– Ach tak, słusznie. – Uśmiecham się do niej i milknę, by mogła opowiadać dalej. Mówi za nas dwoje, to ona podejmuje decyzje, ona robi, co chce, jak zresztą zawsze dotychczas.
– A potem pracowałeś przy realizacji programu telewizyjnego, a później zobaczyłam te wszystkie gazety. Ze zdjęciami. Jak uratowałeś tamtą dziewczynę. Jak jej tam? No, w tej chwili nie mogę sobie przypomnieć. W każdym razie starałam się z tobą skontaktować, ale…
Na szczęście mówi dalej. Nawet nie pyta mnie o jej imię. Ginevra. Dla przyjaciół Gin. Powinienem do niej zadzwonić. Mam do niej zadzwonić. Powiedziałem jej, że później się zdzwonimy. Może. Tak, powiedziała „może”. Zawsze mogę się zasłonić tym „może”. Wyłączam komórkę. Odwracam się. Robię to odruchowo. Widzę Guida, który się do mnie uśmiecha. Nie umknęło mu to, zauważył i puszcza do mnie oczko. On, perfidny Knot, a ja, głupi Pinokio, w rękach Wróżki o błękitnych włosach. Dobrej czy złej? I widzę, jak się oddala. Zamyka za sobą drzwi i mnie zostawia, jestem sam. Sam na sam z nią, z Babi, sam wobec przeznaczenia związanego z moją przeszłością. Babi bierze mnie za rękę.
– Chodź, przedstawię ci moich przyjaciół. – I ciągnie mnie za sobą, bardziej dziewczęca, bardziej kobieca, pewniejsza, dojrzalsza. Bardziej… bardziej sam nie wiem co.
– O, to jest Giovanni Franceschini, właściciel Niebieskiego Kominka… A to Giorgio Maggi, no co ty, powinieneś go znać, ma tę wielką agencję nieruchomości, która się zajmuje kupnem i sprzedażą. Na pewno słyszałeś, teraz ma wyjątkowo mocną pozycję na rynku: nazywa się Home Sweet Home.
– Nie, pierwsze słyszę, przykro mi. – I uśmiecham się, i witam, jakby mnie to wszystko w ogóle cokolwiek obchodziło. Kolejne imiona i kolejne historie. Pozycje zawodowe i tytuły młodych pseudo-arystokratów aspirujących do elity, należących do tego społeczeństwa, które samo wyzbyło się wszelkich aspiracji… Przynajmniej jak dla mnie.
– A to z kolei jest Smeralda, moja przyjaciółka od serca!
Babi zbliża się do mnie poufale, łasi się jak kotka, mruczy i podpowiada mi gorącym szeptem wprost na ucho: – Powiedzmy, że zajęła miejsce Palliny.
I się śmieje. A ja czuję jedynie, że pachnie Caronne. I patrzę na nią. Przynajmniej to się nie zmieniło. I chciałbym jej powiedzieć: „A kto z kolei zajął moje miejsce?”. Moje miejsce. Właśnie. Dlaczego myślałeś, że w ogóle było jakieś twoje miejsce? Mogłaby mi tak odpowiedzieć. Więc siedzę cicho. Milczę. Patrzę na nią, gdy tymczasem ona wciąż uskutecznia ten przedziwny taniec, prowadzi mnie, co raz to kogoś mi przedstawiając. Ona, zręczna dama dworu, nieskazitelna lady, dumna przedstawicielka swojej wyższej sfery, pośród szlachetnie urodzonej, opływającej w dostatki świty. A to pląsa, a to się śmieje, a to odrzuca do tyłu głowę i potrząsa puklami bujnych włosów i zostawia po sobie odurzającą woń perfum, i znów zanosi się perlistym śmiechem. I znów… Znów ty. Przecież mieliśmy się już więcej nie spotkać… I czuję cały mój ból. To, czego nie wiem, to, czego nie przeżyłem, to, czego brakuje mi od tak dawna. Na zawsze. W ilu objęciach musiałaś się znaleźć, by w końcu stać się tym, kim jesteś. Rzeczywiście masz rację. Rzeczywiście to prawda. Jakie to ma znaczenie. I tak się tego od niej przecież nie dowiem, niestety. Więc nic nie mówię. I patrzę na nią. Ale jej nie odnajduję. Wobec tego postanawiam odnaleźć ten czarno-biały film, który trwał aż dwa lata. Wieczność. Te noce