Ich życie stawało się trudniejsze z każdym dniem.
ROZDZIAŁ 2
Muszę zdobyć jakieś pieniądze – powiedziała Noella do siebie.
Postanowiła przejść się jeszcze raz po domu, ale tylko utwierdziła się w przekonaniu, że sprzedała już wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość.
Któregoś dnia niania powiedziała, że powinny coś zrobić z odzieżą Caroline i jej córki.
Noella zgodziła się po chwili wahania.
– Te rzeczy są z pewnością zakażone – powiedziała.
– Myślę, że niczego już na nich nie ma.
Przecież wydezynfekowałyśmy sypialnię. Na wszelki wypadek wywieszę jeszcze wszystko na dwór.
Pokoje, w których zmarły Caroline i Noely, zostały wydezynfekowane na polecenie lekarza. W sypialni rozłożono substancję, którą podpalono i zamknięto drzwi pokoju. Duszący dym rozszedł się po całym domu.
Otworzyły resztę okien i drzwi, ale zapach śmierci wdarł się w każdy kąt budynku. Prześladował Noellę tak uporczywie, że w tamtych dniach większość czasu spędzała na dworze.
Niania wyjęła z szaf ubrania Caroline i jej córki. Rozwiesiła je na trzy dni na sznurach w ogrodzie.
Noella sprzedała je kilka dni później wędrownemu handlarzowi, który zajeżdżał w te okolice raz na tydzień.
Zawsze był gotów kupić wszystko, na czym mógł zrobić interes.
Zostawiła sobie kilka sukien wieczorowych, chociaż były zbyt wytworne i wydekoltowane dla przyzwoitej angielskiej dziewczyny.
Dlatego wisiały ciągle w pokoju, w którym mieszkała Caroline.
Handlarz zabrał także resztki garderoby, która została po pani Wakefield.
Pozbycie się ich sprawiło Noelli ból, ale czuła, że jedzenie było wtedy ważniejsze niż stroje.
Nie tylko o siebie musiała się przecież troszczyć.
Była jeszcze prawie sześćdziesięcioletnia niania, która opiekowała się Noellą od najwcześniejszego dzieciństwa.
Był też Hawkins, były ordynans ojca. Kiedy pan Wakefield przeszedł na emeryturę, Hawkins opuścił pułk, by dalej mu służyć.
Oficjalnie został zatrudniony do opieki nad końmi, ale szybko stał się uniwersalnym sługą, gotowym zrobić wszystko, czego się od niego wymagało.
Często myślała o tym, że to dzięki Hawkinsowi ona i niania jeszcze żyły.
W ostatnich miesiącach żywili się królikami, które Hawkins łapał w sidła w lasku za ogrodem, i drobnymi rybami, które łowił w strumieniu.
Do gwiazdki jedli ziemniaki, które Hawkins posadził i przechował w starej szopie. Jednak przed Nowym Rokiem ich sytuacja była rozpaczliwa.
Bywały dni, kiedy musieli przeżyć tylko na czerstwym chlebie, który piekarz sprzedawał im za jednego czy dwa pensy, bo nikt inny i tak by go nie kupił.
Hawkins nie był już młody. Zbliżał się do siedemdziesiątki.
Noella zauważyła, że wygląda na starszego, niż był w rzeczywistości, ponieważ był niedożywiony.
Podobnie było z nianią.
Choć nigdy nie powiedzieli tego głośno, Noella wiedziała, że oboje bardzo się bali, iż przyjdzie im dokonać żywota w przytułku.
– Nie dopuszczę do tego, choćbym nie wiem co miała zrobić – powtarzała sobie w myślach, choć nie przychodził jej do głowy żaden pomysł na wyjście z tych kłopotów.
Postanowiła sprzedać dom. Jak jednak znaleźć chętnego na położony na odludziu, zaniedbany budynek? Czasami wydawało się jej, że dach runie im na głowy i ów dom stanie się ich grobem.
– Muszę coś zrobić – powiedziała na głos.
Podeszła do okna. Znów ogarnęło ją przerażenie.
