Mimo że było zaledwie parę minut po siódmej, na wyludnionej ulicy pojawił się srebrzysty mercedes. Maren przestała masować kark i zerknęła w dół. Mercedes zaparkował przed budynkiem. Wysiadł z niego Kyle Sterling – człowiek, od którego zależała przyszłość Festival Productions. Starała się nie przyjmować tego do wiadomości. Jej firma nie mogła przecież być aż tak uzależniona…
Wszystko wskazywało na to, że Kyle Sterling nie przejął się zmianą terminu spotkania. Było dopiero pięć po siódmej, a umówili się przecież na wpół do ósmej. Pomyślała ze złością, że i tym razem nie pomylił się w swoich rachubach i spłonęła rumieńcem.
Nie zamknął samochodu, ale wcale jej tym nie zaskoczył. Dziwiła się tylko, że przyjechał sam. Sławni ludzie Hollywoodu woleli najczęściej klimatyzowane i kuloodporne limuzyny z szoferem.
Kyle Sterling nie tracił czasu. Natychmiast pośpieszył do głównego wejścia. Był nieco wyższy, niż jej się wydawało, lecz mimo atletycznych barów wyglądał szczupłe i dystyngowanie. Poruszał się trochę jak myśliwy, który właśnie wyruszył na łowy i nie chce spłoszyć zwierzyny. Miał na sobie zwykłe, chociaż eleganckie ubranie: sztruksowe, jak jej się zdawało, spodnie, sweter w kolorze kości słoniowej i tweedową marynarkę. Zaskoczyło ją, że nie nosił krawata. Spod swetra wyglądał jedynie kołnierzyk błękitnej koszuli. To wszystko.
Nie wiedząc czemu uśmiechnęła się. Kyle Sterling bez jedwabnego krawata wydawał się bardziej ludzki. Zbliżając się do wejścia nie próbował nawet przygładzić włosów czy poprawić marynarka. Robił wrażenie, jakby wcale nie zależało mu na wyglądzie.
Kiedy zniknął z jej pola widzenia, Maren natychmiast przejechała dłonią po włosach, a następnie schowała okulary do torebki. Umowy powędrowały do teczki. Po chwili usłyszała kroki na schodach. Czyżby utrzymywał kondycję dzięki takim wspinaczkom? Usłyszała ciche pukanie do drzwi. Zdążyła jeszcze narzucić na siebie żakiet. Kiedy podniosła wzrok, zrozumiała, na czym polega siła Kyle’a Sterlinga. Z daleka mogła określić jego szare oczy jako ładne. Miały niebieskawy odcień kontrastujący z czernią długich rzęs. Dopiero jednak z bliska mogła w pełni zrozumieć, dlaczego te właśnie oczy robiły wrażenie nie tylko na kobietach. Kryła się w nich nieprawdopodobna siła i… coś w rodzaju groźby.
– Pan Sterling? – wydusiła z trudem. – Przyjechał pan trochę wcześniej…
Kyle rozejrzał się po pustym biurze.
– To chyba nie szkodzi. Czasami zapominam o tych wszystkich terminach. – Pokręcił głową.
– Specjalnie?
Uśmiechnął się nieznacznie.
– Jeśli mi tak wygodniej.
Maren przez chwilę nie wiedziała, jak zareagować. W końcu uśmiechnęła się sztywno. Kyle wyciągnął rękę.
– Pani McClure?
– Proszę mi mówić Maren – odrzekła podając mu rękę. – Tak będzie prościej.
Spojrzeli sobie w oczy i uśmiechnęli się ponownie. Kyle popatrzył na jej białe zęby i dołeczki w policzkach. Pomyślał, że dawno nie widział tak szczerego uśmiechu. Dłoń Maren była ciepła i silna. Trzymał ją mocno i wypuścił niechętnie…
Nigdy dotąd nie przyjrzał jej się uważnie. Z bliska wydawała się znacznie ładniejsza. Miała ten typ spokojnej urody, która zakwita pod uważnym spojrzeniem. Ostatnio spotkał ją na przyjęciu u Mitzi Danner. Odniósł wtedy wrażenie, że Maren go obserwuje. Chciał nawet do niej podejść, ale wyszła przed północą. Pogoń wydała mu się bezsensowna.