spędzone na kanapie. Daleko. Kiedy wciąż nie potrafiłem się z tym pogodzić. Siedziałem z paznokciami wbitymi w podrapane policzki i zwracałem się do gwiazd o pomoc. Pod gołym niebem, na balkonie, zaciągając się papierosem. Po czym podążałem wzrokiem w ślad za wypuszczonym dymem, aż do nieba, i jeszcze wyżej, wyżej, hen… Tam, dokładnie tam, gdzie nam dwojgu udało się wcześniej razem znaleźć. Ileż to razy pławiłem się w tym nocnym morzu, zatraciwszy się w niebieskiej toni nieba, niesiony na fali oparów alkoholowych, karmiąc się nadzieją, że spotkam ją ponownie. W górę i w dół, bez wytchnienia. Wzdłuż Hydry, Perseusza, Andromedy…Iw dół do Kasjopei. Pierwsza gwiazda na prawo i potem już prosto, aż do samego rana. I jeszcze dalej. I wszystkie pytałem o to samo: – Widziałyście ją? Proszę was… Zgubiłem moją gwiazdę. Moją wyspę, której nie ma. Gdzie ona teraz może być? Co porabia? Z kim? – A wokół mnie nic, tylko cisza skrępowanych gwiazd. I irytujący szloch pełen wyczerpanych łez. A ja, głupi, poszukiwałem i liczyłem, że uda mi się znaleźć odpowiedź. Powiedzcie mi dlaczego, po prostu dlaczego, wszystko jedno, choćby i pierwsze lepsze dlaczego. Co za palant. Wiadomo. Kiedy kończy się miłość, można spodziewać się wszystkiego poza odpowiedzią na pytanie „dlaczego?".
68
Claudio jedzie sobie spokojnie. Co pewien czas patrzy w lusterko, by sprawdzić, czy aby Raffaella go nie śledzi. Nic. Nie ma za sobą ani jednego samochodu, nikogo podejrzanego. Tylko wóz policyjny, który w pewnym momencie włącza koguta i rusza z piskiem opon. Claudio widzi, jak mknie przed siebie i skręca w prawo, w dół, przez Cassia. Nie zaszczycili go ani jednym spojrzeniem. Ma się rozumieć, myśli sobie, przecież jestem wzorowym obywatelem, nigdy nie zrobiłem nic złego. I głęboko przekonany o swojej całkowitej niewinności, redukuje biegi i wjeżdża na corso Francia, a potem, już na pełnym gazie, kieruje się w stronę via Marsala. Wkrótce dociera do Porta Pia. Zatrzymuje się w pobliżu Europy, parkuje i wyciąga komórkę z kieszeni. Podnosi klapkę, sprawdza. Nic, żadnej wiadomości. Z Francescą stanęło na tym, że mamy się spotkać w hotelu o wpół do dziesiątej. Gdyby były jakieś problemy albo gdyby miała skończyć wcześniej, miała mi wysłać SMS-a. To nawet lepiej. Im mniej przesyłanych wiadomości, tym niniejsze prawdopodobieństwo, że mogą zostać przyłapani. Od czasu, jak Raffaella otworzyła wyciąg z konta i wzięła mnie w krzyżowy ogień pytań z powodu kija bilardowego, nie mogę już nawet dzwonić ani wysyłać SMS-ów z własnej komórki. To zbyt ryzykowne. Raffaella byłaby nawet zdolna do zatelefonowania do Franchiego i wzięcia jego także w krzyżowy ogień pytań. A ten, kompletnie nieprzyzwyczajony do takiej rozjuszonej bestii jak ona, pomimo przysłowiowej męskiej solidarności, w końcu i tak by pękł. Jestem tego pewny. Lepiej jeśli już zawsze będę dzwonił z biura, a tylko przyjmował SMS-y i tyle, po czym od razu je kasował. Claudio opuszcza klapkę i wkłada sobie komórkę z powrotem do kieszonki, w której zawsze ją trzyma. A następnie, spokojny i odprężony, postanawia uraczyć się papierosem. Jak trzeba, to trzeba. Co więcej dziś nie odczuwa najmniejszego choćby niepokoju. Wobec tego zapala sobie wybornego marlboro. Ale gdyby tylko przyjrzał się trochę uważniej swojej komórce, to zauważyłby, że jest odrobinę nowsza od tej, co zwykle. I wówczas nie czułby niepokoju. Ale paraliżujący potworny strach.
