– Rzuciliśmy kotwicę – powiedział Renato. – W cichej zatoczce.
„Santa Maria" miała niewielki ponton, który po wyposażeniu w kosz piknikowy został opuszczony na wodę. Renato pomógł jej wsiąść i wylądowali na małej, bezludnej, złotej plaży.
– Wykąpmy się przed jedzeniem – zaproponował. Wziął ją za rękę i pobiegli po żółtym piasku.
Woda była rozkosznie chłodna. Zanurzyła się i razem popłynęli na głębinę. Nigdy przedtem nie oddalała się tak bardzo od brzegu, lecz obecność Renata dodała jej odwagi.
– Zostańmy jeszcze trochę – powiedział, gdy znów poczuli grunt pod stopami.
– Nie, rozpakuję kosz. W tym czasie możesz jeszcze popływać.
Kiedy się obejrzała, Renato znikł. Woda wydawała się przejrzysta, a jego nie było widać.
Z wolna podniosła się, mając wrażenie, że ciemna chmura przesłoniła słońce. Pusta plaża przypomniała jej nagle martwy, księżycowy krajobraz.
Raptem z wody wyłoniła się głowa Renata i świat wrócił do normy. Pomachali do siebie. Heather zorientowała się, że wstrzymała dech.
– Przestraszyłeś mnie – wytknęła mu, gdy wracał plażą.
– Wybacz – uśmiechnął się. – Lubię długo nurkować.
Wytarł się ręcznikiem i usiadł obok niej. Dostrzegła paskudną bliznę przy nadgarstku.
– Drobiazg – rzekł. – Już się zagoiło, widzisz?
Wyciągnął ku niej rękę. Wzięła ją w dłonie, by lepiej obejrzeć bliznę. Rana zagoiła się pięknie, lecz Hether dopiero teraz mogła się zorientować, jak była groźna. Silna męska ręka wyglądała dość dziwnie przy jej delikatnych dłoniach.
– A ja zawsze twierdziłem, że żadna kobieta nie odciśnie na mnie trwałego piętna. No i proszę.
– Mało śmieszne. – Poczuła ukłucie w piersi.
– Dobrze, porozmawiajmy poważnie. To, co się stało tamtej nocy, powiedziało mi o tobie wszystko. Najpierw kazałaś mi się wypchać, w chwilę potem z determinacją i chłodnym opanowaniem ratowałaś mi życie, mimo że sama się nieźle potłukłaś, a gdy wydawało się, że za chwilę zemdlejesz, pozbierałaś się, by bronić niewinności kierowcy.
– To moja angielska rezerwa i skuteczność – droczyła się. – Słyniemy z opanowania.
– Czy coś wytrąca cię z równowagi?
– Jak sam zauważyłeś, na ogół nic. – Uśmiechnęła się.
– No jasne. Lepiej teraz coś zjedzmy.
Przekąski były pyszne. Renato wyjaśnił, że Fredo przygotował je na jej cześć. Kiedy pili wino, lekki ruch jego głowy odsłonił kolejną bliznę. Wyglądała jak ślad zębów dzikiego zwierza. Zastanawiała się, co to mógł być za stwór. Renato podchwycił jej spojrzenie i potarł szramę.
– Przepraszam. – Była zła na siebie za wścibstwo."
– Nieważne. – Wzruszył ramionami. – Natura poskąpiła mi urody, a że pajacowałem na motorze, zasłużyłem sobie na pamiątkę.
– Miałeś wypadek motocyklowy?
– Byłem niegrzecznym chłopcem. Kupiłem szybki motor i zacząłem wariować. Policjanci co i rusz mnie upominali, ale jako Martelli miałem przywileje. Kiedyś wszedłem za szybko w górską pętlę. Omal się nie zabiłem, a ta blizna została mi jako wspomnienie młodzieńczej głupoty.
– Trudno mi to sobie wyobrazić. Jesteś taki opanowany…
– Poznałem wówczas bardzo boleśnie konsekwencje braku rozwagi. W tym mniej więcej czasie zginął ojciec, a firma podupadała pod kierownictwem nieudolnego wuja. Ktoś musiał ją ratować.
