– Jestem zakochana! I chcę wyjść za mąż!
– Po moim trapie.
– Nie możesz mnie powstrzymać – odparła Phoebe, dumnie unosząc głowę.
– Jeśli będę musiał, zamknę cię na klucz i nie wypuszczę, dopóki nie przejrzysz na oczy.
– Daniel, uważaj na to, co mówisz – poprosiła Lee, której serce się krajało na widok tego, jak niedawno odzyskane porozumienie między ojcem i córką wali się w gruzy.
– Chyba nie powiesz mi, że się zgadzasz na ten ślub – Warknął, odwracając się do niej. – Dlaczego nie wyjaśnisz mojej niemądrej córce, co się dzieje z szesnastolatkami, które wychodzą za mąż?
– Ponieważ nie dałeś mi jeszcze możliwości – odparowała. – Mnie również się to nie podoba, ale nie tędy droga.
– Tak? A którędy? Może poradzisz mi, jak przemówić do rozsądku nastolatce, która za wcześnie otrzymała zbyt wielką swobodę i teraz wydaje jej się, że może zrobić wszystko, co jej przyjdzie do głowy.
Zanim Lee zdążyła otworzyć usta, Daniel zwrócił się do córki.
– Powiedziałem ci, żebyś zdjęła ten pierścionek – przypomniał groźnym głosem.
– Nie. Jest mój i zrobię z nim, co chcę – odparła stanowczo.
– Zdejmuj natychmiast! – krzyknął.
– Proszę do niej tak nie mówić – wtrącił się Mark.
Daniel po raz pierwszy tego wieczoru zwrócił na niego uwagę.
– Mogłem się domyślić, że to ty sprowadzisz na nas kłopoty. Myślisz, że kim jesteś, by ożenić się z moją córką? Zwykłym studentem, który jeszcze nie skończył swej edukacji. I ż czego chcesz utrzymać rodzinę? Jeśli w ogóle pomyślałeś o czymś tak przyziemnym.
– Ja zarabiam tyle, że wystarczy na nas dwoje – wtrąciła Phoebe.
– A więc łaskawie dasz się utrzymywać żonie? – Daniel posłał Markowi pogardliwe spojrzenie.
– Nie, mam własne pieniądze – oświadczył dumnie. – Wystarczy ich przynajmniej do końca moich studiów.
– Jasne, na pewno przeżyjecie za cztery pensy tygodniowo – drwił Daniel.
– Prawdę mówiąc, jest tego trochę więcej. Niech pan zapyta Lee o wysokość całej sumy, ona jest moją opiekunką.
– Tato dwa lata temu zostawił Markowi trzydzieści tysięcy funtów – wyjaśniła Lee. – Są umieszczone na koncie, więc z odsetkami będzie tego jeszcze więcej.
– Ale chyba mu nie dasz teraz tych pieniędzy? – oburzył się Daniel: – To byłoby szaleństwo.
– Oczywiście, że nie – uspokoiła go.
– Ale kiedy się ożenię, będzie musiała mi je przekazać – powiedział Mark.
– Więc nic nas nie może powstrzymać – dorzuciła Phoebe.
– Mylisz się, młoda damo – rzekł Daniel. – Ja cię mogę powstrzymać i niewątpliwie to uczynię. Oddaj mu pierścionek.
– Nie.
– Powiedziałem, żebyś go oddała.
– Danielu, proszę – wtrąciła się Lee. – Nic się nie zmieni, nawet jeśli Phoebe odda go Markowi. O zaręczynach nie stanowi tylko pierścionek.
Oczy Daniela rzucały gromy, zupełnie jak tego dnia, gdy córka oznajmiła mu, że zostanie modelką.
– Dobrze – mruknął. – Tym zajmę się później. – Odwrócił się do Marka. – Wynoś się z mojego domu i trzymaj się z daleka od mojej córki.
– Idź do domu, Marku – poprosiła Lee.
– Nie mogę, Phoebe mnie potrzebuje – oznajmił stanowczo.
– Proszę, idź – błagała Phoebe ze łzami w oczach. – Spotkamy się jutro.
Słysząc to, Daniel zacisnął zęby, ale zanim zdążył coś powiedzieć, dziewczyna wybiegła z pokoju.
