– Ten portret mógłby uchodzić za pani podobiznę z dzieciństwa – zauważył Raven.
Noella z uśmiechem oddała mu etui i powiedziała:
– Tak mi przykro, że nie mogę pana… niczym ugościć… obawiam się, że nic nie mam w domu.
Po chwili milczenia Raven zapytał:
– Jak to się stało, że jest pani tak biedna?
– Po śmierci matki straciłam rentę ojca powiedziała.
– Jak pan widzi nie zostało mi już nic, co mogłabym… sprzedać.
Ubóstwo tego domu było tak oczywiste, że mówiła o nim bez oporów i zakłopotania.
Pomyślała, że gdyby Noely na czas otrzymała pomoc od brata, z pewnością nie opuściłaby jej w potrzebie.
Raven podniósł się nieoczekiwanie z fotela, przemierzył pokój i przystanął, wpatrując się w zaniedbany ogród.
– Kto tu jeszcze mieszka? – zapytał.
– Moja niania i ordynans ojca, mieszkający z nami od dnia, w którym tata przeszedł na emeryturę i kupił ten dom.
– Z pewnością ma pani jakichś przyjaciół w okolicy.
– Nie mamy zbyt wielu sąsiadów. A nieliczni mieszkańcy tych stron sami nie są zbyt majętni.
Noella pomyślała, że chodzenie po prośbie do sąsiadów byłoby zbyt wielkim upokorzeniem.
Po śmierci matki zapomnieli o istnieniu Noelli. W większości byli to zresztą ludzie w podeszłym wieku. Ich dzieci wyprowadziły się z tego odludzia do Londynu albo w inne bardziej interesujące okolice.
Tak więc sąsiedzi nie zapraszali jej do siebie, a ona była zbyt nieśmiała albo dumna, żeby szukać u nich wsparcia.
Raven odwrócił się od okna. Podszedł do zajmowanego wcześniej fotela i znów w nim usiadł.
– Ciągle nie znam pani nazwiska – powiedział.
– Przepraszam. Powinnam się przedstawić, kiedy pan przybył. Nazywam się Wakefield, Noella Wakefield.
– Proszę mnie posłuchać, panno Wakefield.
Mam propozycję, która może być dla pani bardzo korzystna.
Mówił powoli i z namysłem. Wydawał się ważyć w myślach każde słowo. Noella zaś wpatrywała się weń szeroko otwartymi oczami.
Wiedziała, że zamierza jej powiedzieć coś niezwykle ważnego, choć nie miała pojęcia, do czego Raven zmierza.
– Przed dwoma miesiącami – zaczął Raven – odwiedziłem kuzyna, hrabiego Ravensdale.
Chciałem go zapoznać z pewnym wynalazkiem.
– Wynalazkiem?
– Chodziło o teleskop, urządzenie nowocześniejsze niż używane obecnie w marynarce.
Uważałem, że produkcja i sprzedaż tego wynalazku może być szalenie opłacalna.
– Bardzo interesujące – powiedziała Noella.
– Zamierzałem poprosić kuzyna o pomoc w finansowaniu przedsięwzięcia, ale jak zwykle odniósł się do projektu bez entuzjazmu.
– Dlaczego?
– Bo ma taki sam trudny charakter jak jego ojciec – uciął Raven.
– Mama była zdania, że mąż kuzynki Caroline był bardzo despotyczny i budził postrach – zauważyła Noella. – To smutne, że brat Noely się w niego wdał.
– Wielu ludzi czuje się onieśmielonych w jego towarzystwie. Ja zaś uważam, że jest po prostu skąpy.
– Dlatego że odmówił finansowania pańskiego wynalazku?
– Mam przyjaciela, który jest ekspertem w tej dziedzinie – odpowiedział Raven. -Zapewnił mnie, że to iście rewolucyjny projekt, dużo nowocześniejszy od sprzętu, którego używa się obecnie.
Noella zastanawiała się, co to miało wspólnego z Noely. Raven, jakby czytając w jej myślach, przystąpił do wyjaśnień.
