To było takie proste.
Zawsze wszystko szło mu tak łatwo, pomyślał, kiedy mijał otwartą waliz¬kę mima z kilkoma dolarami w środku. Spod nóg uciekło mu stado gołębi.
Tak łatwo, jak poznał słabości Melanie, odkrył również potrzeby swo¬jego więźnia. Wzbudził w nim głód substancji chemicznych, które dawał mu do połknięcia, wdychania lub wstrzykiwał. Ojciec John chętnie zaspo¬kajał ten głód. Podawał mu środki, które osłabiały ciało. To była jego ta¬jemnica, klucz do sukcesu – szukanie słabości wroga, odkrywanie jego potrzeb i podtrzymywanie uzależnień – wszystko dla własnych korzyści.
Skręcił z Dekatur na North Press i przyspieszył kroku. Wkrótce na¬dejdzie noc. Lubił ciemności, a dziś nie mógł się doczekać, jak Melanie Davis zapłaci za grzechy.
Minął stary francuski bazar i ruszył ku rzece. Czuł jej ciężki wilgot¬ny zapach. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął świętą broń. Poczuł ostre krawędzie pętli i wiedział, że nie sprawi mu zawodu. Serce zaczęło mu bić szybciej, kiedy przeciął tory tramwajowe i ruszył pod górę po trawie. Popatrzył na leniwe wody Missisipi. Boże, wspaniała rzeka. Szeroka, dzika i uwodzicielska..
Zamknął oczy i rozmyślał o zbliżającej się nocy i o Melanie Davis.
Przesuwał paciorki różańca – słodki instrument do zabijania grzeszników.
Melanie spotka największe zaskoczenie w życiu.
Nie wiedziała tylko, że będzie to zarazem ostatnia niespodzianka.
Rozdział 33
– Coś wisi w powietrzu -: powiedział Montoya. Był spięty i zdenerwo¬wany. Jego ciemne włosy błyszczały w mocnym świetle w kuchni Bentza. Na stole obok plastikowego pudełka, różnych naczyń, talerzy i garn¬ków, a nawet starego opakowania po margarynie, leżały trzy różańce.
– O co chodzi? Co masz na myśli? – Bentz podniósł jeden paciorek i obrócił w palcach. Był plastikowy i okrągły.
Montoya sięgnął do lodówki i wyciągnął butelkę słabego piwa.
– Masz coś mocniejszego?
Bentz pokręcił głową.
– Jeśli chcesz się napić, to dwa bloki stąd jest bar.
– Jesteś po służbie.
– Nigdy nie jestem po służbie – mruknął Bentz.
– Cholera. – Montoya zerknął,na prawie pusty kubek po kawie, kawałek czerstwego chleba i pojemnik z resztką masła orzechowego – tyle zosta¬ło z obiadu Bentza. Montoya odkręcił zakrętkę. – To nie po amerykańsku.
– Bez tłuszczu, bez alkoholu i bez nikotyny. Tak jest, kiedy się sta¬rzeJesz.
– Masz dopiero czterdzieści lat, na rany Chrystusa… tylko nie mów mi, że seksu też nie ma, bo nie chcę słuchać takich rzeczy. – Montoya wyciągnął nogą jedno krzesło i usiadł na nim. – A to co? – Pokazał na stół, gdzie Bentz przeprowadzał eksperyment.
– A co ci to przypomina? – zapytał Bentz. Montoya łyknął piwa.
– Projekt lampy kempingowej.
– Zgaduj dalej – powiedział Bentz.
– Dobra, widzę różańce. Tego używa morderca. Myślałem, że to już ustalone. Sprawdziliśmy rany i wiemy, że ten wariat dusi ofiary różań¬cem. Zresztą zostawił jeden na manekinie na balu. Więc jest szurniętym katolikiem. Sporo takich mamy.
– Uważaj. – Przyszpilił Montoyę wzrokiem. – Ja teżjestem katolikiem.
– Ja też, ja też… no, byłem.
– Kiedyś będziesz znowu – przepowiedział Bentz. – Wszyscy do tego wracamy.
– Na starość?
– Tak. A teraz patrz. To kopia tego, który znaleźliśmy na manekinie. – Bentz owinął pierwszy różaniec z jasnymi paciorkami wokół dło¬ni. Potem włożył obie ręce do dużej plastikowej torby i poruszał nimi. Koraliki rozdzieliły się i rozsypały, wpadając do torby. – Nie jest zbyt mocny – zauważył. – Nie nadaje się na narzędzie zbrodni.