Dopiero teraz mógł więc w pełni ocenić urodę Maren. Pomyślał, że jej oczy są wręcz niezwykle błękitne, a delikatnie zarysowane brwi i lekko zadarty nosek sprawiają, że wygląda jak wcielenie niewinności. Dopiero pełne usta i lekko wystające kości policzkowe mogły zaniepokoić uważnego mężczyznę… Ale jaki mężczyzna dolałby zachować przy niej spokój i zdolność obserwacji? Kyle uśmiechnął się pod nosem. Tak, Maren McClure ma zapewne ciekawą i zagadkową osobowość.
Przeniósł ciężar ciała na lewą nogę i włożył ręce do kieszeni. Ani na moment nie spuścił z niej wzroku.
– Myślałem, że masz jakieś spotkanie. – W przeciwieństwie do wielu znanych jej mężczyzn, nie miał żadnych problemów z przejściem na „ty”.
– Odwołałam je – odparła z lekkim uśmiechem.
– Mimo że sądziłaś, że będę później? – spytał z niedowierzaniem.
Skinęła głową.
– Chciałam się przygotować.
– Do czego?
W jej błękitnych oczach pojawiły się na moment dwie złote iskry.
– Do spotkania z tobą. Powiedziałeś, że sprawa jest pilna, więc chciałam być przygotowana…
Ciemne brwi Kyle’a uniosły się w górę.
– I co? Jesteś?
Maren przymknęła oczy. Czyżby Kyle bawił się z nią w kotka i myszkę?
– Mam nadzieję, panie Sterling…
– Kyle – przerwał jej.
Tym razem to ona miała problemy. Imię szefa Sterling Recordings uwięzło jej w gardle.
– Kyle – powtórzyła z trudem, po czym zaczerpnęła powietrza. – Chcesz zapewne rozmawiać o nie podpisanych umowach?
Kyle zacisnął usta i zaczął się przechadzać po gabinecie. Po chwili zbliżył się do okna i wyjrzał na parking. Przysiadł na parapecie i wyciągnął przed siebie nogi. Zachowywał się tak, jakby był u siebie w domu. Jego odpowiedź zabrzmiała jednak dziwnie:
– Tak, o umowach też. Chciałbym jednak wyjaśnić kilka spraw.
– Nie wiedziałam, że są jakieś problemy.
– Naprawdę?
Spojrzał jej w oczy. Nie wierzył jej. Maren z trudem wytrzymała przenikliwy wzrok i uśmiechnęła się blado.
– Naprawdę. – Skinęła głową i skrzyżowała ręce na piersiach. – Uważam, że nie ma sensu owijanie w bawełnę. Jeśli są jakieś problemy, to chciałabym o nich jak najszybciej usłyszeć… Czy masz jakieś zastrzeżenia do konkretnych spraw?
Skinął głową.
– Tak. Porozmawiamy o tym później.
– Jest jednak coś jeszcze…
– Oczywiście. – Spojrzał na jej kształtne, lekko spadziste ramiona. Zmarszczył brwi na widok wielkiej kokardy, która zasłaniała miejsce, gdzie powinny znajdować się piersi. – Mam coś znacznie ważniejszego niż umowy…
– Ważniejszego niż umowy?!
Nie potrafiła ukryć zdziwienia. Zmarszczyła nos i spojrzała na niego z niedowierzaniem.
– Mhm – mruknął Kyle.
– Co takiego? – naciskała.
– Na przykład współpraca Festival Productions i Sterling Recordings.
– Czyżby była zagrożona? – spytała z wahaniem.
Kyle pokręcił głową.
– Nie, raczej nie… Chciałbym jednak zmienić parę rzeczy.
– Na przykład?.
Uśmiechnął się szeroko. Na moment w jego oczach pojawiło się coś w rodzaju satysfakcji z dobrze wykonanej roboty.
– Jak wam idzie?
– Raczej dobrze…
– Mieliście jednak trochę kłopotów…
Maren czuła się jak na przesłuchaniu.
– O co chodzi?
– Kilka nielegalnie skopiowanych teledysków pokazało się na czarnym rynku.
