Kiedy ją dogonił, nie powrócili już do tego tematu.

Noella z niedowierzaniem myślała o szczęściu, które ją spotyka. Każdego poranka budziła się niecierpliwie oczekując nowych atrakcji, których codziennie dostarczał jej hrabia.

Smaczne, obfite posiłki jedzone cztery razy dziennie sprawiły, że wróciła jej energia i ciekawość świata. Zauważyła też, że niania i Hawkins odmłodnieli i sprawiali wrażenie szczęśliwych.

W czasie porannej toalety w sypialni mogły rozmawiać z nianią bez obaw, że ktoś je podsłucha.

Któregoś ranka Noella dowiedziała się od swojej opiekunki, że wśród służby nie ma nikogo, kto by cokolwiek podejrzewał.

– Mówią, że jesteś nawet ładniejsza od hrabiny – mówiła niania. – Mnie to nie dziwi, bo twoja matka była o wiele piękniejsza od pani Fairburn, jak kazała się nazywać.

– Jakie to szczęście, że byłam tak podobna do Noely.

– Po mojemu – mówiła mania – to Bóg czuwał nad nami, że się tu znaleźliśmy. Gdybyśmy zostali w domu, już dawno byśmy pomarli.

Niania powiedziała to z takim przekonaniem, że Noella nie ważyła się nawet sprzeciwić.

Z każdym dniem coraz trudniej było jej uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno nie miała środków do życia i najmniejszej choćby nadziei na jakąś odmianę.

Z tych myśli wyrwał ją widok zamku, który ukazał się jej w promieniach słońca.

– Czyż może być coś piękniejszego? – zapytała półgłosem.

– To samo pytanie zadaję sobie setki razy i nigdy nie zrozumiem powodów, dla których ktoś chciałby stąd uciekać.

Noella domyśliła się, że hrabia miał na myśli matkę.

– Jeśli chodzi o mnie, gotowam spędzić tu wieczność.

– To nie będzie, oczywiście, możliwe.

– Dlaczego? – Noella spojrzała na niego zdziwiona stanowczym tonem jego głosu.

– Ponieważ kiedyś wyjdziesz za mąż – odparł.

Noella odetchnęła z ulgą, ponieważ przez chwile myślała, że hrabia odsyła ją z zamku z innych powodów.

– Nie ma potrzeby się z tym śpieszyć powiedziała niefrasobliwie. – Jeśli mnie nikt nie poprosi o rękę, nie będę żałowała. Chętnie zostanę tu jako stara panna.

Wjechali na dziedziniec i zatrzymali się przed wejściem. Dwaj służący podbiegli do nich i chwycili konie za uzdy. Hrabia zeskoczył na ziemię i pomógł zejść Noelli, podając jej rękę.

Spojrzała na niego. Był taki silny i przystojny.

Nie potrafiła sobie wyobrazić, że istnieje na świecie mężczyzna piękniejszy i mądrzejszy.

Kiedy dotarli na szczyt kamiennych schodów i weszli do hallu, hrabia powiedział:

– 

Przebierz się szybko. Sir Stephen Horton będzie na obiedzie.

– Znowu? – powiedziała Noella odwracając się do służącego, żeby mu podać szpicrutę i kapelusz. Hrabia zapewne nie usłyszał jej.

Kiedy szła do sypialni, poczuła się rozczarowana tym, że zjedzą obiad we troje, a nie, jak liczyła, we dwoje z hrabią.

W minionym tygodniu hrabia wydał dwa lub trzy małe przyjęcia, na które zaprosił przyjaciół i sąsiadów. Rozmawiali o lokalnych wyścigach konnych, które zaplanowano na przyszły miesiąc. Rozprawiali też o koniach, których hrabia był wielkim znawcą. Większość gości stanowili starsi mężczyźni. Zdziwiła ich obecność Noelli, nie wiedzieli bowiem, że hrabia sprowadził swą siostrę. Dziewczyna wszystkim przypadła do gustu. Przed opuszczeniem zamku goście księcia oświadczyli, że ich żony na pewno będą chciały zaprosić Noellę do siebie, żeby ją poznać.

