Świetnie. Tylko tego mi potrzeba. Następny samiec, któremu się wydaje, że wie, co dla mnie najlepsze.

Właściwie nie była zaskoczona. Spodziewała się, że jak tylko znik¬nie mu z oczu, Ty wskoczy do samochodu 1 popędzi za nią. Pozwolił jej wyjść tylko dlatego, że chciał dać jej czas, żeby ochłonęła. W pewnym sensie pochlebiało jej to, ale i denerwowało. Prawda była taka, że Ty okazał się kłamcą, wykorzystał ją i niczym nie różnił się od innych face¬tów.

– Kto to? – zapytał David, kiegy Ty zgasił silnik i zanim Sam zdą¬żyła odpowiedzieć, dodał: – A, już wiem.

– Ty, mój przyjaciel.

David zrobił ponurą minę•

_ Szybko się pocieszyłaś – powiedział ironicznie.

– Nic nie mów.

Ty wysiadł z samochodu i ruszył chodnikiem. Zdążył założyć koszulkę i musiała przyznać, że wyglądał nieźle. Sam nachmurzyła się, gotowa do kolejnej niepotrzebnej konfrontacji. Przywitała Tya przy drzwiach, a kot, który wyczuł okazję do ucieczki, ześlizgnął się jej z ra¬mion, skoczył na ganek i zniknął w krzakach.

_ Nie przyjmujesz do wiadomości słowa "nie"?

_ Nie. – Jego brązowe oczy błyszczały, a butny uśmiech nie schodził z lekko zarośniętej twarzy. Drań, pomyślała znowu, ale ugryzła się w ję¬zyk. Jego wzrok zatrzymał się na jej ustach, a potem Ty spojrzał ponad jej ramieniem i zmienił wyraz twarzy; oczywiście zobaczył Davida.

Zaczyna się, pomyślała Sam i szybko przedstawiła ich sobie. Obaj mężczyźni byli spięci i patrzyli na siebie nieufnie.

_ Davidzie, to jest Ty Wheeler. – Sam marzyła, żeby nagle wyparo¬wali. W powietrzu unosiło się zbyt wiele testosteronu, jak na tak wcze¬sną godzinę. – Ty – David Ross.

Ty wyciągnął rękę, a David udał, że tego nie widzi. Świetnie.

_ Znamy się od lat – dodała, odsunęła się od drzwi i zaprosiła Tya do środka. – A Ty jest właśnie tym przyjacielem, o którym ci mówiłam ¬zwróciła się do Davida. Nie widziała powodu, żeby ukrywać, gdzie była. Poza tym Davidowi dobrze zrobi kontakt z rzeczywistością.

Otworzyła szafkę w holu, znalazła płaszcz od deszczu i zarzuciła na siebie.

_ Zrobię kawę. Jeśli któryś z was ma ochotę na filiżankę, to zapraszam, ale ostrzegam, że mam dość pouczania, jak mam żyć.

David natychmiast ruszył za nią do kuchni i otworzył drzwi do spżarni.

_ Chcę z tobą porozmawiać na osobności – powiedział szeptem.

– Nie widzę powodu.

_ Przyleciałem taki kawał, żeby z tobąporozmawiać. Mogłabyś przynajmniej…

_ Nie wchodź tu – ostrzegła go i podniosła palec, żeby mu przerwać. Wyciągnęła torbę zmielonej kawy i zamknęła drzwi. – Powiedzia¬łam ci już, że jeśli chciałeś się ze mną zobaczyć, trzeba było zadzwonić. Koniec kropka. – Wsypała kawę do pojemnika w ekspresie i nalała do dzbanka wodę z kranu.

Ty oparł się o blat i bardzo uważnie obserwował Davida i Sam.

_ Zwariowałaś – powiedział David. – Co wiesz o tym facecie?

Dobre pytanie.

– Wystarczająco dużo – skłamała i zobaczyła, że usta Tya drgnęły.

– Masz tyle kłopotó», w rozgłośni. Nie sądzisz, że powinnaś… uspokoić się… sprawdzić go?

– Zrobię, co uznam za stosowne.

Skóra na twarzy Davida napięła się, a mięśnie zesztywniały.

– W tym kłopot, Sam, że zawsze postępujesz tak, jak ci się podoba.

