Spuściła wzrok i uśmiechnęła się blado. Było jej wstyd przed sobą.
– Do biura – odpowiedziała. – Zostawiłam tam przecież samochód.
Pomógł jej założyć żakiet. Przez chwilę czuła na szyi ciepłe palce Kyle’a. Dreszcz przebiegł jej po karku. Miała wrażenie, że on Jest wciąż blisko…
Dogoniła go dopiero przy wyjściu z sali. Ramię w ramię ruszyli na dół. Kiedy znaleźli się na dworze, otoczył ich lekki półmrok. Ocean szumiał spokojnie. Po plaży przechadzali się czule objęci zakochani. Maren miała ochotę wziąć Kyle’a za rękę. Dawno nie pozwalała sobie na tego rodzaju zachcianki. Nie ufała mężczyznom. Poza tym zawsze szczyciła się swoją nienaganną postawą moralną.
W drodze powrotnej Kyle milczał, pogrążony we własnych myślach. Maren poczuła się nagle usunięta poza nawias jego świata. Najwyraźniej nie zwracał na nią większej uwagi. A ona? Cóż, nie potrafiła myśleć o nikim innym. Wciąż przyglądała mu się ukradkiem. Dopiero teraz zaczynała rozumieć, co pociągało ją w jego piosenkach. Nigdy przecież nie przepadała za muzyką country. Ale Kyle potrafił oczarować samym sposobem bycia. Miał jakiś dar trzymania ludzi w napięciu. Był w pewien sposób niebezpieczny, a jednocześnie niezwykle mity i bezpośredni.
Wkrótce zatrzymali się przed jej biurem. Kyle jednak wciąż siedział na swoim miejscu i trzymał w dłoniach kierownicę. Maren poruszyła się niespokojnie i wyciągnęła rękę w stronę klamki.
– Nie wychodź jeszcze – powiedział zduszonym głosem.
Poczuła, że serce zaczyna jej bić coraz szybciej.
– Nie sądziłam, że to spotkanie będzie tak przyjemne – bąknęła.
– Ja też.
– Powinnam ci chyba podziękować. Wydaje mi się, że cały ten pomysł z Festival Productions miał być również w moim interesie…
– Och, Maren! Przestańmy już mówić o tych sprawach!
Jego dłoń powędrowała wolno w kierunku jej policzka. Delikatna pieszczota sprawiła, że Maren zastygła w bezruchu.
– Czy to znaczy, że mam wyjść? – spytała.
– A jak myślisz?
– Prawdę mówiąc nie wiem, co mam sądzić – westchnęła rozkładając ręce.
– Jesteś najciekawszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem – stwierdził beznamiętnie, jakby opisywał cechy rośliny lub zwierzęcia.
– Czy mam to uważać za komplement?
Kyle spojrzał jej głęboko w oczy. Jego wzrok trudno by określić jako miły czy przyjazny.
– Tak, to jest komplement. Jesteś niezwykle pociągająca… Nie chodzi mi tylko o urodę – powiedział z nagłym grymasem. – Jest coś jeszcze… Coś, co sprawia, że masz tyle uroku…
– I to ci się nie podoba – dokończyła patrząc mu głęboko w oczy.
Kyle zmarszczył czoło.
– Nie wiem, jak sobie z tym poradzić.
– Trudno uwierzyć…
– A jednak to prawda. Zresztą – machnął ręką – przecież wcale mnie nie znasz.
Spojrzała mu niewinnie w oczy.
– Ale chciałabym poznać.
– Tak, wiem. Ja też chciałbym cię lepiej poznać, o wiele lepiej… Wiesz o tym i boisz się tego, przyznaj się…
Jego głos niemal zlał się z odgłosami miasta, ale Maren słyszała każde słowo. Patrzyła na Kyle’a zafascynowana. Wiedziała, że zaraz ją pocałuje i wcale nie miała zamiaru się bronić.
Poczuła na twarzy jego oddech, jego usta na swoich. Wiedziała, że dla Kyle’a jest jedynie zabawką, ale nie zmniejszało to w niczym jej pożądania. Należała do niego. Pozwoliła mu na pocałunek. Przywarli do siebie z pasją, o jaką nigdy by siebie nie posądzali.
