Po obejrzeniu biblioteki przeszli do galerii.

Obejrzała wspaniałe portrety pędzla van Dycka, Petera Lely i Gainsborougha. Uwielbiała malarstwo, toteż nie mogła się wprost nacieszyć wspaniałymi obrazami.

Zachwycił ją cudowny portret królowej Henrietty Marii autorstwa van Dycka. Zaintrygował obraz namalowany przez Godfreya Knellera przedstawiający księcia Albermale, generała i admirała w jednej osobie.

Nie zauważyła, jak bardzo jej smak i wiedza o sztuce zdziwiły hrabiego. Był absolutnie zdumiony, kiedy przystąpili do oglądania sreber.

Noella z dużym znawstwem rozmawiała o Martinie Bowesie oraz Adamie i Paulu Vianenach z Elrechtu, słynnych XVI-wiecznych mistrzach sztuki złotniczej.

Hrabia nie wiedział naturalnie, że matka Noelli była miłośniczką sztuki, a w młodości oddawała się głębokim studiom nad twórczością największych artystów minionych epok.

Przekazała Noelli wiedzę, która dotyczyła nie tylko malarstwa, ale również muzyki, złotnictwa i sztuki meblarskiej.

Kiedy weszli do sali muzycznej, Noella krzyknęła na widok fortepianu.

– Czy pozwolisz mi zagrać na nim czasami? – zapytała błagalnie.

– Naturalnie – odparł hrabia. – Nie sądziłem jednak, że jesteś pianistką.

– O, to zbyt wiele powiedziane – uśmiechnęła się – ale uwielbiam grać na fortepianie.

Często grywałam też na organach kościelnych.

– Wygląda na to, że jesteś ekspertem w dziedzinie muzyki. Mam nadzieję, że masz w repertuarze coś więcej niż pieśni religijne.

Noella zamierzała powiedzieć mu, że zna również sonaty Chopina, a także wspaniałe walce, które w czasach panowania króla Jerzego IV stały się modne w Londynie za sprawą księżniczki de Lieven. W porę jednak uświadomiła sobie, że hrabia prawdopodobnie potraktowałby jej upodobania muzyczne jako przywiezione z Rzymu, Wenecji i, nade wszystko, z Paryża, przeto godne potępienia. Postanowiła więc nie komentować jego ostatniej uwagi.

Wspaniała jadalnia, do której przeszli po wyjściu z sali muzycznej, pozwoliła jej na bezpieczną rozmowę o cudownych meblach i dekoracjach wykonanych przez Adama Vianena.

Pod jasnozielonymi ścianami stały dwa rzeźbione, pozłacane stoliki pochodzące z czasów Karola II.

Wnętrze udekorowane było obrazami tak pięknymi, że Noella nie potrafiła oderwać od nich oczu. Nie przestała im się przyglądać, nawet kiedy zasiedli do lunchu, choć wszystko smakowało jej wybornie i z niejakim smutkiem stwierdziła w pewnym momencie, że nie jest w stanie nawet spróbować kolejnych dań. Trudno jej było się z tym pogodzić, szczególnie przez świeżą jeszcze pamięć dni, kiedy cierpiała niedostatek jedzenia.

– Powinienem był się domyślić, że jesteś głodna -powiedział hrabia, kiedy Noella wreszcie podziękowała i nie skosztowała nawet owoców podanych na cudownej porcelanie z Sevres.

– Chętnie spróbowałabym tych owoców powiedziała – ale, jak mawia niania, „oczy mam większe od żołądka”. Prawdę powiedziawszy, nie jestem już w stanie przełknąć ani kęsa.

Wypowiedziała te słowa tak naturalnie, jakby rozmawiała z matką, i odniosła wrażenie, że ten ton zdziwił nieco hrabiego. „Muszę bardziej uważać i starać się zachowywać jak dama” – postanowiła.