Przy okazji jednak Noella dowiedziała się, że nieznacznie młodszy od reszty Stephen Horton nie był żonaty.

Dwa dni wcześniej po raz trzeci złożył wizytę hrabiemu, żeby, jak twierdził, omówić problemy związane z hodowlą koni. Noella zauważyła jednak, że sir Stephen Horton poświęca jej nadzwyczaj dużo uwagi. Pomijając fakt, że był nudziarzem i wolał wszystkich pouczać, zamiast rozmawiać, było w nim jeszcze coś, co się Noelli nie podobało.

Mam nadzieję, że długo nie zabawi – pomyślała Noella, idąc korytarzem do sypialni. – Wolałabym, żeby Lyndon zabrał mnie na przejażdżkę.

Niemal tak bardzo jak konne wycieczki, lubiła jazdę wygodną bryczką, która dawała jej możliwość swobodnej konwersacji z hrabią bez krępującej obecności służby. Podziwiała łatwość, z jaką hrabia, nie używając bata, umiał utrzymać konie w ryzach. Prędkość, jaką udawało mu się przy tym osiągnąć, była nadzwyczajna.

Teraz – myślała gniewnie – sir Stephen będzie siedział może nawet do wieczora. Będą musieli go słuchać, zamiast cieszyć się słonecznym dniem.

Zmieniła strój do konnej jazdy na jedną z ładnych, dziennych sukien, które przysłano jej z Yorku. Miała modne, szerokie rękawy i szeroki, rozkloszowany dół.

Smukła talia, ciągle jeszcze zbyt szczupła po latach niedojadania, sprawiała, że Noella wyglądała krucho i niemal eterycznie. Jej suknia miała kolor pierwszych niezapominajek, nieśmiało rozchylających drobne, błękitne płatki pośród innych, bardziej okazałych kwiatów w ogrodzie.

Wchodząc do salonu, była zupełnie nieświadoma urody swej okolonej jasnymi włosami, drobnej i wyrazistej twarzy.

– Jesteś, Noello! – wykrzyknął hrabia. – Sir Stephen właśnie pytał o ciebie.

– Przykro mi, że musieliście na mnie czekać – powiedziała Noella. Mówiąc to podała sir Stephenowi rękę, ten zaś trzymał ją w swej dłoni dłużej, niż wymagała tego etykieta.

Podano do stołu i wszyscy udali się do jadalni. Zgodnie z oczekiwaniami Noelli panowie natychmiast zaczęli rozmawiać o koniach, co pozwoliło jej swobodnie podziwiać obrazy i pięknie malowany sufit. Tak głęboko się zamyśliła, że nie zauważyła, kiedy obiad dobiegł końca.

Gdy wychodzili z salonu, sir Stephen poprosił hrabiego:

– Mogę z panem porozmawiać na osobności?

– Oczywiście – odparł hrabia. – Noella na pewno znajdzie sobie zajęcie w sali muzycznej.

– Naturalnie – odpowiedziała Noella.

Od przyjazdu nie miała zbyt wiele czasu na grę na fortepianie.

Za każdym razem, kiedy wchodziła do sali muzycznej, zachwycały ją bliźniacze klasyczne wzory na suficie i dywanie. Na ścianach wisiały duże obrazy Zucchiego, wnętrze zdobiły złocone krzesła w stylu chippendale, sofy z obiciami z Beauvais i pięknie rzeźbione, pozłacane stoliki pod oknami.

Zasiadła przy fortepianie i zaczęła grać. Kiedy zabrzmiała muzyka, Noella wyobraziła sobie, że pokój jest pełen dam i mężczyzn z minionej epoki.

Ubrani byli w barwne stroje w stylu Ludwika XVI i Marii Antoniny. Kiedy wyimaginowane przez nią postaci zaczęły tańczyć do muzyki, którą grała, ktoś nagle otworzył drzwi. Wróciła do rzeczywistości sądząc, iż to hrabia przyszedł jej powiedzieć, że sir Stephen już wyszedł. Kiedy zdejmowała palce z klawiszy, ujrzała sir Stephena.