– Bo to moje życie.

– W porządku. W takim razie…

– O to chodzi. Mnie to odpowiada.

Włączyła ekspres do kawy, a David poczerwieniał na twarzy i szyb¬ko opuścił kuchnię. Włoskie buty stukały o deski, kiedy przeszedł przez korytarz i zatrzasnął za sobą frontowe drzwi.

– Nie mów ani słowa – ostrzegła Tya, a ekspres zaczął bulgotać. – Ani słowa. Nie jestem w nastroju.

– Nie mam najmniejszej ochoty komentować twojego gustu, jeśli chodzi o facetów – patrzył na nią, rozbawiony.

– No i dobrze. Teraz idę na górę wziąć prysznic i kiedy wrócę, i jesz¬cze tu będziesz, porozmawiamy o Annie Seger. – Rzuciła mu grozne spojrzenie. – Dosyć kłamstw, Ty – dodała. – Mam dość tego, że robisz ze mnie idiotkę – powiedziała, idąc na górę. Pudło, które wyciągnęła ze strychu nadal stało tam, gdzie je zostawiła, u stóp łóżka. Wszystkie no¬tatki na temat Annie Seger były w środku.

Czy mogła zaufać Tyowi? – pytała samą siebie i odpowiedź za każ¬dym razem brzmiała "nie". Ale przecież spała z nim, spędziła z nim wiele godzin i ani przez chwilę nie wierzyła, że mógłby ją skrzywdzić.

Ale kłamał. Oszukiwałją dla własnych korzyści. Nie opowiedziałjej o Annie i wykorzystał ją.

Zrobił to wszystko z powodu swojej książki:

Taki miał motyw, ale nie zamierzał jej ani straszyć, ani jej skrzyw¬dzić… postąpił tak, jak było mu wygodnie.

– Może wszyscy tak postępujemy? – zastanowiła się. Zrzuciła halkę i sięgnęła za szklaną zasłonę, żeby odkręcić prysznic. Po chwili weszła do środka i poczuła, jak ciepłe strumienie wody masująjej mięśnie i spły¬wają po włosach. Chciała zostać w małej kabinie jak najdłużej, ale nie miała czasu do stracenia, tym bardziej, że na dole czekał Ty. Umyła gło¬wę i po pięciu minutach wycierała się ręcznikiem. Na skórze miałajesz¬cze krople wody, kiedy wciągała czy.ste szorty i koszulkę. W sunęła klap¬ki na nogi, przeczesała mokre włdso/ grzebieniem i pomalowała usta szminką. Była gotowa i zadowolona ze swojego wyglądu.

Kilka sekund później zbiegła ze schodów i znalazła Tya w kuchni. Robił tosty i smażył jajecznicę.

_ Tylko to znalazłem – powiedział przepraszająco.

Sam nie jadła od wczoraj.

_ Gdy ktoś dla mnie gotuje, nigdy nie narzekam. Nieważne, co to jest.

_ Dobrze, bo chociaż jestem doskonałym kucharzem, potrzebuję odpowiednich narzędzi i składników. – Włożył miskę tartego sera, ce¬buli i mleka do kuchenki mikrofalowej.

_ Daj spokój, Wheeler – powiedziała i uśmiechnęła się• Sięgnęła po nóż do masła, a z lodówki wyjęła pudełko białego sera. – Pamiętaj, że jeszcze ci nie darowałam. Nadal jestem na ciebie wściekła.

– Domyślam się.

Pogroziła mu nożem.

_ Twoje kłamstwa źle wróżą. Bardzo źle.

– Więcej tego nie zrobię•

_ Lepiej nie, bo mogę użyć tego narzędzia. – Pokręciła nożem i wycelowała w jego rozporek.

Roześmiał się głośno.

– Dobra, zaczynam się bać.

_ Tak myślałam. – Dlaczego nie potrafiła się na niego gniewać? Jajka skwierczały na patelni i Ty pomieszał je drewnianą łyżką.

_ Prawie gotowe – powiedział. – Może zjemy na zewnątrz? -wskazał głową w stronę werandy na tyłach domu.