Kyle odbierał wyraźne napięcie kobiecego ciała. Jednocześnie zachwycił go smak jej ust. Maren naprężyła się i poddała mu z cichym westchnieniem.
– Maren – szepnął.
Zaczął całować Jej oczy i włosy. Pragnął zamknąć ją w silnym uścisku.
– Zostań dziś ze mną – kusił. – Zaraz pojedziemy do mnie i…
Maren nie wiedziała, co się z nią dzieje. Poczuła, że ma sucho w gardle, a jej ciało jest wilgotne i pulsujące…
Odepchnęła go delikatnie.
– Nie, nie mogę – powiedziała z żalem.
Kyle gładził ją po twarzy patrząc głęboko w oczy.
– Dlaczego?
Chciał ją znowu objąć, ale wysunęła się z jego ramion. Serce biło jej jak oszalałe. Oddychała ciężko. Włosy miała w nieładzie.
– Nie… nie mogę… Muszę się zastanowić, co naprawdę do ciebie czuję…
Miała nadzieję, że zrozumie.
– Jeszcze parę godzin temu zupełnie cię nie znałam – ciągnęła. – Nie mogę teraz rzucić się w twoje ramiona nie myśląc o przyszłości. Poza tym… – zawahała się – mamy przecież razem prowadzić interesy. Nie chciałabym się teraz z tobą… wiązać.
– Nie proszę przecież o miłość na całe życie.
– Nie stać mnie na przygodę!
– Czy myślisz, że o to mi chodzi?! – zapytał ostro.
Potrząsnęła głową.
– Kyle, nie wiem, o co ci chodzi. Jestem jednak pewna, że nie byłbyś zadowolony.
Uśmiechnął się leniwie i spojrzał bezczelnie w jej pociemniałe z pożądania oczy.
– Skąd wiesz? – mruknął.
Odgarnęła włosy spadające na czoło i spojrzała na niego dumnie.
– Nie interesują mnie mężczyźni, którzy chcą tylko zaspokoić swoje potrzeby seksualne!
Kyle spojrzał na nią ze zdziwieniem.
– Twarda z ciebie sztuka.
Maren próbowała się uspokoić. Miała nadzieję, że Kyle nie widzi jej rozdygotanych rąk i spieczonych warg.
– Staram się tylko racjonalnie myśleć – powiedziała słabym głosem. – Z jednej strony nie interesuje mnie przygoda na jedną noc. Z drugiej, nie chciałabym się wiązać z przyszłym szefem. Boję się, że ucierpiałaby na tym praca – tłumaczyła zastanawiając się, dlaczego to robi.
Kyle gwizdnął z podziwu. Kiedy spojrzała na niego, odgadła, że nie wierzy ani w jedno jej słowo.
– Wspaniały przykład logicznego rozumowania. Ciekawe tylko, kogo chcesz przekonać – mnie czy siebie?
– Myślę, że jako mój przyszły pracodawca powinieneś być zadowolony.
– Od moich pracowników wymagam przede wszystkim szczerości.
Maren uśmiechnęła się i spojrzała mu odważnie w oczy.
– Dobrze. Pozwól więc, że ujmę to inaczej. Seks nie jest dla mnie wszystkim.
– A o co chodzi? O miłość? Chcesz, żebym cię pokochał? – dopytywał się.
Maren pokręciła głową.
– Nie. Chcę powiedzieć, że to ja nie mogę cię jeszcze pokochać.
Kyle przejechał dłonią po włosach i zaśmiał się nerwowo. Czuł się jak idiota. Egocentryczny, beznadziejny Idiota.
– Obawiam się, że spotkanie z tobą było jednym z największych błędów w moim życiu.
– Dlaczego?
Maren wstrzymała oddech. Wiedziała, że on żartuje, ale jednocześnie pod gładką powierzchnią żartu kryła się głęboką prawda.
– Ponieważ nie tylko wydam masę pieniędzy, ale jeszcze nie będę mógł przez ciebie spać.
W oczach Maren pojawiły się wesołe iskierki.