– I w ten sposób poświęciłeś swoje życie interesom?
– To lepsze, niż je głupio narażać. Teraz nawet odczuwam satysfakcję.
Pomyślała, że młodemu, lubiącemu ryzyko chłopcu trudno było włożyć garnitur i zasiąść przy biurku.
– Mama mówiła, że nie za bardzo chciałaś przyjąć wczoraj jej prezent – wtrącił.
– Chodzi o tiarę z pereł. To rodowy klejnot, a ty jesteś najstarszym synem. Nie powinieneś jej wręczyć żonie?
– Której nigdy nie będę miał? Bardziej mi odpowiada stan kawalerski.
– No tak, Elena, Julia i reszta wybranek. Nie chce mi się w to wierzyć, wydajesz się bardziej dojrzały.
– Nie zawsze tak myślałem – uśmiechnął się kwaśno. – Była kiedyś kobieta, Magdalena Conti. Obrzydliwie sentymentalna historia. Wierzyłem naiwnie w różne rzeczy. Otrzymałem wówczas bardzo pouczającą lekcję.
– To dlatego wszystkie kobiety uważasz za łowczynie posagów? Zgadza się?
– Możliwe. – Wzruszył ramionami. – Była piękna, czuła i zmysłowa, lecz także chciwa. Pragnęła tylko moich pieniędzy. Czułem to. Powiedziała mi, że jest w ciąży. Poprosiłam ją o rękę. Miałem wiele marzeń…
Milczał, wpatrując się w morze. Nie wiadomo, czy utkwił wzrok w horyzoncie, czy pogrążył się we wspomnieniach.
– A potem? – spytała cicho Heather.
– Spotkała innego, bogatszego, z branży filmowej. Podczas naszego ostatniego spotkania dowiedziałem się, jaki jestem nudny. Wyszła za niego.
– Co z twoim dzieckiem?
– Nie urodziła go. Tyle wiem. Może był to zwykły wymysł, a może… – Wzruszył ramionami. – Wolę myśleć, że okłamała mnie, mówiąc o ciąży.
Heather milczała. Cierpiał, a ona bała się go urazić niezręcznym słowem. Jednocześnie zastanawiała się, jaka kobieta mogłaby uważać Renata za nudnego.
– Jedyną kobietą, której ufam, jest moja matka – dokończył. – Lorenzo ma szczęście, że cię znalazł.
– Więc można mi ufać? Czyli innym kobietom również?
– Lorenzo umie obdarzać zaufaniem, ja nie. Spotkałem się ze zdradą, więc wybacz, ale straciłem je na zawsze. Podjąłem już decyzję i nie zmienię jej. Przyjmij dar mojej matki, żadna kobieta nie zasługuje na niego bardziej od ciebie.
Napełniła mu kieliszek, przyjął go z nieco wymuszonym uśmiechem.
– Czy sądzisz, że będziesz tu szczęśliwa? – spytał cicho.
– Wiem to od pierwszej chwili. Na ogół nie jestem impulsywna, ale Lorenzo mnie zmienił.
Popatrzył na nią badawczo.
– I nikt dotąd nie wzbudził w tobie takich emocji?
– Owszem, nawet nie tak dawno. Byliśmy zaręczeni od roku, a on wycofał się na tydzień przed ślubem. Poczułam się upokorzona i odrzucona.
Nagle przyszło jej coś niepokojącego na myśl.
– Tylko nie myśl, że traktuję Lorenza jako zadośćuczynienie. Jest po prostu taki kochający i serdeczny.
Zdziwiło ją to, że Renato zamyślił się nad czymś głęboko.
– Heather – powiedział w końcu – obiecaj mi, że jeśli kiedykolwiek będziesz miała kłopoty, zwrócisz się do mnie.
– Po co, skoro będę mogła pójść z tym do Lorenza?
– To świetny gość, ale gdybyś potrzebowała rady starszego brata, nie zapominaj o mnie.
W pierwszej chwili chciała to skwitować śmiechem, lecz coś w zachowaniu Renata powstrzymało ją.
– Obiecaj mi, miu soru - nalegał.
– Jak mnie nazwałeś?