– Po wielu kłótniach hrabia powiedział, że skoro mogę skonstruować teleskop, dzięki któremu będzie można widzieć dalej niż kiedykolwiek przedtem, powinienem potrafić odnaleźć jego siostrę, o której nie miał żadnych wieści poza jednym listem do ojca.
– Teraz rozumiem! – wykrzyknęła Noella. -
Musi pan być bardzo sprytny, skoro trafił pan aż tutaj.
– Najpierw pojechałem do Wenecji, skąd został wysłany list. Po przepytaniu niezliczonej ilości ludzi, którzy znali kapitana Fairburna w czasie, kiedy tam mieszkał, pojechałem w ślad za Noely i jej matką do Neapolu.
– To właśnie stamtąd kuzynka Caroline i Noely przyjechały tutaj – zauważyła Noella.
– Tak właśnie sądziłem – powiedział Raven.
– Ale okazuje się, że cała moja podróż poszła na marne.
– Bardzo mi przykro! – wykrzyknęła Noella.
– Niestety, nic na to nie można poradzić.
– Prawdę mówiąc, jest jedna możliwość stwierdził Raven ze spokojem.
Noella spojrzała na niego zaskoczona, kiedy powiedział:
– Twierdzi pani, że jest bardzo podobna do swojej kuzynki.
– Podobieństwo jest tak duże, że można by nas wziąć za bliźniaczki.
Raven pochylił się w fotelu do przodu.
– Mam dla pani propozycję.
– Propozycję?
– Widzę, panno Wakefield, że rozpaczliwie potrzebuje pani pieniędzy.
– Wyobrażam sobie, że trudno byłoby to ukryć – odpowiedziała Noella. – Jak pan widzi… nie zostało mi już nic… co mogłabym sprzedać.
– Zauważyłem to, jak również fakt, że jest pani dużo szczuplejsza niż powinna.
Raven obrzucił ją krótkim spojrzeniem i Noella poczuła, że się rumieni.
Pomyślała, że jest zbyt impertynencki, więc odrzekła:
– Jakoś sobie poradzimy. Jest mi tylko przykro, panie Raven, że pańska podróż na nic się nie zdała.
Wstała z fotela, lecz ku jej zaskoczeniu, Raven nie zbierał się do wyjścia.
Patrzył, jak słońce odbijało się w jej włosach.
Wyglądało to, jakby jej szczupłą, wyrazistą twarz otaczała aureola światła.
– Niech pani siada – powiedział ostro.
Tak ją to zaskoczyło, że go posłuchała.
– A teraz niech pani słucha i spróbuje zrozumieć, co do niej mówię.
Noella spojrzała na niego, a on ciągnął dalej:
– Hrabia Ravensdale postanowił wyrwać swoją siostrę ze świata, w jakim, jak sądzi, żyje ona wraz ze swą matką i kapitanem D'Arcy Fairburnem.
Noella słuchała go z niejakim zdziwieniem w oczach.
– Obiecałem hrabiemu, że odnajdę tę dziewczynę, ale niestety, nie ma jej już wśród żywych.
Myślę jednak, że bogowie byli dla mnie łaskawi i zesłali mi zastępstwo.
Mówiąc to wykrzywił usta. Kiedy zaś uświadomił sobie, że Noella go nie zrozumiała, powiedział:
– Proponuję, żeby zastąpiła pani swoją kuzynkę.
Noella patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami.
– Nie rozumiem…
– Myślę, że już tak – sprostował Raven. -
Widziała pani tę miniaturę i na pewno wie, że trudno byłoby komukolwiek zaprzeczyć, iż to pani jest na fotografii.
– Co chce pan powiedzieć? – zapytała Noella.
– Proszę zrozumieć – rzucił ostro Raven.
Hrabia Ravensdale chce, abym przywiózł mu siostrę. Mam dwa wyjścia:
mogę wrócić do niego i powiadomić go, że ona nie żyje i w związku z tym nie ma szans się z nią zobaczyć.
Przerwał i uśmiechnął się, zanim powrócił do wyjaśnień.