Chwilę później Lee podążyła za nią na górę. Znalazła ją w sypialni, gdzie leżała w poprzek łóżka, szlochając rozdzierająco.
– Nienawidzę go – jęknęła. – Dlaczego on nie chce mnie zrozumieć?
– Ależ chce – zapewniła Lee, głaszcząc ją po ramieniu. – Po prostu widział w życiu o wiele więcej niż ty i nie chce, by stała ci się krzywda.
„Twój tato chce dla ciebie dobrze”, mówiła matka Lee wiele lat temu.
– Aleja kocham Marka. Chcę za niego wyjść i spędzić z nim resztę życia – szlochała Phoebe.
„Kocham Jimmy‘ego. Zawsze będę go kochała”. Takbrzmiały jej własne słowa, których echo słyszała tego wieczoru.
– Phoebe, masz dopiero szesnaście lat, a Mark dziewiętnaście. Za kilka lat będziecie zupełnie innymi ludźmi i nie masz pewności, czy nadal będzie wam ze sobą dobrze. Może cię spotkać taki sam los, jaki mnie spotkał…
– Mówisz tak tylko, żeby mnie powstrzymać, ale przecież sama powiedziałaś, że mam prawo do podejmowania własnych decyzji – przypomniała.
– W kwestii kariery, a nie małżeństwa.
– A ja myślałam, że właśnie ty mnie zrozumiesz. Wyszłaś przecież za mąż, będąc w moim wieku.
– Dlatego właśnie chcę cię ustrzec przed błędem, który sama popełniłam – westchnęła Lee.
– Jednak ty byłaś na tyle odważna, by iść za głosem serca. Zawsze cię za to podziwiałam – odparła Phoebe.
– To nie była odwaga – powiedziała Lee cicho. – Raczej głupota. Moje małżeństwo było jednym wielkim koszmarem, a jedyna jego dobra strona, to przyjście na świat Sonyi.
– Ale Mark i ja jesteśmy inni – zapewniła żarliwie zapłakana dziewczyna.
– Może i tak, więc tym bardziej nic wam się nie stanie, jeśli trochę jeszcze poczekacie. Poza tym nie powinnaś była zaskakiwać ojca taką nowiną. Daj mu trochę czasu na przemyślenie tego wszystkiego.
– Nie miał prawa kazać mi oddać pierścionka!
Lee spojrzała na wysadzaną brylantami obrączkę, która musiała kosztować co najmniej tysiąc funtów. A więc to dlatego Mark zwiększył limit swej karty kredytowej, pomyślała z niezadowoleniem.
– Kochasz Marka, więc nie chciałabyś, żeby miał kłopoty, prawda? Kupując ci to cudeńko, wpadł w poważne długi i będzie mu ciężko z nich wyjść – tłumaczyła.
– Nie pomyślałam o tym – przyznała Phoebe.
– Powinnaś oddać pierścionek. Nie dlatego, że twój ojciec tego chce, ale ze względu na Marka.
– Ale będziemy nadal zaręczeni?
– Oczywiście. Przecież to nie pierścionek przesądza o zaręczynach, lecz prawdziwe i szczere uczucie – przekonywała Lee. – Poczekajcie ze ślubem aż Mark skończy studia.
– Mieliśmy właśnie taki zamiar – oznajmiła Phoebe. – Powiedziałabym, gdyby tato dał mi dojść do słowa.
– Bądź dla niego dobra – poprosiła Lee. – Pamiętaj, czas pracuje na twoją korzyść.
Gdy kilka minut później zeszła na dół, Daniel siedział sam w salonie. Jego spojrzenie było nadal chmurne.
– Phoebe odda Markowi pierścionek przy najbliższej okazji – poinformowała.
– Nie będzie najbliższej okazji – wycedził przez zęby. – Nie życzę sobie, żeby się z nim widywała. Możesz sama zabrać pierścionek i powiedzieć bratu, że może uważać te zaręczyny za nieważne.
– Nie zostały zerwane, Phoebe chce mu oddać pierścionek, bo jest zbyt drogi i z jego powodu Mark wpadł w długi. Nic się nie zmieniło, Danielu.
– Nic?! – warknął.
– Gdybyś pozwolił córce dokończyć, powiedziałaby ci, że nie zamierzają się pobierać w najbliższej przyszłości. Przypuszczam, że kiedy emocje opadną, oboje będą mogli się przyjrzeć sobie nawzajem i być może niedługo zdecydują, że jednak do siebie nie pasują.