– Miu soru. To w dialekcie sycylijskim znaczy: moja siostra.
– A jak będzie: mój brat?
– Miufrati. Obiecaj swojemu bratu. Daj słowo. Zdumiała ją taka natarczywość, ale nie chciała się kłócić.
– Dobrze, obiecuję, miufrati.
– Piątka?
– Piątka. – Mała dłoń znikła w jego wielkiej ręce. Przez chwilę czuła drzemiącą w niej siłę.
– Na dowód, że jestem twoim bratem – dodał – poprowadzę cię przed ołtarz.
– Dzięki – odparła – to bardzo uprzejmie z twojej strony.
– Dla mojej siostry wszystko, co najlepsze. – Podniósł jej rękę i musnął wargami. Oboje nagle zamarli. Heather usłyszała, jak dudni jej serce. Cały ś w i a t zdawał się pulsować w przyspieszonym rytmie.
Wyrwawszy gwałtownie rękę, przypatrywała się jej ze zdumieniem. Skąd to dziwne wrażenie, że świat się zmienił, słońce pociemniało, a upał stał się dokuczliwy?
– Powinniśmy wracać – rzekł zmienionym głosem Renato.
– Tak – odparła bezwiednie.
Zanim spakowali i zanieśli rzeczy do pontonu, wszystko minęło i Heather gotowa była przypisać to wybujałej fantazji. Rodzina Martellich przyjęła ją z otwartymi ramionami, co było dla niej nowym, nieznanym doświadczeniem. Gdy wracali na jacht, wiatr wywiał jej z głowy głupie myśli.
ROZDZIAŁ CZWARTY
W drodze do domu Heather spoglądała ciekawie w stronę rufy, gdzie znajdował się dwuosobowy skuter wodny.
– Chciałabyś spróbować? – domyślił się Renato.
– Z rozkoszą. Powoli opuszczono skuter na wodę. Renato wskoczył na przednie siedzenie, Heather usiadła za nim. Ledwo zdążyła objąć go w pasie, a już pędzili z rykiem przez zatokę. Szybkość, hałas i drgania tak ją oszołomiły, że uchwyciła się mocniej, opierając głowę na jego barku.
– W porządku?! – zawołał, odwracając się Renato.
– Super! – odkrzyknęła.
To była prawda. Wibracje przeniknęły ją na wskroś, wprawiając w drżenie całe ciało, biodra, brzuch i przyciśnięte do pleców Renata piersi. Zalewający ich obłok piany wodnej wywoływał nieznane dotąd uczucia.
Wreszcie skuter zaczął zwalniać, aż zatrzymał się.
– Juhu! – krzyknęła.
– Widzę, że naprawdę ci się podobało. – Odwrócił się do niej z roześmianą twarzą.
– Tak! – odparła uszczęśliwiona. – Jeszcze jak! Gdzie jesteśmy? – Z tej odległości jacht wydawał się maleńki. – Tak daleko?
– To są szybkie zabawki.
– No, to jazda! – krzyknęła.
– Chcesz płynąć dalej?
– Coraz dalej i dalej!
– Heather, co się z tobą dzieje? – roześmiał się, lekko zaniepokojony tym nagłym przypływem szaleństwa.
– Nic. Wszystko. Cały świat!
– Chyba powinniśmy wracać.
– Nigdy, chcę płynąć przed siebie. Jazda!
– No, to dawaj! – krzyknął Renato, nagle porwany jej entuzjazmem.
Pomknęli ku linii horyzontu. Wkrótce „Santa Maria" znikła im z oczu, co Heather, zamiast odczuć niepokój, uznała za podniecające doświadczenie. Zachłysnęła się poczuciem wolności. Puściła Renata w pasie i teraz trzymała go delikatnie za ramiona. Czuła się bezpieczna, niepokonana.
Nic złego nie mogło się jej przydarzyć.
W chwilę potem ostro skręcili. Usiłowała schwycić się mocniej, ale było za późno. Wyleciała z siodełka i z trzaskiem uderzyła o taflę wody.
"Włoska dziedziczka" отзывы
Отзывы читателей о книге "Włoska dziedziczka". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Włoska dziedziczka" друзьям в соцсетях.