– To kup sobie proszki nasenne.
– Nie. Potrzebuję ciebie.
Spoważniała nagle.
– Więc dlaczego nie jesteś ze mną zupełnie szczery? – spytała.
– Ależ jestem.
Wydęła usta i potrząsnęła głową. Nawet nie chciała go słuchać.
– Pracuję w branży wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że coś się święci…
– Co takiego?
– Nie mam pojęcia – uśmiechnęła się smutno. – Wiem jednak, że masz do mnie o coś pretensje.
– Nie wiem, o czym mówisz.
– To może ci podpowiem.
Kyle spojrzał na nią z zaciekawieniem.
– Spróbuj.
– Czy ma to coś wspólnego z pirackim kopiowaniem waszych nagrań?
– Przecież mówiłaś, że ta sprawa jest już zamknięta – mruknął.
– Bo jest – powiedziała zaciskając pięści. – Wciąż jednak czuję, że mi nie ufasz. Jeśli nie dotyczy to piractwa, to zupełnie nie wiem, o co chodzi.
Kyle patrzył z niedowierzaniem na kobietę, która potrafiła tak łatwo przenikać jego najskrytsze myśli. Ryan Woods ostrzegał go, ale on nie chciał wierzyć. Wydawało mu się, że poradzi sobie nawet z najsprytniejszą kobietą. Teraz nie wiedział, co robić. Sytuacja wymykała mu się spod kontroli. Gdyby chociaż Maren McClure była brzydka i miała co najmniej sześćdziesiąt lat!
– Cały problem polega na tym, że się ciebie boję – wyjaśnił.
– Więc to nie piraci wzbudzają w tobie lęk? – spytała lekkim tonem. Nie uśmiechnęła się jednak. Również jej oczy pozostały poważne.
Kyle wzruszył ramionami.
– Jasne, że boję się piratów. Ktoś kopiuje zarówno nagrania, jak i filmy, i wypuszcza na rynek dwa tygodnie wcześniej – wydusił w końcu.
Stwierdził z ulgą, że na twarzy Maren nie pojawił się nawet cień strachu.
– Myślisz, że to ktoś z Festival Productions?
– Mówiłaś, że to załatwione – przypomniał.
– Tak, ale nie wiem, czy mi wierzysz.
Kyle przez chwilę zastanawiał się.
– W każdym razie Jestem przekonany, że to nie ty – mruknął.
W czasie tego wieczoru diametralnie zmienił opinię na temat Maren. Zaczął jej ufać. Cała jej postawa wskazywała na nieposzlakowaną uczciwość i prawdomówność.
– Sądzisz jednak, że to ktoś ode mnie – powiedziała czerwieniąc się. – Dlatego chcesz, żebym dla ciebie pracowała. To po prostu nowy środek ostrożności… A ja głupia myślałam, że chodzi o mój talent. – Zacisnęła pięść i uderzyła w siedzenie. – Do diabła! Jaka ja byłam naiwna!
– Przecież nikogo nie oskarżyłem…
– Na razie!
– Myślisz, że mogę to zrobić? – spytał ostrożnie.
– Nie musisz! – syknęła i opadła na siedzenie. Nie powinna reagować tak gwałtownie. Nie może zapominać, że od tego człowieka zależą losy jej firmy.
– Przepraszam. Uniosłam się – szepnęła.
– Zachowujesz się tak, jakbyś chciała, żebym oskarżył Festival Productions o piractwo – zauważył.
Kiedy spojrzał na nią, spuściła wzrok.
– Nie, to nieprawda.
Nie chciała mówić o swoich podejrzeniach. Gdyby Kyle dowiedział się o wewnętrznych problemach firmy, nigdy nie podpisałby z nimi umowy, nie mówiąc o wykupie. Maren chciała pozostać lojalna wobec swoich pracowników. Poza tym cała sprawa wyjaśniła się tak szybko. Kasety znalazły się przecież w ciągu dwóch godzin. Nie, nie miała żadnych powodów do obaw.
"Złoty Interes" отзывы
Отзывы читателей о книге "Złoty Interes". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Złoty Interes" друзьям в соцсетях.