– Byłam na swój sposób szczęśliwa. Kiedy twój ojciec nareszcie wrócił do domu, natychmiast się pobraliśmy, mimo że lekarze zalecali mu odpoczynek po ranach odniesionych w Indiach.
Pani Wakefield uśmiechnęła się i ciągnęła opowieść.
– Ale pamiętasz, jaki uparty był ojciec, kiedy coś postanowił. Skoro więc się uparł, że mnie poślubi, wszyscy lekarze świata nie byliby go w stanie powstrzymać. Wzięliśmy ślub w wiejskim kościele w towarzystwie kilkorga przyjaciół, którzy wypili toast za nasze zdrowie.
– Wyobrażam sobie, co czułaś, kiedy porównałaś swój skromny ślub ze wspaniałym weselem kuzynki Caroline – zadumała się Noella.
– Wesele Caroline było bardzo huczne.
Oprócz mnie miała siedem innych druhen.
Pani Wakefield zamyśliła się na chwilę, ale szybko powróciła do swojej opowieści.
– Ja nie miałam drużek ani paziów, ale kiedy wychodziłam za twojego ojca, wydawało mi się, że anioły śpiewają nad nami i spowija nas niebiańskie światło.
Jej głos zadrżał nieco, kiedy kontynuowała opowieść.
– Trzy miesiące później okazało się, że jestem w ciąży. Z tobą, kochanie.
– Cieszyłaś się, mamo?
– Oboje byliśmy tak wzruszeni i zachwyceni, że nie wierzyliśmy, iż mogą istnieć ludzie szczęśliwsi od nas.
– Opowiedziałaś o wszystkim kuzynce Caroline – domyśliła się Noella.
– Tak. Natychmiast wysłałam do niej list powiedziała pani Wakefield -a Caroline odpisała, że ona również oczekuje kolejnego dziecka. Miała już wtedy syna, którego urodziła w dziewięć miesięcy po ślubie.
Matka opowiedziała Noelli o listach, które kuzynki wysyłały do siebie każdego tygodnia, opisując swoje uczucia i dzieląc się refleksjami.
Któregoś tygodnia stała się bardzo dziwna rzecz. Listy kuzynek minęły się i obie przekonały się, że napisały te same słowa:
Lekarze twierdzą, że rozwiązanie nastąpi w Boże Narodzenie albo dzień, dwa przed lub po świętach.
Jestem pewna, że również ty urodzisz dziecko w tym czasie. Mam nadzieję, że zgodzisz się na mój pomysł, żeby chłopcu dać na imię Noel, a dziewczynce Noella.
– Nie było nic nadzwyczajnego w tym, że wpadłyśmy na ten sam pomysł w tym samym czasie i wysłałyśmy jednakowo brzmiące listy powiedziała pani Wakefield do córki. – Caroline i ja byłyśmy sobie bardzo bliskie.
Pani Wakefield uśmiechnęła się i dodała:
– Nie tylko myślałyśmy w ten sam sposób, ale również wyglądałyśmy jak siostry. Myślę, że obie oczekiwałyśmy, że również nasze dzieci będą do siebie podobne, chociaż miały różnych ojców.
Córka pani Wakefield zawsze była ciekawa losów Noelli Raven, która była nie tylko jej imienniczką. Dziewczyny były też rówieśniczkami, obie przyszły na świat w święta Bożego Narodzenia, mimo to nigdy jeszcze się nie spotkały.
Noella nie rozumiała, dlaczego nie poznała jeszcze swojej kuzynki. Dopiero po wielu latach pani Wakefield uznała, że jej córka jest dość dorosła, żeby poznać całą historię.
Noella pamiętała, że matka opowiadała ją ściszonym głosem, trochę zażenowana.
Dwa lata po powiciu córki hrabina Ravensdale zakochała się szaleńczo w mężczyźnie, którego poznała, gdy wraz z mężem wybrała się na wyścigi konne do Newmarket.
Kapitan D'Arcy Fairburn był przystojnym hulaką. Słynął z tego, że gdziekolwiek się pojawił, łamał serca niezliczonym niewiastom.