_ A potem powiesz mi wszystko, co wiesz o Annie Seger – zarządziła. Oparła się biodrem o blat i obserwowała, jak Ty bawi się w go¬spodarza. Koszulka opinała mu się na ramionach. Sam popatrzyła na jego wąską talię i mu~kularne uda, opalone i pokryte kręconymi włosa¬mi. Czy jej się to podobało, czy nie, Ty Wheeler po prostu przypadł jej do gustu.

_ Powiem ci wszystko, co chcesz wiedzieć – obiecał, a Sam przypomniała sobie, jak oznajmił, że jest w niej zakochany.

_ Wszystko? – zapytała przewrotnie, a Ty spojrzałna nią przez ramię•

– Wszystko.

Zaschło jej gardle i wtedy grzanki wyskoczyły z tostera i zadzwoniła kuchenka mikrofalowa.


_ Dlaczego uważasz, że Annie została zamordowana? Policja twierdzi¬ła, że popełniła samobójstwo – powiedziała Samanta, odsuwając talerz.

Siedzieli przy szklanym stoliku pod daszkiem werandy. Zadała wreszcie pytanie, które od kilku godzin nie dawało jej spokoju.

Koliber latał wśród kwiatów tropikalnego pnącza, a na jeziorze po¬jawiły się żaglówki. Gdzieś zaryczała kosiarka, a nad ich głowami roz¬legł się szum przelatującego na bezchmurnym niebie samolotu.

Ty oparł nogę na sąsiednim krześle i skrżywił się.

– Nie przeczytałaś wszystkiego, co było w moim komputerze?¬Zanim zdążyła odpowiedzieć, dodał: – Wiem, że wzięłaś dyskietkę i gdy¬byś przeczytała wszystko, co zebrałem, zrozumiałabyś. – Pochylił się do niej nad stołem. – Annie Seger była przygnębiona i popijała alkohol – to prawda. Ktoś widział, jak robiła to na imprezie. Pokłóciła się ze swoim chłopakiem, Ryanem Zimmermanem, chyba o dziecko i o to, co z nim zrobić. Świadkowie to potwierdzili. Annie poprosiła swoją przyjaciół¬kę, Prissy, żeby tamtej nocy odwiozła ją do domu. Kiedy przyjechały, w domu nikogo nie było. Próbowała jeszcze raz do ciebie zadzwonić, ale odłożyła słuchawkę, zanim dostała połączenie. Dalej nic nie jest ja¬sne. Czy zakradła się do łazienki matki i zabrała tabletki nasenne? Poszła do garażu po sekator i potem wróciła na górę, napisała list poże¬gnalny i podcięła sobie żyły przy komputerze? Czy była w stanie to zrobić, biorąc pod uwagę, jak bardzo była pijana?

– Myślałam, że właśnie tak było.

– Tak miało to wyglądać – powiedział Ty. – Takie jest najprostsze wyjaśnienie. Ale na dywanie były jeszcze inne ślady. Kiedy Annie nie było, sprzątaczka odkurzyła dywan i na pluszu były głębsze wgniece¬nia – ślady większych stóp.

– Przecież tam było dużo ludzi. Policja, pogotowie…

– Tak. Jason, jej ojczym, powiedział, że wszedł do pokoju zobaczyć, co u niej słychać i znalazł ciało. Nikogo to nie zastanowiło.

– Duży ślad na dywanie. To niewiele, a właściwie nic – powiedziała.

– Wiem, ale była jeszcze ziemia. Na dywanie, nie na butach Annie.

– To ciągle mało.

– A co powiesz na to? Jej odciski palców były na sekatorze, owszem, ale ona była praworęczna. To znaczy, że najpierw podcięłaby lewą rękę i skaleczenie byłoby głębsze. Tymczasem było odwrotnie.

– Tak uważasz?

Ty skinął głową.

– To za mało, żeby napisać książkę i obalić teorię o samobójstwie _ stwierdziła i zauważyła, jak Charon wychodzi z krzaków. W roztargnie¬niu potarła szyję i podrapała się w śladpp ukąszeniu szerszenia. – Po co ktoś chciałby ją zabić? Jaki był motyw?

– Myślę, że to miało coś wspólnego z jej dzieckiem.

Samanta poczuła skurcz w żołądku. Nie mogła myśleć spokojnie o tym, że Annie skończyła ze sobą, a na wspomnienie o dziecku, które zmarło wraz z nią, czuła jeszcze większy ból.