Noella nie potrafiła jednak dotrzymywać tego typu postanowień i naginać do nich swojej natury. Po chwili zapomniała już, że powinna być damą, i zapytała:

– Co pokażesz mi po południu? Tylko nie mów, że nic, bo jestem niezwykle ciekawska i nie zniosłabym odmowy.

– Myślę, że przejażdżka po posiadłości zaspokoi po części twoją ciekawość. Trochę już dziś pospacerowaliśmy, proponuję więc odłożyć zwiedzanie ogrodów na inny dzień.

Zamyślił się na chwilę, po czym powiedział:

– Możemy obejrzeć stajnie. Myślę, że spodoba ci się również nasza świątynia. Zaprojektował ją sam Vanbrugh w 1724 roku. Mówi się, że jest klejnotem architektury ogrodowej.

Jego słowa zabrzmiały nieco pompatycznie, ale Noella klasnęła w dłonie i wykrzyknęła:

– 

Oczywiście, z przyjemnością zwiedzę świątynię i wszystko, co tylko zechcesz mi pokazać!

Powiedz mi, jakie to uczucie, kiedy się ma taki zamek i tyle innych skarbów?

– To jest również twój dom – powiedział cicho hrabia.

Noella nie odpowiedziała.

Nagłe znów z całą ostrością uzmysłowiła sobie, jak bardzo nieuczciwie wobec niego postępuje. Pomyślała o swoim smutnym czarno-białym domu, który wymagał malowania.

Przypomniały się jej dziury w dachu, z którego wiatr zwiał dachówki, popękane i powybijane rombowe szyby w oknach, na naprawę których było już za późno, a także zaniedbany ogród, wyglądający teraz jak dżungla. „To tam jest moje prawdziwe miejsce” – zadumała się.

Zatopiona w myślach nie zauważyła, że hrabia przygląda się jej z uwagą.

– Czy coś się stało? – zapytał.

– Nn… nic – odpowiedziała szybko.

– Nieprawda. Rozumiałem, że byłaś przestraszona i skrępowana tuż po przybyciu na zamek. Teraz jednak widzę, że trapi cię coś innego. Powiedz mi, proszę, co to takiego?

Z najwyższym wysiłkiem Noella zmusiła się do uśmiechu.

– Martwię się, że któregoś ranka to wszystko okaże się tylko snem – odparła szybko.

Spojrzała na hrabiego wstającego od stołu.

Była pewna, że jej nie uwierzył.

Kiedy wrócili z przejażdżki otwartym powozem zaprzęgniętym w dwa cudowne konie, przy wejściu czekał na nich kamerdyner:

– Pół godziny temu przyjechała krawcowa, panie hrabio. Czeka na jaśnie panienkę w jej sypialni.

– Czas, żebyś wybrała sobie wyprawkę panny młodej – powiedział hrabia.

Noella wzdrygnęła się na jego słowa, ciągle pamiętając, co powiedział wcześniej na temat jej małżeństwa. Po czym powiedziała impulsywnie:

– Może będziesz mi chciał w tym pomóc?

Boję się, że wybiorę niewłaściwe rzeczy.

Od dawna nie kupowałam nawet chusteczek do nosa.

Przez chwilę wydawał się zaskoczony jej słowami, po czym powiedział:

– Oczywiście.

Pokaż mi się we wszystkim, co przywiozła krawcowa. Poczekam w bibliotece.

Noella uśmiechnęła się i wbiegła na schody.

Krawcowa, kobieta w średnim wieku, i jej dwie asystentki rozmawiały z nianią. W sypialni piętrzyły się stosy białych kartonów. Niektóre z nich były już otwarte, a ich zawartość leżała na łóżku lub wisiała na szafie. Było tych sukien tyle, że Noella poczuła się przez moment bardzo onieśmielona. Kiedy jednak przypomniała sobie własne stroje, stare i powycierane, szczerze Ucieszyła się, że nareszcie się ich pozbędzie.

Zaczęła od dwóch niezwykle twarzowych długich sukien dziennych o wąskich taliach i obszernych rękawach.

