– Może tak, a może nie – rzekł hrabia. – Jestem zainteresowany poznaniem powodów, dla których zachowała się pani w taki sposób.
Ilonka uparcie milczała.
– Przyjechała pani do mojego domu – ciągnął hrabia- by dać wspaniałe przedstawienie, tak różne od wszystkiego, co kiedykolwiek widziałem.
W rezultacie sprowokowała pani jednego z moich gości do bardzo niestosownego zachowania!
Niesprawiedliwość jego słów zabolała Ilonkę.
– Nie wolno panu tak mówić – zaprotestowała.
– Lord Marlowe jest strasznym człowiekiem…
Wypił zbyt wiele, a pan nie może mnie obarczać winą za to, że się dobijał do drzwi mojej sypialni. Nigdy mi w głowie nie postało, że dżentelmen mógłby się zachowywać w podobny sposób.
– Żaden dżentelmen nigdy by się tak nie zachował… w stosunku do damy.
– Rozmyślałam już o tym – stwierdziła Ilonka spokojnie. – Ponieważ nie uważa mnie pan za damę i… gardzi mną, nie widzę celu dalszej naszej rozmowy. Mogę tylko powiedzieć… że jest mi wstyd… a mimo to wiem, że czułabym się winna do końca życia, gdybym odmówiła prośbie pana Archera. Przekreśliłabym jego ostatnią szansę i odebrała resztkę nadziei.
– Właśnie tę historię bardzo chciałbym usłyszeć – rzekł hrabia spokojnie.
– Nie rozumiem, dlaczego miałby pan być nią zainteresowany.
Głos jej troszkę drżał, bo czuła, że niełatwo będzie wszystko mu opowiedzieć, a większość powodów bardzo trudno było wyjaśnić.
Podniosła na niego wzrok.
Kiedy ich spojrzenia się spotkały, zniknął cały jej gniew złość i uraza.
Widziała tylko jego szare oczy. Zamknął się w nich cały świat.
ROZDZIAŁ 7
Proszę wiec mnie wysłuchać – zaczęła Ilonka. – Przysięgam panu, że to wszystko prawda. Nie widziałam innego wyjścia.
Opowiedziała wszystko, co się działo od momentu, gdy ojczym oznajmił rodzinie o przyjeździe lorda Dentona, a Muriel zaczęła nalegać, by Ilonki w tym czasie nie było w Towers. Czuła na sobie współczujące spojrzenie hrabiego, gdy wyjaśniała, jak bardzo Muriel była o nią zazdrosna.
Kiedy przeszła do opisu wypadku oraz śmierci Hanny i Lucille Ganymede, odniosła wrażenie, że jego oczy stwardniały. Wargi zacisnął w wąską linię.
Ze zdenerwowania cokolwiek nieskładnie opowiedziała o tym, że kierowało nią nie tylko pragnienie pomocy panu Archerowi, lecz także chęć wykorzystania okazji, by nie śpieszyć zbytnio do Bedfordshire. Miała świadomość, że może zbytnio się odsłania będąc szczerą, ale jednocześnie coś jej radziło mówić hrabiemu całą prawdę, bez względu na to, jak mógłby ją ocenić.
– Cudownie było móc zobaczyć pański… pałac – mówiła- traktowałam to wszystko jako… przygodę. Mój ojciec z pewnością by mnie zrozumiał…
Nie czułam się tak bardzo… winna, jak zapewne byłam.
– Nie przyszło pani do głowy, że powinna mieć przyzwoitkę goszcząc w domu, w którym poza panią przebywali sami mężczyźni? – spytał hrabia.
Ilonka spąsowiała ze wstydu.
– Tak…- przyznała niechętnie- wiedziałam, że powinnam mieć przyzwoitkę, gdybym przybywała pod własnym nazwiskiem, lecz… nie wydawało mi się, by panna Ganymede… wymagała takiej opieki.
– I nie zastanowiła się pani dlaczego?
– Nie. Dopóki lord Marlowe… nie próbował wejść do… mojej sypialni.