Piiip. Piiip. Dzwonek przychodzącego SMS-a. Komórka Claudia miga na stole. Wiedziała. To było tylko kwestią czasu. Toteż Raffaella się uśmiecha i bierze ją do ręki. Odczekuje moment. Patrzy na nią niezdecydowana. Właśnie w tej chwili ważą się losy całego mojego życia. I pomyśleć tylko, że kiedy Claudio uparł się, by wziąć dwa takie same aparaty komórkowe od jednego operatora, bo akurat mieli promocję, to ja go wtedy tak skrytykowałam. Biedny Claudio, myśli, to, że dziś mogłam zamienić moją komórkę na tę, którą miał w marynarce, jest doprawdy bezcenne. Ale już po chwili wyraz jej twarzy zmienia się zdecydowanie, staje się zacięty. To wściekłość stoi za tą nagłą przemianą. Toteż postanawia go sprawdzić. Odkryć tę kartę, tę wiadomość, która może zakończyć ostatecznie najważniejszą rozgrywkę w całym jej życiu. Podnosi klapkę i czyta.
„Cześć, skarbie! Właśnie skończyłam. Zatem do zobaczenia, wiesz gdzie, o wpół do dziesiątej, jak ustaliliśmy”.
Raffaella wytrzeszcza oczy, które aż jej ciemnieją ze złości i same niemal wychodzą z oczodołów, z wściekłości szczerzy zęby, dyszy, z trudem łapiąc oddech. Chciałaby rzucić komórką Claudia o ścianę, ale wie, że tym samym zgubiłaby wszelki ślad za tą zasraną,,F”, za tą kobietą, która ma czelność nazywać jej męża „skarbem”. I nagle dociera do niej, jak ważna jest ta komórka, to przecież jedyna poszlaka, jedyny dowód w razie czego, gdyby doszło do procesu. Genialna mapa, która ją teraz zaprowadzi do „jej” skarbu. Raffaella odzyskuje panowanie nad sobą, oddycha głęboko, odpręża się. Musi odzyskać przytomność umysłu. Musi wykazać się sprytem. Bierze komórkę Claudia i powoli pisze SMS-a.
„Muszę przyjechać taksówką. Samochód był potrzebny w domu. Co mam powiedzieć taksówkarzowi?” – i wysyła. Czeka. Ma nadzieję, że nie popełniła żadnego błędu, nie napisała niczego, co odbiegałoby od normy, że nie posługują się żadnym hasłem, typu „bez odbioru”, czy jakąś inną brednią w tym stylu. Claudio był ostrożny, ale aż tak genialny to przecież nie jest. W życiu by nie przypuszczaj, że mu zamienię jego komórkę na moją. I dokładnie w tej samej chwili przychodzi SMS z odpowiedzią.
„Skarbie, co ty, sam do mnie piszesz? Mówiłeś, że to niebezpieczne. Nie wiem dokładnie, jak tam dojechać, ale wystarczy mu powiedzieć, że do hotelu Marsala, i na pewno cię dowiezie. Do zobaczenia wkrótce. Chcę ci zrobić to samo, co ostatnio…”.
Przy tych ostatnich słowach Raffaella czuje się, jakby miała zaraz umrzeć. Ściska jej się żołądek, z całej siły napina mięśnie żuchwy, a żółć zalewa ją od środka. I zaraz przechodzi do domowego telefonu i wybiera numer: 3570. Po kilku sekundach słyszy w słuchawce głos telefonistki z radiotaxi.
– Jak najszybciej chciałabym zamówić taksówkę na piazza Jacini. To pilne. Czekam na odpowiedź.
Po kilku sekundach odzywa się głos z automatu.
– Taksówka Venezia trzydzieści jeden, za dwie minuty.
Raffaella potwierdza. Po chwili zastanawia się nad tym, co dopiero usłyszała, i zbiera jej się na histeryczny atak śmiechu. Venezia 31. To właśnie do Wenecji udali się w swoją pierwszą podróż. A teraz w taksówce, która nazywa się jak to miasto, wszystko się skończy. I od razu podrywa się z miejsca, pędzi do łazienki i wymiotuje wszystkim naraz, nawet tym, czego nie zjadła.
"Tylko ciebie chcę" отзывы
Отзывы читателей о книге "Tylko ciebie chcę". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Tylko ciebie chcę" друзьям в соцсетях.