Maren skrzywiła się. Wolałaby uniknąć tego tematu. Kyle Sterling uderzył w najbardziej czuły punkt.
– To prawda – powiedziała z westchnieniem. – Jeden z pracowników nadużył mojego zaufania. Już go zwolniłam – dodała po chwili.
Patrzył na nią uważnie. Być może się mylił, ale w głosie Maren pobrzmiewała nutka niepewności. Mimo to jej oczy pozostały spokojne.
– Jesteś gotowa? – spytał podchodząc do drzwi.
Skinęła głową. Chwyciła teczkę i rozejrzała się jeszcze po biurze. Kyle puścił ją przodem. Ich ciała niemal otarły się o siebie. W Maren walczyły dwa sprzeczne uczucia. Z jednej strony ten mężczyzna pociągał ją w dziwny sposób, a z drugiej… czuła się zagrożona. Nie wiedziała, jaki los czeka ją i firmę. Niewiele się mogła domyśleć z mglistych uwag Kyle’a. Czuła jednak, że musi się przygotować na najgorsze.
Na dworze było już niemal ciemno. Paliły się jednak uliczne lampy. Maren spojrzała ukradkiem na Kyle’a.
Miał posągową twarz. Kiedyś można ją było oglądać na okładkach milionów płyt. Znali ją wszyscy. Kyle Sterling był uosobieniem amerykańskiego mitu. Pochodził z biednej rodziny, ale dzięki pracy i uporowi zrobił zawrotną karierę. Tylko dlaczego wyglądał na tak zmęczonego? Może to tylko zmierzch? A może lata wysiłków i wyrzeczeń? Mimo to Kyle był w dalszym ciągu szalenie atrakcyjnym mężczyzną. Zmarszczki koło oczu, a także siwizna, która zaczęła pojawiać się na skroniach, nie tylko nie szpeciły go, ale czyniły bardziej tajemniczym i pociągającym. Maren nigdy nie spotkała kogoś tak bardzo męskiego.
Już chciała wsiąść do samochodu, kiedy nagle zatrzymała się. Stali naprzeciwko siebie, oddzieleni jedynie srebrzystymi drzwiczkami. Kyle spojrzał na nią wyczekująco. Maren zmarszczyła brwi.
– Nie mogę powstrzymać ciekawości – wyznała w końcu. – O co w tym wszystkim chodzi? Współpracujemy już od jakiegoś czasu, ale właściwie pierwszy raz mam okazję z tobą porozmawiać.
– Być może od dzisiaj będzie zupełnie inaczej – powiedział tajemniczo.
– Tak? – Spojrzała na niego uważnie.
– Zobaczymy. Mam dla ciebie pewną propozycję.
Maren spuściła wzrok.
– Czy dotyczy ona… tego, no wiesz… pirackiego kopiowania kaset? – wydusiła.
– W pewnym sensie tak. Ale nie jest to główny powód naszego spotkania – odparł. – Wiem doskonale, że czarny rynek będzie istniał zawsze, niezależnie od tego, z kim będę współpracował.
Wsiadła i wtuliła się w miękkie siedzenie mercedesa. Kyle obszedł samochód i zajął miejsce za kierownicą. Silnik zaczął szumieć cicho jak leśny strumyk. Maren zagryzła wargi. Nie chciała już pytać o nic więcej. Wolała zaczekać, aż Kyle sam powie jej o wszystkim. Po chwili znaleźli się na autostradzie.
Nie patrząc na nią, sięgnął po jedną z kaset i umieścił ją w magnetofonie. Po chwili wnętrze samochodu wypełniły dźwięki rockowej ballady.
– Podoba ci się? – spytał.
Chodziło mu zapewne o niepokojący rytm i nabrzmiałe erotyzmem słowa piosenki. Maren zmarszczyła brwi próbując się skoncentrować.
– Może być – odrzekła w końcu.
Bała się, żeby go nie obrazić. Kyle starał się ją wypróbować, a ona nie znała kryteriów, którymi się kierował. Wciąż bawił się z nią w kotka i myszkę.
"Złoty Interes" отзывы
Отзывы читателей о книге "Złoty Interes". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Złoty Interes" друзьям в соцсетях.