– Jedyne usprawiedliwienie, jakie mogę znaleźć dla pani zachowania, to że jest pani młoda i niedoświadczona – rzekł hrabia cicho, jakby mówił do siebie.
– I… szalona- dodała Ilonka żałosnym tonem, po czym westchnęła ciężko.
– Czego się pani po mnie teraz spodziewa?
– Proszę jedynie o przyrzeczenie, że nie powie pan o niczym mojej mamie… ani ojczymowi.
– Przyrzekam. Jednak zdaje sobie pani chyba sprawę, że nie byłem jedynym widzem na przyjęciu.
Ilonka spojrzała na niego szeroko otwartymi oczyma.
– Całkiem zapomniałam! – jęknęła. – Pańscy goście… mogą znać mojego ojczyma… tak samo jak pan.
Hrabia Lavenham milczał.
– Chyba nie powiążą mnie… debiutantki z kimś… kto tańczył i śpiewał dla nich na przyjęciu? – spytała z nadzieją.
– Nie jest pani osobą, którą się łatwo zapomina – rzekł hrabia. – Nie chcę pani schlebiać, lecz muszę powiedzieć, że pani taniec wywarł na wszystkich niezwykłe wrażenie. Każdy widz będzie o nim opowiadał, szczególnie że miało to miejsce w moim domu.
Ilonka oczyma wyobraźni ujrzała dżentelmenów, którzy siedzieli wokół stołu, jak opowiadają przyjaciołom w klubie o wyjątkowym przedstawieniu zorganizowanym przez hrabiego Lavenhama po całym dniu spędzonym na wyścigach.
Splotła mocno dłonie.
– Co mam zrobić? Co mogę zrobić?
– Sądzę, że na razie należy mieć jedynie nadzieję, iż dżentelmeni obecni wówczas u mnie w gościnie, a w większości to panowie w sile wieku spędzający czas niemal wyłącznie na wyścigach, nie okażą się bywalcami balów.
Ilonka odetchnęła głęboko.
– Och, dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej?
– Niestety, nikt nie potrafi cofnąć czasu – rzekł hrabia Lavenham bezlitośnie. – Jedyne, co może pani zrobić w tej chwili, to kontynuować przejażdżkę, a potem spróbować zapomnieć, co się stało, zanim rozpoczęła pani swój londyński sezon.
– A pan… zapomni, że spotkał mnie… przed wczorajszym wieczorem? – spytała.
– Powiem raczej, że nie będę o tym nikomu wspominał.
– A jeśli na przykład któryś z pana przyjaciół zapyta, jak odszukać mademoiselle Ganymede?
Hrabia Lavenham skrzywił usta w złośliwym grymasie.
– Skieruję go do madame Vestris, która bez wątpienia do tej pory otrzymała już wieści o losie swojej dublerki.
Ilonka milczała dłuższą chwilę.
– Dziękuję, że nie był pan na mnie aż tak… rozgniewany – rzekła w końcu – jak mi się zdawało… wczoraj wieczór.
– Byłem zdumiony widząc panią. Nigdy się nie spodziewałem spotkać w pałacu Buckingham tancerki i śpiewaczki, którą zatrudniłem do zabawiania gości.
– Rzeczywiście… wygląda to bardzo dziwnie, kiedy ujmuje pan sprawę… w ten sposób- przyznała niemal ze łzami.
– Powinienem chyba jeszcze dodać, że byłem szczęśliwy, iż moje poszukiwania dobiegły końca.
Ilonka na moment zamarła bez ruchu. Wolno podniosła na niego wzrok.
– Pan mnie… szukał? – zapytała z niedowierzaniem.
– Byłem naprawdę wzburzony. Z ledwością potrafiłem uwierzyć, że wymknęła się pani z mojego domu bez pożegnania i nie mówiąc, dokąd się udaje.
– Nie mogłam postąpić inaczej…
– W tych okolicznościach zgadzam się, że było to jedyne rozsądne wyjście! – rzekł hrabia. – Jednak wówczas nie potrafiłem sobie wyobrazić powodu, dla którego miałaby pani wyjeżdżać w tak niestosowny sposób.
