłam mała, Puffina, nie?

Claudio jest niepewny, ale uśmiecha się.

– Rzeczywiście, chyba tak, Puffina. Nie pamiętałem już. – Staje się poważny. – Teraz idź spać. Pogadamy jutro o tej całej historii. Bardzo mi się to wszystko nie podoba, Babi!

Drzwi sypialni zamykają się. Claudio i Raffaella, już uspokojeni, rozmawiają o tej córce, która, dotąd tak spokojna i odpowiedzialna, zrobiła się krnąbrna, wręcz nie do poznania. Wraca późną nocą, uczestniczy w jakichś wyścigach motorów, dostaje się na łamy gazet. Co się dzieje? Co się stało z naszą Puffiną?

W pokoju obok Babi rozbiera się i wchodzi do łóżka. Jej zaczerwieniony policzek znajduje orzeźwiającą ulgę w poduszce. Pozostaje tak chwilę, jeszcze w pewnym rozmarzeniu. Znowu dociera do niej szum drobnych fal, lekkiego wiatru we włosach i smak pocałunku, mocnego i czułego zarazem. Przewraca się w łóżku. Myśli o nim, wsuwając ramiona pod poduszkę i wyobrażając sobie, że go obejmuje. Drobne ziarenka piasku wśród gładkich prześcieradeł wywołują uśmiech na jej twarzy. W mroku pomieszczenia powoli rodzi się odpowiedź, której szukają jej rodzice. Co się przydarzyło Puffinie? Tak, jest zakochana.

37

Nim Babi zdążyła wspiąć się na schody przed szkołą, już ją dopada Pallina.

– No jak poszło? Zniknęłaś…

– Dobrze, byliśmy w Ansedonii.

– Aż tam?

Babi kiwa głową.

– I zrobiłaś to?

– Pallina!

– Cóż, przepraszam. Pojechaliście tak daleko, byliście pewnie na plaży, nie?

– Owszem.

– I nic nie robiliście?

– Całowaliśmy się.,

– Yahooo! – Pallina skacze na nią. – To dopiero. Kurde. Ustrzeliłaś największego podrywacza w całym mieście. – Spostrzega, że Babi jest jednak przygnębiona. – Co jest?