Zaczęła się modlić. Już nie tylko do Boga, ale do zmarłej matki.
Nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi.
Niania zapewne niczego nie słyszała. Noella postanowiła sama otworzyć przybyszowi.
Z przykrością pomyślała, że za chwilę znów będzie musiała odbyć rozmowę z kimś, kto przychodzi ze wsi, żeby domagać się uregulowania zaległych rachunków. Znów czeka ją upokarzające tłumaczenie, że nie ma ani grosza.
Zdenerwowana, niepewna otworzyła drzwi.
Ku jej ogromnemu zdumieniu ujrzała eleganckiego, modnie ubranego mężczyznę.
Przed domem stał powóz, do którego zaprzężone były dwa rasowe konie. Na jego tyle stał służący, a z przodu siedział woźnica.
Spojrzała na przybysza, potem znów na powóz i znów na nieznajomego, który powiedział:
– Chciałbym rozmawiać z Noellą Raven.
Jestem jej kuzynem.
Zaskoczona spojrzała na niego. Zanim zdołała cokolwiek powiedzieć, nieznajomy znów się odezwał:
– To zapewne pani. Nazywam się Jasper Raven – powiedział, zdejmując kapelusz z głowy.
– Nie. To nie ja, ale proszę wejść do środka. Wszystko panu wytłumaczę – odrzekła szybko.
– Oczywiście – powiedział przybysz.
Wszedł za Noellą do domu. Zauważyła, że szukał miejsca, w którym mógłby zostawić kapelusz. Sprzedała stół i dwa ładne dębowe krzesła. Korytarz był teraz zupełnie pusty.
Nic nie powiedziała. Poprowadziła gościa do bawialni. Zauważyła, że przybysz uniósł brwi ze zdziwienia, kiedy ujrzał opustoszały pokój. Nie usiadł jednak, zanim nie usłyszał zaproszenia Noelli. Z wahaniem skorzystał z fotela. Kapelusz położył obok, na podłodze.
Noella siadła na sofie naprzeciwko niego.
– Niestety… muszę panu przekazać złe wieści – powiedziała.
– Złe wieści? – powtórzył Raven wzburzonym głosem.
– Noella i jej matka… nie żyją.
– Nie żyją? To nie do wiary! – wykrzyknął Raven.
– A jednak to prawda. Zaraziły się chorobą, którą ich przyjaciel przywlókł z Afryki. Zmarły mimo wysiłków lekarza i mojej matki.
Przybysz się nie odzywał.
– Mm… mmoja mama… zaraziła się od nich… i również zmarła.
– Bardzo mi przykro – odezwał się Raven.
– Rozumiem, co pani przeżyła.
– Wciąż trudno mi w to wszystko uwierzyć.
Zauważyła, że Raven zmarszczył twarz, kiedy jej słuchał. Przyjrzała mu się bliżej i stwierdziła, że wcale nie był taki młody, jak jej się zrazu wydał. Mógł mieć trzydzieści pięć lat. Mimo wysokiego wzrostu i szczupłej sylwetki nie był przystojny. W jego twarzy było coś nieprzyjemnego.
Noella nie mogła oprzeć się ciekawości i zapytała:
– Powiedział pan, że jest krewnym Noelli.
– Tak. Jak już powiedziałem, nazywam się Raven. Jestem kuzynem hrabiego Ravensdale.
– Noely oczekiwała wiadomości od ojca zaczęła Noella.
– Niemożliwe, przecież on nie żyje.
– Powiedziała, że napisała do niego z Wenecji.
Nie wiedziała jednak, dlaczego ojciec nie odpowiedział na jej list.
– Z prostego powodu. Hrabia był ciężko chory. Dopiero jego syn, który wrócił z zagranicy po śmierci ojca, zajął się zaległą korespondencją.
– Szkoda, że Noely o tym nie wiedziała powiedziała cicho.
– Cóż. Teraz już za późno – w głosie Ravena zabrzmiała irytacja raczej niż współczucie czy żal. – Moja podróż po Europie okazała się zupełną stratą czasu.