Była rozczarowana, więc nawet nie podniosła się z taboretu, czekając, aż gość sam do niej podejdzie.

– To było bardzo romantyczne, Noello powiedział.

Po raz pierwszy zwrócił się do niej tak nieoficjalnie, więc odpowiadając mu, Noella celowo użyła jego tytułu.

– Jest pan muzykalny, sir Stephenie?

– Nie – odrzekł – ale w tej chwili pragnąłbym być poetą.

– Poetą? – wykrzyknęła Noella.

Nie potrafiła sobie nawet wyobrazić sir Stephena czytającego wiersze, tym bardziej piszącego je.

Przez chwilę milczeli, po czym Noella zapytała:

– Czy Lyndon na mnie czeka?

– Chcę z tobą porozmawiać – powiedział sir Stephen.

Spojrzała na niego i dostrzegła w jego oczach coś, co ją zaniepokoiło.

– Poprosiłem twojego brata o zgodę na poślubienie cię i otrzymałem ją – oznajmił sir Stephen.

Noella nie wierzyła własnym uszom. Wstała z taboretu i wykrzyknęła ze strachem:

– Nie, nie! Oczywiście, że nie!

Chciała się odsunąć, ale przeszkodził jej taboret i fortepian. Sir Stephen chwycił ją za rękę.

– Chcę, byś została moją żoną – powiedział.

– Jestem pewien, Noello, że będziemy razem bardzo szczęśliwi.

Kiedy jego palce zacisnęły się na jej dłoni, Noella poczuła się zagrożona i zapragnęła uciec. Próbowała wyrwać mu swą rękę, ale on trzymał ją mocno, mówiąc:

– Może mój dom nie jest aż tak wspaniały, jak ten zamek, ale należy do mojej rodziny od dwustu lat i na pewno będziesz najpiękniejszą spośród wszystkich kobiet, które kiedykolwiek w nim gospodarzyły.

– Bardzo mi przykro – powiedziała Noella cichutko. – Choć czuję się zaszczycona pańską propozycją, sir Stephenie, nie mogę się zgodzić.

Sir Stephen uśmiechnął się.

– Jesteś jeszcze bardzo młoda – powiedział.

– Rozumiem, że jesteś zdenerwowana i że możesz się nawet trochę obawiać małżeństwa.

Ale będę dla ciebie dobrym i wielkodusznym mężem, i nie ma w Anglii lepszego miejsca do wychowywania dzieci niż Yorkshire.

Noella wciągnęła powietrze. Miała wrażenie, że w ogóle nie słuchał, co do niego mówiła.

Najwyraźniej po prostu uznał, że zostanie jego żoną, zupełnie nie licząc się z jej uczuciami.

Z trudem wyzwoliła dłoń z jego uścisku i ścisnąwszy palce, powiedziała:

– Proszę, niech mnie pan posłucha.

– Ależ słucham – odpowiedział sir Stephen.

– Ale musisz wiedzieć, Noello, że nie zrezygnuję. Twój brat zgodził się na nasze małżeństwo i w ciągu kilku dni zamierzam podać do prasy wiadomość o naszych zaręczynach.

– Nie! – powtórzyła Noella.

Sir Stephen wyciągnął ręce, by wziąć ją w ramiona.

Zrozumiała, że chce ją pocałować i wyrwała się pośpiesznie. Zanim zdążył ponownie ją złapać, Noella wybiegła z pokoju. Słyszała, jak ją wołał, ale nie zatrzymała się. Pragnęła tylko przedrzeć się przez hall, potem w górę po schodach, by wreszcie skryć się we własnej sypialni.

Zamknęła drzwi, przekręciła klucz w zamku i opadła na krzesło, przerażona i bez tchu.

– Skąd mogłam przypuszczać… jak miałam się domyślić… że hrabia będzie chciał mnie tak szybko wydać za mąż, i do tego za sir Stephena Hortona – nie mogła zrozumieć Noella.

Na samą myśl o tym, że miałby ją pocałować, Noella czuła wstręt. Prócz tego, że uważała go za pompatycznego nudziarza, sir Stephen nie podobał jej się jako mężczyzna.