– A więc mam patrzeć spokojnie, jak moja córka marnuje sobie życie?
– Mówię ci, daj im trochę czasu, a zobaczysz, że do tego małżeństwa w ogóle nie dojdzie. Tylko jej niczego nie narzucaj, bo osiągniesz przeciwny skutek – ostrzegła Lee.
– Chcę uchronić ją od błędu. Czy to nazywasz narzucaniem jej czegoś?
– Zależy od sposobu, w jaki to robisz – odparła ostrożnie.
– Dziękuję za dobre słowo – syknął.
– Nie rozmawiajmy już o tym – poprosiła. – To zbyt niebezpieczny temat.
– Lee, jak długo jeszcze mamy omijać tematy, które są naprawdę istotne?
– Nie wiem – westchnęła. – Miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, ale jak na razie jest coraz gorzej.
Daniel nic na to nie odpowiedział, wbił tylko wzrok w ścianę.
– Słyszałem, co jej powiedziałaś – odezwał się po chwili.
– O czym ty mówisz?
– Poszedłem na górę, żeby zobaczyć, co z Phoebe i usłyszałem, jak mówiła ci, że zawsze cię podziwiała za to, że miałaś odwagę iść za głosem serca.
– Odpowiedziałam jej, że to nie była odwaga, ale głupota – wyjaśniła szybko Lee. – Nie słyszałeś?
– Nie. – Potrząsnął głową. – Mówiłaś tak cicho, że nic nie słyszałem, więc poszedłem sobie.
– Powiedziałam Phoebe, że małżeństwo z Jimmym było największym błędem, jaki popełniłam w życiu!
– Nie wątpię. Tylko że…
– Daniel, o co ci chodzi? – zirytowała się Lee.
– Jaki ty masz wpływ na moją córkę! – wybuchnął. – Dlaczego nie pomogłaś mi utrzymać nad nią kontroli, tylko stanęłaś przeciwko mnie?
– Nigdy nie stanęłam przeciwko tobie! Próbowałam ci tylko pokazać, że nie możesz traktować swej córki, jakby była jeszcze małym dzieckiem. Chciałam pomóc ci utrzymać ją jak najdłużej przy sobie.
– Ale straciłem ją!
– I winisz: za to mnie? – zapytała, choć doskonale znała odpowiedź.
– Oczywiście, że nie – zaprzeczył szybko. – Ale czasem myślę, że wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej.
– Gdyby nie ja, tak? Gdybyś mnie nigdy nie spotkał? – Lee nie posiadała się z oburzenia.
– Przestań! Miałaś rację, nie powinniśmy o tym rozmawiać.
– Ale sam chciałeś, żebyśmy powiedzieli otwarcie, co myślimy. A wiesz dlaczego do tej pory nie podejmowaliśmy tego tematu? Bo obydwoje wiedzieliśmy, że nasz związek tego nie przetrzyma. Tylko jak długo można ukrywać prawdę? Prawda zaś jest taka, że winisz mnie za wszystko, co się stało. Mam rację?
Daniel milczał, ale wystarczyło jedno spojrzenie na jego pobladłą twarz, by poznać odpowiedź.
– Powiedz to – ciągnęła Lee. – Powiedz, że żałujesz, że w ogóle mnie spotkałeś, bo gdyby nie to, mógłbyś ciągle trzymać Phoebe w swej złotej klatce…
– Wystarczy – przerwał gwałtownie. – Jak możemy być razem, skoro tylko sprawiamy sobie ból?
– W takim razie skończmy z tym – zaproponowała zdławionym głosem.
– Skoro tego chcesz…
– Chcę – odparła zdecydowanie. – Kocham cię, ale już dłużej nie wytrzymam. Nie chcę, żebyś wyżywał się na mnie za każdym razem, gdy coś ci się nie uda. Przepraszam cię, próbowałam, ale nie potrafię.
"Zaślubiny w Gretna Green" отзывы
Отзывы читателей о книге "Zaślubiny w Gretna Green". Читайте комментарии и мнения людей о произведении.
Понравилась книга? Поделитесь впечатлениями - оставьте Ваш отзыв и расскажите о книге "Zaślubiny w Gretna Green" друзьям в соцсетях.