Noella odezwała się uspokajająco:
– Tak mi przykro. Jestem jednak pewna, że gdyby Noely żyła, byłaby niezwykle szczęśliwa ze spotkania z krewnym ze strony Ravenów.
– Niewiele mi to daje – ostro powiedział przybysz.
Na twarzy Noelli odmalowało się zaskoczenie.
Mężczyzna widać potrzebował kogoś, komu mógłby się zwierzyć z trapiących go spraw, bo odezwał się w te słowa:
– Śmierć panny Noelli jest moją osobistą tragedią.
– Ale dlaczego?
– Jej brat, obecnie już hrabia, polecił mi ją znaleźć. Gdyby moja misja powiodła się miałem otrzymać nagrodę. Hrabia pragnął, żeby panna Noella zamieszkała w jego domu.
– Gdyby o tym wiedziała – powiedziała ze smutkiem. Po chwili jednak ciekawość kazała jej zadać kolejne pytanie:
– Jaki jest hrabia? Kuzynka Caroline nie opowiadała o nim zbyt wiele.
– Kuzynka Caroline? – powtórzył Raven. -
Czyżby pani również była z nami spokrewniona?
– Nie z Ravenami – odparła Noella – ale Caroline, o której powinnam chyba mówić hrabina, była kuzynką mojej matki, a także jej najlepszą przyjaciółką.
Zauważyła, że Raven słuchał jej słów z uwagą.
– Kiedy umarł kapitan D'Arcy Fairburn, kuzynka Caroline i Noely wróciły do Anglii.
Zamieszkały u nas. Były bardzo biedne. Byłoby cudownie, gdyby wtedy hrabia mógł im pomóc.
– Właśnie dlatego chciał je znaleźć – powiedział Raven. – Co więcej, obiecał mi hojną nagrodę za odnalezienie jego siostry.
– Nie wygląda pan na człowieka w potrzebie – powiedziała Noella.
Raven roześmiał się i rzekł:
– Pozory mylą.
Zapewniam panią, że moja sytuacja finansowa jest opłakana. – Nagle zmienił ton, jakby mitygując się, i powiedział:
– Proszę mi wybaczyć tę niegrzeczność, ale jeszcze nie zapytałem pani o jej imię.
– Zapewne zdziwi to pana, ale na imię mam również Noella. Kiedy się okazało, że zarówno moja matka, jak i kuzynka Caroline oczekują rozwiązania na Boże Narodzenie, postanowiły nadać swoim dzieciom takie same imiona. Noel dla chłopca, Noella. dla dziewczynki.
– Domyślam się, że ten pomysł mógł wszystkim nieco skomplikować życie- zauważył Raven.
– Mógłby, gdybyśmy utrzymywały bliskie kontakty – zgodziła się Noella. – Ale po raz pierwszy spotkałyśmy się rok temu i wtedy okazało się, jak bardzo byłyśmy do siebie podobne.
– Oczywiście, ma pani przecież włosy tego samego koloru co ona – powiedział Raven takim głosem, jakby dopiero teraz to sobie uświadomił.
Noella uśmiechnęła się i wyjaśniła swojemu rozmówcy:
– Mama zawsze mówiła mi, że to dziedzictwo po przodku pochodzącym ze Szwecji.
Zauważyła, że Raven przygląda się jej badawczo.
Poczuła się niezręcznie. Ten zaś sięgnął do kieszeni płaszcza i wyjął z niej małe skórzane etui. Otworzył je. Wewnątrz był miniaturowy portret. Wręczył etui Noelli. Ujrzała twarz rocznego dziecka o złotych włosach i ciemnoniebieskich oczach. Nie miała najmniejszych wątpliwości. To była Noely.
– Nawet kiedy dorosła, wyglądała zupełnie tak samo – powiedziała urzeczona odkryciem Noella.
"Urocza Oszustka" отзывы
Отзывы читателей о книге "Urocza Oszustka". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Urocza Oszustka" друзьям в соцсетях.