Miał przy tym tyle rozbrajającego uroku, że był mile widziany zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety, i podejmowano go w najlepszym towarzystwie. Sam zresztą pochodził z dobrej rodziny, tyle że był namiętnym hazardzistą.
Purytańscy krewni Fairburna tracili humor, kiedy ktoś wspominał go w ich obecności.
To jednak absolutnie nie przeszkadzało D'Arcy'emu w wędrówkach od buduaru do buduaru.
Z drugiej strony był doskonałym i uznanym sportowcem; przyjmowano go w Jockey Clubie i w domach członków najbardziej ekskluzywnych klubów w Saint James.
Łatwo można było przewidzieć, że przywrócona światu po dwóch latach pobytu w Yorkshire Caroline zakocha się w tym pożeraczu niewieścich serc. Co jednak dziwniejsze, on także stracił dla niej głowę.
– I ja, i wiele innych osób byliśmy jednak szczerze zdumieni – opowiadała pani Waleefield – kiedy Caroline uciekła z kapitanem D'Arcym Fairburnem, zabierając ze sobą Noellę.
– Domyślam się, jaki to musiał być szok dla wszystkich – Noella słuchała opowieści z przejęciem.
– Wszyscy byliśmy zaszokowani – odparła matka -a hrabia był bardzo rozgniewany, naprawdę go to wzburzyło. Natomiast Caroline napisała mi w liście, że wyjeżdża za granicę.
Najpierw udali się do Paryża, a później podróżowali po całej Europie, wybierając te miasta, w których Fairburn mógł się oddawać hazardowi.
– Dlaczego hrabia nie zdecydował się na rozwód? – zapyta Noella.
– Wszyscy przypuszczali, że się z nią rozwiedzie – mówiła matka – ale w trosce o własne dobre imię nie chciał wywoływać skandalu.
Nie zapominaj bowiem, że sprawą musiałaby się zająć Izba Lordów.
– Co się działo później?
– Caroline zniknęła i nie odezwała się do mnie przez następnych kilka lat.
Noella zauważyła, że matka ciągle czuła urazę do Caroline za tak długie milczenie.
– Ale oto któregoś roku tuż przed świętami Bożego Narodzenia otrzymałam od niej list, w którym napisała, że jej Noella jest śliczną dziewczynką i że bardzo chciałaby wiedzieć, czy ty jesteś do niej podobna.
– Domyślam się, że byłyśmy do siebie bardzo podobne.
Musiało jednak upłynąć dużo czasu, zanim córka pani Wakefield mogła potwierdzić to przypuszczenie.
Matka, wyjaśniając Noelli dzieje swojej kuzynki, dodała że Caroline przestała używać tytułu hrabiny i nazwiska męża. Zmieniła je na Fairburn.
– Miała nadzieję – mówiła pani Wakefield że dzięki temu ludzie, których poznała za granicą, będą myśleli, że jest żoną Fairburna.
– A co się stało z synem, który został z mężem Caroline? – zapytała Noella.
– Zostawiła go przy ojcu z oczywistych powodów.
Przecież to on był dziedzicem hrabiowskiego majątku. Często się zastanawiałam pani Wakefield westchnęła – jak bardzo nieszczęśliwy i samotny musiał być ten chłopiec pozbawiony matczynej opieki.
Cała ta historia wydała się wtedy Noelli fascynująca, ale dość trudna i skomplikowana, toteż nie zaprzątała sobie nią myśli do czasu, gdy niespodziewanie, mniej więcej rok temu, pojawiła się w ich domu pani Fairbum. Towarzyszyła jej córka.
Był wczesny wieczór. Noella siedziała z matką przed kominkiem w bawialni. Rozmawiały o przeróbkach sukni, aby nadać jej modny wygląd, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
– Ciekawe, któż to może być? – zdziwiła się pani Wakefield.
– Pójdę otworzyć, mamo – powiedziała Noella.
– Niania jest zajęta w kuchni przygotowaniem kolacji.