– To teżjuż wiemy. – Montoya sięgnął o pudełka i wyjął trzy koraliki na żyłce. – Gdzie kupiłsuperrnocną wersję?.
– Nigdzie. – Bentz podniósł jeden koralik,i popatrzył na niego pod światło… – Moim zdaniem, sam go zrobił. Wybrał ostre korale, takie, któ¬re mogą skaleczyć skórę i mocny drut.
– Nie łatwiej byłoby użyć sznurka albo drutu?
~ Za mało symboliczne. Nasz chłopiec się tym podnieca… mamy tu kilka spraw razem… Zaczynam podejrzewać że Samanta Leeds ma ra¬cję. Powiedziała, że morderca odwoływał się do Raju utraconego. Chy¬ba powinienem do tego zajrzeć.
– Może mam notatki na ten temat – przyznał Montoya, a Btjotz się ro¬ześmiał. – No co, miałem dużo r,ob9ty w college'u, więc korzystałem z cu¬dzych notatek i z Internetu. Nie musiałem czytać tych wszystkich książek.
Bentz otrzepał ręce i sięgnął po kawę.
– Powiedziałeś, że coś ci nie daje spokoju.
– Tak, szukam dwóch facetów z Houston – chłopaka Annie Seger i jej brata. Obaj podobno mieszkają gdzieś w okolicy. Jeden w White Castle, a drugi w.Baton Rouge. Obaj mieli pracę i zniknęli. Zapadli się pod zie¬mię. Dlaczego? – Pociągnął łyk bezalkoholowego piwa i wykrzywił się. ¬Z przykrością skłaniam się ku teorii Wheelera, że to ma coś wspólnego ze śmiercią Annie Seger. Może ona nie JJopełniła samobójstwa?
– Myślisz, że John ją zabił?
– Tak – powiedział Montoya. – Sądzę, że to Kent Seger albo Ryan Zimmerman.
– A co z motywem? – Bentz rzucił mu ponury uśmiech. – Tylko mi nie mów, że chodziło o forsę, bo nie uwit:;rzę.
– Nie tym razem. Ale jest coś, czego nie wiemy 9 Annie Seger-:¬powiedział Mo~toya, opróżnił butelkę i postawił na stole obok pudełka z błyszczącymi paciorkami. -.:. Lepiej, żebyśmy się dowiedzieli. – Gdzie oni obaj są, do cholet;y?
– Dobre pytanie. – Bentz też nie znał na nie odpowiedzi.
– Mam złe przeczucia.
– Dopiero teraz? – parsknął:ąeotz. – Ja mam złe przeczucia przez cały czas.
Odezwała się automatyczna sekretarka. Ty nie miał szans, by poroz¬mawiać osobiście z Estelle Faraday. Musiał zostawić wiadomość i to po raz kolejny.
– Estelle, mówi Ty Wheeler. Rozmawiałem z policją w Nowym Orleanie i powiedziałem im, co wiem. Jeśli jeszcze nie poskładałaś wszyst¬kiego do kupy, to mówię ci, że seryjny mordercajest związany ze śmier¬cią Annie. Do diabła z rodzinnymi tajemnicami, Estelle. Umierają ludzie. Jeśli wiesz cokolwiek i ukrywasz dowody, ponosisz winę, a policja oskar¬ży cię o przestępstwo. To poważna sprawa. Możesz albo porozmawiać ze mną, albo z policją w Nowym Orleanie, ale jeśli zginie jeszcze jedna kobieta, osobiście obarczę cię odpowiedzialnością. Masz mój numer. ¬Rzucił słuchawkę i poszedł do salonu. Zostawił Sam w rozgłośni, a jej program miał się zacząć za godzinę.
Włączył radio i wysłuchał końców~i audycji Gatora Browna. Z głoś¬ników płynął gorący jazz. Taka muzyka pobud~ała go, zamiast uspokajać.
Był poruszony i zdenerwowany. Czuł, że zbliża się burza. Spojrzał na ze¬garek. Miał się spotkać z Navarrone'em i dostać od niego informacje.
Przyjaciel jeszcze się nie pokazał, ale Ty nie martwił się o niego. Po latach pracy w CIA Navarrone kochał ciemności i najlepiej czuł się pod osłoną nocy.
Zagwizdał na psa i wyszedł na dwór. Poczuł powiew wiatru, a "Świe¬tlisty anioł" kołysał się na cumie. Chmury zasłoniły księżyc i było par¬no. Czuł się tak, jakby miał na sobie drugą, grubą i mokrą skórę.