– Albo mogę wrócić z kimś, kto, jak sama pani powiedziała, jest podobny do siostry hrabiego tak bardzo, że mógłby być jej bliźniaczką.
– Sugeruje pan że powinnam… udawać…
Noely?! – wykrzyknęła Noella.
– Nie tylko to sugeruję – powiedział Raven – ale mówię pani, że byłaby pani wyjątkowo głupia, gdyby na to nie przystała.
– Nie… oczywiście, że nie… jak mogłabym… zrobić coś takiego? – oburzyła się Noella.
Raven wstał z fotela.
– W takim razie odbyłem tę podróż na próżno i mogę jedynie mieć nadzieję, panno Wakefield, że miło będzie pani zagłodzić się na śmierć, bo jest pani na najlepszej do tego drodze.
Raven wziął kapelusz i ruszył w kierunku drzwi. Dopiero gdy do nich dotarł, Noella powiedziała, jakby do samej siebie:
– Jak mogłabym zrobić coś takiego? Byłoby to oszukańcze i… złe.
– Dla kogo? – zapytał Raven. – Dla pani?
Dla pani służących, którzy prawdopodobnie są tak samo wychudzeni i wygłodzeni jak pani?
Na wzmiankę o służących Noelli przeszła przez głowę myśl. że przecież nie może z premedytacją pozwolić niani i Hawkinsowi umrzeć z głodu.
Na pewno nie powinna, jeśli tylko było jakieś wyjście. Tego ranka niania zrobiła Noelli na śniadanie grzankę z czerstwego chleba i dodała doń maleńką porcję ryby, którą Hawkins złowił wczoraj, po czym rzekła:
– To wszystko co mamy i kiedy będziesz dziękować Bogu za jego skromne dary, możesz zaznaczyć, że w istocie są bardzo skromne.
Noella spojrzała na talerz ze śniadaniem, a niania dodała:
– Nie mamy nic do picia prócz wody. Herbata skończyła się przed dwoma dniami, a ja wolałabym być już w grobie, niż zaczynać dzień bez filiżanki herbaty.
Wyszła z pokoju, zanim Noella zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.
Wiedziała, że brak herbaty był dla niani najgorszym niedostatkiem.
Była pewna, że Hawkins miał podobne odczucia.
Zjadłszy swą głodową porcję ryby z grzanką bez masła, pomyślała, że nie mogą tak dalej żyć.
W przeciwnym razie wkrótce, jak mawiała niania, „skończą w grobach”.
Kiedy teraz patrzyła na Ravena, myślała że gdyby przyjęła jego propozycję, uratowałaby nie tylko siebie, lecz także nianię i Hawkinsa.
Myśląc o nich przeleżała bezsennie pół ubiegłej nocy. Byli wobec niej bardzo lojalni i żadne z nich nie poskarżyło się ani razu, że od śmierci matki Noelli nie otrzymywali pensji.
Z właściwym sobie stoickim spokojem wierzyli, że „coś się wydarzy”, choć nie mieli pojęcia, co to by mogło być.
Oto była odpowiedź i Noella poprosiła drżącym głosem:
– Mógłby mi pan trochę dokładniej wyjaśnić, czego pan… ode mnie oczekuje?
Przez twarz Jaspera Ravena przemknął ledwie dostrzegalny uśmiech, kiedy powoli powrócił do fotela i ponownie w nim usiadł.
– To dość proste – powiedział cicho. – Ta choroba, o której pani wspomniała, panno Wakefield, zabiła Caroline, hrabinę Ravensdale, i jej wspaniałego przyjaciela, z którym żyła.
Przerwał na chwilę, zanim podjął wątek.
– Kiedy przybyłem, pani była w rozpaczy i zastanawiała się właśnie, co ze sobą począć.
– Ale na pewno… gdybym… podała się za Noely, hrabia zacząłby coś podejrzewać?
"Urocza Oszustka" отзывы
Отзывы читателей о книге "Urocza Oszustka". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Urocza Oszustka" друзьям в соцсетях.