Wyszła z małej bawialni i wąskim korytarzem pośpieszyła do drzwi. Kiedy je otworzyła, ze zdumieniem zauważyła stojący na dziedzińcu powóz, a na schodach kobietę w średnim wieku i towarzyszącą jej młodą dziewczynę. Było bardzo chłodno, więc obie damy były mocno opatulone.
– Ty jesteś Noella! – wykrzyknęła kobieta.
W tej samej chwili do drzwi podeszła pani Wakefield i zawołała szczerze zdumiona:
– Caroline! Czy to naprawdę ty?
– Tak, to ja. Averil, przybywam do ciebie z prośbą o pomoc.
Kuzynki ucałowały się na przywitanie. Noella przyglądała się swojej imienniczce. Miała wrażenie, że patrzy na własny portret. Noely tak na nią mówiła matka – miała włosy tego samego koloru, takie same ciemnoniebieskie oczy i identyczny uśmiech.
– Mogłybyśmy uchodzić za bliźniaczki powiedziała Noella.
Pani Wakefield posadziła gości przy kominku, a woźnica wynajętego powozu wyładował ich bagaże.
Historia, którą opowiedziała Caroline, była długa i smutna. Kuzynki rozmawiały szeptem, ale Noella słyszała każde słowo opowieści pani Fairburn.
Z upływem czasu jej przyjaciel coraz bardziej lekkomyślnie oddawał się hazardowi. Zadłużył się tak dalece, że zaczął przyjmować pieniądze od kobiet.
Któregoś dnia wdał się w karcianą awanturę, w czasie której został wyzwany na pojedynek.
Caroline ze strachu o niego odchodziła od zmysłów. Pocieszała się jednak myślą, że walczył już w wielu pojedynkach i zawsze wychodził z nich obronną ręką.
Być może dlatego, że się postarzał, a może jego przeciwnik był nie tylko młodszy, ale też lepiej strzelał, dość że kapitan Fairbum został ranny w pojedynku i zmarł trzy dni później.
Caroline i Noely zostały same i praktycznie bez środków do życia.
– Myślałam, że będę mogła liczyć na pomoc moich przyjaciół, których tylu miałam w Neapolu, bo tam właśnie zdarzyła się ta tragedia – opowiadała pani Fairbum – ale wszyscy odsunęli się ode mnie. Uświadomiłam sobie wtedy, że jedynym ratunkiem dla mnie i Noely jest powrót do Anglii.
– Postąpiłaś bardzo rozsądnie – przyznała pani Waleefield.
– Nie mamy pieniędzy – ciągnęła Caroline – ani też nikogo, kto mógłby nam pomóc.
– Możecie zostać u nas – zaproszenie zabrzmiało ciepło i szczerze w ustach pani Wakefield.
– Najdroższa Averil, wiedziałam, że to powiesz, ale nie mogę się narzucać.
– Ależ Caroline! Jestem bardzo szczęśliwa, że znów będziemy razem.
Wspominając tamte dni Noella przypomniała sobie, że jej matka była istotnie bardzo szczęśliwa w towarzystwie Caroline. Ona sama zaś lubiła rozmawiać z Noely.
Mimo że były do siebie tak podobne, Noely wydawała się starsza. Być może pobyt na kontynencie tak na nią wpłynął.
Wiodła wówczas bogate życie towarzyskie i często podróżowała od jednego kasyna do drugiego. Opowiadała teraz swojej imienniczce historie, o których ta nigdy wcześniej nie słyszała.
Niektóre obserwacje Noely cechował jednak osobliwy cynizm, który nie pasował do jej delikatnej, pięknej twarzy.
– Jeśli chodzi o pieniądze, tata był beznadziejny – mówiła Noely.
Noella wiedziała, że mówiąc „tata”, jej rozmówczyni ma na myśli kapitana Fairburna, a nie swojego naturalnego ojca.
"Urocza Oszustka" отзывы
Отзывы читателей о книге "Urocza Oszustka". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Urocza Oszustka" друзьям в соцсетях.