Pomyślał o Johnie, który czaił się gdzieś w mieście i czekał, żeby zaatakować.
Gdzie jesteś, sukinsynu, zastanawiał się Ty, a Sasquatch węszył po krzakach. Co, do cholery, robisz dziś w nocy?
Estelle Faraday siedziała po ciemku nad basenem. Woda migotała ja¬snoniebiesko, podświetlona jedną podwodną żarówką. Na stole stał wysoki wazon z kwiatami. W ręku trzymała kieliszek, w którym zostało jeszcze tro¬chę campari z wódką. Jej ulubionego drinka. Był bardziej gorzki niż zwy¬kle. Piła powoli i starała się odpędzić demony, które szalały w jej głowie.
Ale nie dawały jej spokoju, męczyły ją i prześladowały, krzycząc jej w mózgu..
Bała się, że do tego dojdzie, modliła się, żeby jej obawy były bezza¬sadne, ale wiedZIała, że to nic nie da. Wiadomości od Tya Wheelera przekonały ją. On nie da za wygraną. Podejrzewała, że tak będzie od dnia, kiedy pojawił się w Houston, a jednak straszyła go głupio, mając nadzieję, że się wycofa.
Tymczasem złapał ją na kłamstwie. Nie on pierwszy.
Była taka naiwna, pomyślała i przypomniała sobie o córce – ładnej, mądrej i zainteresowanej nieodpowiednimi facetami. Takimi, z którymi nigdy nie powinna się wiązać.
W końcu jeden zrobił jej dziecko. Wydawało jej się, że to rodzinne przekleństwo, jakaś skaza genetyczna, którą.przekazała córce.
Łzy żalu i wstydu napłynęły do oczu Estelle. Opróżniła kieliszek i na¬lała sobie jeszcze jedną porcję alkoholu. Była sama. Nawet służąca mia¬ła wolny wieczór, żeby spędzić go z dziećmi i wnukami.
Dobry Boże, dlaczego została sama – zastanawiała się nieprzytom¬nie.Gdy była młoda, miała wszystko. Urodę, pieniądze i przyszłość tak jasną, jak świeżo wybity srebrny dolar.• Ale była uparta i chciała pokazać snobistycznym rodzicom, że umie o sobie decydować.
Nigdy nie kochała Wally' ego. Teraz to rozumiała. Może wiedziała już dawniej, ale był przystojny, zabawny i z innej sfery. Nie obchodziło ją, że nie poszedł na Yale, Harvard ani Stanford. Nie chodził na wieczo¬rowe kursy w college'u. Był prosty, niewykształcony i całe życie napra¬wiał motory. Na początku był dla niej miły.
Dla Estelle Wally był inny niż wszyscy, za to jej rodzice byli przera¬żeni. Nie miała zamiaru za niego wychodzić, ale stało się inaczej.
_ Nie całuj się z chłopakami, Estelle – ostrzegała ją matka, kiedy Estelle zaczęła chodzić do średniej szkoły. – W nich siedzi diabeł. Pa¬miętaj, są tylko dwa rodzaje dziewczyn – dobre i złe. Nie będziesz miała za grosz szacunku do siebie, jeśli będziesz robić te okropne rzeczy. Za¬ufaj mi i bądź grzeczną dziewczynką, a nigdy nie pożałujesz.
Ale Estelle całowała się z masą chłopaków i nic złego się nie stało. Lu¬biła całowanie, szczególnie głęboko, zjęzykiem. Wiele razy wspominała te intymne pocałunki. Była podniecona, kiedy jej randki posunęły się dalej i chłopcy wkładali ręce za stanik. Podobało jej się, że czuje ciepło i pulso¬wanie pomiędzy nogami. A kiedy chłopak sięgnął pod spódnicę i dotknął tego intymnego miejsca, zadrżała, poczuła wilgoć i zapragnęła więcej. Za¬chowywała się jak zwierzę, z trudem łapała powietrze, podnosiła biodra i chciała czegoś jeszcze. Od lat czytywała o namiętności, chowając się z la¬tarką pod kołdrą. Robiła się czerwona na twarzy, a pomiędzy nogami czuła to dziwne bolesne pulsowanie, pragnienie czegoś, co w końcu, kiedy zaczꬳa to robić z chłopakami, okazało się zaspokojeniem tej potrzeby.
"W afekcie" отзывы
Отзывы читателей о книге "W afekcie". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "W afekcie" друзьям в соцсетях.