Kiedy włożyła pierwszą z nich, zbiegła do biblioteki, gdzie czekał hrabia. Siedział za biurkiem i nie wstał na jej widok..

Noellę rozpierała radość, że mogła włożyć na siebie modną suknię, tak różną od staroświeckich, długich i wąskich, w które się do tej pory ubierała. Okręciła się kilka razy przed hrabią, żeby mu pokazać, jak dół sukni pięknie wiruje w ruchu.

Kiedy się zatrzymała i wpatrzona w niego czekała na werdykt, hrabia powiedział krótko:

– Tak, weź ją – po czym powrócił do lektury listu.

Pobiegła na górę i przymierzyła jeszcze trzy inne suknie dzienne, zanim otwarte zostały kartony z kreacjami wieczorowymi.

Wszystkie były przepiękne. Kiedy Noella włożyła na siebie pierwszą z nich, o falbanach wysadzanych diamentami, poczuła się jak księżniczka z bajki.

Schodziła na dół, tym razem powoli i z godnością, wsłuchując się w szelest jedwabiu. Biel jej skóry, widocznej w głębokim dekolcie, kontrastowała z ciemnym materiałem.

Kiedy weszła do biblioteki, pomyślała, że powinna się głęboko pokłonić hrabiemu. Tak też uczyniła, po czym spojrzała mu w twarz, czekając na opinię.

Ze zdumieniem spostrzegła chłód w jego oczach:

– Ten dekolt jest za duży – powiedział ostro – stanik za nisko. Powiedz krawcowej, że jeśli nie ma dla ciebie niczego stosowniejszego, może się zabierać stąd razem ze swoimi strojami.

Słowa hrabiego zabrzmiały jak policzek.

Przez chwilę nie była w stanie się poruszyć.

Wpatrywała się w niego w milczeniu, zaskoczona tym niespodziewanym atakiem. Poczuła, że łzy napływają jej do oczu.

Kiedy zamierzała się odwrócić i wyjść z pokoju, uderzył pięścią w biurko i powiedział gniewnie:

– Chcę, żeby moja siostra wyglądała jak dama, a nie… komediantka.

Przed ostatnim słowem była długa pauza.

Noella pomyślała, że hrabia zmitygował się w ostatniej chwili i powiedział „komediantka” w miejsce pierwotnie zamierzonego słowa „ladacznica”.

Była też pewna, że pomyślał o jej matce.

Powoli wróciła do sypialni.

Bardzo dużo czasu zajęły im poszukiwania między rzeczami przywiezionymi przez krawcową sukni na tyle prostej, by hrabia mógł ją zaakceptować.

Zgodził się jeszcze na dwie inne i zażyczył sobie rozmowy z krawcową, przy której Noella nie była obecna, ale domyśliła się, że hrabia w mocnych słowach powiedział, czego od niej oczekuje. Po tej reprymendzie zrezygnowała z prezentacji zawartości reszty kartonów.

Noella sama wybrała bieliznę i stroje nocne.

Wszystkie wybrane przez nią rzeczy były wykonane z miękkiego jedwabiu i ozdobione koronkami, toteż Noella pomyślała, że gdyby hrabia je zobaczył, z pewnością by ich nie zaaprobował.

Przed wyjazdem krawcowa zaoferowała Noelli liczne niezbędne dodatki, które mogłaby niezwłocznie przysłać z Yorku. Noella zgodziła się na jej propozycje i krawcowa opuściła zamek w pełni usatysfakcjonowana.

Po krótkim odpoczynku Noella ubrała się w jedną z nowych sukien, choć ciągle się obawiała, że hrabia znów wybuchnie gniewem na jej widok. Najwyraźniej nie rozumiał, że zgodnie z panującą modą wszystkie suknie wieczorowe musiały mieć ciasny stanik i odsłaniać nieco ramiona.

Noella podniosła stanik jak najwyżej, ale me mogła zaradzić jego wykrojowi. Przejrzała się w lustrze i pomyślała z niezadowoleniem, że istotnie jej ramiona i szyja wyglądają nago.