Najwyraźniej jego zdaniem każda kobieta, której by zaoferował protekcję, powinna ją przyjąć z wielką chęcią. Ilonka nie rozumiała, dlaczego chciał się zająć akurat nią, chociaż już miał pod swoją opieką aktorkę z Drury Lane. Tego pytania jednak nie mogła mu zadać.
– Szaleństwem było sądzić, że nigdy więcej już pana nie spotkam.
– Zapewne nie miało to dla pani większego znaczenia, podczas gdy ja naprawdę się obawiałem, że może się pani znajdować w nie lada kłopotach.
– Pan… chciał mi… pomóc?
– Pełen byłem najszczerszych chęci.
– Bardzo to uprzejme z pana strony, jednak teraz już pan wie, że z pewnością nie potrzebowałam pańskiej pomocy.
– Doskonale zdaję sobie sprawę, że pani ojczym jest bardzo dobrze sytuowanym człowiekiem – stwierdził hrabia oschle.
Ilonka co prawda nie potrzebowała od hrabiego pieniędzy, ale jakże pragnęła czegoś zupełnie innego, o czym on nigdy się nie dowie.
Zastanowiła się, co by sobie o niej pomyślał, gdyby go teraz poprosiła, by ją raz jeszcze pocałował.
Teraz – kiedy wiedział, kim jest, znał jej sytuację materialną… i nie musiał się o nią martwić.
– Pewnie już nigdy nie zobaczę Apolla ani innych pańskich koni – powiedziała cicho.
Hrabia Lavenham milczał.
Czy nie posunęła się zbyt daleko?
– To byłoby możliwe – rzekł w końcu – kiedy wrócę na wieś. Poprzednio spotkaliśmy się w niefortunnych okolicznościach. Powinienem zaprosić pani matkę i ojczyma oraz, oczywiście, panią na obiad.
Ilonka ujrzała szansę, by spotkać go ponownie.
Serce zabiło jej mocniej.
– Czy… zechce pan to zrobić?
– Zakładam, że znajdzie pani jakiś wolny wieczór w sezonie?
– Tak, oczywiście. – Gorączkowo próbowała przypomnieć sobie plany na najbliższe dni. – Dziś jesteśmy zaproszeni do Devonshire House.
– Ja także zostałem tam zaproszony – zauważył hrabia. – Będzie to dogodna sposobność na rozmowę z pani ojczymem. Zaproponuję, byście któregoś wieczoru zechcieli być moimi gośćmi.
– Mamy wolny wieczór pojutrze- rzekła Ilonka skwapliwie. – Pamiętam też, że w maminym kalendarzyku nie ma nic na najbliższą środę.
– Zapamiętam obie te daty. – Wstał z ławki.
– Robi się późno. Niedobrze by się stało, gdyby zaczęto o pani plotkować. Radzę pani jechać z powrotem Rotten Row, ja udam się w przeciwną stronę. – Mówił tak obojętnym tonem, że dziewczyna poczuła ukłucie w sercu.
Niepokoiła się, czy mimo obietnicy zaproszenia na obiad hrabia Lavenham nie zmieni zdania, kiedy się rozstaną. Na szczęście zobaczy go jeszcze dziś wieczór w Devonshire House. W końcu jednak miała czego wyglądać.
W milczeniu wracali brzegiem Serpentine.
Do koni było już bardzo niedaleko.
– Baw się, Ilonko! – powiedział nagle hrabia.
– Życie towarzyskie może być bardzo pociągające, kiedy jest się jeszcze młodym. Baw się, zanim cię ono znudzi i pozbawi iluzji.
– Czy tak się stało z panem?
– Mówiłem o tobie – odparł – a młode damy nie powinny zbytnio zgłębiać spraw, które ich nie dotyczą.
Zrozumiała, że ją ofuknął, i spłonęła rumieńcem.
– Przepraszam – powiedziała – jeśli nie powinnam była pytać. Jak pan sam zauważył, moim manierom niejedno można zarzucić.
Hrabia roześmiał się krótko.
"Węgierska Tancerka" отзывы
Отзывы читателей о книге "Węgierska Tancerka". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Węgierska Tancerka" друзьям в соцсетях.